Szał Kollera. „?” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie prezentuje wystawę prac słowackiego artysty Júliusa Kollera – „postaci ikonicznej dla historii neo- i postawangardy”, jak głosi kuratorska nota. W języku niemieckim jego nazwisko oznacza „szał, furię”. Jak przystało na twórcę postawangardowego, kieruje on ostrze krytyki w założenia modernistycznej awangardy. Czy jego szał ma działanie twórcze czy destrukcyjne?
„Od 1968 r. znak zapytania stanowi mój podpis, tematykę, medium; ja sam stałem się znakiem zapytania. Znakiem zapytania stała się moja twórczość” – pisał w liście z 1992 roku do przyjaciela Tomaša Štrausa. Znak zapytania stał się również wszechobecnym elementem warszawskiej ekspozycji, której architekturę zaprojektował Josef Dabering. Pytajnik znalazł się na plakatach, kartach pocztowych, materiałowych torbach, fotografiach z performansów, był narysowany kredą na boisku do tenisa, ułożony na wzgórzu z dzieci, a wreszcie malował się na twarzy samego artysty. Przez kuratorów wystawy symbol wątpliwości został zinterpretowany w kontekście społecznym i politycznym jako reakcja twórcy na wydarzenia praskiej wiosny. Pojawiają się więc na wystawie takie skojarzenia jak cenzura twórczości artystycznej i społecznego działania twórcy. Zaprezentowano m.in. odwet Kollera na cenzurze – zamazane fragmenty gazet, kolaże, w których usuwa twarze znanych socjalistycznych polityków czy retuszuje wiadomości dotyczące wydarzeń historycznych. Kontekst polityczny, w którym się pozycjonuje, jest nie tyle antysystemowy co asystemowy.
Jego przestrzenią tworzenia jest w znacznej mierze postindustrialny krajobraz miejski. Fascynuje go jego anonimowość, rytmiczność kompozycji, jednorodność, co uzmysławiać ma zbiór wykonanych przez niego fotografii modernistycznych wedut. Wykonano je w kolorystyce czarno-białej, co nadaje im posmaku „szarej rzeczywistości” socjalizmu, na którą Koller tak narzekał. W opozycji do niej artysta widział siebie jako twórcę nowej rzeczywistości, a miejsce sztuki chciał wprowadzić „sytuację kulturową”. Co oznacza ten enigmatyczny termin? Jako przykład można przywołać założoną przez słowackiego twórcę Galerię Gankową. Była mentalną wycieczką artysty poza miasto, w przestrzeń twórczej wolności, za którą od wieków uważane były góry. Koller za swoją utopię wybrał tatrzański Ganek, czyli szczyt o wysokości prawie 3 tys. m.n.p.m. położony blisko polskiej granicy. Ten wierzchołek ma tę pobudzającą wyobraźnię właściwość, że składa się z podciętego tarasu, czyli Galerii Gankowej. Galeria, mimo, że znajduje się w sąsiedztwie głównej grani Tatr jest niedostępna dla turystów, docierają tam jedynie doświadczeni wspinacze. Na tym właśnie ganku umieścił swoją utopijną przestrzeń ekspozycyjną Koller. Artysta wycina fotografie z magazynów tatrzańskich z podobizną masywu. Tworzy z nich kolaże, na których dopisuje informacje o kolejnych swoich wystawach. Organizuje radę nadzorczą, wśród swoich przyjaciół, którym rozsyła zaproszenia na fikcyjne ekspozycje. Ta „przestrzeń mentalna”, jak sam ją określa, jest bardzo bezpieczna. Nie wymaga realnych działań, ingerencji artystycznych, zderzenia z krytyką, wytwarzania artefaktów, mierzenia się z formułą sztuki. Jest dowodem na idealizm twórcy osaczonego ciasnotą wyobraźni życia w „małej stabilizacji”.
Przykładem „sytuacji kulturowej” Kollera jest również motyw gry w ping-ponga. Twórca wykorzystuje jako swój manifest artystyczny charakterystyczny zielony stół z białą obwódką i montowaną po środku siatką. Podczas wernisaży zaprasza publiczność do wspólnej gry na zasadach fair play. Wykreowana przez niego sytuacja ma być sprzeciwem wobec wszechobecnej w socjalistycznej rzeczywistości nieuczciwości, cwaniactwa. W momencie dramatycznych przemian praskiej wiosny przepiłowuje stół ping-pongowy na pół i wkłada w środek stosy gazet by sprzeciwić się niemożliwości porozumienia obu stron konfliktu. Kiedy indziej nakleja z boku stołu napis Artis (łac. Sztukom) by podkreślić, że twórczość jest jednym z niewielu przestrzeni wolności.
Niezmiernie charakterystyczna dla Kollera jest jego orientacja ku niedostępnym dla innych sferom działalności. Poszukując prawdy nie szpera w tematach dotykających wspólnoty, lecz zamyka się w świecie futurystycznych fantazji. W wielu szkicach, notatkach widać jego wręcz ezoteryczne zainteresowania. W odpowiedzi na totalitaryzm duchowy komunizmu poszukuje innych rozwiązań. Na stawiane przez siebie znaki zapytania zarysowuje m.in. geograficzne koncepcje Pangei, czyli świata składającego się z jednego wszechkontynentu. „W czasach badań, poszukiwań, wątpliwości (…) nic nie jest już proste i jednoznaczne (…) Tak zwany świat stał się niewiarygodnie skomplikowany i jeszcze bardziej niezrozumiały” – przyznawał twórca w 1978 roku.
Mimo zwątpienia w swoje możliwości poznawcze odpowiedzi na uniwersalną ludzką potrzebę absolutu szukał w paranaukowych eksperymentach. Ich uosobieniem jest przewijający się przez całą ekspozycję cykl U.F.O.-nauta J.K. Praca ta wyjątkowo dobitnie ogniskuje utopijność i egocentryzm Kollera. Wyobcowanie społeczne twórcy po raz kolejny wysyła go na wyprawę w odległe krainy, tu – dosłownie w kosmos. Artysta wykonywał co roku własny fotograficzny autoportret mianując siebie tytułowym UFOnautą. W wyniku tej powtarzalności jego charakterystyczna fizys wschodnioeuropejskiego intelektualisty w rogowych okularach z wyłysiałym czołem okolona bujnym zarostem z pewnością zapadnie nam w pamięć. Warto przyjrzeć się formie jego artystycznego narcyzmu, bowiem wszystkie zdjęcia wykonane są w podobnej manierze. Koller stoi frontem do obiektywu, patrzy wprost na niego. W dłoniach trzyma przedmiot, czasem komentujący aktualne wydarzenia historyczne czy osobiste, nadający wizerunkowi surrealistyczny posmak. Bywa, że jego twarz przysłania trzepaczka do dywanów, kiedy indziej roślina doniczkowa czy książka. Zdjęcia wykonywane są najczęściej w przestrzeni domowej. Światło i ostrość ustawione są w taki sposób, by efekt był jak najbardziej naturalny, jak najmniej artystyczny i jakkolwiek zamierzony. Jego prace są zabawą z własnym wizerunkiem, projektem wymierzonym w przyszłość, który zakładają Uniwersalno-Kulturowe Operacje Futurologiczne, w skrócie UFO. Artysta nie chce tworzyć nowych przedmiotów, co manifestował przesyłając przyjaciołom telegramy o treści „UmeNie” ( sł. Brak sztuki). To, co oglądamy na wystawie to zatem nie dzieła sztuki, ale efekty uboczne rejestrujące życie twórcze Kollera – ready mades czy dadaistyczne z ducha kolaże.
Osią działań kulturowych „ikony neoawangardy” były performance i happeningi. Scenariuszem performance’ów stawało się często malowanie znaków zapytania na murach i ogrodzeniach miejskich. Happeningi wciągały publiczność w grę z wysportowanym artystą. W bezpiecznej przestrzeni uprawianej przez siebie antysztuki mógł on wyznaczać własne zasady fair play, których brakowało mu w przestrzeni publicznej. Podjął również współpracę z artystami- amatorami, widząc w niej możliwość realizacji postulatów sztuki proletariackiej (sic!) z dala od akademickich doktryn socrealizmu.
Koller nie jest twórcą otwarcie walczącym z systemem, ale też nie jest dandys uprawiający sztukę autonomiczną. Stoi z boku, wśród postindustrialnego krajobrazu słowackich blokowisk, zapisując własne istnienie znakami zapytania. Socjalistyczny outsider i utopista, egocentryczny UFO-nauta – kreuje własne „sytuacje kulturowe” by nie dać się szarej rzeczywistości. Szał Kollera to potrzeba twórczości, która znajduje ujście w kreowaniu świata alternatywnego.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Július Koller
- Wystawa
- ?
- Miejsce
- Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
- Czas trwania
- 25.09.2015 -10.01.2016
- Osoba kuratorska
- Daniel Grúň, Kathrin Rhomberg, Georg Schöllhammer
- Fotografie
- Bartosz Stawiarski
- Strona internetowa
- artmuseum.pl