Trudna podróż w nieznane. „W poszukiwaniu cudownego” na wrocławskim Kozanowie
Być może nie ma we Wrocławiu drugiej dzielnicy tak silnie naznaczonej piętnem historii jak Kozanów. Z jednej strony jest tu tak zwany nowy cmentarz żydowski i niemiecki cmentarz komunalny rozgrzebany i przearanżowany w 1948 roku w ramach akcji „odniemczania” w Park Zachodni, gdzie nadal leżą sterty granitowych płyt nagrobnych. Z drugiej: Odra i widmo Powodzi Tysiąclecia, która miała miejsce w 1997 roku. Z jednej strony miejsca, gdzie matki z dziećmi na spacery nie chodzą, bo ponoć straszy, z drugiej życie w ciągłym zagrożeniu – bo jeśli Odra wyleje, to Kozanów jako pierwszy znajdzie się pod wodą. Do tego dochodzi specyficzna kompozycja osiedla, które rozplanowane zostało na płaskim terenie. Ogromne bloki z wielkiej płyty ciągną się kilometrami, zamykając jednocześnie osiedle we własnych ramach. Spoglądając z okna mieszkańcy widzą jedynie połacie podwórek zamkniętych z każdej strony betonowymi mrówkowcami. Znajdując się zaś w centrum osiedla, jedyna linia horyzontu, jaka się może zarysować, to również ta betonowa.
W tej właśnie perspektywie – urbanistycznej, ale i społecznej – powstawała aranżacja W poszukiwaniu cudownego, wystawa o charakterze site-specific kuratorowana przez Iwonę Bigos i Martina Schibli. Prawie wszystkie obiekty zaprezentowane na Kozanowie powstały w odpowiedzi na konkretne problemy, z którymi zmagają się mieszkańcy dzielnicy – ich potrzeby i lęki. Realizacja niektórych projektów przybrała formę „rzeźby społecznej”, której zadaniem była mobilizacja lokalnej społeczności do zaangażowania się w twórcze przepracowywanie dotykających ich problemów. Część powstała jako reakcja na zastaną sytuację historyczno-społeczną.
Minął już miesiąc od wernisażu. Z perspektywy tego miesiąca można powiedzieć, że odbiór sztuki na Kozanowie niewiele różni się od odbioru podobnych działań w innych miastach na przestrzeni ostatnich lat – na przykład działań Honoraty Martin na Bródnie, czy instalacji site-specific powstających każdego roku w ramach krakowskiego ArtBoomu.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła wspomniana już praca Artura Żmijewskiego, która jednocześnie rozpoczyna podróż „w poszukiwaniu cudownego”. Wygląda niepozornie, wkrada się w krajobraz bardzo dyskretnie. Skrawek trawnika przecinają kamienne płyty nagrobne zabrane ze stert innych odpadów zalegających w Parku Zachodnim. Żmijewski oczyścił płyty z inskrypcji pozostawiając w ich miejscu puste dziury. Jedni tej instalacji nie zauważają, inni się oburzają, a dzieci po niej skaczą, bo z daleka wygląda jak ułożona z kamienia plansza do gry w klasy. W ten sposób Żmijewski podzielił mieszkańców dzielnicy. Determinując wyklarowanie się stanowisk zarówno jednej, jak i drugiej strony konfliktu (zwykły zdesakralizowany kamień – świętość, której należy się szacunek) obnażył zarówno zwykłą ludzką hipokryzję, jak i proces powstawania linii podziału. Tymczasem, pomimo osiedlowej awantury, która wybuchła na skutek artystycznej interwencji Żmijewskiego, problem leżących w parku stert nagrobków nie został rozwiązany.
Praca Żmijewskiego stanowi jednocześnie jedną z nielicznych, która wydaje się być krytycznie nastawiona do mieszkańców Kozanowa. Znaczna większość realizacji wydaje się unikać krytycznej konfrontacji, w zamian oferując praktyczne rozwiązania. Taki pozytywny wymiar mają na przykład prace Dietmara Schmale (Paradise Lost) i Daniela Segerberga (Udawane drzewo). Schmale pokrył fluorescencyjną farbą porozrzucane w parku butelki po piwie i zamocował je na tyle mocno w ziemi, by nie można ich było łatwo wyjąć. W ten sposób powstały lampy, które w nocy oświetlają ponure przestrzenie parku. Drzewo Segerberga – choć wykonane w podobny sposób, z odpadków i przyniesionych przedmiotów, co znienawidzona przez mieszkańców Kozanów – rzeźba społeczna Krzysztofa Żwirblisa – paradoksalnie stało się jedną z najlepiej odebranych instalacji na Kozanowie. Paradoksalnie, bo dla „zwykłych ludzi” często nadal pierwszym i ostatnim aspektem dzieła sztuki współczesnej jest kwestia estetyczna. Kozanów – rzeźba społeczna czy Kanał Jacka Niezgody są przez mieszkańców Kozanowa bojkotowane właśnie dlatego, że są „brzydkie” i tą brzydotą epatują, stojąc pod ich oknami. Tymczasem drzewo obudowane dookoła deskami, elementami zdezelowanych mebli i fragmentami framug okiennych zostało zaakceptowane. Zapewne dlatego, że można pod nim usiąść z piwem. Inaczej ma się sprawa z Kozanowem – rzeźbą społeczną. Kruchy i nietrwały napis „FALA CUDÓW” utworzony z podarowanych artyście przez mieszkańców staroci, niszczony był już nie raz. Jest brzydki. Przypomina o biedzie, starych czasach i jest jak ćmiąca wiecznie w tyle głowy myśl, o której chce się zapomnieć – cudów nie będzie, mieć będziemy tylko to, co mamy: biedę, bylejakość, kurz i wspomnienia.
Fala cudów Żwirblisa jest również jedną z tych prac, które próbują przepracować temat powodzi z 1997 roku, która nadal dla mieszkańców Kozanowa stanowi ważny punkt odniesienia. W kontekście powodzi rzeźba społeczna Żwirblisa w metaforyczny sposób ilustruje także to, co pozostaje, gdy woda opada – zgubione dzieciństwo (stare zabawki), stracone poczucie bezpieczeństwa (dawniej ulubione przedmioty, teraz zniszczone), potrzebę oswajania otoczenia (otaczanie się przedmiotami). Wielki napis utworzony na stelażach z rachitycznych gałęzi drzew jest zaś cudem – kruchością, która oparła się gwałtownym falom. Zupełnie inaczej temat próbowała oswoić Julita Wójcik – konkretnie, pragmatycznie. Artystka wraz z mieszkańcami zbudowała miniwał przeciwpowodziowy, przy okazji ucząc ich, jak bezpiecznie i skutecznie układać worki z piaskiem. Wałowi towarzyszyła instrukcja postępowania w czasie zagrożenia powodzą, na którą złożyły się krótkie i rzeczowe polecenia oraz odpowiadające im ilustracje. Im dalej zagłębiało się w „czytanie” instrukcji, tym bardziej dało się zauważyć rozdźwięk między przekazem polecenia a mającym go ilustrować znakiem. Ostatni z nich opatrzony był hasłem „czekaj na pomocną dłoń” i przedstawiał zanurzonego w wodzie nieoddychającego już ludzika. Do powodzi nawiązuje również Kanał Jacka Niegody. Instalacja zbudowana z betonowych elementów wykorzystywanych przy budowie studzienek kanalizacyjnych tworzy długi tunel o kolistym przekroju. W dwóch miejscach tunel się załamuje – ta jednotorowa, twardo wyznaczona droga, daje dwie możliwości wyjścia z impasu. Kanał przywodzi na myśl dziecięce zabawy z lat 90., kiedy podobne „instalacje” podczas remontów kanalizacji leżały na podwórkach wśród blokowisk. Jest jednak jeszcze jedna interpretacja tego obiektu, bardziej polityczna. Instalacja w dobitny sposób ilustruje medialny przepływ informacji i to, jak przeciętny człowiek płynie z ich nurtem. Niegoda jednak wprowadza dwa załamania w tunelu, dwie możliwości ucieczki przed indoktrynacją. Również w kontekście powodziowym Kanał niesie pozytywne przesłanie – studzienki kanalizacyjne przecież służą do odciągania nadmiaru wody. Jednak i ta instalacja spotkała się z niezrozumieniem: może gdyby to pomalować na kolorowo… – mówili mieszkańcy Kozanowa.
Idąc dalej tropem politycznym zatrzymać można się przy realizacji Kristiny Müntzig, artystki zainteresowanej polityką i sposobami oddziaływania na społeczeństwo poprzez przekaz. Z plakatów z poprzednich dekad, pozyskanych dzięki poszukiwaniom w państwowych archiwach i bibliotekach, artystka złożyła wielki, monumentalny baner o powierzchni czternastu metrów kwadratowych. Wcześniej jednak każdy plakat oczyściła z wszelkiego tekstu, pozostawiając jedynie przekaz wizualny. Dzięki pracy Müntzig można zobaczyć wizualny język politycznej propagandy sprzed paru dekad. Wydaje się jednak, że dla przeciętnego Kowalskiego przekaz wizualny pozbawiony przynależnego mu pierwotnie komentarza może nie być w pełni czytelny. Plakaty polityczne zebrane przez Müntzig pokazują także, jak rozbudowana była kilka dekad temu polityczna ikonografia – dzisiaj często temat zamyka portret kandydata opatrzony jego imieniem, nazwiskiem i ewentualnie politycznym motto. Percepcja przeciętnego człowieka jest zdominowana przez przekazy medialne – werbalne, gdzie myślenie abstrakcyjne i symboliczne nie jest konstytutywne dla zrozumienia przekazu. Instalacja Müntzig stawia takiego przeciętnego, dzisiejszego człowieka przed białą ścianą. Przedstawia mu komunikaty wizualne znacznie bardziej rozbudowane niż te, do których przywykł, a które w dodatku pozbawione zostały wszelkiego komentarza. Ponadto ich koncentracja w formie monumentalnego baneru paraliżuje zdolność analizy.
Realizacji, które zostały przygotowane dla Kozanowa, jest znacznie więcej. Część była na tyle nietrwała, że blisko dwa miesiące po wernisażu pozostały po niej tylko fragmenty. Niektóre zostały świadomie zdewastowane lub usunięte z powodu skarg mieszkańców – taki los spotkał instalację dźwiękową Katarzyny Krakowiak, która imitowała odgłosy nieistniejących już dzisiaj zsypów. Praca Kristiny Müntzig została skradziona. Do repertuaru zdarzeń towarzyszących wystawie weszły także performanse, których dokumentację zobaczyć można w Muzeum Współczesnym Wrocław.
W poszukiwaniu cudownego to projekt nastawiony na proces i wystawiony na niewiadomą. To wystawa sztuki idei, która jednak rozbija się (zbyt) często o stereotypy, hipokryzję, niezrozumienie. Wystawa ta przede wszystkim jest jednak projektem, który z założenia miał powstawać dla mieszkańców, zwrócić miał uwagę na ich problemy, lęki, potrzeby. Wydaje mi się jednak, że zabrakło na Kozanowie odwagi, by krytycznie spojrzeć na dzisiejszą sytuację społeczną osiedla – tego, ale i wielu mu podobnych. Jakby artyści obawiali się działań radykalnych, które z pewnością przez przeciętnego mieszkańca Wrocławia zostałyby odrzucone. Prace obfitujące w pozytywne nastawienie wydają się również wynikać z jakiegoś poczucia bezradności wobec odbiorców, dla których powstawały. Część artystów zamiast walczyć z wiatrakami, postanowiła dać ludziom coś, co przynajmniej wykorzystają. Dla mieszkańców Kozanowa ten kompromis z pewnością nie zaszkodził, jednak w konsekwencji wystawa zyskała bardziej społecznikowski, niż artystyczny, charakter.
Pozostaje jeszcze kwestia tytułu. W 1964 roku Jan Bas Ader wybrał się w samotną podróż żaglówką przez Atlantyk – swoją akcję zatytułował In Search of Miraculous. Nigdy nie dobił do brzegu, zaginął. We wrocławskiej interpretacji W poszukiwaniu cudownego to metaforyczna podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania dotyczące sytuacji społecznej, politycznej i historycznej, na temat tożsamości lokalnej. Dla wielu mieszkańców Kozanowa projekt artystyczny rozgrywający się pod ich oknami to równie trudna podróż w nieznane. Wystawa trwać będzie do czwartego września, co zaś ma się stać z pozostałymi obiektami zdecydują mieszkańcy. Czy dobiją do brzegu…?
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Hubert Czerepok, Andrzej Dudek-Dürer, Jörg Herold, Jiří Kovanda, Katarzyna Krakowiak, Kristina Müntzing, Jacek Niegoda, Aleś Pushkin, Dominika Skutnik, Dietmar Schmale, Daniel Segerberg, Merzedes Sturm-Lie, Michał Węgrzyn, Julita Wójcik, Artur Żmijewski, Krzysztof Żwirblis, czyli: Ana de Almeida, Ludwig Kittinger, Fernando Mesquita, Sophie Thun, Dorota Walentynowicz, Saperki czyli: Elżbieta Bon Ton, Anna Cięciwa Gądek, Olimpia Janik, Bojka Wodnicka, Cieńka Malwa „Wiosło”, Maria Syrena Bitka „Syreni”, Natalia Ka jak Krawczyk „Kajakh” i Magdalena „Raniuszek” Hlawacz
- Wystawa
- Kozanów - W poszukiwaniu cudownego
- Miejsce
- osiedle Kozanów // Park Zachodni // nabrzeże Odry, Wrocław (wydarzenie prezentowane jest w ramach projektu „Wrocław - wejście od podwórza“ będącego częścią programu sztuk wizualnych Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016)
- Czas trwania
- 23.06-04.09.2016
- Fotografie
- Alicja Kielan
- Strona internetowa
- www.wroclaw2016.pl
- Indeks
- Aleś Pushkin Ana de Almeida Andrzej Dudek-Dürer Anna Cięciwa Gądek Artur Żmijewski Bojka Wodnicka Cieńka Malwa „Wiosło” Daniel Segerberg Daria Skok Dietmar Schmale Dominika Skutnik Dorota Walentynowicz Elżbieta Bon Ton Fernando Mesquita Hubert Czerepok Jacek Niegoda Jiří Kovanda Jörg Herold Julita Wójcik Katarzyna Krakowiak Kristina Müntzing Krzysztof Żwirblis Ludwig Kittinger Magdalena „Raniuszek” Hlawacz Maria Syrena Bitka „Syreni” Merzedes Sturm-Lie Michał Węgrzyn Natalia Ka jak Krawczyk „Kajakh” Olimpia Janik Saperki Sophie Thun