Z okazji rewolucji. „Ukraina. Czekając na bohatera” w Międzynarodowym Centrum Kultury
Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie gości obecnie dwie wystawy poświęcone współczesnej Ukrainie. Pierwszą z nich tworzą zdjęcia autorstwa Jakuba Szymczuka, powstałe w drugiej połowie lutego 2014 roku, podczas najbardziej dramatycznych wydarzeń na kijowskim Majdanie. Druga wystawa, której kuratorką jest Żanna Komar, to opatrzony sugestywnym tytułem Ukraina. Czekając na bohatera zbiór malarstwa dwóch pochodzących ze Lwowa artystów, Jewhena Rawskiego i Wołodymyra Kostyrki.
Mocne, pełne dramatyzmu fotografie z Majdanu odświeżają w pamięci wydarzenia tamtych dni, jednak, odnosząc się do faktów dokonanych, niewiele wnoszą do dyskusji nad tym, co dzisiaj dzieje się na Ukrainie. Można je potraktować jako tło (wciąż bardzo ważne) dla drugiej wystawy, której głównym tematem, zgodnie z tekstem kuratorskim, jest obecny stan ukraińskiego społeczeństwa.
Podejmowanie tematów dotyczących zmian społecznych, jakie zaszły po kijowskich wydarzeniach zimy 2013/2014, wydaje się dla sztuki zaangażowanej czymś naturalnym, tym bardziej, że teraz da się już spojrzeć na wszystko z pewnego dystansu. Dwa lata – to wystarczający czas, żeby zaobserwować zmiany spowodowane rewolucją. Świadczy o tym wzrastająca ilość dużych projektów artystycznych realizowanych na Ukrainie. W Narodowym Muzeum Sztuki w Kijowie trwa wystawa Tożsamość. Za kurtyną nieoznaczoności, dotycząca przemian tożsamościowych, które zaszły w ciągu ostatnich 10 lat na terenach Europy Północno-Wschodniej. Wystawa jako „platforma dla poszukiwań wspólnej europejskiej identyczności i wzajemnego dialogu” została zainicjowana jeszcze w 2013 roku przez ambasady ośmiu państw (Danii, Islandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Norwegii, Szwecji, Finlandii) „w ramach solidarności z Ukrainą w skomplikowanej sytuacji politycznej”. Na osobne przypomnienie zasługuje dość wyjątkowe dla świata sztuki europejskiej wydarzenie, jakim było drugie Biennale w Kijowie, które odbyło się jesienią 2015 roku pod nazwą Szkoła Kijowska. W ramach imprezy na terenie całego miasta realizowano projekt dotyczący wspólnych dla Ukrainy i Europy problemów, współpracowali przy nim artyści, intelektualiści, aktywiści oraz studenci.
Na Ukrainie dzieje się sporo. Ciężko co prawda ocenić jakość poszczególnych wydarzeń artystycznych, ale to, co widać, oddaje skalę zjawiska i kierunek społecznych rozważań: pytanie o zachodzące zmiany społeczne i skutki obranej przez Ukrainę drogi w stronę Europy Zachodniej. A co w Krakowie? Wystawa Ukraina. Czekając na bohatera wydaje się być kolejnym wartościowym głosem w sprawie budowania nowej ukraińskiej tożsamości oraz realizacji oczekiwań społecznych. A jednak, zarówno po pierwszym spojrzeniu, jak i po dłuższej refleksji czuję się oszukana. Dlaczego?
Tekst kuratorski zapowiada, że wystawa przedstawi wizerunek nowego ukraińskiego bohatera. Temat poszukiwania i określania cech heroicznych w społeczeństwie, które cały czas znajduje się w stanie przejściowym, może być dla artystów nośny i ważny. Za przykład ciekawej wypowiedzi na ten temat może służyć praca autorstwa Mykoli Ridnyia, pokazywana w 2013 roku w ukraińskim pawilonie podczas 55. Biennale w Wenecji. W ramach projektu Pomnik Pomnika Ridnyi (skądinąd znany krakowskim widzom z uczestnictwa w festiwalu ArtBoom oraz indywidualnej wystawy w galerii Art Agenda Nova) przygotował zestaw pustych postumentów – pozostałości po pomnikach przedstawiających różnych „bohaterów” ubiegłego stulecia. Artysta za pomocą prostych, minimalistycznych form zwraca uwagę na charakterystyczną dla Europy Wschodniej dynamikę, z jaką jedne postacie są zastępowane przez drugie. W takiej sytuacji ludzie stają się albo szczególnie wrażliwi, albo obojętni na to, kto zajmie kolejne miejsce na postumencie. Wielość różnorodnych, ale w szerszym kontekście mało znaczących opcji jest opisana w tekście kuratorskim: „Czy to jeden z oligarchów decydujących o jej [Ukrainy] losie? Czy może któryś z chłopaków toczących śmiertelną walkę o godność?” – nie ważne, kim jest narodowy bohater, jeśli reprezentuje tylko dość wąską grupę społeczną. Jednak w przypadku Ukrainy stała nieokreśloność szybko zmieniła się w pewność: „Nagle w 2014 roku w obliczu gwałtownych politycznych i wojennych wydarzeń zwykłe stereotypy bohatera zostały odsunięte. Powstał nowy oczywisty wizerunek ukraińskiego bohatera – bohatera Majdanu”.
Majdan, jako idea, jest obecny w ogólnej wymowie wystawy, jednak nie ujrzy się go bezpośrednio na płótnach artystów. Jeśli przyjrzeć się poszczególnym typom bohaterów, to da się tu znaleźć wspomnianych wyżej oligarchów, młodych walecznych chłopaków czy przedstawicieli subkultur, którzy, jak sugeruje podpis, znaleźli się tutaj dlatego, że potrafią wykazać się dużym poziomem samoorganizacji; obecni są nawet artyści z bronią w ręku. Nie da się tu jednak odczuć wyjątkowego nastroju, specyfiki wydarzenia, jakim był Majdan. Owszem, widzimy na obrazach silne, zdecydowane postacie, przypominające raczej przedstawicieli gangów, gotowe bronić siebie i (być może) kogoś ze swojej społeczności; widzimy sceny walki, palące się samochody z napisem „Ładne samochody – ładnie się palą” autorstwa Kostyrki; widzimy wreszcie dużą ilość broni. To wszystko, w połączeniu z obiegową opowieścią o Majdanie i jego bohaterach, powtarza niebezpieczny stereotyp, do którego często zostaje sprowadzone postrzeganie tego wydarzenia. Pojawia się tendencja, aby określać je jako krwawą rebelię, „rozlew krwi”1. Pozwolę sobie zacytować tu słowa (krótki wyimek, zainteresowanym polecam całość) z wypowiedzi Oleksija Radynskiego o tym, czym tak naprawdę był Majdan i jak warto go postrzegać – wydaje mi się, że w najlepszy możliwy sposób oddają one zmiany, które zachodziły z czasem w składzie społecznym Majdanu i dużo tłumaczą w kwestii prób budowania wizerunku bohaterów: „Coraz mniej widać hipster prawicę i kijowską burżuazję, która wypełniała Majdan na początku. Coraz więcej pojawia się wkurwionych, wywłaszczonych proletariuszy i proletariuszek po czterdziestce, którzy przyjechali z mniejszych miast, bo nie mają już nadziei na przyszłość, ale mają za to dzieci. Kombinują więc tak, że teraz po raz pierwszy w życiu mogą tym dzieciom naprawdę pomóc – jeśli tylko wypierdolą tę władzę […] To właśnie ci ludzie dokonali przełomu na Majdanie. To ich krew się rozlała, gdy władza postanowiła to powstanie stłumić zbrojnie”2. Niczego podobnego nie zobaczymy na wystawie Ukraina. Czekając na bohatera – postacie z obrazów Kostyrki i Rawskiego przypominają co najwyżej braci Kliczko, światowej sławy ukraińskich bokserów zawodowych, obecnie mocno angażujących się w politykę, jednak niebędących bohaterami Majdanu.
Żeby unaocznić to, jak różnie traktowana jest kategoria bohatera przez omawianych tu artystów, warto wspomnieć o projekcie Lesii Khomenko, której prace w ostatnich latach można było zobaczyć w białostockim Arsenale. Khomenko, jak i wielu artystów (w tym Kostyrko i Rawski) spędziła dużo czasu na Majdanie. Rozumiejąc specyfikę sztuki – która w podobnie gwałtownych okolicznościach więcej zabiera dla siebie niż daje – i jednocześnie chcąc właśnie dawać, artystka zaczęła rysować portrety ludzi tam spotkanych. Każdy rysunek powstawał z użyciem papieru kopiowego – osoba portretowana otrzymywała oryginał, a artystka zostawiała dla siebie kopię. Walczący otrzymywali rodzaj wsparcia psychologicznego dzięki postawie artystki, która „pokazuje ludziom ich znaczenie, demonstruje, że to, co się dzieje teraz – to historia i że jest tworzony jakiś dokument czasu”3. Narysowany mógł zostać każdy, niezależnie od tego, ile czasu spędził na Majdanie. Wizerunek bohatera był tworzony zgodnie z czasem teraźniejszym, artystka pokazywała ludziom, że to właśnie oni są bohaterami i że nikt nie rozlicza ich z ilości zaangażowania, ponieważ każda pomoc jest tak samo ważna.
Wróćmy jednak do omawianej wystawy. Poddając krytyce opowieść o ludziach Majdanu, nie chciałabym tak łatwo zamykać wątku związanego ze sposobem przedstawiania bohaterów. Otóż na wystawie zobaczymy również wizerunki kobiet walczących o własny naród: biblijną Judytę, Salome i Jael autorstwa Kostyrki. W opisie towarzyszącym obrazom można znaleźć informacje o tym, że „kobieta morderczyni na płótnach artysty pojawiać się zaczęła pod wpływem szeroko nagłaśnianych przez media informacji na temat powstających żeńskich brygad wojskowych i ich udziału w wojnie na wschodzie Ukrainy”.
Tym gestem artysta ma podważać „powszechne przekonanie o pacyfistycznej naturze kobiety”, podważa je do takiego stopnia, że jeden z obrazów (Judyta i Holofernes, 2015) przedstawia „Judytę w stanie seksualnej ekstazy zlizującą krew Holofernesa z noża”4. Trzeba zaznaczyć, że wizerunki kobiet należą do serii poświęconej XVII-wiecznej malarce Artemisii Gentileschi, gdzie autor rozważał raczej sytuację kobiet w sztuce niż we współczesnym społeczeństwie ukraińskim. Jednak podążając za narracją, którą tworzy ta wystawa, możemy odkryć kolejne nieoczekiwane sensy. Naprzeciw obrazów opowiadających o „kobiecej” historii sztuki znajdziemy płótno, na którym wszystkie trzy „bohaterki narodowe”, czyli Judyta, Jael i Salome (2015), przedstawione są w sposób przypominający dawne zdjęcia z kartotek policyjnych (profil, en face, numer, godność).
W dziwny sposób rezonuje to z historią Nadii Sawczenko, ukraińskiej wojskowej uczestniczącej w walkach w Donbasie, później porwanej i pod przymusem przewiezionej na terytorium Rosji, gdzie została osądzona za przyczynienie się do śmierci dwójki rosyjskich dziennikarzy. Przy wejściu do piwnic MCK-u, w których znajduje się omawiana ekspozycja, można było trafić na ulotki zawierające apel Ukraińców do społeczności europejskiej o nagłośnienie sprawy Sawczenko, by wywrzeć presję na władzach rosyjskich i zmusić je do uwolnienia kobiety. Płótno Kostyrki można byłoby uznać za ironiczne wobec postawy tych Rosjan, którzy gotowi są uznać kobietę walczącą o własny kraj za przestępczynię. Jednak wprost seksistowski wydźwięk innej pracy tegoż autora nie pozwala mi na przedstawienie tej tezy z pełnym przekonaniem. Kobieta z bronią w ustach, trochę niżej postać boksera – Oto jak pan Wlodko ofiarowuje pannie Marii Magdalenie swoją rękę i serce (2015). Wbrew literalnemu sensowi wystawy, mamy tu do czynienia z wizualnym powielaniem stereotypu na temat tego, że kobieta nie może być bohaterką. Broń należy do mężczyzn, a kobieta (nawet wybitna) może być najwyżej sławną ofiarą.
Kontynuując wątek szerzenia stereotypów, chciałabym poruszyć problem pojęcia „europejskości”. Opisy prac sugerują, że to wykorzystanie stylistyki barokowo-rokokowej w malarstwie Kostyrki i Rawskiego świadczy o „cywilizacyjnej przynależności Ukrainy do Europy”. Artyści, owszem, nawiązują do stylistyki dawnej sztuki europejskiej, sięgają również do klasycznych tematów kulturowych (Rawski i jego seria obrazów Iliada). Jednak wydaje się, że sami twórcy mają w tej kwestii bardziej realistyczne spojrzenie. Unaocznia to instalacja site-specific wykonana specjalnie na tę wystawę i umieszczona dokładnie w środkowej części galerii. Instalacja przedstawia górę zrobioną z wypchanych torebek na zakupy. Każda z foliówek ma nadruk przedstawiający haftowany ukraiński wzór narodowy. Po obu stronach ustawiono duże płótna zawierające portrety dwojga artystów trzymających w rękach torebki identyczne do tych, które umieszczone są w przestrzeni galerii. W sposób nieco naiwny, a przy tym uroczy, artyści prezentują siebie jako przyszłych konsumentów. Sygnalizują, że wyszywanka powoli zmienia swoje znaczenie – z symbolu nacjonalistycznego staje się obrazem czysto komercyjnym. Praca ta może zawierać sugestię, że Ukraina jest gotowa na dołączenie do zachodniego świata szczęśliwej konsumpcji (dobry argument w toczącej się dyskusji na temat wstąpienia Ukrainy do UE). Nawet świadomość zachodzących w Europie zmian nie przeszkadza przedstawicielom jej wschodniej części dalej patrzeć na Zachód w oczarowaniu.
Spoglądając na sprawę od trochę innej strony, przytoczę tu cytat z wypowiedzi wspomnianej wyżej artystki Lesii Khomenko: „Po aktywizacji Ukrainy na światowej scenie geopolitycznej, artystom ukraińskim został przydzielony nieduży odsetek uwagi na dużych światowych forach artystycznych. Na własnym doświadczeniu odnotowałam, że artysta jest interesujący jako świadek wydarzeń lub nawet żywy eksponat w nie mniejszej mierze niż autor własnych prac”5. Wydaje się, że kuratorska chęć wpisania twórczości Kostyrki i Rawskiego w aktualny kontekst najgłośniejszych wydarzeń politycznych, pokazania ich samych jako głównych bohaterów swojego czasu – bohaterów Majdanu – mocno zaszkodziła ogólnemu wydźwiękowi wystawy („Kiedy pod koniec 2013 roku w Kijowie zaczęło wrzeć, autorzy porzucili swoje płótna i stanęli w broniących Majdanu szeregach. Od tego czasu prawie nie malowali obrazów – malowali za to kamuflaże na samochodach osobowych, przemieniając je tym samym w pojazdy bojowe, które miały wesprzeć operację antyterrorystyczną na wschodzie kraju”). Kostyrko i Rawski są artystami, których łączy określanie siebie jako twórców podążających tropem Kuspitowskich „nowych dawnych mistrzów”, zainteresowanie tradycją oraz historią sztuki, a także chęć wpisania współczesności w mitologiczne ramy dawnych opowieści. Różni ich natomiast podejście do spraw politycznych. W zdecydowanie bardziej aktywny sposób wypowiada się tu Wołodymyr Kostyrko, sięgając w swojej twórczości do mitów Galicji, głosząc nawet separatystyczne hasła, może mniej dziś aktualne, ale dalej niebezpieczne, i przez to interesujące.
Jednak byłby to temat na zupełnie inną wystawę.
1 Zandberg: ci, którym marzy się Majdan, niech pamiętają że to był rozlew krwi, www.tvn24.pl
2 O. Radyński, Co to jest Majdan, tłumaczę Zandbergowi, www.krytykapolityczna.pl
3 E. Siergackowa, wywiad z Lesią Khomenko, artukraine.com.ua
4 K. Nosko, wywiad z Wołodymirem Kostyrką na temat projektu Art-emisja, artukraine.com.ua
5 T. Kiselczuk, Uwaga, mówi artysta: Lesia Khomenko, artmisto.net
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Wołodymyr Kostyrko, Jewhen Rawski
- Wystawa
- Ukraina. Czekając na bohatera
- Miejsce
- Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie
- Czas trwania
- 24.02 – 3.04.2016
- Osoba kuratorska
- Żanna Komar
- Fotografie
- P. Mazur
- Strona internetowa
- mck.krakow.pl