Modernizm odkryty. „Ukryty modernizm” Jana Strumiłły
Podsłuchana rozmowa ucznia z mistrzem, Warszawa podpatrzona z perspektywy szwajcarskiego architekta – to Ukryty modernizm Jana Strumiłły. Książka rysuje portret Christiana Kereza, którego projekt wygrał w konkursie na projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Ponieważ do jego realizacji nie doszło, książka ma być „twórczym nagrobkiem” artysty, który nie miał możliwości wypowiedzieć się językiem architektury.
Warto powiedzieć więcej o autorach tego przewodnika i albumu, ponieważ jest to unikalny przykład współpracy polsko-szwajcarskiej. Szwajcarski architekt Kerez rozmawia z polskim architektem Strumiłłą, a ich „wizualną opowieść o architekturze stolicy” ilustrują zdjęcia dokumentalne z archiwów oraz współczesne autorstwa Nicolasa Grospierre’a – Szwajcara z polskimi korzeniami. Książka przeniknięta jest osobistym stosunkiem mistrza Kereza i ucznia Strumiłły. Łączy ich nie tylko doświadczenie współpracy na Eidgenössische Technische Hochschule (Politechnice Federalnej w Zurichu). Profesor przykłada ogromną wagę do konstrukcji budynku, ale równie wielką do jego wnętrza. Chce oglądać nie tylko fasady, ale też pomieszczenia, kute balustrady czy dekoracje ścian. Jego były student na ETH znany jest z „odświeżeń” warszawskiego modernizmu, czego przykładem jest m.in. bistro Recto-verso w gmachu Biblioteki Narodowej oraz kawiarnia Towarzyska na Saskiej Kępie. Z tymi wspólnymi doświadczeniami ruszają odkrywać Ukryty modernizm.
Strumiłło postrzega siebie jako „akuszera pomysłu”, jak wspominał podczas promocji książki w Muzeum Sztuki Nowoczesnej (współwydawcy książki wraz z wydawnictwem Karakter). Tym pomysłem było skorzystanie ze skryptu wyjazdu studyjnego ETH po Warszawie przygotowanego przez Kereza w czasie, gdy projektował nowy gmach dla MSN-u. Na liście znalazły się „perełki modernizmu” takie jak Pałac Kultury i Nauki, Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, warszawskie dworce, pawilon X-lecia czy Pawilon Chemii przy ul. Brackiej – „wisienka na torcie” powojennej architektury stolicy wg szwajcarskiego architekta (zburzony w 2008 roku). Czytelnik zaczyna rozumieć, dlaczego projekt MSN-u mógł wzbudzać niechęć pod względem estetycznym. Z zewnątrz Muzeum miało przypominać kilka zestawionych ze sobą pudełek. Sytuacja wyglądała więc tak: przyjechał do nas jakiś powszechnie nieznany architekt z zagranicy i proponował coś co znamy z trudnych lat PRL-u, taki Supersam – to było nie do przyjęcia. Jednak czytając tą książkę zaczynamy równocześnie rozumieć perspektywę Kereza, który odkrywa przed nami urok modernizmu ukryty pod warstwą socrealistycznych dekoracji, późniejszych przekształceń i ideologii.
Architekta nie odrzuca budownictwo czasów powojennych, ponieważ widzi w nim estetykę, nie politykę. To bardzo oryginalna perspektywa jak na polską narrację o sztuce, która najczęściej nie wyobraża sobie odrywania obiektu od kontekstu jego powstania. Takie spojrzenie uniwersalizuje i estetyzuje historię. „Jak Oskar Wilde ma proste gusta: zadowala go to, co najlepsze” – pisze uczeń o mistrzu. Szuka zaskakujących konstrukcji, nowatorskich rozwiązań, nietypowych zastosowań materiałów. Strumiłło widzi w nim inkarnację przedwojennych architektów-artystów takich jak Bohdan Pniewski, Romuald Gutt czy Juliusz Żurawski. Według niego Kerez jest rzadkim na polskim gruncie przykładem praktyka-wizjonera. To „kombinacja pewności siebie i talentu zweryfikowanego pozytywnie przez rzeczywistość” – pisze.
Strumiłło obszerną część swojej opowieści o Kerezie poświęca opisowi nauczania na ETH i podkreśl;a wypływ metody pracy uczelnianej na późniejsze realizacje absolwentów. Każda pracownia ma swojego mistrza, który pojawia się zazwyczaj podczas korekt na koniec semestru, w czasie roku zajęcia prowadzą głównie asystenci. Kerez wychował sobie zastępy Kerez-buben (niem. chłopców Kereza)– naśladowców, prawie wyznawców, jak opisuje to Strumiłło. Wielu z nich zatrudnia po studiach w swojej pracowni architektonicznej. Metoda mistrza to pochwała praktyki innowatorstwa rozwiązań konstrukcyjnych budynków. Ukoronowaniem procesu twórczego jest prezentacja makiety: „W ostatnim wysiłku akademickim studenci wspinają się na wyżyny rzemiosła makieciarskiego. Makiety produkuje się w sposób możliwie realistyczny, naśladujący prawdziwe materiały: okazuje się na przykład, że rozprowadzona na ogromnych powierzchniach szarej tektury mieszanina wazeliny i sproszkowanego grafitu ołówkowego daje doskonałe złudzenie polerownego betonu. Powszechne jest odlewanie olbrzymich modeli sytuacyjnych z gipsu lub betonu – pracownie dyplomantów wyglądają często jak place budowy” – opisuje sytuację Strumiłło. Uzupełnieniem nauki na uczelni staje się podróż studencka. W każdym semestrze odbywa się jedna taka Seminarreise, zróżnicowana pod względem kosztu wyjazdu. Wycieczki nawiązują do aktualnie omawianych w pracowni tematów i opierają się na starannie opracowanym skrypcie. Jedna z takich wycieczek, którą Kerez obył wraz ze studentami do Warszawy, stała się pretekstem do powstania książki.
Dobór oglądanych budynków części albumowej książki jest arbitralny tak jak metoda twórcza Kereza. Duży wpływ na to miała z pewnością jego pozycja przybysza. Nie patrzy na Warszawę jak na swoje miasto, ale egzotyczne, interesujące miejsce, w którym ostały się wyjątkowe budowle. Duży udział w wyborze miał również „akuszer pomysłu” wraz z kilkoma warszawskimi przyjaciółmi architekta. To oni wskazywali interesujące realizacje powojennego modernizmu, z których Kerez wyłaniał najciekawsze. Nie można więc tej książki traktować jako obiektywnego przewodnika po modernizmie.
Skutkiem jedynie estetycznego podejścia do budynków jest brak równowagi w ocenie powojennej sytuacji architekta. Kerze broni „socmodernizmu” jako elementu tożsamości miejsca. Pójście na ugodę z socjalistyczną władzą daje architektowi wolność twórczą. Powojenna sytuacja przedstawiona jest jako urzeczywistnienie Corbusierowskiego marzenia o przestrzeni jak tabula rasa, którą umożliwiła II Wojna Światowa. Taka niezrównoważona negatywnymi przykładami ocena czasów PRL-u niebezpiecznie balansuje na granicy zafałszowania rzeczywistości. O ile polski czytelnik dopowie sobie to, co wie z historii, o tyle zagraniczny (oby przetłumaczono książkę!) może mieć wyidealizowany obraz sytuacji architekta w Polsce lat powojennych. Kolejnym minusem książki jest to, że obszerne jej fragmenty są pisane przez architektów, o architektach i dla architektów. Przydługie opisy konstrukcyjne budynków pełne fachowego żargonu są niezrozumiałe i nużące dla laika. Brakuje też głosu z zewnątrz układu Kerez-Strumiłło. Otrzymujemy faktycznie „twórczy nagrobek”, który jak to epitafia jest zbyt wyidealizowany. Brakuje dramaturgii, napięcia, jakiegoś zwrotu akcji, konfliktu, który oprócz twarzy architekta praktyka i profesora pokazałby jego inne oblicze.
Mimo tych minusów jest to dobrze skrojone zaproszenie do uważniejszego spojrzenia na warszawską architekturę. Potrzebowaliśmy tria Kerez-Strumiłło-Grospierre by odkryć intrygujące pozostałości epoki, którą chcielibyśmy schować przed turystami, wymazać z pamięci i usunąć z przestrzeni. Niechciane dziedzictwo stało się cenne i oryginalne. Potrzebne nam było właśnie takie ożywcze spojrzenie z dystansu, które „patrząc na budynki widzi budynki” jak pisze Strumiłło, a nie ich zawikłaną historię.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Christian Kerez
- Osoby autorskie
- Jan Strumiłło
- Tytuł
- Ukryty modernizm. Warszawa według Christiana Kereza
- Wydawnictwo
- Krakter
- Data i miejsce wydania
- 13.02.2015 Warszawa
- Strona internetowa
- www.karakter.pl