NR 39/2023
17.04.2020

„Ja chrząszcz” – wiersze Ryszarda Grzyba

Ryszard Grzyb, „Bez tytułu”, 1988, ołówek, kredka, papier, 21 x 29,8 cm, fot. Adam Gut
„Ja chrząszcz” – wiersze Ryszarda Grzyba
Ryszard Grzyb, „Bez tytułu”, 1988, ołówek, kredka, papier, 21 x 29,8 cm, fot. Adam Gut

Ja chrząszcz to pierwszy zbiór poezji Ryszarda Grzyba obejmujący ponad sto utworów z lat 1978–2002. Artysta wcześniej z Czułym Barbarzyńcą wydał Zdania napowietrzne, publikował pojedyncze utwory w najważniejszych pismach poświęconych literaturze oraz w katalogach towarzyszących wystawom malarstwa.

Dotąd rozproszone, zostały przez samego autora zebrane i uporządkowane chronologicznie. Duży przekrój czasowy jest świadectwem przemożnej potrzeby ekspresji w równym stopniu poprzez sztuki wizualne i słowo pisane. Twórczość literacka zaprezentowana w niniejszej publikacji nie oscyluje wokół konkretnego tematu. Każdy wiersz jest osobnym bytem składającym się na niezwykle osobistą historię, opowiadaną początkowo przez młodego człowieka, a w każdym kolejnym utworze przez dojrzewającego artystę.

Grzyb, kojarzony ze skandalizującymi obrazami lat 80. oraz barwnymi kompozycjami zdominowanymi przez charakterystyczny bestiariusz, w wierszach jawi się jako jednostka balansująca na granicy fascynacji otaczającym światem, odmętów przygnębienia i poczucia bezsilności. Czytelnik, obcując z trafnymi i drobiazgowo odnotowanymi zjawiskami, nieraz stanie przed pytaniem, czy aby funkcjonuje w tym samym co Grzyb świecie. Czy to możliwe, aby ludzkie mózgi i aparaty wzrokowe mogły zdawać się aż tak odmiennie zestrojone? Każdy z wierszy odsłania pogłębiony sposób percepcji, ale i refleksji, zaskakujący faktem, że otaczające rzeczy i zjawiska można ujmować i opisać za pomocą słów w tak zarówno prosty, jak i odmienny od zwyczajowego sposób.

Poruszane rozważania nad problemem tożsamości, wyobcowania, samotności i rozczarowania codziennością dalekie są od płaczliwych lamentów. Swoistym credo staje się postawa lotników z wiersza zamykającego tom, którzy „wiedzą doskonale, że wszystko jest nam dane i każdą rzecz można utracić w dowolnym momencie”.

Katarzyna Piskorz

 

„Ten wybór poezji objawia pracę losu i czasu, ponieważ obejmuje dwadzieścia cztery lata mojego życia. Pierwsze wiersze napisała osoba mająca dwadzieścia cztery lata, ostatnie czterdziestosześcioletnia.

Jedne wiersze należą do epoki zwanej życiem przed życiem, drugie zbliżają się do epoki zwanej życiem po życiu.

Poezja jest malarstwem, a malarstwo jest poezją. Refleksja jest wyobrażeniem (obrazem) powstałym w wyniku zderzenia z istotą rzeczywistości lub mroczną stroną podróży przez czas. Słowa: egzystencja, los, zachwyt i bezwzględność w wyrażeniu tego, co nas rzeczywiście dotyczy, opisują charakter tej poezji.

Poezja jest odkrywaniem siebie i nieskończoności. Nadaje sens życiu i poszukiwaniu wiedzy. Rodzi dyscyplinę codziennego dociekania oraz chroni przed zadrobnieniem.

Te wiersze są obrazem mojej wewnętrznej biografii mało znanej odbiorcom mojego malarstwa. Tak jak cały czas maluję, tak samo cały czas piszę wiersze. Bez nich wiedza o mojej pracy jest częściowa. Malarstwo i poezja są równorzędnymi dziedzinami mojej praktyki artystycznej”.

Ryszard Grzyb

Ryszard Grzyb, „Bez tytułu”, 1987, ołówek, kredka, papier, 29,5 x 20,7 cm, fot. Adam Gut
Ryszard Grzyb, „Być albo nie być”, 1988, ołówek, kredka, papier, 29 x 21 cm, fot. Adam Gut

Stwórca, 1981

Stwórca ma jedno oko i nie ma nosa“

Po pierwsze powiedziałem:
– Niech się stanie światłość
i zabłysła żarówka

tak zostało

Po drugie powiedziałem:
– Oddziel podłogę od sufitu
przestały być razem
stały się wrogami

Po trzecie powiedziało się:
– Na Obraz i Podobieństwo Moje…
wlazł do kąta z odpadkami
ten niedokończony prawie przedmiot

tak musiało zostać

Ryszard Grzyb, „Wędrowiec”, 1986 -1987, ołówek, kredka papier, 21 x 30,6 cm, fot. Adam Gut

Ja chrząszcz

Ja chrząszcz trójpalczasty
czterokopytny satelita Boga
mchem porośnięty jednorożec z chińskiej porcelany
stoję na szesnastowiecznym meblu
gdzieś w środkowych Niemczech
i słyszę, że zabito nam Pana:
Król umarł! Niech żyje król!
opowieść to oczywista, historia ponownie wykracza
poza estetykę
znów jesteśmy jak bezbronne dziatki
znów jak śmieci wirujące w kałuży po deszczu
który to już raz rzucamy „kamynie“ do leniwej rzeki
i patrzymy na taniec okręgów?
który to już raz puszczamy kaczki po stawie
i milkniemy, milkniemy aż zmierzch osiądzie
albo wezwie nas róg Wielkiego Łowczego?
Pędzimy jak zwierzyna do Betlejem by słuchać
z otwartymi gębami opowieści o wodzie, ogniu, ziemi i powietrzu
Ja chrząszcz pięciokopytny
czerwonooki królik doświadczalny własnego cylindra
uzurpuję sobie prawo do Ironii, Niewiary,
Prawo do bycia lekkim jak piórko
Kołyszę się nieznacznie pod rozległym stołem
nowego księcia – jako kocur i to parszywy,
i to najobrzydliwsze zwierzę w jadalni Naszego Pana
Tańczę na ogonie i prycham
Ja jednorożec z kryształu
Ja noworodek zaciskający kciuki za siebie samego
Ja błazen zjadający dzwoneczki
et cetera, et cetera

Ryszard Grzyb, „Bez tytułu”, 1987, ołówek, papier, 20,5 x 29,4 cm, fot. Adam Gut

Malarz wyszedł

Rembrandt wyszedł
i zostawił wszystko
jakby na zawsze

ten kapelusz przypomina
swoją czernią noc

Ona czeka
nagością przywołuje ciepło
oddechy lichych stworzeń
które nie mogą przyjść tutaj
myśli o nieoddychającym jeszcze synu
i narodzonej pani
co jest bulgotem topielca

spokojna niczym stare
ciemne meble

Kiedyż się znowu spotkają
by mógł dodać kilka kresek

Ryszard Grzyb, „Bez tytułu”, 1988-1987, ołówek, kredka, papier, 21 x 29,8 cm, fot. Adam Gut

Złoty deszcz, lipiec 1986

Czy jutro spadnie złoty deszcz
co niewidoczny płynie przez oko słonia
i dłoń jaszczurki
Czy nasze oczy mogą mieć cień nadziei
Bo czy jest po co czekać, gdy zniszczenie pędzi
niezmordowanie
do tyłu i przodu, gdy duch kruszący to co dobre
jest stale w nas obecny
Czy złote łzy obmyją tych, którzy zostali skrzywdzeni
czy wszystko zostanie naprawione
Czy nie ominie nas dar stawiania pytań
i zginiemy przed czasem walcząc na próżno
Czy będzie nam dane choć raz kochać inaczej
niż zwierzę i wierzyć w drugiego człowieka
Czy może będziemy dziećmi mroku i zamętu
hojnie rozdającymi razy
Czy wybierzemy w człowieku to co piękne
czy raczej będziemy wyliczać zajadle
to co czyni go podłym
Czy nie będziemy umierać dzień po dniu
od zagubienia i obojętności
Czy staniemy się zwiastunami upadku

Dołącz do grona patronów „Szumu”.

Spodobał Ci się ten materiał? Dziś niezależna krytyka artystyczna potrzebuje Twojej pomocy. Pozwól robić ją nam dalej.

NEWSLETTER

Co piątek w Twojej skrzynce!


Stopka

AutorRyszard Grzyb
TytułJa chrząszcz (1978–2002)
WydawnictwoFundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza; współpraca: HOS gallery
Data i miejsce wydania2020, Warszawa
Strona internetowafundacja-karpowicz.org
Indeks

Zobacz też