SZUM
SZUM Wspieraj nas!
  • Działy
    • News
    • Krytyka
    • Rozmowy
    • Do zobaczenia
    • Na dobry początek
    • Eseje
    • Kwartalnik
  • Archiwum
  • Podcast
  • Redakcja
  • Sklep
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!
W magazynie 17.06.2019 2 min

Opowieść o nicowaniu, nicowanie opowieści

tekst: Stach Szabłowski; fotografie: Bartosz Górka
udostępnij — facebook   twitter/x   link
pobierz .pdf
Roman Stańczak, „Lot”, Pawilon Polski, 58 Międzynarodowa Wystawa Sztuki – La Biennale di Venezia, fot. Bartosz Górk

Życie (artystyczne) to nie bajka. Przypadek Romana Stańczaka uznajmy za wyjątek potwierdzający tę regułę. Jego biografia układa się w baśniowy scenariusz: jest w tej historii szybki sukces, zniknięcie, cudowne ocalenie, złoty anioł, wielki powrót, wreszcie triumfalny (wz)lot. W art worldzie mówi się o tym przypadku w tonie podobnym do tego, w jakim opowiada się legendy. Roman Stańczak świetnie nadaje się na bohatera mitologicznych narracji. Wygląda trochę jak Jezus, zwykły small talkz nim niepostrzeżenie zmienia się w poważną rozprawę o życiu albo nawet o duchowości. Stańczak, „ten dziwny Roman”, jak napisał o nim parę lat temu w recenzji Karol Sienkiewicz, upadły anioł sztuki krytycznej, może wydać się posłańcem z innych czasów, przybyszem z epoki, w której artyści nie tworzyli „projektów”, tylko robili sztukę gołymi rękoma, nie tracąc z oczu metafizycznego horyzontu. Irony aside!

2
3

Jak przystało na baśń, historia o Romanie Stańczaku ma finał jak z bajki. Oto artysta spisany kiedyś przez art world na straty nie tylko powrócił z pozaartystycznych zaświatów, lecz pojechał reprezentować Polskę do Wenecji, baśniowego miasta, w którym zamiast samochodów po ulicach pływają łodzie. Ten „finał” to oczywiście tylko zwieńczenie pewnej opowieści o Stańczaku, którego prawdziwe życie i kariera na Wenecji się przecież nie kończą. Przeciwnie, ten rzeźbiarz zrobi bez wątpienia jeszcze niejedno. W Wenecji spełnia się tylko baśniowy wymiar jego artystycznego życiorysu. Pytanie, jaki z tej przypowieści płynie morał.

[…]

Pełna wersja tekstu jest dostępna w 25 numerze Magazynu „Szum”.

Przypisy

Najczęściej czytane

1
Krytyka 01.12.2023

Delfina Jałowik dyrektorką Bunkra Sztuki, czyli w Krakowie bez zmian. Komentarz redakcji

Redakcja
2
Krytyka 01.12.2023

Proteza Strzemińskiego czy papieros Kobro? O „Radykalnym oku” Andrzeja Turowskiego

Portret Anna Markowska
3
Na Dobry Początek 27.11.2023

27 listopada – 3 grudnia

Redakcja
4
Krytyka 08.12.2023

Cudotwórstwo za grosik. Wrocław Off Gallery Weekend 2023

Portret Aleksy Wójtowicz
5
Do zobaczenia 30.11.2023

„Inny [nie]obcy” Arkadiusza Goli w Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu w ramach XXXII Festiwalu Ars Cameralis

Redakcja
6
Do zobaczenia 01.12.2023

„Fabryka złudzeń. Fotografie Danuty Rago” w Fundacji Archeologia Fotografii

Redakcja

Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!

REKLAMA
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Opowieść o nicowaniu, nicowanie opowieści — SZUM
REKLAMA
Logo: SZUM

Magazyn SZUM

Fundacja Kultura Miejsca
Wydział Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 39
00-347 Warszawa

redakcja@magazynszum.pl

ISSN 2956-817X

Media społecznościowe

  • facebook
  • instagram
  • spotify
  • apple podcasts
  • podcast RSS

Wspieraj nas!

Polityka prywatności

Kontakt

Przeszukaj SZUM

‹ › ×

    ‹ › ×
      Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
      Zapoznaj się z naszą polityką prywatności