Ucieczka od mediów. 2. Konkurs Najlepszych Dyplomów Sztuki Mediów
Mamy nadzieję, że ten konkurs stanie się stałym punktem programu Biennale WRO, a wsparcie udzielane młodym artystom będzie stanowić dla nich zachętę do dalszego rozwijania swojej praktyki artystycznej, która jest eksperymentalna, i która jest w awangardzie nowych idei, w sposób bardziej globalny wchodzących w bieżący dyskurs artystyczny – tak podsumowywało swój werdykt jury I Konkursu Dyplomów Sztuki Mediów w roku 2015, kiedy konkurs ten był jedną z części składowych Biennale Sztuki WRO. Przeglądu o ogromnych ambicjach, który jak się ostatecznie okazało, ambicjom tym nie sprostał. Na szczęście, druga odsłona konkursu stanowi już samodzielne założenie, gdzie ginące wśród setek metrów kwadratowych instalacje nie muszą walczyć o atencję widzów wśród dziesiątek innych, źle oświetlonych i rozmieszczonych prac. I że nie wtóruje im wszem obecny festiwalowy chaos i brak fundamentalnych informacji o pracach, które mimo wszystko okazały się potrzebne, wbrew przyjętej przez organizatorów formuły „braku narracji”.
Tym razem osiem finałowych dyplomów znalazło się w ciemnej, chłodnej przestrzeni wystawienniczej Centrum Sztuki WRO. Zostały one wyłowione na podstawie wewnętrznych konkursów ośmiu polskich uczelni artystycznych: ASP w Gdańsku, ASP w Łodzi, Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, ASP w Warszawie, Akademii Sztuki w Szczecinie, ASP w Krakowie, Wrocławiu i w Katowicach. Warto zwrócić uwagę na różnorodność nazw katedr i wydziałów szkół artystycznych, gdzie przedmiotem studiów jest właśnie sztuka mediów: Katedra Intermediów, Katedra Grafiki i Nowych Mediów, Katedra Metod Sztuki… Problem ten opisał już Jakub Majmurek przy okazji recenzji lubelskiego przeglądu VideoNews 2015. Taka różnorodność wskazuje na wciąż jeszcze nie zdefiniowaną sztukę mediów, czy też nowych mediów. Czy taka definicja w ogóle wydaje się potrzebna? Potencjalnie wciąż rozwijająca się sztuka oparta na nowych technologiach nie potrzebuje definicji, która prawdopodobnie wyczerpałaby się zaraz po swoim sformułowaniu. Z drugiej jednak strony przeważająca część prac zaprezentowanych na Wystawie Dyplomów Sztuki Mediów to instalacje wideo, uzupełniane przez korespondujące z nimi obiekty. Zaledwie dwie prace – Ulica Jacka Piotrowicza oraz Tłok Michała Żuka i częściowo Webstuhl Michała Fryca – wykraczają poza ten schemat. Praca Fryca uzupełniona jest o element performatywny, dwie pozostałe zaś powstały przy udziale programów graficznych. Taki układ sił na wystawach czy przeglądach sztuki mediów/nowych mediów wydaje się nie być rzadki, podobną sytuację opisał we wspomnianym już tekście Majmurek, który zwrócił uwagę, że sztuka wideo także rzadko wykracza poza gatunkowość i niechętnie korzysta z nowych programów graficznych. Czy jednak instalacje wideo nadal uchodzić mogą za novum? Jeśli nie, to być może medium to mogłoby (powinno?) już paść ofiarą historyczno-sztucznej systematyzacji. Problem jednak polega na tym, że sztuka nowych mediów wciąż nie znajduje odpowiednich opracowań, a te które powstały są nieadekwatne bądź przeterminowane. Przy okazji recenzji z zeszłorocznego Biennale Sztuki WRO Michał Gulik zwrócił uwagę na kryzys tożsamości sztuki nowych mediów oraz tautologię samej formuły sztuki mediów – czy istnieje działalność artystyczna, która nie realizuje się w żadnym medium?– pisał Gulik. To proste zdanie cały czas siedzi mi z tyłu głowy, kiedy wchodzę w przestrzeń sztuki mediów, która w kontekście sztuki współczesnej w ogóle, wydaje mi się być kategorią tyle sztuczną, co pustą. Wróćmy jednak do wystawy…
Jak już było wspomniane, osiem prac zostało wyłonionych w wewnętrznych konkursach ośmiu polskich uczelni artystycznych. Czy oprócz podobieństwa formalnego charakteryzującego się wypowiedzią za pomocą instalacji wideo, coś jeszcze łączy te prace? Czy mówią one coś o najmłodszym pokoleniu artystów? Co najmniej połowa prezentowanych prac zanurzona jest w dyskursie społecznym, sięga do nurtu sztuki krytycznej, bądź nawiązuje do wątków autobiograficznych. Barbara Formella zwraca uwagę na współczesne kanony piękna i niefunkcjonowanie w nich niepełnosprawnych. Michał Fryc odwołuje się do trudnej sytuacji ekonomicznej swojej matki w latach 70., a jednocześnie poprzez tytuł pracy Webstuhl odsyła do filmu dokumentalnego opowiadającego o wyzysku dzieci w upośledzonych ekonomicznie krajach trzeciego świata. Małgorzata Michałowska bada cenę swojego ciała i jednocześnie odsyła do przepracowanych już przez sztukę krytyczną wątków ciała kobiety – jej godności, niezależności i konwencji społecznych jakie kobietę obowiązują. Paweł Siodłok przedstawia hermetyczny i nieznany świat boksu, który jednocześnie staje się studium kontrolowania i dyscyplinowania ciała. I przy tych dwóch ostatnich pracach chciałabym się zatrzymać na dłużej.
W drugiej edycji Najlepszych Dyplomów Sztuki Mediów to właśnie praca Małgorzaty Michałowskiej, studentki Akademii Sztuki w Szczecinie, zdobyła nagrodę. Posag to instalacja składająca się z trzech zdjęć i trzech odpowiadającym zdjęciom filmów wideo. Praca dotyka problemu relacji młodej kobiety i jej rodziców, od których jest zależna finansowo. Zależność tą przedstawiła za pomocą wymownej metafory posagu, który został przez nią wypłacony z banku w bilonie, a następnie jego waga została przez nią odmierzona tak, aby równała się wadze jej ciała. Dziewczyna waży się, by sprawdzić ile jest warta, poddaje się uderzeniom monet i pokazuje naznaczone świeżymi siniakami plecy. Zdjęcia i instalacje poprzez sposób ich prezentacji oraz ich analogiczność pod względem formalnym i kompozycyjnym niemal zacierały różnicę między mediami, co też zostało podkreślone w werdykcie jury w składzie: Anna Maria Potocka, Suzanne Prinz oraz Katarzyna Roj. Nie przekonuje mnie ten werdykt, a wręcz uważam, że praca Michałowskiej jest jedną ze słabszych, jakie zobaczyć można było na wystawie. Po pierwsze Michałowska odgrzebuje feministyczne kody, jakie „kobieca” sztuka krytyczna zdążyła już przerobić, a jej wpływ na świat społeczny i artystyczny został już zbadany. Co zaś do kwestii korespondencji fotografii i wideo, uważam, że wypadła ona ciekawiej w pracy Justyny Górowskiej FW-JG. Na nagrodę na pewno zasługiwały też dwie wspaniałe prace – Na piętrze po prawej nikogo nie ma Magdaleny Łazarczyk oraz Satori Pawła Siodłoka. Na wspomnianą pracę Łazarczyk w zeszłym roku zwróciła uwagę również Karolina Plinta w recenzji z końcoworocznej wystawy kilku artystek warszawskiej ASP Gęsia Skórka. Na wystawie Dyplomów Sztuki Mediów artystka pokazała jedynie dwie z trzech prezentowanych na Gęsiej Skórce projekcji wideo, przedstawiające w dużym powiększeniu wnętrza starych szafek. W niewielkim oddaleniu, niczym punkt zbiegu kompozycji, tuż nad ziemią, wokół własnej osi kręcił się kask motocyklowy. Z pracy Łazarczyk emanowała wielka pustka i zdaje się, że namacalny był w niej wpływ promotora Łazarczyk, Mirosława Bałki. O pracy Pawła Siodłoka przeczytać możemy: „Satori” (chiń.: 悟; pinyin: wù; kor.: 오 o; wiet.: ngộ) to pojęcie, wywodzące się z japońskiego buddyzmu, oznaczające stan oświecenia, przebudzenia, prawdy, którego osiągnięcie jest jednoznaczne z wyzwoleniem, czyli zbawieniem od świata pełnego cierpień. Praca składa się z sekwencji kilku filmów;. Siodłok posługuje się zbliżeniami, rzadko pokazuje całą twarz lub całą postać. Za pomocą bardzo wolnych, starannych i metodycznych gestów bokserów i towarzyszącym im pomocnikom poznajemy fascynujący i odstręczający jednocześnie świat boksu. Skrupulatne i perfekcyjne ruchy zaplatanych przed walką warkoczyków, staranne bandażowanie dłoni i wkładanie ochraniaczy kontrastuje z powszechnym wyobrażeniem bokserów jako ludzi gwałtownych, niecierpliwych, agresywnych. Z rytmem tej narracji w dialog wchodzą dźwięki rytualnej muzyki wschodu i wersy haiku. Ma się wrażenie, że można było odnaleźć spokój w tych codziennych performansach, a jednak są to procesy prowadzące nieuchronnie do walki, zadawania bólu, agresji. Z poszczególnych ujęć wyłania się także obraz bolesnego dyscyplinowania ciała – wyczerpujące ćwiczenia, zaplatanie ciasnych warkoczyków i przycinanie włosów przed walką, bezustanne dopasowywanie ciała do wymogów dyscypliny sportowej.
Ważne pytania zarówno na temat pozycji artysty w dzisiejszych realiach społecznych i ekonomicznych podjął Adrian Kolarczyk w projekcie 311-g, którego efektem są dwa wideo i obiekty. Przedmiotem filmów są przygotowania oraz egzamin dający uprawnienia spawacza, przez które zdecydował się przejść Kolarczyk, chcąc zdobyć konkretny zawód, gwarantujący mu bezpieczniejszą przyszłość niż działalność artystyczna. W wyniku przeprowadzonego egzaminu artysta otrzymał uprawnienia, a metalowe płytki, przez których środek przechodzą szwy spawu zostały zaprezentowane w galerii. Praca ta podejmuje problem dotyczący powszechnie artystów i ludzi kultury, ale stawia jeszcze jedno pytanie – o samą sztukę. Wyeksponowane w galerii metalowe płytki stanowić mogą zarówno obiekt korespondujący z wideo, co jest powszechną formą wypowiedzi intermedialnych artystów, ale jednocześnie mogą być odebrane jako estetyczne, mające w historii sztuki współczesnej wiele odpowiedników obrazy czy instalacja. Na wystawie we Wrocławiu płytki ułożone były w stos we wnęce w ścianie, jednak na innych wystawach zobaczyć je można było powieszone na ścianie. Zawieszone w rzędzie na wysokości wzroku przypominały awangardowe eksperymenty z formą obrazu, na przykład zestawiane monochromatyczne płótna Andrzeja Pawłowskiego czy podobne instalacje Piotra Łakomego. Co istotne, egzamin na spawacza jest także przedmiotem jego dyplomu na uczelni artystycznej, a więc dziełem sztuki. Za pomocą 311-g Kolarczyk (tytułem pracy jest jednocześnie nazwa jednej z technik spawalniczych), zadał bardzo ważne w kontekście sztuki mediów (i sztuki najnowszej w ogóle) pytania – gdzie są granice sztuki, jakie znaczenie mają dzisiaj intencje artysty, czy intencje i strategia działania wystarczą by uzasadnić przedmiot nie-artystyczny?
Na kilka słów uwagi zasługuje jeszcze praca Barbary Formelli, absolwentki Gdańskiej ASP. Formella wystawiła kilka rzeźb wyobrażających zdeformowane dłonie-protezy: bez kilku palców, powyginane, kalekie. Wykonane z żywicy i metalu protezy okaleczonych dłoni na poziomie abstrakcji zachwycały szlachetnym wyglądem materiałów i wysmakowanym designem. Formella reaktywowała okrzepły nieco nurt sztuki krytycznej w duchu Artura Żmijewskiego i Grzegorza Klamana uzupełniając go o element popkultury i język reklamy.
Na koniec wspomnę jeszcze jedną z dwóch prac powstałych za pomocą nowych mediów w ścisłym tego słowa znaczeniu: animację komputerową Jacka Piotrowicza, która przedstawia odrealnioną, świecącą pustkami ulicę wielkiej metropolii. Co chwila przechodzą się po niej przeróżne indywidua, z niezrozumiałych powodów prezentując się lub przyglądając się odbiorcy. Praca warta jest uwagi w związku ze zjawiskiem jakiego staje się ilustracją – niską obecnością tego rodzaju narzędzi w sztuce mediów. Młodzi artyści jak widać wybierają przede wszystkim film, który staje się podstawą instalacji wideo, często uzupełnionej o obiekt. O czym świadczy ta ucieczka od przekształcających rzeczywistość mediów – czy o realistycznym podejściu do sprawy przez najmłodsze pokolenie artystów, czy może wyczerpaniu sztuki komputerowej waz z jej formalnym entourage?
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Barbara Formella, Michał Fryc, Adrian Kolarczyk, Magdalena Łazarczyk, Małgorzata Michałowska, Jacek Piotrowicz, Paweł Siodłok, Maciej Żuk
- Osoby autorskie
- Daria Skok
- Wystawa
- 2. Konkurs Najlepszych Dyplomów Sztuki Mediów. Wystawa Konkursowa
- Miejsce
- Centrum Sztuki WRO, Akademia Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu
- Czas trwania
- 15.03 - 3.04.2016
- Fotografie
- Zbigniew Kupisz
- Strona internetowa
- wrocenter.pl