Zorka Wollny. Głos z przyszłości, która nadeszła
To nie była cała historia sztuki Zorki Wollny. Wystawa w Trafo zmieściła jednak dość jej twórczości, by można było sobie zbudować wyobrażenie, co to za historia. I kim jest jej bohaterka – artystka, która prefigurowała w Polsce zwrot performatywny i której postawa bez trudu przeżyje śmierć mody na performatywność w instytucjach wystawienniczych. Projekt Środowisko to Zorki Wollny dzieła zebrane i wybrane przez Joannę Warszę. Retrospektywa? Tak, ale, jak przekonują autorki wystawy w jej podtytule – Retrospektywa na przyszłość.
Co więc z tą przyszłością?
Kiedy oglądałem wystawę Wollny, niedaleką przyszłością była pandemia w Europie, zamknięte muzea, zamknięte granice i wojsko na ulicach. Tymczasem trwała jeszcze epoka mobilności; człowiek miotał się od miasta do miasta, biegał jak kot z pęcherzem, hycał przez granice jak znerwicowany zając. Dwa dni wcześniej byłem w Ukrainie. Poprzedniego dnia w Warszawie. Rano zatrzymałem się w Poznaniu rzucić okiem na wystawę Czekalskiej i Golca w Arsenale. A wieczorem już Szczecin; stąd otwierała się prosta droga do znajomych w Meklemburgii, a potem dalej, na Berlin! W Chinach wprawdzie kryzys szalał w najlepsze, we Włoszech zaraza już się rozkręcała, ale na niebie wciąż jeszcze gęsto było od zostawiających ślady węglowe samolotów.
Zorka Wollny to artystka, która prefigurowała w Polsce zwrot performatywny i której postawa bez trudu przeżyje śmierć mody na performatywność w instytucjach wystawienniczych.
À propos śladu węglowego: „Ta retrospektywna wystawa nie patrzy w przeszłość, ale w przyszłość, pytając o to, jak robić ekspozycje z małym śladem węglowym”. Tymi słowami Joanna Warsza zaczyna wprowadzenie do wystawy Zorki Wollny. Cóż za ironia; wystawa nie zdążyła się skończyć, a węglowy postulat już się spełnił, tyle że oczywiście przewrotnie. Samoloty zostały uziemione i już nie smrodzą, zapotrzebowanie na energię spada, gospodarki wyhamowują. Nadprodukcji wydarzeń artystycznych także położono kres. W kryzysie fundusze na sztukę są zawsze pierwszymi, które trzeba złożyć w ofierze na ołtarzu cięć, oszczędności i redukcji.
Wątku węglowego w dyskursie wystawy Zorki Wollny nie należy jednak traktować zbyt dosłownie. To nie był projekt poświęcony klimatowi. Tytułowe Środowisko to przede wszystkim środowisko społeczno-polityczne, w którym powstaje sztuka Wollny, zaś myślenie ekologiczne dotyczy tu szerszej etycznej refleksji nad praktyką artystyczną. Jako artystka ekologiczna, Zorka Wollny powstrzymuje się od zawalania sal wystawowych i muzealnych magazynów tonami artefaktów, skupiając się na tworzeniu wartościowych społecznie sytuacji.
Pytanie Warszy można zatem sparafrazować: jak robić ekspozycję artystki, która nie specjalizuje się w produkowaniu eksponatów i zostawia po swoich działaniach tak ulotny i trudny do wytropienia ślad?
To realny problem, kiedy nie tylko trzeba zapełnić tak wielką przestrzeń jak Trafo, ale do tego chce się przekonująco opowiedzieć w formacie wystawowym o praktyce artystki, dla której wystawa nie jest uprzywilejowanym środkiem wyrazu.
Joanna Warsza nie jest pierwszą kuratorką, która mierzy się z tym problemem. Jak radzili sobie z nim inni? Cóż, często nie radzili sobie wcale. Wollny, rocznik 1980, jest obecna na scenie od dobrych 15 lat. Pochodzi z Krakowa, dojrzewała artystycznie w artpunkowym, interdyscyplinarnym środowisku Goldex-Poldex. Debiutowała wcześnie i z powodzeniem; ma na koncie Grand Prix Gepperta, nominację do „Spojrzeń”, tytuł Artystki Roku magazynu „Arteon” za rok 2010, stypendia, nagrody i niezliczone projekty zrealizowane z najróżniejszymi instytucjami w Polsce i na świecie, od Muzeum Sztuki w Łodzi i Zachęty, przez Warszawską Jesień, po Public Art Munich i berliński festiwal CTM, którego jest regularną uczestniczką. Należy do dydaktyczno-artystycznego dream teamu szczecińskiej Akademii Sztuki. Mieszka w Berlinie, podróżuje po świecie. Artystka sukcesu? Niewątpliwie. Artystka (wszech)obecna? Niby tak, ale w sumie nie do końca; ogólna wiedza o Zorce Wollny jest taka, że to ważna, nawet wybitna artystka. Wiedza szczegółowa jest jednak fragmentaryczna, oparta na pojedynczych, wyrwanych z szerszego kontekstu projektach. Wystawy próbującej przeprowadzić jakiś rodzaj syntezy jej dorobku jeszcze do tej pory nie było.
[…]
Pełna wersji tekstu jest dostępna w 30. numerze Magazynu „Szum”.
Stach Szabłowski – krytyk sztuki, kurator i publicysta. Autor koncepcji kuratorskich kilkudziesięciu wystaw i projektów artystycznych. Publikuje w prasie głównego nurtu, w wydawnictwach branżowych i katalogach wystaw. Współpracuje m.in. z magazynem SZUM, Przekrojem, dwutygodnik.com. i miesięcznikiem Zwierciadło.
Więcej