Sislej Xhafa – zdrajca sztuki. O wystawie „Głusza myśli” w BWA Sokół
Wystawa Głusza myśli Sisleja Xhafy, którą obecnie możemy oglądać w nowosądeckim BWA, jest pierwszą w Polsce prezentacją tego mieszkającego w Nowym Jorku kosowskiego artysty. Decyzja Anny Smolak o zorganizowaniu indywidualnego pokazu Xhafy w Nowym Sączu jawi się jako radykalny gest, wynikający ze strategii dyrektorki, która z godną podziwu determinacją próbuje wyrwać się z zaklętego kręgu nowoczesnej dialektyki centrum i peryferii.
Żółwie i samochody
Głusza myśli jednoznacznie odcina się od lokalnych problemów, sprawiając tym samym, że peryferyjny kontekst ujawnia się w niej tylko na zasadzie negatywnej, jako wyraźnie odczuwalny brak. Jedyna praca, którą Xhafa wyprodukował specjalnie na wystawę, to realizacja site-specific umieszczona na parkingu obok Małopolskiego Centrum Kultury Sokół, do którego przylega BWA. Tytuł pracy CarretaCarreta odnosi się do łacińskiej nazwy zagrożonego wyginięciem gatunku żółwi morskich. Jak możemy dowiedzieć się z tabliczki informacyjnej towarzyszącej odgrodzonej sznurem kupce piasku, celem instalacji jest zapewnienie żółwiom karetta dogodnego miejsca lęgowego na wypadek, gdyby kiedyś przybyły do południowej Polski. Absurdalność pomysłu z jednej strony ma zachęcić do konceptualnej rekonstrukcji artystycznego gestu, z drugiej – wywołać zaangażowanie emocjonalne. Zaanektowanie miejsca parkingowego, którego brak dla wielu tak często bywa dotkliwy, jest prowokacją, za pomocą której realizacja ta kieruje uwagę w stronę swojej własnej użyteczności. Choć Xhafa zgodnie ze sztywnym etosem sytuacjonistycznym odmawia uczestnictwa w spektaklu, warto zastanowić się, czy działanie mające na uwadze dobro żółwi miałoby szansę uwiarygodnić się, gdyby artysta chociaż spróbował uczynić swój gest atrakcyjnym dla kogoś innego niż tylko przedstawiciele świata sztuki.
Arbuz, serce i kserokopiarka
Xhafa wyraźnie eksponuje arbitralność podejmowanych przez siebie decyzji artystycznych, operując przede wszystkim za pomocą prostych gestów. Dość tradycyjny zestaw pojęć takich jak autonomia, autor, warsztat czy dzieło materializuje się w postaci wielokrotnie już sprawdzonych form artystycznych, o czym przekonamy się w pierwszym z dwóch pomieszczeń, które zajmuje wystawa. Choć takie podejście może wydać się nieco aroganckie w stosunku do zwiedzającego, w istocie świadczy ono o głębokiej wierze artysty w kompetencje swojego odbiorcy.
W sali znajdziemy jedną fotografię, ready-made, kilka niewielkich instalacji, a także obraz olejny pod tytułem Woman in Blue, który jako pierwszy przykuwa wzrok. Jednostajność malarskiego gestu, sztampowa kompozycja oraz konwencjonalny tytuł zdradzają, że obraz ma za zadanie przyciągnąć widza tylko po to, aby zaraz odepchnąć go w stronę innych prac, które działają zresztą na podobnej zasadzie.
Właściwość obiektów zgromadzonych na wystawie polega właśnie na tym, że nie próbują nawet obiecywać jakiegoś szczególnego rodzaju przeżycia związanego z ich odbiorem. Z nachalną konsekwencją odcinają się od zdyskredytowanej dawno temu tradycji myślenia o sztuce w kategoriach doświadczenia estetycznego. Głupio byłoby zbyt długo kontemplować postawiony na postumencie arbuz, leżące na podłodze płaskie asfaltowe serce, czy stojące w kącie puste transparenty. Dzieła otwarcie prezentują swoją pospolitą materialność, zmuszając tym samym niektórych do prędkiego opuszczenia galerii, a innych do uważnego czytania tytułów.
Tytuły jednak nie pomogą tu zbyt wiele, część z nich uparcie utrudnia zrekonstruowanie kontekstu, a inne nonszalancko wywołują duchy dawno zmarłych klasyków, tak odległych od siebie jak Szekspir i Duchamp. Brak wyraźnej osi i rozpoznawalnych punktów odniesienia sprawia, że wystawa jest wielokierunkowa zarówno jeśli chodzi o trajektorię poruszania się po jej terenie, jak i sensy wprawiane w ruch przez niejasne relacje pomiędzy pracami.
Anna Smolak w tekście kuratorskim zauważa, że prace Xhafy „rozpięte są między przedmiotowością i performatywnością, nieustannie generują ruch”. Ruch natomiast jest „warunkiem przemieszczenia, rozumianego zarówno dosłownie jako zmiany położenia, ale też przesunięcia znaczeń, emocji i myśli”. Przemieszczenie w znacznym stopniu wynika z tego, że artysta postarał się o to, żeby relacja dzieła i jego tytułu była odpowiednio paradoksalna – adekwatna i nieadekwatna zarazem. Po raz kolejny ruch, zgodnie z angielskim tytułem wystawy, Stillness of thought, okazuje się być staniem w miejscu.
Jeśli poświęcimy pracom odrobinę uwagi, być może ujawnią one przed nami specyficzny humor artysty, o którym wspominają w katalogu wystawy Yehuda E. Safran oraz Magdalena Moskalewicz. W przypadku Głuszy myśli przejawia się on przede wszystkim w zachęcie do równoczesnego rozumienia tytułów w sposób dosłowny i metaforyczny. Zemra (po albańsku „serce”) to po prostu dobra nazwa dla kawałka asfaltu o określonym kształcie, ale też sympatyczna przenośnia mówiąca, że miłość, w przeciwieństwie do pieniędzy, z łatwością znajdziemy na ulicy. Jeśli jednak odniesiemy ten trop do stojących w rogu pustych transparentów, ciąg prostych skojarzeń – ulica, protest, miłość, pustka, opór – może przekształcić się w intrygującą formułę, jednocześnie polityczną i erotyczną. Najprawdopodobniej jednak nasze skojarzeniowe zapędy przerwie myśl, że człowiek odpowiedzialny za te obiekty ma pewnie pusto w głowie, skoro przedstawił się nam jako arbuz.
Większość obiektów operuje na poziomie dość ogólnych metafor odnoszących się do sztuki, polityki i granic. Wszystko to służy stworzeniu odpowiedniego tła dla najbardziej wyrazistej pracy, Whispering Ink. Jej tytuł nie daje właściwie żadnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego odlew pośladków uchodźcy z Maroka leży na kserokopiarce ustawionej na podłodze – a właśnie ta praca domaga się bardziej jednoznacznego odczytania. Xhafa dotyka kwestii uchodźstwa, odnosząc się do dwóch technologii reprodukcji, odlewu i ksero, które odsyłają do dwóch różnych kontekstów. Pierwszy z nich to awangardowy dyskurs oryginalności, rozpoznany przez Rosalind Krauss w jej słynnym eseju o Rodinie i technice odlewniczej. Drugi kontekst wskazuje na związek zbiurokratyzowanych instytucji społecznych z szeroko pojętym przemysłem reprodukcji obrazu, który służy nie tylko wytwarzaniu urządzeń do kopiowania i archiwizowania danych, ale także inwigilowaniu obywateli. W Whispering Ink ciało konkretnego uchodźcy przekształca się w abstrakcyjną figurę dzięki odniesieniom do dwóch materialnych dyskursów nowoczesności – modernistycznej mitologii oryginalności oraz idei równoczesnego postępu technologicznego i społecznego.
Meduza
Kwestia uwikłania sztuki w zachodni porządek instytucjonalny okazuje się być jednym z ważnych tematów wystawy. Sprawa komplikuje się dodatkowo, kiedy znajdziemy się w drugiej części ekspozycji, piętro wyżej. Mimo że znajdują się tu tylko dwie prace, kolejna dawka kontekstów i asocjacji przyprawia o zawrót głowy. W pomieszczeniu zdecydowanie dominuje Medusa Archive, duża naścienna kompozycja złożona z przedmiotów znalezionych przez artystę na włoskiej wyspie Lampedusa, będącej jednym z ważniejszych punktów przerzutowych nielegalnych imigrantów próbujących dostać się z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu w głąb Europy. W październiku 2013 roku w okolicach Lampedusy rozbiła się łódź z ponad pięciuset uchodźcami na pokładzie; większość z nich utonęła. Xhafa, który w pracy Whispering Ink wprowadził widza w tajniki współczesnej alchemii, po raz kolejny dzieli się z nami tajemnicą kamienia filozoficznego, pozwalającego przekształcić ołów (ciało!) w złoto (sztukę), udowadniając tym samym wyższość jego sztuki nad tą, którą opisał Paulo Coelho w jednej ze swoich książek.
Xhafa dokonał selekcji znalezionych rzeczy, kierując się ich przejmującym charakterem (np. dziecięcy bucik), a także takimi cechami jak kolor, faktura i kształt. Paradoksalnie to właśnie w tej pracy artysta postanowił ujawnić swoją malarską wrażliwość, sugerując tym samym, że tematem dzieła jest nie tyle los uchodźców, ile tradycja europejskiego malarstwa, czy nawet kondycja sztuki współczesnej w ogóle.
Tytuł pracy odsyła do jednego z najsłynniejszych obrazów epoki romantyzmu – Tratwy Meduzy autorstwa Theodeore’a Géricaulta. Xhafa stworzył swoisty remake tego dzieła, a naśladując malarski gest francuskiego romantyka, okazał się przy tym pomysłowym uczniem autora wpływowego eseju Awangarda i kicz. Widać to wyraźnie po przeprowadzeniu zaskakująco prostego eksperymentu polegającego na podmienieniu kilku dat i nazw we fragmencie artykułu dotyczącego Tratwy Meduzy zaczerpniętego z angielskiej Wikipedii:
„Tak jak przewidywał [artysta], obraz wzbudził niemałe kontrowersje podczas pierwszej prezentacji w roku
18192014 wSalonie Paryskimpodczas targów ABC Berlin. Pomimo żeTratwa MeduzyMedusa Archive zawiera odniesienia do historii malarstwa, zarówno wybór tematu, jak i dramatycznego sposobu prezentacji wskazuje na próbę wyłamania się ze spokojnego i uporządkowanego reżimu dominującej szkołyneoklasycznejtzw. nowego formalizmu. PracaGéricaultaXhafy przyciągnęła uwagę podczas pierwszego pokazu, a następnie została wystawiona wLondynieNowym Sączu”.
Spryt, z jakim Xhafa powtórzył gest Géricaulta, jest uderzający. Również sama forma prezentacji mieści się w sprawdzonym repertuarze spektakularnych zabiegów, o których naucza nas artysta. Berlińska widownia miała okazję zapoznać się z podobną formą dwa lata wcześniej przy okazji wystawy Gabriela Orozco Asterisms w muzeum Deutsche Guggenheim, gdzie artysta stworzył dwuczęściową instalację złożoną z tysięcy przedmiotów znalezionych w dwóch miejscach, na boisku w pobliżu jego domu w Nowym Jorku i na północno-zachodnim wybrzeżu Meksyku.
Medusa Archive ma ilustrować bezruch, w jakim znajduje się sztuka, i to co najmniej od epoki romantyzmu! Jest rozbudowanym komentarzem dotyczącym pozornej ewolucji praktyk artystycznych. Opowiada także o tajemniczym związku, jaki łączy porządek archiwum i spektakularność malarskiej wizji, denuncjując tym samym fałszywość założenia na temat ludowości romantyzmu (jak można dowiedzieć się z Wikipedii, Géricault przed namalowaniem obrazu przeprowadził bardzo wnikliwy research). Z drugiej strony namacalność obiektów będących świadectwem tragicznego losu kilkuset osób stawia pewien opór odczytaniu erudycyjnemu i oddziałuje bezpośrednio na emocje widza, którego Medusa Archive może żywo oburzyć lub po prostu wzruszyć.
Zdrada
Generatywny charakter relacji uniemożliwia zrekonstruowanie innego niż autoreferencyjny przedmiot wystawy, którą kuratorka wspólnie z artystą precyzyjnie zaprojektowali, skrzętnie ukrywając/ujawniając ślady jej spiralnej konstrukcji, w której sensy przechodzą płynnie od eksplozji w kierunku implozji i z powrotem. Myśli i emocje wprawione w ruch okazują się stać w miejscu. Odbiorca niezależnie od wiedzy, jaką dysponuje, zmuszony jest wykonywać pracę, która przypomina wysiłek otumanionego pająka, poszukującego po omacku kolejnych punktów zaczepienia dla swojej sieci i zrywającego przy okazji wcześniej utkane nici. To porównanie po raz kolejny przywołuje Marcela Duchampa i jego słynną instalację zrealizowaną podczas nowojorskiej wystawy surrealistów w 1942 roku.
Wyraźny dialog podejmowany przez Xhafę z tradycją nowoczesną nie polega jednak tylko na zawiłej grze w skojarzenia. Peryferyjne miejsce, jakie Nowy Sącz zajmuje w świecie sztuki, sprawia, że Głusza myśli to projekt osobliwy. Zbyt tradycyjny dla tych, którzy dawno zostawili za sobą być może już rozwikłane problemy dzieła sztuki, jego autonomii i autora, a jednocześnie zbyt nowoczesny dla wszystkich, którzy nie chcą zgodzić się na praktykę artystyczną opartą na arbitralnych decyzjach twórcy. W tym kontekście odbiór wystawy bazujący na znajomości ewolucji praktyk artystycznych może okazać się efektem zbyt wąskiego rozumienia kompetencji odbiorcy, a nawet przejawem intelektualnego lenistwa przyjezdnych miłośników sztuki, dla których kojarzenie szyby z Wielką Szybą oraz myślenie o obrazie w odniesieniu do historii malarskiego medium mają charakter kompulsji.
W wywiadzie przeprowadzonym przez Łukasza Białkowskiego Xhafa opisuje swoją praktykę artystyczną za pomocą figury zdrajcy. Warto podjąć tę retorykę. Artysta, wykorzystując cynicznie dyskurs sztuki, w celu stworzenia jej specyficznego gatunku, denuncjuje tym samym jej konwencjonalność, która w ostatecznym rozrachunku bliższa jest tradycyjnemu reżimowi sztuk pięknych niż romantycznym ideom awangardy. Głusza myśli ma się jawić jako instytucjonalna zdrada – wystawienie sztuki na pastwę żywej (i bezlitosnej) krytyki „niewykształconej” publiczności składającej się głównie z uczniów nowosądeckich szkół, którzy BWA odwiedzają przede wszystkim w ramach lekcji. Praktyka Xhafy, która w różnym stopniu jest nielojalna wobec widzów i instytucji, zdaje się opierać na makiawelicznym założeniu, że to właśnie zdrada stanowi warunek realnej współpracy – to ona pozwala na konsekwentne przekraczanie granic, nawiązywanie nietrwałych sojuszy i pozostawanie w ciągłym ruchu, który okazuje się jednak staniem w miejscu. Przy okazji tej wystawy warto postawić pytanie, na ile taka strategia skazuje artystę na osamotnienie właściwe raczej władcy, wtłaczając go z powrotem w koleiny nowoczesnej mitologii autora, której struktura mniej więcej od stu lat przybiera kształt spirali.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Sislej Xhafa
- Wystawa
- Głusza myśli
- Miejsce
- BWA Sokół w Nowym Sączu
- Czas trwania
- 23.01 – 27.03.2016
- Osoba kuratorska
- Anna Smolak
- Fotografie
- Piotr Droździk
- Strona internetowa
- www.bwasokol.pl