NR 39/2023
20.03.2020

Miss Polonia w Art Worldzie i inne perfomanse

Jakub Majmurek
„Sztuki piękne”, reż. Jana Shostak, Jakub jasiukiewicz, kadr z filmu
Miss Polonia w Art Worldzie i inne perfomanse
„Sztuki piękne”, reż. Jana Shostak, Jakub jasiukiewicz, kadr z filmu
Choć na festiwalu brakowało wideo w wyraziście aktywistycznym duchu czy podejmujących kwestie feministycznej krytyki kapitalizmu, to jednocześnie prezentowane autorki, wychodząc od tego co pozornie bardzo prywatne i osobiste, bez wątpienia potrafią przedstawić bardziej ogólną, ważką politycznie i społecznie diagnozę otaczającej nas rzeczywistości.

Zanim epidemia COVID-19 zamknęła wszystkie instytucje kultury w Polsce, w warszawskiej Kinotece zdążył odbyć się Her Docs Film Festiwal – festiwal filmowy poświęcony wyłącznie twórczości dokumentalnej kobiet. W programie znalazła się także sekcja „Sztuka”. Oprócz pełnometrażowych dokumentów o angielskiej piosenkarce Kate Nash, oraz japońskiej artystce wizualnej Yayoi Kusamie, jej centrum stanowiły dwie projekcje prac wideo. Pierwsza poświęcona artystkom o bardziej ustalonej pozycji, druga tym, dopiero swoją budującym.

Najstarsza prezentowana w pierwszym bloku praca, Octopus Anny Zaradny, pochodziła z 2012 roku – przegląd można więc uznać za autorskie spojrzenie kuratorki, Bogny Stefańskiej, na to, co jej zdaniem najciekawsze w kobiecym wideo ostatniej dekady. Z konkretnymi decyzjami można dyskutować, ale widać wyraźnie jakie kryteria przyjęła kuratorka. Wszystkie prace łączy jeden motyw: performatywności. Kolejne wideo nie tylko podejmowały zagadnienie płci jako performensu, ale także same mniej lub bardziej opierały się o performans.

„Octopus”, reż. Anna Zaradny, Michał Kopaniszyn, kadr z filmu
„Octopus”, reż. Anna Zaradny, Michał Kopaniszyn, kadr z filmu

Element performatywny łączył się w nich z różnymi formami filmowymi. W przypadku wspomnianej pracy Zaradny z wideoklipem. Octopus to wideo, któremu towarzyszy instrumentalna kompozycja artystki. W finale widzimy zwielokrotniony obraz artystki: kobieta wyleguje się półnaga na głowie wielkiego podwodnego bezkręgowca. Jej obraz kojarzyć się może z syreną, ale także z rozseksualizowanymi wizerunkami kobiet w wideoklipach do popularnych piosenek – artystka przechwytuje te obrazy, performuje je i przekształca po swojemu.

Z kolei Jana Shostak performans łączy z konwencją dokumentu filmowego. Na HerDocs zaprezentowany został krótki fragment jej realizowanego właśnie wspólnie z Jakubem Jasiukiewiczem pełnometrażowego dokumentu, zatytułowanego Sztuki piękne – fragmentu dłuższego filmu znanego jako Miss Polonii. Pokazuje on trwające już jakieś czas artystyczne działanie Shostak, która jako artystka startuje w konkursach piękności.

Shostak tyleż posługuje się narzędziami z pola sztuki do dekonstrukcji konwencji konkursu piękności, co wykorzystuje swój udział w kolejnych wyborach miss do tego by obnażać różne ukryte założenia i mechanizmy wykluczenia obecne w świecie sztuki.

W zaprezentowanym w Kinotece fragmencie widzimy dwie sceny powstałe ze zderzenia świata sztuki współczesnej i świata miss. W pierwszej pokazane są przygotowania do konkursu, gdy Shostak tłumaczy innym uczestniczkom czym się zajmuje jako artystka i doktorantka uczelni artystycznej. Dziewczyny nie mają pojęcia o czym mówi, widać ich braki w kapitale kulturowym. W następnej scenie Shostak razem ze zwyciężczyniami konkursu na Miss Zachodniopomorskiego – ubranymi jakby właśnie zeszły ze sceny, gdzie wręczono im nagrody – wybiera się na wystawę kobiecego malarstwa Farba znaczy krew w pawilonie Muzeum Sztuki Nowoczesnej nad Wisłą.

Świat sztuki reaguje dość dziwnie na tę wizytę spoza swojej bańki. Widzowie wystawy nie wiedzą co się właściwie dzieje, czy mają do czynienia z performansem, czy ktoś z nich sobie żartuje. Pytania, jakie miss zadają na temat obrazów, znów zdradzają całkowity brak świadomości reguł pola sztuki współczesnej – słuchając ich jednocześnie śmiejemy się i źle czujemy się z własnym śmiechem, podszytym klasowymi uprzedzeniami. Shostak mówiła po projekcji, że cały projekt z miss jest też dla niej testem na otwartość świata sztuki, który nieustannie mówi o inkluzji, demokracji i partycypacji, a często ma problem z odbiorcą, który już na wstępie biegle nie mówi jego językiem.

„Sztuki piękne”, reż. Jana Shostak, Jakub jasiukiewicz, kadr z filmu
„Sztuki piękne”, reż. Jana Shostak, Jakub jasiukiewicz, kadr z filmu

Shostak tyleż posługuje się narzędziami z pola sztuki do dekonstrukcji konwencji konkursu piękności, co wykorzystuje swój udział w kolejnych wyborach miss do tego by obnażać różne ukryte założenia i mechanizmy wykluczenia obecne w świecie sztuki. Konsekwentnie zderzając te dwa światy, kręcony z Jasiukiewiczem film ma szansę powiedzieć coś istotnego o Polsce, jej klasowych, kulturowych i genderowych podziałach, oraz performatywncyh praktykach, w jakich te się wyrażają.

Praca Krawiec realizuje w artystycznej praktyce rozwijane wcześniej przez artystkę koncepcje selfie-feminizmu, kilka fragmentów jest bardzo udanych. A jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że wyjęte ze swojego właściwego medium – internetu – wideo radzi sobie średnio.

Najbardziej narracyjną z zaprezentowanych prac było wideo Łatwo płonę Zofii Krawiec – zrealizowany wspólnie z Zamkiem Ujazdowskim serial internetowy. Całość nakręcona jest smartfonami, obraz kształtuje estetyka nowych mediów społecznościowych: selfie, wideoczatów, transmisji na żywo na Instagramie. Krawiec pisze, reżyseruje i sama gra – czy raczej performuje – jedną z trzech głównych ról. Pozostałe dwie odtwarzają doświadczone aktorki: Aleksandra Domańska i Marta Malikowska. Fabuła obraca się wokół motywu kobiecej zemsty – gdy nagie zdjęcia trójki przyjaciółek trafiają na mizogiczną, hejterską stronę, te postanawiają ukarać jej administratora. Praca Krawiec realizuje w artystycznej praktyce rozwijane wcześniej przez artystkę koncepcje selfie-feminizmu, kilka fragmentów jest bardzo udanych. A jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że wyjęte ze swojego właściwego medium – internetu – wideo radzi sobie średnio. Zmontowane w jeden krótki metraż odcinki ogląda się bowiem – zwłaszcza w kinie – jak fabularny film krótkometrażowy. Jako takiemu Łatwo płonę wyraźnie brakuje dramaturgicznego oddechu i głębi.

Polish Girls, Polish Sluts. „Łatwo płonę” w reżyserii Zofii Krawiec Serial „Łatwo płonę” w reżyserii Zofii Krawiec recenzuje Monika Borys CZYTAJ!

„Łatwo płonę”, reż. Zofia Krawiec, kadr z filmu
„Łatwo płonę”, reż. Zofia Krawiec, kadr z filmu
„Łatwo płonę”, reż. Zofia Krawiec, kadr z filmu

Poczucie, że kinowa projekcja nie zawsze jest najbardziej fortunną formą prezentacji wybranych przez kuratorkę prac, dość często nawiedzało mnie w trakcie projekcji. Bardziej konceptualne wideo, wybitnie pomyślane dla odbioru w galerii, czy niektóre performanse dokamerowe ciężko odbiera się wpatrując się bez przerwy w ekran filmowy w ciemnej sali. Jednocześnie dwie pozornie bardzo „nie-kinowe” prace doskonale sobie poradziły w takich warunkach: Pauline Boudry i Renate Lorenz, oraz sexinsitu Martyny Miller.

„Dla Valerie Solanas i Marilyn Monroe w uznaniu ich desperacji ”, reż. Pauline Boudry i Renate Lorenz, kadr z filmu
„Dla Valerie Solanas i Marilyn Monroe w uznaniu ich desperacji ”, reż. Pauline Boudry i Renate Lorenz, kadr z filmu

Pierwsze wideo to dokamerowy performans, gdzie sześć osób odgrywa kompozycję napisaną w 1971 roku przez amerykańską muzyczkę Pauline Oliveiros. Utwór inspirowany jest SCUM Manifesto Valerie Solanas – jednym z bardziej radykalnych feministycznych tekstów politycznych lat 60. Gdy Oliveiros pisała swoją kompozycję, Solanas właśnie wychodziła z więzienia – gdzie trafiła po nieudanej próbie zamachu na Andy’ego Warhola, którego oskarżała o próbę kradzieży intelektualnej jej pracy. Z więzienia Solanas trafia wkrótce do zakładu psychiatrycznego, gdzie wraca wielokrotnie w następnych latach.

Ze wszystkich prezentowanych na Her Docs prac dzieło Miller najlepiej wykorzystuje możliwości wideo jako medium prywatnego, działającego najlepiej w bliskim, intymnym kontakcie.

W pracy Boudry i Lorenz widzimy kobiety ubrane w męskie stroje z ery kontrkultury, wykonujące muzykę Oliveiros. Całość nakręcona jest kamerą 16 mm – po jej ziarnisty, surowy obraz często sięgają współcześnie twórcy pracujący na nostalgii. Zwłaszcza tej za latami 60. – za ich bogatą kulturą, radykalną polityką i utopijną wyobraźnią. Oglądając Dla Valerie Solanas… nigdy do końca nie potrafimy powiedzieć czy mamy do czynienia z nostalgiczną rekonstrukcją, gniewnym politycznym manifestem, czy utopijną próbą wyobrażenia sobie feministycznej utopii, nie tylko poza patriarchatem i kapitalizmem, ale także samymi binarnymi kategoriami płci.

W sexinsitu Miller zaprosiła grupę osób do tego by sami, bez partnera/partnerki przed kamerą, nago odtworzyli swoje wybrane seksualne wspomnienie. Widzimy nagie ciała, próbujące odtworzyć „choreografię” ważnego dla nich doświadczenia intymnego. Praca ustawia się w polemicznej kontrze do pornograficznych reprezentacji intymności, do jej utowarowionych, obliczonych na wywołanie podniecenia obrazów. W nagranych przez kamerę Miller obrazach zwraca przede wszystkim wpisana w ludzką seksualność i intymność kruchość, podatność na zranienie, doświadczane zarówno przez męskie jak i kobiece, standardowo atrakcyjne i mniej atrakcyjne ciała. Ze wszystkich prezentowanych na Her Docs prac dzieło Miller najlepiej wykorzystuje możliwości wideo jako medium prywatnego, działającego najlepiej w bliskim, intymnym kontakcie.

„sexinsitu”, reż. Martyna Miller
„sexinsitu”, reż. Martyna Miller

Podsumowując, choć z kilkoma kuratorskimi wyborami można się spierać, eksperyment z wideo kobiet na kobiecym festiwalu filmowym należy uznać za ogólnie udany. Zwłaszcza część poświęconą bardziej początkującym artystkom. Widać, że mamy w Polsce grupę ciekawych, obiecujących artystek, robiących ciekawe rzeczy przy pomocy wideo. Choć na festiwalu brakowało wideo w wyraziście aktywistycznym duchu czy podejmujących kwestie feministycznej krytyki kapitalizmu, to jednocześnie prezentowane autorki – co najlepiej widać w projekcie Shostak – wychodząc od tego co pozornie bardzo prywatne i osobiste, bez wątpienia potrafią przedstawić bardziej ogólną, ważką politycznie i społecznie diagnozę otaczającej nas rzeczywistości. Interesującą także dla widza, który nie dzieli genderowego doświadczenia artystek.

Dołącz do grona patronów „Szumu”.

Spodobał Ci się ten materiał? Dziś niezależna krytyka artystyczna potrzebuje Twojej pomocy. Pozwól robić ją nam dalej.

NEWSLETTER

Co piątek w Twojej skrzynce!


Stopka

WystawaHER Docs Film Festival
MiejsceKinoteka, Warszawa
Czas trwania6-10.03.2020
Strona internetowaherdocs.pl
Indeks

Zobacz też