Wypadkowa procesu. CADU w BWA Sokół
W tej wystawie kluczowym pojęciem jest zapętlenie, które w pogoni za swoją własną formą, pojawia się co krok. Zapętlenie towarzyszy i współtworzy każdą z prac i niemal każdy tej pracy element. Powtarzalne ruchy i gesty, wygrywające z pozoru ten sam takt, nigdy nie powracają w tej samej formie. Każde zmultiplikowanie dźwięku bądź rysunku obnaża niemożliwość unifikacji świata. Tak naprawdę każdy zmultiplikowany ruch kryje w sobie niepowtarzalność. W BWA Sokół właśnie trwa pierwsza w Polsce wystawa indywidualna brazylijskiego artysty Carlosa Eduardo Felix da Costy (CADU).
CADU, którego prace z reguły są przestrzenne i para-rzeźbiarskie, wyrósł z tradycji klasycznego, warsztatowego rysunku i w swoich działaniach wciąż tego rysunku poszukuje. W efekcie powstają niecodzienne relacje między rysunkową linią i wykraczającymi poza medium metodami jej kreślenia, między siłą żywiołów i mechaniczną pracą prostych maszyn konstruowanych przez artystę. Działania CADU są zawsze wypadkową procesu i naprzemiennych bądź zmiennych ról artysty w tym procesie. Artysta inicjuje proces i zmaga się z jego wystawionym na sukcesy i porażki przebiegiem, by następnie usunąć się w cień i dać żywiołom natury bądź mechanicznym działaniom przejąć kontrolę nad dalszym rozwojem akcji. Tak artysta wykracza nie tylko poza granice medium, ale także poza własne autorstwo. Choć nie potrafi czytać nut ani grać na żadnym instrumencie, obok żywiołów natury i poszukiwania rysunkowej linearności, konstytutywną częścią jego twórczości jest dźwięk i modernistyczna muzyka eksperymentalna. Na wystawie Zanosi się na deszcz zaprezentowane zostały cztery prace pararzeźbiarskich, które po wprawieniu w ruch – czy poprzez mechanizm, czy poprzez aktywność odbiorcy – wygrywają zapętlone, subtelne dźwięki.
Na Zanosi się na deszcz złożyło się pięć prac, w tym rzeźby interaktywne, rzeźba performatywna, instalacja dźwiękowa. Wszystkie prace powstały specjalnie dla BWA Sokół, a proces ich krystalizowania się był oparty na rocznej, intensywnej współpracy CADU i kuratorki Anny Smolak. W czasie miesięcznego pobytu CADU w Nowym Sączu, artysta i kuratorka aktywizowali mieszkańców miasta do współudziału w pracy. Przekazywane przez nich przedmioty, takie jak szklane naczynia wchodzące w skład Partytury, instrumenty darowane do konstrukcji 20 rąk może klaskać razem, czy aktywny współudział, jak w przypadku recytowanego przez dzieci tekstu w instalacji Pustynia Gobi, stały się fundamentalnymi elementami prac CADU. Artysta nie starał się przez ten miesiąc zrozumieć ani przepracować lokalnej mentalności. W zamian oddał mieszkańcom część swojej przestrzeni i część swojego autorstwa.
Ekspozycję otwiera Partytura, która może być odtwarzana dzięki przymocowanym do kolejki elektrycznej stalowym drutom i szklanym naczyniom rozmieszczonym wzdłuż torów. Darowane przez mieszkańców naczynia zostały przez nich również rozstawione. W ten sposób lokalna społeczność rozłożyła także nuty na partyturze. Delikatne uderzenia nawiązują do gry pozytywki i do dziecięcych zabaw. Zapętlony ruch kolejki zapewnia powtarzalność odgrywanej melodii. Cienki drut jednak czasem się chwieje, a kolejka zacina się na narożnikach. Dlatego mimo mechanicznego wprawienia jej w ruch i powtarzalności jej trasy, melodia zawsze wygrywana jest inaczej.
Pierwsze piętro podzielone zostało na dwie przestrzenie. Jedną zawładnęły surrealistyczne, para-rzeźbiarskie instrumenty, drugą zajęła rzeźba performatywna Kloto. W skład 20 rąk może klaskać razem wchodzą cztery rzeźby interaktywnych, skonstruowanych z darowanych przez mieszkańców Nowego Sącza instrumentów. Choć powstały z instrumentów muzycznych, generują dźwięki otrzymywane w zupełnie inny od pierwotnego sposób. Dźwięki powstają za pomocą styropianowej piłeczki, która kręci się wokół własnej osi i uderza w struny, dzięki zawieszonym na dratwie drewnianym kulkom wprawionym w ruch siłą wiatru, generowanego przez elektryczny wiatrak. Dźwięki tworzą także krople wody, uderzające o położone na ziemi talerze perkusyjne.
Instalacja bądź rzeźba performatywna Kloto powstała niemal wyłącznie z czerwonej bawełnianej włóczki. Kloto składa się z dwóch form dziewiarskich, które są nierozłącznie sobie nawzajem podporządkowane. Pomiędzy jedną a drugą w przestrzeni rozpięta została łącząca je nić, która anektuje całą wolną przestrzeń. Gdy wyrabia się jedną z form, druga się pruje – i na odwrót. „Aby przetrwać, potrzebują zapętlenia” – pisze kuratorka wystawy. Dzięki wprawionej w ruch bawełnianej nici, w powietrzu powstaje zależny od ruchu drutów przestrzenny rysunek. Pomysł, wymyślony przez CADU, opracowała Ewa Szpila, słynąca z wyrobów rękodzielniczych. W czasie otwarcia wystawy wraz z córką dziergała czerwoną materię. Ich praca oparta była na wzajemnym dawaniu i odbieraniu, ofiarowaniu i zawłaszczaniu.
Na drugim piętrze znalazły się dwie prace, z których jedna jest dopełnieniem drugiej. Półkule to materialny, rysunkowy zapis-zjawiska tak efemerycznego, jakim są promienie słoneczne. Na dwóch sąsiadujących ścianach powieszone zostały w regularny sposób dwadzieścia cztery kalki techniczne rejestrujące tygodniowe działanie słońca na pustyni Atakama w Chile i dwadzieścia cztery rejestrujące działanie słońca w Nowym Sączu. Za pomocą soczewki szkła powiększającego, artysta kolejny raz wykroczył poza medium rysunku. Sąsiednią instalację, Pustynię Gobi, tworzą regularnie rozstawione głośniki, z których wydobywają się pojedyncze dziecięce głosy. Razem składają się na przedziwną konfigurację słodko-nieznośnego hałasu. Ułożenie głośników zaś wyznacza proporcje pustyni Gobi. Drugie piętro ekspozycji jest swoistym hołdem oddanym amerykańskim minimalistom, dla których wyjazd na pustynię stał się doświadczeniem pokoleniowym. Jego ukoronowaniem stała się Marfa, niewielka miejscowość w stanie Teksas, gdzie Donald Judd w 1971 roku wynajął dom, a następnie przekształcił w mekkę minimalistów. Widzimy zatem, że wychodząc z tradycji modernistycznej muzyki eksperymentalnej, CADU odbija się także od tej tradycji. Tym, co spaja wszystkie jego prace jest proces, na którego działanie są wystawione. Błędy i porażki, a także siły żywiołów natury, są integralnymi elementami tego procesu.
BWA Sokół, które od 2009 roku stanowi filię Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ, jest instytucją w Nowym Sączu nierozumianą i lokowaną na marginesie lokalnej wspólnoty. W przeciwieństwie do programu MCK-u – łatwostrawnego i w sposób jednoznaczny powiązanego z lokalną tożsamością – budowa tożsamości BWA Sokół jest procesem trudnym i spotykającym się z niechęcią i niezrozumieniem. Anna Smolak, autorka obecnego programu i kuratorka BWA Sokół, konsekwentnie buduje mosty między odrzucaną i nierozumianą instytucją a lokalną społecznością. Zanosi się na deszcz to trzeci etap programu realizowanego przez Annę Smolak. Dzięki miesięcznej pracy CADU i kuratorki, mieszkańcy Nowego Sącza mogli stopniowo oswoić się z wizją wystawy. Mogli także zaangażować się w jej powstawanie i aktywnie wpływać na jej kształt. Dzięki temu, wystawa w BWA Sokół spotkała się z ich akceptacją, zainteresowaniem i pozytywnym odbiorem. Galeria, jako instytucja peryferyjna, z definicji nie jest jednostką konkurującą z Centrum. Jej rola jest inna, uwzględnia lokalne warunki i możliwości. Wcale nie musi to oznaczać drastycznej różnicy w jakości – wystarczy przypomnieć dwa poprzednie projekty. Całkowicie początkujący polegał na wtłoczeniu do przeszklonego przedsionka galerii białych pocztowych gołębi, które na czas ekspozycji były tam zamknięte, Ludzie myślący o sztuce był to zaś projekt, który grał z oczekiwaniami i wyobrażeniami odbiorców, a zastaną przez nich sytuacją. W przypadku BWA Sokół mamy zatem do czynienia z konsekwentnie i ciekawie realizowanym programem lokalnej instytucji.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- CADU
- Wystawa
- Zanosi się na deszcz
- Miejsce
- BWA Sokół
- Czas trwania
- 1.05-14.06.2015
- Osoba kuratorska
- Anna Smolak
- Fotografie
- Archiwum BWA SOKÓŁ
- Strona internetowa
- bwasokol.pl
- Indeks
- Anna Smolak BWA Sokół Cadu Daria Skok