Zostawmy „Teorię Miejsca” w spokoju
Ze zdziwieniem, ale i zażenowaniem przeczytałem tekst Anki Ptaszkowskiej pt. „Czemu Galeria Foksal «pastwi się» nad «Teorią Miejsca»?”. Zdumienie narastało w miarę lektury, przechodząc z czasem w zażenowanie.
Otóż autorka namaszczając mnie na następcę Wiesława Borowskiego zarzuca, że realizowane przeze mnie w trzech odsłonach wystawy pod wspólnym tytułem Miejsce „posłużyły się powstałą w 1966 roku teorią pt. «Wprowadzenie do Ogólnej Teorii Miejsca» nadając jej status etykietki”. Opierając się na tak sformułowanej tezie atakuje kuratora oskarżając go o „deformację słowa”, „nadużycie/użycie «Teorii miejsca» jako hasła, tytułu, podkładki, spadochronu, jako alibi”. Określa założenia ideowe ekspozycji jako „prostacką aplikację”, podszywanie się, traktowanie „jako firmowego znaku dla reklamy własnej produkcji”. Komentarze towarzyszące Odsłonom nazywa „infantylnymi próbkami wyjaśnień na czym polega Teoria Miejsca ?”. Dostaje się również artystom zaproszonym do pokazów, ale już nieco mniej, bo „Artystów jak to artystów może usprawiedliwiać nieświadomość i naturalna chęć pokazania swojej twórczości”.
Nie mam zamiaru polemizować z tymi zarzutami, bo wynikają one z fałszywie postawionej tezy. Nie wiem, czy wzięło się to z niezrozumienia, nieporozumienia czy też świadomej nadinterpretacji. Jest jednak w każdym z tych przypadkach poważnym nadużyciem utożsamianie tytułowego Miejsca z „Wprowadzeniem do Ogólnej Teorii Miejsca”. Kompletnym już absurdem jest traktowanie założeń ideowych wystaw jako „próbek wyjaśnień”, a samych realizacji jako egzemplifikacji myśli zawartych w „Teorii Miejsca”.
Myślałem, że dostatecznie jasno, niemal „infantylnie”, wyjaśniłem wszystko w komentarzach akompaniujących Odsłonom i stąd moje zażenowanie. Najprostsza definicja „miejsca” to „punkt lub obszar w przestrzeni” i do tego określenia odnosi się tytuł, w którym nie ma żadnych „niedwuznacznych sugestii”, że dotyczy konkretnej teorii. Ekspozycje zbudowane zostały na odpowiedziach artystów na pytanie: „Jakie lub które miejsca (obszary czy punkty) są dla nich ważne w dzisiejszym świecie?”. Oczywiście takie pytanie postawione artystom – z natury rzeczy – dotyczyło sztuki, jednak ani pytanie, ani artystyczne odpowiedzi nie miały nic wspólnego z „Wprowadzeniem do Ogólnej Teorii Miejsca” z 1966 roku. Dotyczyły przede wszystkim aktualnej sytuacji, a nie historycznego tekstu i wydarzeń sprzed pół wieku. Od tego czasu sztuka się zmieniła, a wiele aksjomatów uległo dewaluacji i dlatego powody postawienia twórcom ww. pytania wyjaśniłem w tekstach do kolejnych Odsłon.
Chciałbym wierzyć, że esej o „pastwieniu się” nad „Teorią Miejsca” został napisany w wyniku wniosków wypływających z niefortunnego ciągu skojarzeń: Galeria Foksal i Miejsce = Teoria Miejsca. Nie neguję w najmniejszym stopniu, że w pytaniu o „miejsce” sugerowałem, iż chodzi o Galerię Foksal. Jednakże foksalową „Teorię Miejsca” wymieniłem obok dwóch innych teorii (m.in. „Teorii Trzeciego Miejsca” Raya Oldenburga z 1989 roku, a mógłbym jeszcze pomnożyć ten rejestr o co najmniej pół tuzina innych „teorii miejsca”). Nie przypuszczałem, że ktoś może potraktować ją naiwnie jako ideowe założenie wystaw. Zastanawiam się, co by było, gdybym całkowicie ją pominął. Zapewne oskarżony byłbym o nieuctwo i ignorancję.
Nie rozumiem natomiast, na czym miałaby polegać „ochrona sensu słowa «Miejsce» przez Galerię Foksal, która powinna być jej prawem i obowiązkiem” według Ptaszkowskiej? Czy chodziłoby o jakąś definicję czy kwestie leksykalno-semantyczne ?
Nigdy nie zawłaszczałem historii Galerii Foksal i nie podważałem autorstwa „Wprowadzenia do Ogólnej Teorii Miejsca”. Nie przeprowadzałem także jej szczegółowych analiz. To powinni robić historycy sztuki na swych seminariach. Przypomnienie faktów „historycznych” (sic!), które przedstawia autorka w swym artykule, odczytuję zatem jako chęć przypomnienia swojej roli w historii Galerii Foksal. To jestem w stanie zrozumieć, ale dlaczego czyni to rozdzielając na oślep razy, wikłając w sytuację polityczno-społeczną, już nie.
Nie będziemy więc „spuszczali zasłony na odsłony” i apeluję by „Teorię Miejsca” zostawić w spokoju.