SZUM
SZUM
REKLAMA
SZUM Wspieraj nas!
  • Działy
    • News
    • Krytyka
    • Rozmowy
    • Do zobaczenia
    • Na dobry początek
    • Eseje
    • Kwartalnik
    • Patronite
  • Archiwum
  • Podcast
  • Redakcja
  • Sklep
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!
W magazynie 15.12.2016 3 min

Ganiajcie za malarzami. Rozmowa z Leonem Tarasewiczem

Adam Mazur
udostępnij — facebook   twitter/x   link
pobierz .pdf
Sztuka jest nadbudową intelektualną, która, tak jak nauka, zmienia bariery, jakie współcześni mają w sobie. Dzięki temu rozwija się dana grupa, żeby nie używać słowa „naród”. Jeżeli sztuka przełamuje bariery współczesności, to ludzie najczęściej sobie tego nie uświadamiają.
Leon Tarasewicz, fot. Yulia Krivich

Adam Mazur: Studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych formalnie ukończyłeś w 1984 roku, a pracownię gościnną zacząłeś prowadzić tam w 1996 roku. Dlaczego nie zostałeś na uczelni od razu po studiach?

Leon Tarasewicz: Robiłem wszystko, żeby być jak najdalej od akademii, od tych brudnych ścian, od tych drutów wiszących na ścianie przez cały rok po ekspozycji. Nie chciałem mieć z tym nic wspólnego. Robiłem wtedy swój własny świat i chciałem, żeby każdy mój krok był pozytywny. W międzyczasie budowałem inne fragmenty życia, które należało podciągać do normalności. Mam na myśli białoruskie życie studenckie czy tworzenie w 1989 roku pierwszych struktur partyjnych. Pewnie nie wiesz, ale byłem przewodniczącym Białoruskiego Zjednoczenia Demokratycznego na terenie Gródka. W pierwszych wolnych wyborach miałem 17 na 20 radnych. Gmina była jedną z czterech najlepszych w kraju. Stworzyliśmy dwujęzyczną gazetę, która zdobyła cztery nagrody. To były lata mojej aktywności. Działałem wszędzie tam, gdzie widziałem, że nie ma nikogo innego, kto mógłby pomagać. Był to także świat, który był zupełnie poza sztuką. Jak robiłem wystawy, to uczelnia także była nieobecna, bo ludzie z uczelni byli nieobecni w życiu wystawienniczym. Jedyną osobą, z którą miałem kontakt, był Zbigniew Gostomski, z ramienia Galerii Foksal. A tak to były dwa różne światy.

Leon Tarasewicz w swojej pracowni w Waliłach. Praca została przygotowana na wystawę Rzeźba – David Nash, Malarstwo – Leon Tarasewicz (1991) w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, fot. Józef Mrozek; archiwum prywatne Milady Ślizińskiej
Przygotowania do wystawy Leona Tarasewicza w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, 2003; od lewej: Marcin Chomicki, Leon Tarasewicz; Archiwum Leona Tarasewicza, Muzeum Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie

Zbigniew Gostomski sprawił, że twój dyplom był pokazywany w Galerii Foksal w 1984 roku?

Nie wiem dokładnie, jak było, ale faktem jest, że na Foksal odbyła się moja druga wystawa. Pierwszą była wystawa w Dziekance, u Jerzego Onucha. Na Foksal w lipcu była dziura i nie było kogo wystawić. Rozmawiałem o tym z Wiesławem Borowskim. Powiedział mi, że chce w galerii pokazać właśnie mój dyplom.

Wystawa odbyła się więc dlatego, że w lipcu była dziura, ale rozumiem, że mimo letniej aury to było wydarzenie. W końcu nie co dzień w istotnej dla środowiska galerii pokazuje się dyplomy zdolnych absolwentów. Nie mówiąc już o tym, że wystawa w jakiejś mierze definiowała cię jako artystę.

Oczywiście. Uświadamiałem to sobie, tym bardziej, że szybko przyszły kolejne propozycje. Foksal była takim miejscem, przez które przechodziły wszystkie propozycje. Jak wtedy przyjechał wicedyrektor Moderna Museet Björn Springfeldt, żeby dogadywać wystawę w Sztokholmie, to razem z nim przyjechał też, jako galerzysta, Claes Nordenhake. Przyjechał też Per Madsen, jako kolekcjoner. Wtedy zaproponowano, że z Tomkiem Tatarczykiem pojedziemy na dwa miesiące do Malmö, dostaniemy średnią pensję, jaką dostają w Szwecji robotnicy, i zostawimy po dwa obrazy. Pojechaliśmy tam. Na wystawie Dialog w Sztokholmie w Moderna Museet spotkałem George’a Costakisa i zaprzyjaźniliśmy się. Nasze codzienne rozmowy były też tym spowodowane, że on kupił moją pracę Pole. Pole pojechało do Grecji, do jego kolekcji, a ja namalowałem identyczną pracę, z którą kolega przyjechał do Polski, żeby w papierach było, że wróciła do kraju. To były inne czasy.

Przypisy

Najczęściej czytane

1
Krytyka 20.06.2025

Wymuszone wotum zaufania. „Oczy moje zwodzą pszczoły” w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski

Portret Barbara Woźniczka Portret Sonia Witak
2
Do zobaczenia 26.06.2025

„Wrzask z kąpieli w pianie 2” Zheni Stepanenko w Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej

Redakcja
3
Na Dobry Początek 23.06.2025

23–29 czerwca

Redakcja
4
Eseje 20.06.2025

Nowoczesność, materia i walka o pamięć. „Figury” jako totemy

Piotr Słodkowski
5
Krytyka 27.06.2025

Szukając Kozyry. „Rewizja procesu Jezusa” w Narodowym Starym Teatrze i „Nie odwracaj wzroku” w MuFo

Portret Anna Pajęcka
6
Do zobaczenia 20.06.2025

23. Przegląd Sztuki SURVIVAL. „3s/8h”

Redakcja

Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!

REKLAMA
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Ganiajcie za malarzami. Rozmowa z Leonem Tarasewiczem — SZUM
REKLAMA
Logo: SZUM

Magazyn SZUM

Fundacja Kultura Miejsca
Wydział Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 39
00-347 Warszawa

redakcja@magazynszum.pl

ISSN 2956-817X

Media społecznościowe

  • facebook
  • instagram
  • spotify
  • apple podcasts
  • podcast RSS

Wspieraj nas!

Polityka prywatności

Kontakt

Przeszukaj SZUM

‹ › ×

    ‹ › ×
      Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
      Zapoznaj się z naszą polityką prywatności