NR 13/2023
19.05.2017

Słabe znaki, trudna gra

Janek Owczarek
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, widok wystawy
Słabe znaki, trudna gra
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, widok wystawy
Golińska i Łazarczyk starają się maksymalnie zuniwersalizować przekaz, spłaszczając wszelkie możliwe sygnały i aluzje do ich podstawowego poziomu. Preparują coś w rodzaju „słabych znaków” – im bardziej obojętnych, tym silniej i szerzej oddziaływających.

Po wystawie Przyjaźni moc jej kurator, Tomek Pawłowski, od razu poszedł za ciosem. Przynajmniej w takim stopniu, że po raz kolejny zaprosił do pokazu artystki będące na co dzień przyjaciółkami i często pracujące razem. Zuza Golińska i Magdalena Łazarczyk – bo o nich mowa – współpracują od 2014 roku, czyli od momentu studiów w pracowni Mirosława Bałki na warszawskiej ASP. Co ciekawe, jako duet działają w zupełnie innych porządkach stylistycznych i poetyckich, niż tworząc indywidualnie. We wspólnych realizacjach odchodzą od lakonicznych, choć precyzyjnych analiz przedmiotów, miejsc, sytuacji, budynków czy zespołów architektonicznych znanych z ich solowych projektów. Zamiast tego aranżują dość fantastyczne i bliżej nieokreślone zdarzenia, w których – przebrane za bliźniaczki wykonujące identyczne czynności – same biorą udział. Raz, wyglądając niczym dorosłe i połączone w jedną osobę dziewczynki ze słynnej fotografii Diane Arbus, spacerują po warszawskim biurowcu, na szybko i mechanicznie oglądając prezentowaną tam wystawę (Double Step). W innym przypadku, niosąc przed sobą sporej wielkości pudła, w niejasnym celu przemierzają połacie typowego polskiego pejzażu (Przesyłka).

Tytuł wystawy, Niewidzialna ściana, odnosi się do pojęcia funkcjonującego w grach komputerowych i określa elementy wirtualnego świata zaprojektowane w taki sposób, że gracz nie jest w stanie ich przekroczyć.

Na wystawie w białostockim Arsenale Golińska i Łazarczyk zdecydowały się lekko odmienić formułę wspólnego działania. Tym razem nie one są głównymi bohaterkami w wykreowanym przez siebie świecie – tę rolę delegowały na osobę trzecią. Okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę. Dodając do tego czujność oraz błyskotliwość w planowaniu poszczególnych elementów pokazu udało się stworzyć wyjątkowo udaną i oryginalną propozycję.

Tytuł wystawy, Niewidzialna ściana, odnosi się do pojęcia funkcjonującego w grach komputerowych i określa elementy wirtualnego świata zaprojektowane w taki sposób, że gracz nie jest w stanie ich przekroczyć. Niewidzialne ściany wyznaczają więc obszar, po którym w danej grze można się poruszać. Czasami są to naturalne elementy otoczenia w postaci murów, budynków, przepaści, rzek czy specjalnie zaprojektowane rozwiązania (np. jak za daleko popłyniesz to zje cię rekin). Z kolei w starszych lub mniej spektakularnych produkcjach na krańcach mapy natrafimy po prostu na przezroczystą lub półprzezroczystą barierę. Jakoś tak się składa, że w twórczości polskich artystów bardzo rzadko uwidacznia się zainteresowanie grami komputerowymi. Właściwie na palcach jednej ręki można policzyć twórców od czasu do czasu inspirujących się pojedynczymi motywami z tego potężnego segmentu współczesnej popkultury, nie wspominając już o bardziej krytycznych próbach interpretowania lub wykorzystania medium. Z tego też względu zaciekawiony udałem się na Niewidzialną ścianę.

Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, wideo
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, wideo
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, wideo
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, wideo
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, wideo
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, wideo

Wystawa rozgrywa się w dwóch pomalowanych na żółto salach (trzeba przyznać, że dość niefortunnie przedzielonych znajdującą się akurat w tym miejscu ścianą z bocznymi przejściami), z podłogą wyłożoną gąbkowym materiałem w tym samym kolorze. Tytułową pracę, będącą dwukanałową instalacją wideo ulokowano w przeciwległych narożnikach wspomnianych pomieszczeń. Widzimy na nim młodego chłopaka – w jednej sali przebranego na czerwono, a w drugiej na niebiesko – wykonującego ćwiczenia, charakterystyczne ponoć dla tradycyjnych sztuk walki. Bohater filmu jest adeptem warszawskiej Szkoły Gladiatorów, o czym świadczą sprawne sekwencje jego gestów i ruchów.

Niewidzialna ściana stylistycznie jest bardzo dobrze pomyślana, żaden element nie jest przypadkowy i każdy wybór znajduje swoje potwierdzenie.

Należy podkreślić, że choreografia i stylistyka tego treningu wcale nie należy do oczywistych. Młodzieniec porusza się bez żadnej broni (chociaż czynności, które wykonuje ewidentnie imitują walkę na miecze) w zupełnie nieokreślonej i obojętnej wizualnie przestrzeni (żółte pomieszczenie z zaznaczonym pośrodku kwadratem wyznaczającym dopuszczalne pole ruchu), a jego działania zdają się być jakby spowolnione oraz zawieszane na moment po każdym wykonanym ćwiczeniowym cyklu. Ambiwalentnie prezentuje się również nagrana postać. Trudno określić zarówno wiek, jak i nastawienie chłopaka. Jego mina zdradza dokładnie tyle, co nic – może wyrażać zarówno skupienie, jak i obojętność, a nawet zmulenie spowodowane nagłym odciągnięciem od komputera. W zasadzie oglądając omawiane wideo można dojść do wniosku, że wcale nie mamy do czynienia z żywą osobą, ale modelem animacji jakiegoś bohatera z gry RPG. Warto w tym kontekście wspomnieć kultową grę Prince of Persia z 1989 roku. Jej twórca, Jordan Mechner, tworząc wspaniale wyglądające animacje całkowicie posiłkował się nagraniami z kamery VHS, przedstawiającymi biegającego, ślizgającego i wspinającego się młodszego brata. Nie da się wykazać jednoznacznej granicy pomiędzy rzeczywistością wirtualną i fizyczną, obydwie te sfery przenikają się na tyle, że sam podział wydaje się bezzasadny. Odkrycie oczywiście nienowe, ale wciąż aktualne. Golińska i Łazarczyk wzmacniają je, dodatkowo ujednolicając kolorystykę galeryjnych pomieszczeń z przestrzenią widoczną w wyświetlanym obrazie oraz dzieląc instalację na dwie części (znajdź różnice!).

Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, widok wystawy
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, widok wystawy
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, widok wystawy
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, widok wystawy

W działaniu duetu nie odnajdziemy ani krztyny nostalgii, charakteryzującej obecnie zarówno starsze pokolenie technologicznych geeków, jak i nastolatków zafascynowanych estetyką vaporwave.

Obydwie artystki zdążyły już przyzwyczaić widzów do prac cechujących się wysoką jakością wykonania, wyczucia i przywiązania do detalu czy sprawnego operowania metaforą. Niewidzialna ściana nie stanowi wyjątku. Stylistycznie jest bardzo dobrze pomyślana, żaden element nie jest przypadkowy i każdy wybór znajduje swoje potwierdzenie. Jeśli pojawiają się kolory, to wyłącznie trzy podstawowe; komponent dźwiękowy stanowią pojedyncze surowe brzmienia pochodzące z dwuwymiarowej pingpongowej gierki sprzed kilku dekad; ćwiczący sztuki walki chłopak ubrany jest jak na lekcję wuefu. Nawet podczas wernisażu, wykonując performans „bliźniaczek”, artystki korzystają z najbardziej typowej przenośnej konsoli nieprzerwanie grając w najbardziej typowe gierki w stylu Tetrisa. W działaniu duetu nie odnajdziemy jednak ani krztyny nostalgii, charakteryzującej obecnie zarówno starsze pokolenie technologicznych geeków, jak i nastolatków zafascynowanych estetyką vaporwave (w dużym stopniu powiązaną z grami wideo oraz konsolami szóstej generacji popularnymi w okolicach roku 2000, takimi jak choćby Game Boy Adavance, GameCube czy DreamCast).

Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, otwarcie wystawy i performans
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, performans
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, performans
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, performans
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, performans
Zuza Golińska, Magdalena Łazarczyk, Niewidzialna ściana, performans

Wydaje się, że Golińska i Łazarczyk celowo rezygnują z wszelkich zbędnych „odsyłaczy”. Starają się maksymalnie zuniwersalizować przekaz, spłaszczając wszelkie możliwe sygnały i aluzje do ich podstawowego poziomu. Preparują coś w rodzaju „słabych znaków” (by posłużyć się pojęciem Borisa Groysa) – im bardziej obojętnych, tym silniej i szerzej oddziaływających. W tym sensie, pozostając przy rozpoznaniach oraz wspólnocie doświadczeń artystów i teoretyków postinternetu, zdają się zdecydowanie wykraczać poza typowe estetyczne mierniki tej sztuki (łatwo można sobie wyobrazić listę elementów, z których mogłyby skorzystać artystki: tło green screen, futurystyczny outfit Nike’a, okulary VR, samotna i wypalająca walka z wirtualnym przeciwnikiem, popijanie napojów energetycznych itd.).

Pytania, które na wystawie są aluzyjnie podsuwane, oczywiście pozostają otwarte. Czy postać chłopaka z kimś walczy? Czy walczy z samym sobą? Na ile może sobie pozwolić poruszając się w ramach niepodważalnych reguł? Ile warte jest samodoskonalenie? Jak ważna jest rywalizacja? Na ile możliwy jest współcześnie bunt? Za co łatwiej otrzymać nagrodę? Jak to bywa w przypadku „trudnych spraw” – możemy je rozciągać zarówno na doświadczenia egzystencjalne, jak i zjawiska społeczne. Artystkom i kuratorowi udało się stworzyć odpowiednie warunki, aby podobne przemyślenia przynajmniej zatliły się głowach odbiorców. To dużo, bo nic więcej nie da się ugrać. Rozwiązanie jest ekstremalnie trudniejsze niż w grach komputerowych, w których, aby pokonać niewidzialną ścianę i dostać się do niedostępnego wcześniej obszaru, wystarczy zainstalować odpowiednie mody. Codzienność tak nie działa.

NEWSLETTER

Co piątek w Twojej skrzynce!


Stopka

Artystka / ArtystaZuza Golińska, Magdalena Łazarczyk
WystawaNiewidzialna ściana
MiejsceGaleria Arsenał w Białymstoku
Czas trwania28.04 - 01.06.2017
Kuratorka / KuratorTomek Pawłowski
FotografieMaciej Zaniewski
Strona internetowagaleria-arsenal.pl
Indeks

Zobacz też