Siksa Mater Dolorosa
Nie wiadomo, od czego właściwie zacząć. Prawie każde ujęcie filmu Stabat Mater Dolorosa stworzonego przez duet Siksa i Piotra Machę nadaje się do analizy; prawie każda linijka z wydanego właśnie przez Ha!art zbioru tekstów/wierszy Natalia ist sex. Alex ist Freiheit wokalistki Siksy posługującej się nom de plume Alex Freiheit, prosi się o interpretację. W tych dwóch uzupełniających się (również o debiutancki album Siksy, o tytule takim samym jak film) wydawnictwach przewija się zespół podobnych, jeśli nie identycznych wątków, które w zależności od wyboru głównego medium przekazu ulegają przesunięciom i przekształceniom. Zamiast jednak starannej i drobiazgowej analizy każdego ze znaków, podpartej precyzyjnie wybranymi cytatami z teoretyków wizualności i performatyki, chciałabym zaproponować odważną tezę.
Teza jest następująca: duet Siksa (wraz z szerokim gronem swoich współpracowników), jako pierwsi artyści z pokolenia urodzonego po transformacji ustrojowej, proponuje projekt z pogranicza sztuki i polityki, który byłby jednocześnie całościowym, krytycznym – a czasem nawet interwencyjnym – namysłem nad kondycją dzisiejszego społeczeństwa. Używają oni na wskroś współczesnych środków i świadomi są zasad rządzących celebryckim kręgiem kultury. Dzięki tej świadomości z jednej strony, a skupieniu na własnym, jednoznacznym przekazie z drugiej, jednocześnie komentują sposoby komunikacji we wspólnocie, jak i to, co i kto reprezentuje wspólnotę w sposób dla niej samej wiarygodny; wreszcie, upubliczniają jej przemocowe wątki i proponują wyjście poza nie. Siksa jest też skrajnie polskim projektem myślowym – a nawet, można by wręcz rzec, projektem skrajnie patriotycznym.
Polskie, arcypolskie, traszpolskie
W rozmowie z Krytyką Polityczną Alex opowiada, jak przez messengera tłumaczyła jednemu z przybyłych na jej koncert młodych mężczyzn, że uważa się za patriotkę. „Nie chcę się zastosować do rad ludzi, którzy mi powtarzają, że jak mi się tu tak bardzo nie podoba, to mam wypierdalać. A ja właśnie nie chcę stąd wypierdalać. Chcę żyć w Polsce, tylko że na innych warunkach, w zgodzie ze sobą”, mówi Siksa. I chociaż trudno znaleźć miarę, według której jesteśmy w stanie „zmierzyć” czyjś patriotyzm – słowo, które stało się przecież bazą dla brutalnej retorycznie, i nie tylko, wojny kulturowej nad Wisłą – to jednak nie sposób nie zauważyć, że zarówno aspekt tekstowy, jak i wizualny twórczości Siksy są zanurzone po uszy w zrozumiałych prawie wyłącznie w Polsce kontekstach.
Natalia ist sex. Alex ist Freiheit rozpoczyna Intro 2017, używające rozpoznawalnej na pierwszy rzut oka retoryki spod znaku Młodzieży Wszechpolskiej pt. „Polska dla Polaków”. Rozdział II tej samej publikacji, Gniezno. Miasto królów, dzięki któremu „przejdziemy do tego, by zobaczyć, w jakim/świecie została wychowana i mieszka SIKSA./I nie chodzi tylko o mnie – chodzi o te miliony SIKS”, odwołuje się do skojarzeń (niekoniecznie uporządkowanych), które ma „każde polskie dziecko”, a potem nawet „każdy polski dorosły”: katedra gnieźnieńska i drzwi gnieźnieńskie, harcerze, powstała w XIX wieku piosenka wojenna „Hej, hej ułani malowane dzieci”, sieć sklepów „Społem”, skrzydła husarza, pojęcie „lewactwa”. Szereg polskich pojęć można by wymieniać jeszcze długo, szczególnie skupiając się na rozdziale szóstym książki, zatytułowanym „Kontrowersyjna&Polska”: ale to właśnie tworzona przez nie siatka przekłada się na bardzo specyficzny idiolekt – jak sądzę, bez sążnistych przypisów niezrozumiały raczej dla niekrajanów.
Ale polskie są nie tylko słowa-klucze, polskie są też problemy, które stanowią motor napędowy dla punkowej wściekłości Siksy. Chodzi o połączenie nacjonalizmu, wiary w bardzo wąsko pojmowane pojęcia męskości i kobiecości (jak w utworach Tato kup mi psa czy Beksa) i, w konsekwencji, o przemoc werbalną, seksualną i fizyczną, która jest ceną ponoszoną za niepodleganie wyznaczonym standardom. A że wspomniane standardy płciowe wzmacnia tylko infantylny szołbiz, Siksa nie boi się wykorzystywania nazwisk gwiazd i gwiazdek z głównej strony Pudelka, dopracowanych w swojej hiperboli wizerunków kobiecości, najbardziej przestereotypizowanych atrybutów seksualnych – albo z drugiej strony, dekonstruowania ich na naszych oczach. Szczególnie silnie możemy dostrzec to w filmie Stabat Mater Dolorosa, zrealizowanym z Piotrem Machą – malarzem, rysownikiem, asystentem na wydziale malarstwa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.
Bliska współpraca Alex Freiheit z DML i Armadą dopisuje kolejny rozdział do komentowania i rekonstuowania estetyki polskości, w tym wypadku sytuując się gdzieś między słowiańską, swojską traszowością a popkulturowymi, sarmackimi kreacjami „na bogato”.
Niewiele ponadgodzinny obraz, będący wizualnym uzupełnieniem albumu (jak możemy przeczytać w opisie jego projekcji na stronie toruńskiego CSW, „Musical oparty o płytę SIKSY Stabat Mater Dolorosa to performatywna realizacja marzenia o robieniu kina, gdzie zarówno marzenie jak i kino jest żuciem gumy balonowej od dawna pozbawionej smaku”) upstrzony jest nie tylko artefaktami takimi jak meblościanka, obiad w postaci schabowego z ziemniakami, albumy zdjęć i obrazów z reprodukcjami Malczewskiego. W jednej z pierwszych scen oglądamy także jak głowa potencjalnie stereotypowo słodkiej blondynki w pełnym makijażu strzyżona jest całkowicie na łyso. Z kolei podczas performowania utworu Marina Abramović, kobieta zostaje zapakowana do dużej, prześwitującej torby, z której wystają tylko jej nogi i włosy ujęte w kucyk, niczym lalce Barbie. Scena ta przeplatana jest relacją z modowej sesji zdjęciowej, gdzie dostrzec możemy – tak zresztą, jak i w całym filmie Siksy i Machy – ubrania Tomasza Armady z łódzkiego kolektywu artystyczno-modowego Dom Mody Limanka.
Bliska współpraca Alex Freiheit z DML i Armadą dopisuje, rzecz jasna, kolejny rozdział do komentowania i rekonstuowania estetyki polskości, w tym wypadku sytuując się gdzieś między słowiańską, swojską traszowością a popkulturowymi, sarmackimi kreacjami „na bogato” – co zresztą wpisuje się w dotychczasowe zainteresowania i prace projektanta. Jednak Siksa i jej współpracownicy wykraczają poza estetyczny aspekt tworzenia, samym gestem współpracy budując pozytywną wizję świata, w jakim chcą uczestniczyć.
Trzeba zabić ten patriarchat
Książkę Natalia ist sex. Alex ist Freiheit otwierają cytaty z Umy Thurman. Prologowi patronuje postać Czarnej Mamby (odgrywanej przez Thurman w filmie Quentina Tarantino Kill Bill), mścicielki na mężczyznach, którzy chcieli ją zniszczyć i kobietach, które im w tym pomagały. Pierwszemu rozdziałowi natomiast towarzyszy cytat z wypowiedzi aktorki o Harveyu Weinsteinie, najbardziej znanym przestępcy seksualnym spod znaku #metoo, oraz deklaracja – jak możemy się domyślać – samej Alex: „Zanim zaczęłam śpiewać o gwałcie, to o nim śpiewałam”.
Propozycja Siksy – brak zgody na przemoc, stanowcze opowiedzenie się za feminizmem, niechęć do nacjonalizmu, chęć wytworzenia przestrzeni dla indywidualności, a jednocześnie dbanie o bezpośredni kontakt z bliskimi i dalszymi społecznościami – zawiera się w antyfaszystowskiej dezyderacie, którą chyba nie bez powodu umieszcza na końcu swojego filmu..
Czy oznacza to jednak, że Siksa chce się mścić, odpłacać przemocą za doświadczoną – przez nią, przez kobiety, które reprezentuje podczas występów i które wspiera – przemoc? Nie sądzę. Alex Freiheit konsekwentnie i od lat mówi w wywiadach – a także za pomocą swojej twórczości – że chodzi jej „zaledwie” o to, by inni mogli usłyszeć historię przemocy, której doświadczyła; historię, która mimo że jednostkowa, łączy w sobie powtarzające się wątki dziesiątek, setek, tysięcy nawet kobiet, które przeżyły to samo. Doświadczenie jednak, by mogło zostać odczute, a nie tylko zrozumiane intelektualnie, musi przedostać się przez akty racjonalizacji, otoczki, w które je ujmujemy. Stąd właśnie wkurwiony i wkurwiający krzyk, stąd wulgarne gesty. Jednocześnie podczas performansów Siksy te historie, interwencje, dyskusje z facetami, którzy są na nich obecni, służą temu, by to dziewczyny, które przyszły na koncert, zostały wysłuchane. Teksty i występy Siksy – a wraz z nimi zestaw gestów, które niekiedy można uważać za ekstremalne – służą tylko i aż komunikacji w czyimś imieniu, zbudowaniu porozumienia między publicznością. Podkreśla to sama Alex, gdy w tekście o Korze i Oksanie Szaczko dla „Dwutygodnika” niby mimochodem mówi: „w feminizmie nie chodzi o to, by dzielić, tylko by dać możliwość wypowiadania się kobietom, dziewczynom i dziewczynkom, by uporządkować ich story, ok? I trzeba się czasami troszkę wycofać i powściągnąć, i ja wiem, jakie to trudne, bo sama jestem na etapie wycofywania się, by moje story nie było ważniejsze od story słuchaczki, która przychodzi mnie posłuchać.” Głośny feminizm à la Siksa wywraca więc stolik, na którym nieszczera cisza i tabuizacja przemocy leżą jedne na drugim: a chociaż gest wywrócenia stolika nie należy do nawyków związanych z tak zwanym „dobrym smakiem”, jest jednoznaczny, szczery i prosty w swoim przekazie.
Małomiasteczkowy
Zarówno w wywiadach, jak i na poziomie tekstów duet Siksa rezygnuje z walki o dostrzeżenie w największych miastach kraju. Buri, druga połowa Siksy, mówił w wywiadzie promującym album, jak „na początku tego roku postanowiliśmy dotrzeć do małych miast, bo to żadna sztuka przez cały rok koncertować po Warszawach i Krakowach”; Alex, która podkreśla swoje gnieźnieńskie pochodzenie, zaznacza „śpiewałam też: «Pochodzę z małego miasta, bo najlepsze siksy są z prowincji»”. Również Dom Mody Limanka, którego nazwa pochodzi od ulicy Limanowskiego w Łodzi, gdzie działają jego członkowie, sami pochodzący z Elbląga czy Olsztyna, nie aspiruje do podbijania stolicy. Brak tej potrzeby i skupienie na mniejszych ośrodkach i niezapośredniczonym kontakcie z publicznością, która przychodzi na wydarzenia przez nich organizowane, a także odżegnywanie się i duetu, i kolektywu od ironii jako sposobu na funkcjonowanie w polu sztuki wyznaczają być może dwie główne cechy myślenia o sposobach na naprawienie rzeczywistości, którą komentują.
Gdyby się nad tym zastanowić głębiej, propozycja Siksy – brak zgody na przemoc, stanowcze opowiedzenie się za feminizmem, niechęć do nacjonalizmu, chęć wytworzenia przestrzeni dla indywidualności, a jednocześnie dbanie o bezpośredni kontakt z bliskimi i dalszymi społecznościami – zawiera się w antyfaszystowskiej dezyderacie, którą chyba nie bez powodu umieszcza na końcu swojego filmu. Mowa o piosence Odpowiedzialność II słupskiej grupy Guernica y Luno:
„Nie wystawiajmy fałszywych świadectw
Nie ufajmy ślepym prorokom
Nie rańmy oczu łzami
Nie dorzucajmy ciepła
Do rozpalonych podłością słów
Nie czyńmy chwil złych
Nie zużywajmy mądrości
Tak ciężko ją zebrać w niemym codziennym doświadczeniu
Nie rańmy innych mocniej niż siebie
Nie zużywajmy energii na krzyk którego echa nie usłyszane zamilkną
Nie marnujmy źródeł ognia ani sił na budowę barykad
Z których nigdy nie wystrzelą działa i nie zabrzmi piosenka wolności
Patrzmy i kroczmy prostym krokiem, podnośmy głowy wbrew złym chwilom
Zbierajmy nasiona dobra i kamienie, które będzie można zamienić w strzały
To jest piosenka przeciwko rządowi i wszystkim, którzy zmieniają świat w faszyzm
W sztywne, parszywe kodeksy i slogany, bez nadziei, zwątpienia i miłości
Bo tylko w faszyście nie ma wątpliwości i wszystko widzi przez biało czarne szkła
I jeśli jednoznacznie oceniamy ludzi faszystą jesteś ty, faszystą jestem ja.”
Trzeba zabić w sobie tę siksę
Ten rozdział Siksy, jak mówią sami artyści, jest już zamknięty. Według słów Alex, „Siksa dojrzewa”, a książka wydana w Ha!arcie oraz film – którego ostatnia scena jest (uwaga, spoiler!) sceną morderstwa na duecie – podsumowują pierwszy okres jej działalności. Jednocześnie trudno wyrazić sobie, jak będzie wyglądać przyszłość tej nigdy niedorosłej, wulgarnej według słownikowej definicji postaci. W co zamieni się Siksa? Czy będzie musiała zmienić imię? A może zmieni pole działalności?
Przypisy
Stopka
- Osoby autorskie
- Siksa
- Tytuł
- Natalia ist sex. Alex ist Freiheit
- Wydawnictwo
- Korporacja Ha!art
- Data i miejsce wydania
- 2018, Kraków
- Strona internetowa
- ha.art.pl
- Indeks
- Olga Byrska Siksa