SZUM
SZUM Wspieraj nas!
  • Działy
    • News
    • Krytyka
    • Rozmowy
    • Do zobaczenia
    • Na dobry początek
    • Eseje
    • Kwartalnik
    • Patronite
  • Archiwum
  • Podcast
  • Redakcja
  • Sklep
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!
NR 49/2025 Krytyka 05.12.2025 11 min

Jedna fosa, jeden grzyb. Wystawy o śmieciach w GSW Opole i BWA Wrocław

Portret Aleksy Wójtowicz
udostępnij — facebook   twitter/x   link
pobierz .pdf
Wystawa Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków w Opolu inaczej działa niż wrocławski Spadek. Nurdle są zdecydowanie mniej nihilistyczne, a przy tym wydają się mniej przerażone końcem świata; albo – mniej chcą kończyć świat, gdy on sobie jeszcze dyszy.
Tomasz Mróz, „Głowa”, 2025, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik

W sztuce współczesnej ludzie zajmują się głównie śmieciami – i to jest fakt. Z pewnością zgodzą się z tym rozmaici nienawistnicy – galerie naprawdę wypełnione są starymi wannami, kupkami gruzu i sflaczałymi dętkami, a punktem zwrotnym całej historii kultury ma przecież być pisuar. Po chwili ostrożnego namysłu zgodzą się też i sztuki miłośnicy. Tyle że w ich ujęciu pisuar to nie jest zwykły pisuar, ale Fontanna (R. Mutta), a stare wanny to Rzymianie (Sarah Lucas). Z perspektywy kosmosu trwający od ponad wieku spór jest rodzinną kłótnią o to, co należy wyrzucić na śmietnik: konie w oleju lub podrdzewiałą suszarkę do butelek. Z perspektywy ziemskiej antropologii jest nieco prościej. Różnicy nie ma – obie sprawy przynależą do kategorii rzeczy wyjętych z porządku ludzkiej użyteczności. Ze śmiecia tyle pożytku, co i ze sztuki – rzecz w tym, kogo spytasz o zdanie.

Wystawy o śmieciach, z (ciemną) ekologią i recyklingiem w podtekście, zwiastują, że malarstwa na nich nie będzie. Na szczęście – odetchną umęczeni nadprodukcją płócien.

Dlatego na wieść o dwóch jesiennych wystawach „o śmieciach, na Ziemiach Odzyskanych” – niezależnie od siebie z taką inicjatywą wyszły Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu i BWA Wrocław – każdy mógł się ucieszyć. To dobry moment, aby zadać pytanie, co nam pozostało ze zwrotu ekologicznego, na ile był sezonową modą: z jednej strony, nieodporną na wyzwania okresu pandemii, a z drugiej niezbyt skuteczną strategią artystyczną wobec zwrotu konserwatywnego. Osoby nie-ludzkie, recykling materii i kompostowe wanitas nie nadają się do walki o duszę narodu, a grzyb nie może być współautorem pracy, przynajmniej z prawnego punktu widzenia. Co gorsza, niestabilny barwnik z buraka jest rynkowo niepewny, podobnie jak kolejny eko-obiekt o tym, że nawet życie kolekcjonera kończy się śmiercią. I to nie tak, że rynek nie kocha kiepskiej sztuki o śmierci – kocha ją szczerze, ale śmierć musi być przy tym przymilna i seksowna. A taką nie jest polepiona ze znaleźnej gliny albo cienia zdechłej myszy eko-śmierć. Biodegradowalne wyrzuty sumienia kupuje się niechętnie, zwłaszcza jeżeli nie dają się powiesić na ścianie. Nic zatem dziwnego, że ich ostoją nadal są instytucje publiczne – wystawy o śmieciach, z (ciemną) ekologią i recyklingiem w podtekście, zwiastują, że malarstwa na nich nie będzie. Na szczęście – odetchną umęczeni nadprodukcją płócien.

Jerzy Kosałka, „Potęga ewolucji”, 2025, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik
Tomasz Mróz, „Teraz byłem jestem”, 2025, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik
Dominika Olszowy, „Notatki z domu” (fragment instalacji), 2025, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Aleksy Wójtowicz
Miarowe tempo pojawiania się rzeczy i znikania ich po zużyciu jest pewnikiem zdrowia społeczno-gospodarczego organizmu. Przerażenie wzbudza raczej materia, która nie znika, pomimo tego, że powinna.

Opolską wystawę Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków kuratoruje Łukasz Kropiowski i wokół tytułowych pojęć okręca różne wymiary rozumienia odpadów. Są nurdle – czyli plastikowy granulat przetapiany na cuda i dziwy z tworzyw sztucznych, coś w rodzaju plastikowych atomów niezbędnych do budowy nowoczesności; są fusy – czyli odpadki niedające się w życiu uniknąć, raczej niegroźne, ale wszechobecne; są i ubrania europejskich trupów – symbol zadziwienia Globalnego Południa dostawami niechcianych produktów z sytej Północy. Wszystkie te wymiary odsyłają do obiegu materii biologicznej i kulturowej – ton ubrań, które z każdym sezonem cyrkulują na trasie Azja Wschodnia-Europa-Afryka (wideo Tam, gdzie kończą się wszystkie problemy Weroniki Wysockiej), hałdy odpadów, które narastają i znikają na ulicach Nowego Jorku (Trash Walks Wojciecha Gilewicza), składowiska śmieci stających się budulcem nowych ekosystemów (Śmieciorośliny i wideo Bocian, święty ptak Diany Lelonek) czy też pamiątek, dzielących swój los pomiędzy śmieciem i relikwią (bez tytułu Anny Stiller i Box Slides from Germany Gilewicza – obiekty znaleźne). Miarowe tempo pojawiania się rzeczy i znikania ich po zużyciu jest pewnikiem zdrowia społeczno-gospodarczego organizmu. Przerażenie wzbudza raczej materia, która nie znika, pomimo tego, że powinna – jak zgniłe owoce, które wysypują się z głowy psa Tomasza Mroza i sflaczało-skrystalizowana Pajęczyna Dominiki Olszowy. Sprawy, które powinny zostać odkurzone i zamiecione, zaczynają narastać, śmierdzieć czy wręcz – kwitnąć, jak imponujące rozety grzyba na ścianach opolskiej galerii.

„Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, widok wystawy, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik

Przestrach przed zastojem (materii, ale nie dajcie się oszukać; chodzi też i o zastój gospodarczy) materializuje się też w wypreparowanych ciałach zwierząt, zatrzymanych przez Jerzego Kosałkę w dziwacznej fazie procesu techno-ewolucji. Nie dość, że są martwe, to jeszcze mają przezroczyste brzuchy pełne ślepych, choć fikuśnych kiszek, które emanują niezdrowym światłem. Na drugim końcu sali leży kotek w mleczku Olszowy – śpiący, sztuczny kociak z futra w kałuży równie sztucznego mleka; sprawa intryguje mnie od pierwszego zobaczenia tego cudu kilka lat temu. Kociak wygląda jak wzięty żywcem ze straganów z durnostojkami sprzed dwudziestu lat, jak dosłowne wspomnienie masowo produkowanych ozdób ze zwierzęcego futra, w którym ktoś zmienia bardzo istotny szczegół – kotki nigdy nie leżały w plamie mleka. Jest w tym jakiś złowrogi, stężały absurd – jak mały tygrys w zamrażarce w drugim odcinku Shifty Adama Curtisa; jest to coś podejrzanego, coś nieprawidłowo osadzonego w czasie. Kotek w mleczku to spreparowane wspomnienie, podobnie jak mokra od wody firana, która wcale nie ugina się pod palcem; pajęczyna, na której nie osiada maleńkie piórko z poduszki, ale białe pawie pióro. Absurdalnie duże i białe, przez co wygląda jak rybi kręgosłup. U Olszowy coś, co powinno należeć do przeszłości, pęcznieje i podlega subtelnym, ale bardzo niepokojącym modyfikacjom – to niedający się zbyć odpad pamięci.

1
Krytyka 22.04.2024

Recykling jako forma przetrwania. O śmieciach w sztuce

Portret Aleksy Wójtowicz

Psi łeb jako uszkodzony róg obfitości (czyli Głowa Mroza) i wyciągający ze śmietnika resztki jedzenia Gilewicz (wideo Food justice) wraz z wykwitami grzyba na ścianach podsuwają bardzo wprost sugestię przegniłej, zawilgoconej struktury, która nie chce działać. Wystawę uzupełnia instalacja Mateusza Choróbskiego w „fosie” przed budynkiem opolskiej Galerii – Pokój twoim cieniom to minimalistyczna szklana niecka osadzona na cegłach z rozbiórki. Wieczorami w niecce rozbłyska ciepłe, sodowe światło, a przy opadach gromadzi się w niej woda. I musiałem mieć niemałe szczęście zobaczyć tę instalację już po zmroku, z „fosą” zalaną roztapiającym się śniegiem i sodowym światłem rozproszonym po jego tafli. Aż chciałoby się uwierzyć, że to właśnie praprzyczyna grzyba i jego wykwitów – bo z fosy cieknie woda i kwitnie od niej na sieno-żółto ściana – ale to tylko okrutny żart z malarstwa realistycznego, akurat pędzla Mroza, który grzybowe rozety dla niepoznaki wymalował także i poza przestrzenią wystawy. Realizm zadziałał, podobno nabrała się ekipa, która niebawem ma zacząć remontować budynek – i zdemontować fosę-odpadek, dziwny relikt zupełnie innego myślenia o architekturze instytucji.

Paweł Czekański, „Danse Macabre”, 2022, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik
Agnieszka Kurant, „Hyperobjects”, 2017, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik
Diana Lelonek, „Śmiecioroślina I / Śmiecioroślina III”, 2022, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Tomasz Koszewnik
Mateusz Choróbski, „Pokój Twoim Cieniom”, 2025, „Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków”, GSW Opole, fot. Aleksy Wójtowicz

Nurdle… nie są wystawą skomplikowaną – i dobrze. To pokaz nastawiony na nienachalny afekt, zwłaszcza w swojej jasnej, dotyczącej fusów części – a zatem poświęconej praktykom i wyrzutom sumienia jednostek. Ciemniejszej części, oprócz swawolnych bocianów wykarmionych na śmieciach, patronuje rzeźba Pawła Czekańskiego Danse macabre – cztery gigantyczne słomki do picia, czterech jeźdźców apokalipsy ekologicznej, może aż nazbyt dosłowny symbol przerzucania odpowiedzialności za wadliwe działanie światowego organizmu na pojedynczych konsumentów. Słomki są na tyle duże, aby zamiast słomkami być rurami. Trzymając się motywu przypływu i odpływu materii – wydają się pasować zarówno do odpowiednio łapczywych ust, jak i do amerykańskiego kibla. Tego bez półeczki, o którym pisał Slavoj Žižek, naśmiewając się z amerykańskiej niechęci do spoglądania w resztki po sobie. Tego jednak nie przeczytacie w bardzo przystępnie napisanym folderze do wystawy – bo, mam wrażenie, jest to trochę zadanie z gwiazdką, mrugnięcie okiem, nadzieja kuratora, że nie musi absolutnie wszystkiego dopowiedzieć. Tak jak nie musi przy grzybie napisać, że to fresk, a nie zaraza.

„[…] Spadek zwiastuje koniec świata i koniec malarstwa, dotyka ciemnej materii i ciemnej ekologii […]”, a jak obiecuje strona BWA, to „wystawa dla osób lubiących gry intertekstualne”. Nie wiem, czy lubię gry intertekstualne, ale koniec malarstwa w galerii sztuki to potężna obietnica.

Tymczasem kuratorowany przez Annę Batko Spadek w BWA Wrocław od tematów wydalniczych się zaczyna – i to cytatem z Rolanda Topora, a jakże. „Podszedłem do obrazu, żeby sprawdzić, z czego jest zrobiony. […] Zapiera dech, chwyta za gardło. To musi być gówno! Daję słowo”. Śmieci jako tworzywa jest tutaj pod dostatkiem – szmaty, blachy, beton, skapcaniały papier gazetowy, stara skarpeta, takiż stół, spalone deski. Wedle słów samej kuratorki, „[…] Spadek zwiastuje koniec świata i koniec malarstwa, dotyka ciemnej materii i ciemnej ekologii […]”, a jak obiecuje strona BWA, to „wystawa dla osób lubiących gry intertekstualne. To ironiczna gra z przyzwyczajeniami publiczności i konwencjami mieszczańskiej sztuki”. Nie wiem, czy lubię gry intertekstualne, ale koniec malarstwa w galerii sztuki to potężna obietnica.

1
Krytyka 12.01.2024

Na warsztat: Dominika Olszowy

Portret Wojciech Albiński

Na Spadku go, oczywiście, nie ma – jest tylko Malarstwo z waty Dominiki Olszowy, w postaci wacianych kłębów przytwierdzonych do korkowej tablicy; kłębki utrefione w kształt twarzy z bardzo dużym papierosem, na drugiej tablicy – w parującą ciepłem filiżankę, na trzeciej – wisielca na drzewie. Jak w większości prac Olszowy, to operacja na strzępkach pamięci, bo sympatyczna wata na korku wcale nie koi oczu jak dziecięca wyklejanka o lutowym śniegu. Ale przez to, że jest to wieloletni projekt (2017–2024), w jakimś stopniu nakładający się na niedające się już zignorować zniecierpliwienie malarstwem i jego sezonowymi gwiazdami, nietrudno w nim zobaczyć obiecaną drwinę z mieszczucha: produkującego płaskie banały i je kupującego. Z Malarstwem… Olszowy sąsiadują prace Rafała Bujnowskiego – potraktowane dłutem, spalone ogniem deski, częściowo dla wyciągnięcia jasnych plam drewna. Technicznie rzecz biorąc to pirografie, jednak zupełnie niepodobne do tego, z czym kojarzona jest ta technika: zamiast wypalonych ornamentów takich-i-owakich jest abstrakcja, w dodatku tchnąca spalenizną; drewniany relief artysty, który, zupełnie wbrew przestrogom rynku i publiczności, stopniowo przestaje być znanym malarzem.

Ola Nenko, „If the Wall Should Ever Fall, All the Fires Will Go Out”, 2021, „Spadek”, BWA Wrocław
Dominika Olszowy, „Torcik”, 2024, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Paweł Marcinek, „Szczęście dla wszystkich i stara szuflada”, 2025, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Mikołaj Sobotka, „Type of External Fixation”, 2023, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
W pracy Branasa, łączącej obiektywnie paskudne (koszulo-skorupa) z obiektywnie luksusowym (hotelowy wózek malowany na złoto), zawiera się cały problem z wrocławską wystawą.

Na środku ekspozycji stoi hotelowy wózek Przemka Branasa z koszulą z brunatnej masy papierowej (There Are So Many Things I Would Like to Touch, So Many People I Would Like to Touch). Rzecz wygląda jak pozostałości po barczystym człowieku; jak jego skorupiałe szczątki z kieszonką, gdzie wsadzono ciętą różę. To zabawna praca, ale w nieoczywisty sposób – złoty wózek ostentacyjnie wyścieła czerwona wykładzina, przez co można śmiać się z tego mobilnego czerwonego dywanu i tych, którzy żądają luksusu dla swojego bagażu – to głupie, ale widać społecznie potrzebne.

1
Rozmowy 06.12.2019

Własna strona mocy. Rozmowa z Przemkiem Branasem

Karol Sienkiewicz

W pracy Branasa, łączącej obiektywnie paskudne (koszulo-skorupa) z obiektywnie luksusowym (hotelowy wózek malowany na złoto), zawiera się cały problem z tą wystawą. Wózek otaczają przecież prace Mikołaja Sobotki – przytwierdzony do aluminiowych szyn gnat (Type of External Fixation) i atrapa obleśnego zegara (Człowiek całe życie zapierdala i nic z tego nie ma), Pawła Marcinka – konstrukcje i reliefy śmieciowo-poetycko-szkicowe – oraz znaleźne przedmioty o podejrzanym statusie Andreei Anghel (Leni Riefenstahl Goes to Africa [And Loves It!]) – a zatem, w większości, prace, które wyglądają jak typowa sztuka współczesna. Przy czym „typowa” nie oznacza niczego zdrożnego – znalazłszy się w Berlinie, też jakoś by się tam odnalazła. To nie jest wystawa, która wygląda źle – bo wygląda tak, jak powinna; beton jest równy i szary, ściany białe i gładkie, okna adekwatnie do wystawy nieco ufajdane ziemią, w pierwszej sali nawet zabarykadowane kartonami. Kartony towarzyszą blaszanej instalacji Aleksandry Nenko. Na blaszaną barykadę rzucona jest projekcja trzaskającego ogniska. W blasze wycięte są hydry, stworzenia tyleż straszne, co raczej nieistniejące. Tym pełniej przemawia kontekst powstania tej pracy – powstała jeszcze w ogniu nadziei Czarnych Protestów; zrywu funkcjonującego obecnie głównie jako symbol absolutnej bezsiły i zmarnowanego potencjału zmiany.

Paweł Marcinek, „Stres”, 2020, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Przemek Branas, „There Are So Many Things I Would Like to Touch, So Many People I Would Like to Touch”, 2025, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Paweł Marcinek, „Szewcy”, 2025, w tle: Rafał Bujnowski, od lewej: „Pożar”, „Chłopi”, „Podpalacz”, 2023, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Nie wiem, czy współczesnego mieszczucha da się jeszcze poszczuć kością, spodniami oblanymi mlekiem i sklejką, skoro mieszczuch galeryjny jest na takie sensacje znieczulony.

Praca Branasa – którą traktuję jako esencję Spadku – dotyczy obwożenia burej skorupy na luksusowym wózku. Koszulo-kukła jest odpychającą rzeczą, której grozą nikt się nie przejął – została automatycznie wchłonięta w domenę luksusu. Temu liszajowatemu kożuchowi sprezentowano na dokładkę kwiatka, po czym wetknięto mu ten banał w kieszonkę. I gdybym nie zerkał w folder towarzyszący Spadkowi, gdzie jest Freud, Marks, Fisher, Witkacy, Polanyi i Huxley, tak byłbym pewien, że jest to dość nihilistyczna wystawa o pacyfikacji sztuki – nawet tej zakorzenionej w materiałach ubogich, mającej widza sponiewierać i poszczuć.

Nie wiem, czy współczesnego mieszczucha da się jeszcze poszczuć kością, spodniami oblanymi mlekiem i sklejką, skoro mieszczuch galeryjny jest na takie sensacje znieczulony – i to na tyle, aby rozsiąść się wygodnie i zażądać więcej. I dostaje więcej tego trashu – na apaszki w limitowanej edycji. Rewolucyjne metody, które stosuje się od ponad półwiecza mają prawo przestać działać – niezależnie od aktualnej temperatury lokalnej wojny kulturowej. Wszystkożerność przestała być naszym sprzymierzeńcem – także i na Spadku. Znów zerkam w folder i z wielości poruszonych wątków wynika, że w późnym kapitalizmie nie jest kolorowo. No, prawda, nie jest, ale wciąż czekam na obiecane intertekstualne gry, które chociaż umilą mi fakt zrzucenia tego samego kowadła (to znaczy kolejnej wystawy o nieprzyjemnościach późnego kapitalizmu) na głowę.

Ola Nenko, „If the Wall Should Ever Fall, All the Fires Will Go Out”, 2021, „Spadek”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

To nie jest tak, że Spadek jest złą wystawą – jest porządnie zrobioną przeciętną wystawą, której intertekstualność nie rezonuje z moją. Być może nie umiem grać w Spadek, być może spóźniłem się kilka lat. Nie żebym nie czytał Topora w liceum albo nie fascynował klozetem w galerii. Ale Spadek funkcjonuje jako przypomnienie, że suma niezłych prac nie daje automatycznie dobrej wystawy, a nadmiar wrzuconych wątków nie pomaga w opowieści, jaką jest kuratorowanie. Być może to coś w haśle „obiecuję, że trzeba będzie coś z tym wszystkim zrobić, ale nie teraz” (czyli zdanie, które wydrapano na blacie jednej z prac Pawła Marcinka) nie pozwala mi zgrać się z tym nihilizmem. Winię sam siebie, może mój organizm się jeszcze przed nim broni.

Opolskie Nurdle… działają inaczej. Owszem, mają niewesołą wymowę, bo otwierają się okrutnym monologiem bóstwa, które człowieka porzuca (projekcja i audio towarzyszące Głowie Mroza), są też i pełne dosłownych śmieci – ale wydają się mniej przerażone końcem świata; albo – mniej chcą kończyć świat, gdy on sobie jeszcze dyszy. A przede wszystkim, co jest dużą zasługą kuratora, Łukasza Kropiowskiego, są wystawą-opowieścią skrojoną znacznie prościej i pewniej. W tym barszczu pływa tylko jeden grzyb, a w przygaleryjnej fosie jest tylko jedna świetlista niecka.

Aleksy Wójtowicz – krytyk i historyk sztuki, redaktor „Magazynu Szum”, researcher i okazjonalnie kurator. Publikował m.in. w „Dwutygodniku”, „Dialogu”, „Krytyce Politycznej”, „Widoku”, „MiejMiejsce” i oko.press. Zajmuje się głównie sztuką współczesną z perspektywy socjologicznej i visual culture, historią pola sztuki po 1989 roku w Polsce, związkami polityki i sztuki oraz tzw. zwrotem konserwatywnym.

Więcej

Przypisy

Stopka

Osoby artystyczne
"Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków": Mateusz Choróbski, Paweł Czekański, Wojciech Gilewicz, Jerzy Kosałka, Agnieszka Kurant, Diana Lelonek, Tomasz Mróz, Dominika Olszowy, Anna Stiller, Weronika Wysocka; "Spadek": Andreea Anghel, Przemek Branas, Rafał Bujnowski, Paweł Marcinek, Aleksandra Nenko, Dominika Olszowy, Mikołaj Sobotka
Wystawa
"Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków"; "Spadek"
Miejsce
Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu; galeria Studio BWA Wrocław
Czas trwania
"Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków": 10.10–30.11.2025; "Spadek": 17.10.2025–25.01.2026
Osoba kuratorska
"Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków": Łukasz Kropiowski; "Spadek": Ania Batko
Fotografie
"Nurdle, fusy i ubrania martwych Europejczyków": Tomasz Koszewnik; "Spadek": Alicja Kielan
Strona internetowa
bwa.wroc.pl/wydarzenie/spadek/
Indeks
Agnieszka Kurant Aleksandra Nenko Aleksy Wójtowicz Andreea Anghel Ania Batko Anna Stiller BWA Wrocław Diana Lelonek Dominika Olszowy Galeria Sztuki Współczesnej w Opolu Jerzy Kosałka Łukasz Kropiowski Mateusz Choróbski Mikołaj Sobotka Paweł Czekański Paweł Marcinek Przemek Branas Rafał Bujnowski Tomasz Mróz Weronika Wysocka Wojciech Gilewicz

Najczęściej czytane

1
Krytyka 28.11.2025

Brzydko malowane. Bielska Jesień 2025

Portret Karolina Plinta
2
Krytyka 05.12.2025

Jedna fosa, jeden grzyb. Wystawy o śmieciach w GSW Opole i BWA Wrocław

Portret Aleksy Wójtowicz
3
Na Dobry Początek 01.12.2025

1–7 grudnia

Redakcja
4
Krytyka 05.12.2025

Nie przeoczmy „Dawnych mistrzyń”. Wokół polskiego tłumaczenia książki Rozsiki Parker i Griseldy Pollock

Portret Agata Jakubowska
5
Krytyka 28.11.2025

Soft power. Pierwsze Biennale w Bucharze „Recipies for Broken Hearts”

Portret Wiktoria Szczupacka
6
Do zobaczenia 04.12.2025

I Ogólnopolski Przegląd Twórczości w Porcelanie „Porcelana TERAZ!” w Wałbrzyskiej Galerii Sztuki BWA

Redakcja

Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!

REKLAMA
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Jedna fosa, jeden grzyb. Wystawy o śmieciach w GSW Opole i BWA Wrocław — SZUM
REKLAMA
Logo: SZUM

Magazyn SZUM

Fundacja Kultura Miejsca
Wydział Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 39
00-347 Warszawa

redakcja@magazynszum.pl

ISSN 2956-817X

Media społecznościowe

  • facebook
  • instagram
  • spotify
  • apple podcasts
  • podcast RSS

Wspieraj nas!

Polityka prywatności

Kontakt

Przeszukaj SZUM

‹ › ×

    ‹ › ×
      Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
      Zapoznaj się z naszą polityką prywatności