„Na głos” w Galerii Labirynt w Lublinie
Ukraiński twórca Oleksiy Radynski w wywiadzie dla „Krytyki Politycznej” z lipca 2022 roku mówił: „kulturze rosyjskiej należy się dużo większa kara niż bojkot. Należy się jej dekonstrukcja”. Ta kara „większa niż bojkot” uderza w samo sedno imperialistycznej polityki władz rosyjskich – zarówno z perspektywy historycznej, jak i najbardziej współczesnej rzeczywistości wojennej. Podstawą dla dekonstrukcji jest przyjęcie za pewnik tego, że tożsamość i wpisana w nią tradycja nie są dane raz na zawsze, ale że istnieje możliwość ich przekształcania. Dzięki odkryciu zależności od procesów kolonizacji i hegemonii istnieje szansa, aby zbudować je w inny sposób. Podczas gdy polskie społeczeństwo nieśpiesznie przeżywa małą gorączkę odkrywania własnej historii ludowej i społecznej, nasi sąsiedzi i sąsiadki zza ukraińskiej granicy stanęli przed wyzwaniem nieporównywalnie większym i trudniejszym – wojną wypowiedzianą przez Federację Rosyjską; prawdziwą wojną – kolonialną, prowadzoną na wszystkich frontach.
Pytanie o to, co widać w Labiryncie, od razu przywołuje ważną kwestię celowości wystaw, które od co najmniej kilku miesięcy pojawiają się w Polsce i Europie w związku z wojną w Ukrainie.
Zdaję sobie sprawę, że „dekonstruować” i „dekolonizować” – z perspektywy relatywnie bezpiecznych polskich mieszkań i wobec nienegocjowalnego przywileju bycia nieco bardziej na zachód – znaczy tyle co „dawkować sobie teorię”, ale to jedyna perspektywa, jaką posiadam. Dlatego pisząc o wystawie Na głos pokazanej w lubelskim Labiryncie, mogę wypowiadać się wyłącznie z dystansu. Nie wiem, czym jest dekonstrukcja praktykowana z karabinem w ręku ani dekolonizacja własnej tożsamości na przymusowej migracji. Pytanie o to, co widać w Labiryncie, od razu przywołuje ważną kwestię celowości wystaw, które od co najmniej kilku miesięcy pojawiają się w Polsce i Europie w związku z wojną w Ukrainie.
Na głos jest jedną z tych wystaw, które istnieją w dwóch, odmiennych, rzeczywistościach ich recepcji – z jednej strony przez zaledwie obserwujące wojnę i z drugiej – ofiary rosyjskiej agresji, dla których inicjatywy tego rodzaju mają realną wagę. Ta druga perspektywa jest priorytetowa. Lubelska wystawa jako ukazująca dorobek kulturowy osób z Ukrainy sama w sobie jest arsenałem w walce o emancypację tożsamości ukraińskiej; służy innym celom niż podobanie się krytyce i zaznaczanie własnej widoczności na scenie artystycznej. Nawet widoczność jest zupełnie czym innym dla osób z Ukrainy niż dla osób z jakiegokolwiek innego miejsca w Europie – jest walką na śmierć i życie z okupantem próbującym zbrojnie i propagandowo wymazać Ukrainę z mentalno-kulturowych map świata i realnie przejąć jej terytoria. Nie podlega dyskusji, że pod tym względem Na głos jest wystawą, która pełni ważną rolę w większym zrywie na polu kultury i sztuki, który z powodzeniem można nazwać antyfaszystowskim i antykolonialnym. Długie jego trwanie i przymus pilnej aktualizacji skutecznie niweluje optymistyczne założenie, że faszyzm i imperializm są zakończonym epizodem globalnej historii.
dekolonizacja jako proces jest wielopodmiotowa, nie dotyczy tylko społeczności, które walczą o podmiotowość, ale także tych, które są świadkami tej walki i próbują ją opisać
Co jednak wynika z perspektywy zdystansowanego teoretyka patrzącego na część tego wielkiego projektu; widza świadomego niewdzięcznej roli recenzenta wystawy, której jest tylko drugoplanowym odbiorcą? Wystawa w Galerii Labirynt otwiera się manifestem w trzech językach – polskim, angielskim i ukraińskim – który prezentuje założenia zespołu kuratorskiego oraz zaproszonych artystek i artystów z Ukrainy. Podobny zabieg jest utrzymany w części komunikacji pokazu, która obejmuje opisy prezentowanych prac. Silną ramę narracyjną stanowią teksty, które powstały w reakcji na wojnę, pisane z perspektywy badaczek i badaczy z Polski i Ukrainy – dostępne są po angielsku, czyli w języku globalnym, który umożliwia przekroczenie barier językowych. Niewątpliwie warstwa teoretyczna, prezentowana w różnych miejscach ekspozycji, stawia na elementarną edukację: zarysowanie rzeczywistości, z której przychodzą artyści i artystki. Okazuje się, że aby mówić „na głos” o Ukrainie poza jej granicami trzeba mówić po angielsku; w języku, który – wydaje się – przestał już budzić skojarzenia z projektem brytyjskiej kolonizacji i stał się narzędziem komunikacji międzynarodowej, umożliwiającej unaocznienie doświadczenia. W części wystawy, która opiera się na praktyce – dziełach sztuki i realizacjach – język również odgrywa istotną rolę. W cyklu Wojna w Ukrainie Lady Nakonechnej z 2015 roku komunikaty oparte są na subtelnych różnicach w używaniu przyimków, które ujawniają ideologiczną i polityczną pozycję wypowiadającej osoby. Dla odbiorcy posługującego się językiem polskim preludium do uważności w dobieraniu słów była praca W Ukrainie Yulii Krivich z 2019 roku. Poprzedziła ona zmianę sposobu określania tego, czy wojna toczy się „na” czy „w” Ukrainie przez część (głównie liberalnych) mediów. A przy okazji uświadomiła nasze własne, powszechnie wypierane kolonialne zaszłości, które przetrwały w języku. Wspominam o tej nieobecnej na wystawie pracy nieprzypadkowo. Otóż dekolonizacja jako proces jest wielopodmiotowa, nie dotyczy tylko społeczności, które walczą o podmiotowość, ale także tych, które są świadkami tej walki i próbują ją opisać. Cyklem, który również opiera się na języku, są Ćwiczenia z kolorowych represji Lucy Ivanovej, która łączy abstrakcyjne plamy kolorów z ukraińskimi słowami. Do tej enigmatycznej pracy wrócę w dalszej części tekstu, bo moja interpretacyjna przygoda z nią trwała jeszcze przez kilka dni po powrocie z Lublina.
Język w ekspozycji Na głos nie jest jedynym sposobem komunikacji z odbiorcą – to wystawa, która pokazuje wiele taktyk opowiadania o doświadczeniu kolonizacji, ludobójstwa (także kulturowego) i próbach przepracowania tożsamości. Pojawiają się tu zupełnie klasyczne media, takie jak figuratywne obrazy Yehora Antsyhina, rekonstrukcja obrazu-transparentu Vovy Vorotniova, obiekty Vitaliia Shupliaka i Danila Shumikhina oraz fotografie Dimy Tolkachova. Obok nich znajdują się jednak media nierozerwalnie złączone ze współczesnością, które wykorzystują rozszerzoną rzeczywistość (AR), komunikator Telegram (jako nośnik historii grupy Ksi Prostir w Kombinacie Artystów) i format gry eksploracyjnej (Pipe Dream Darii Kozlovej i Arwiny). Z tymi stosunkowo najbardziej awangardowymi i nowoczesnymi formatami wiąże się pewien problem – dotyczy on nie tyle mankamentów samej wystawy, ale, jak nazwaliby to niektórzy, skomplikowanej relacji pomiędzy sztuką a nowymi mediami cyfrowymi. O ile nie da się przecenić roli Internetu w obrazowaniu rosyjskich zbrodni, prowadzeniu wojny na froncie sieciowym i widzialności sprawy ukraińskiej, o tyle przykłady użyte w wystawie nie działały najlepiej. Epistolarna historia Ksi Prostir rozpisana na kilkaset wiadomości i zdjęć miała tę przypadłość, że aplikacja umożliwiająca jej lekturę samoczynnie się resetowała. Sama dokumentacja była ogromna i właściwie mogła stanowić gratkę dla najbardziej zainteresowanych działalnością grupy – sam poległem po dłuższej chwili siedzenia przy niskim kawowym stoliku upozowanym na wyrwany z rzeczywistości lat 60. Istnieje zatem szansa, że osoby przywykłe do czytania długich tekstów na ekranie tabletu były w stanie zapoznać się z całą historią potyczek o wynajmem przestrzeni w Kombinacie Artystów. […]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 39. numerze SZUMU.
Aleksy Wójtowicz – krytyk i historyk sztuki, redaktor „Magazynu Szum”, researcher i okazjonalnie kurator. Publikował m.in. w „Dwutygodniku”, „Dialogu”, „Widoku”, „MiejMiejsce” i oko.press. Zajmuje się głównie sztuką współczesną z perspektywy socjologicznej i visual culture, historią pola sztuki po 1989 roku w Polsce, związkami polityki i sztuki oraz tzw. zwrotem konserwatywnym.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Yehor Antsyhin, Kateryna Berlova, Kateryna Buchatska, Nadiia Chervinska, Commercial public art, Daniil Galkin, Lucy Ivanova, Daria Kozlova i Arwina, Ksi Prostir, Iva Naidenko, Nadiia Koval, Maria Matiashova, Lada Nakonechna, Daniil Shumikhin, Vitalii Shupliak, Dima Tolkachov, Vova Vorotniov, Kamyla Yanar
- Wystawa
- Na głos
- Miejsce
- Galeria Labirynt
- Czas trwania
- 23.09 – 6.11.2022
- Osoba kuratorska
- Krystian Kamiński, Valerie Karpan, Marina Khrypun, Agata Sztorc-Gromaszek
- Fotografie
- Wojciech Radzki
- Strona internetowa
- labirynt.com/2022/09/09/na-glos/
- Indeks
- Agata Sztorc-Gromaszek Aleksy Wójtowicz Commercial public art Daniil Galkin Daniil Shumikhin Daria Kozlova i Arwina Dima Tolkachov Galeria Labirynt w Lublinie Iva Naidenko Kamyla Yanar Kateryna Berlova Kateryna Buchatska Krystian Kamiński Ksi Prostir Lada Nakonechna Lucy Ivanova Maria Matiashova Marina Khrypun Nadiia Chervinska Nadiia Koval) Valerie Karpan Vitalii Shupliak Vova Vorotniov Yehor Antsyhin