Narracja dla nieboskłonu. „Heweliusz” Wojciecha Fangora w Państwowej Galerii Sztuki
Teoretycznie można by wystawę Wojciecha Fangora uznać za site specific, jako że została przygotowana specjalnie dla Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. O ile jednak ten typ działania wiąże się z określoną przestrzenią, co bliższe jest działaniom land-artowym, o tyle Wojciech Fangor. Heweliusz większe powiązanie ma z Pomorzem, a nawet Gdańskiem, ponieważ to właśnie w nim Jan Heweliusz spędził najdłuższą część życia.
To pierwszy z powodów, dla którego Fangor zdecydował się ją przygotować – drugi to jego fascynacja astronomią. W filmie Piotra Wejcherta Przestrzenie Fangora, prezentowanym w jednej z sal PGS, artysta opowiada o tym, jak zafascynował się tą dziedziną nauki już w okresie nastoletnim. Możemy także zobaczyć jak wyprowadzając się do Summit pod Nowym Jorkiem w 1983, Fangor przygotował swoje obserwatorium do oglądania nieba.
W astronomii pociągał go przede wszystkim aspekt wizualny – to z resztą zadecydowało, że w pewnym momencie, stając na rozdrożu pomiędzy tą dziedziną a malarstwem, wybrał drugie. W swojej twórczości często powracał do tej tematyki, by wspomnieć chociażby Planety i Księżyc z lat 1955-56 czy Czerwone księżyce z lat 1958 i 1961.
W Heweliuszu Fangor nawiązał do znalezionych rzeczy – rysunków gwiazdozbiorów astronoma z Atlasu Ciał Niebieskich z 1690 roku. Czarno-białe grafiki o ściśle naukowym charakterze diametralnie zmieniają wymowę, kiedy Fangor nasyca je barwą, nadaje przestrzeni kolejnym nieboskłonom, a jednocześnie zmienia ich wymowę. Część obrazów bazuje na różnych odcieniach niebieskiego (Aquarius, Virgo), kiedy indziej są zróżnicowane przez użycie pokrewnych barw (Andromeda, Cetus, Leo), ale najczęściej jest to kolaż wielu różnych kolorów (Antinous, Bootes, Cassiopeia). Zdarza się, że nie ma między nimi wyraźnej granicy i płynnie przechodzą jeden w drugi, kiedy indziej malarz wyraźnie je rozdziela. Dzieła oddziałują o wiele lepiej z daleka – wtedy wyglądają nawet trochę impresjonistycznie, kiedy granice między poszczególnymi kolorami zamazują się a prace zyskują wyrazistość.
Bliższe przyjrzenie się poszczególnym konstelacjom ukazuje jak ciekawie Fangor postanowił podkreślić występujące na grafikach oznaczenia gwiazd czy nazw konstelacji. Nie zamalował ich, ale podczas procesu „odświeżania“ zakleił poszczególne znaki, aby potem odkryć je ponownie. Dlatego często są otoczone jakby niedbale stworzonymi ramkami, stworzonymi trochę od niechcenia – to w końcu zaklejone taśmą fragmenty. Wydaje się że przez to najważniejsza jest barwa, łączenie kolorów, a przez to nadawanie nieboskłonom nowej narracji. Fangor nie zamalowuje nazw i oznaczeń, odkrywa je, ale już po wszystkim, kiedy proces tworzenia został dokonany. Sprawiają wrażenie białych plam na barwnych obrazach.
Wiele prac Fangora miało bliską tej metodzie konstrukcje zakłócania obrazu. W swoim „telewizyjnym“ cyklu odtwarzał ujęcia z ekranu telewizora, aby potem przełamać obraz siatką kropek. W obrazach palimpsestowych technikami malarskimi reinterpretował swoje wczesne szkice i rysunki. Tam – np. w Lacoste (1995/2010) czy Santa Fe (1990/2010) ingerencje wprowadzały pewien rodzaj zakłócenia, budowały pierwszy plan, który zniekształcał to, co widzieliśmy dalej. W Heweliuszu to białe plamy – nieregularne, o różnych formach – wydają się być bardziej odległe, jak coś zaczerpniętego z przeszłości; pierwszą rolę przyjmują figury bohaterów, podkreślone farbą malarza. Oryginalne oznakowania zyskują drugorzędną rolę, sugerując że na tych naukowych grafikach ważniejsze jest malarstwo, sugestywnie wypełniona farbą powierzchnia, teraźniejsza interpretacja językiem sztuki, która odnalezione nieboskłony – naukowe źródła sprzed kilku wieków – ożywia, ale też czyni je bardziej atrakcyjnymi wizualnie dla oka.
Fangor nie pierwszy raz w swojej twórczości nawiązał do rzeczy gotowych – były przecież wspomniane prace palimpsestowe, ale w 1990 roku zainspirowany pracami Jana Matejki, stworzył własny poczet królów polskich. Tak jak w przypadku tamtej serii, tak teraz proponuje inne spojrzenie, nową narracje, dekonstruuje to co było i zdaje się pytać jak daleko można odejść od oryginału czy też jego wyobrażenia, w celu wykreowania czegoś nowego. Bawi się z konwencją obrazu-cytatu; swój podpis „Fangor 2014” stawia pod sygnaturą „Heweliusz 1690”.
Dopełnieniem 30 obrazów jest rzeźba Magda – aluminiowa blacha pokryta akrylem – ostatnia z cyklu Sygnatur. Imię żony Fangora jest nawiązaniem do roli jaką w życiu i popularyzacji Hewelisza odegrała jego małżonka – to w końcu dzięki niej, atlas będący inspiracją do wystawy, został wydany. Barwne, nieregularne litery w centralnej przestrzeni PGS to kontrapunkt dla rozwieszonych na ścianach obrazach – widoczne ze wszystkich stron, a jednak nie z każdej do odczytania, w różnych odcieniach błękitu. Ogromne a jednocześnie dostojne litery, które budują zależność między obrazami, wywołują skojarzenia z wcześniejszymi strukturami przestrzennymi malarza, chociaż teraz ich wydźwięk jest o wiele bardziej kameralny.
Kontekst wystawy uzupełniły filmy – wspomniane dzieło Piotra Wejcherta, które bardzo dokładnie przedstawia sylwetkę i twórczość bohatera ekspozycji oraz bardziej impresyjny Fangor20142015 Arkadiusza Sylwestrowicza, który portretuje artystę podczas jego codziennych aktywności. W kolejnych kadrach zaglądamy do pracowni, ogrodu, wchodzimy do salonu, ale też widzimy z bliska biurko malarza czy łóżko z pluszowym tygrysem i figurkami zwierząt na ścianie, które tę dostojną konwencję przełamują. Taka krótka etiuda, jako część ostatniej wystawy Fangora i jednocześnie pierwszej pośmiertnej, bez zbędnego komentarza, subtelnie zamyka w całość ekspozycję Heweliusza.
Jakub Knera – dziennikarz i kurator; od 2012 prowadzi stronę noweidzieodmorza.com. Publikuje w „The Quietus”, „Tygodniku Polityka”, „Dwutygodniku” i „Radiowym Centrum Kultury Ludowej”. Współzałożyciel Fundacji Palma.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Wojciech Fangor
- Wystawa
- Heweliusz
- Miejsce
- Państwowa Galeria Sztuki, Sopot
- Czas trwania
- 7.10-8.11.2015
- Osoba kuratorska
- Stefan Szydłowski, Arkadiusz Sylwestrowicz
- Fotografie
- dzięki uprzejmości Państwowej Galerii Sztuki
- Strona internetowa
- www.pgs.pl