Miss Polonia w Art Worldzie i inne perfomanse
Zanim epidemia COVID-19 zamknęła wszystkie instytucje kultury w Polsce, w warszawskiej Kinotece zdążył odbyć się Her Docs Film Festiwal – festiwal filmowy poświęcony wyłącznie twórczości dokumentalnej kobiet. W programie znalazła się także sekcja „Sztuka”. Oprócz pełnometrażowych dokumentów o angielskiej piosenkarce Kate Nash, oraz japońskiej artystce wizualnej Yayoi Kusamie, jej centrum stanowiły dwie projekcje prac wideo. Pierwsza poświęcona artystkom o bardziej ustalonej pozycji, druga tym, dopiero swoją budującym.
Najstarsza prezentowana w pierwszym bloku praca, Octopus Anny Zaradny, pochodziła z 2012 roku – przegląd można więc uznać za autorskie spojrzenie kuratorki, Bogny Stefańskiej, na to, co jej zdaniem najciekawsze w kobiecym wideo ostatniej dekady. Z konkretnymi decyzjami można dyskutować, ale widać wyraźnie jakie kryteria przyjęła kuratorka. Wszystkie prace łączy jeden motyw: performatywności. Kolejne wideo nie tylko podejmowały zagadnienie płci jako performensu, ale także same mniej lub bardziej opierały się o performans.
Element performatywny łączył się w nich z różnymi formami filmowymi. W przypadku wspomnianej pracy Zaradny z wideoklipem. Octopus to wideo, któremu towarzyszy instrumentalna kompozycja artystki. W finale widzimy zwielokrotniony obraz artystki: kobieta wyleguje się półnaga na głowie wielkiego podwodnego bezkręgowca. Jej obraz kojarzyć się może z syreną, ale także z rozseksualizowanymi wizerunkami kobiet w wideoklipach do popularnych piosenek – artystka przechwytuje te obrazy, performuje je i przekształca po swojemu.
Z kolei Jana Shostak performans łączy z konwencją dokumentu filmowego. Na HerDocs zaprezentowany został krótki fragment jej realizowanego właśnie wspólnie z Jakubem Jasiukiewiczem pełnometrażowego dokumentu, zatytułowanego Sztuki piękne – fragmentu dłuższego filmu znanego jako Miss Polonii. Pokazuje on trwające już jakieś czas artystyczne działanie Shostak, która jako artystka startuje w konkursach piękności.
Shostak tyleż posługuje się narzędziami z pola sztuki do dekonstrukcji konwencji konkursu piękności, co wykorzystuje swój udział w kolejnych wyborach miss do tego by obnażać różne ukryte założenia i mechanizmy wykluczenia obecne w świecie sztuki.
W zaprezentowanym w Kinotece fragmencie widzimy dwie sceny powstałe ze zderzenia świata sztuki współczesnej i świata miss. W pierwszej pokazane są przygotowania do konkursu, gdy Shostak tłumaczy innym uczestniczkom czym się zajmuje jako artystka i doktorantka uczelni artystycznej. Dziewczyny nie mają pojęcia o czym mówi, widać ich braki w kapitale kulturowym. W następnej scenie Shostak razem ze zwyciężczyniami konkursu na Miss Zachodniopomorskiego – ubranymi jakby właśnie zeszły ze sceny, gdzie wręczono im nagrody – wybiera się na wystawę kobiecego malarstwa Farba znaczy krew w pawilonie Muzeum Sztuki Nowoczesnej nad Wisłą.
Świat sztuki reaguje dość dziwnie na tę wizytę spoza swojej bańki. Widzowie wystawy nie wiedzą co się właściwie dzieje, czy mają do czynienia z performansem, czy ktoś z nich sobie żartuje. Pytania, jakie miss zadają na temat obrazów, znów zdradzają całkowity brak świadomości reguł pola sztuki współczesnej – słuchając ich jednocześnie śmiejemy się i źle czujemy się z własnym śmiechem, podszytym klasowymi uprzedzeniami. Shostak mówiła po projekcji, że cały projekt z miss jest też dla niej testem na otwartość świata sztuki, który nieustannie mówi o inkluzji, demokracji i partycypacji, a często ma problem z odbiorcą, który już na wstępie biegle nie mówi jego językiem.
Shostak tyleż posługuje się narzędziami z pola sztuki do dekonstrukcji konwencji konkursu piękności, co wykorzystuje swój udział w kolejnych wyborach miss do tego by obnażać różne ukryte założenia i mechanizmy wykluczenia obecne w świecie sztuki. Konsekwentnie zderzając te dwa światy, kręcony z Jasiukiewiczem film ma szansę powiedzieć coś istotnego o Polsce, jej klasowych, kulturowych i genderowych podziałach, oraz performatywncyh praktykach, w jakich te się wyrażają.
Praca Krawiec realizuje w artystycznej praktyce rozwijane wcześniej przez artystkę koncepcje selfie-feminizmu, kilka fragmentów jest bardzo udanych. A jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że wyjęte ze swojego właściwego medium – internetu – wideo radzi sobie średnio.
Najbardziej narracyjną z zaprezentowanych prac było wideo Łatwo płonę Zofii Krawiec – zrealizowany wspólnie z Zamkiem Ujazdowskim serial internetowy. Całość nakręcona jest smartfonami, obraz kształtuje estetyka nowych mediów społecznościowych: selfie, wideoczatów, transmisji na żywo na Instagramie. Krawiec pisze, reżyseruje i sama gra – czy raczej performuje – jedną z trzech głównych ról. Pozostałe dwie odtwarzają doświadczone aktorki: Aleksandra Domańska i Marta Malikowska. Fabuła obraca się wokół motywu kobiecej zemsty – gdy nagie zdjęcia trójki przyjaciółek trafiają na mizogiczną, hejterską stronę, te postanawiają ukarać jej administratora. Praca Krawiec realizuje w artystycznej praktyce rozwijane wcześniej przez artystkę koncepcje selfie-feminizmu, kilka fragmentów jest bardzo udanych. A jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że wyjęte ze swojego właściwego medium – internetu – wideo radzi sobie średnio. Zmontowane w jeden krótki metraż odcinki ogląda się bowiem – zwłaszcza w kinie – jak fabularny film krótkometrażowy. Jako takiemu Łatwo płonę wyraźnie brakuje dramaturgicznego oddechu i głębi.
Poczucie, że kinowa projekcja nie zawsze jest najbardziej fortunną formą prezentacji wybranych przez kuratorkę prac, dość często nawiedzało mnie w trakcie projekcji. Bardziej konceptualne wideo, wybitnie pomyślane dla odbioru w galerii, czy niektóre performanse dokamerowe ciężko odbiera się wpatrując się bez przerwy w ekran filmowy w ciemnej sali. Jednocześnie dwie pozornie bardzo „nie-kinowe” prace doskonale sobie poradziły w takich warunkach: Pauline Boudry i Renate Lorenz, oraz sexinsitu Martyny Miller.
Pierwsze wideo to dokamerowy performans, gdzie sześć osób odgrywa kompozycję napisaną w 1971 roku przez amerykańską muzyczkę Pauline Oliveiros. Utwór inspirowany jest SCUM Manifesto Valerie Solanas – jednym z bardziej radykalnych feministycznych tekstów politycznych lat 60. Gdy Oliveiros pisała swoją kompozycję, Solanas właśnie wychodziła z więzienia – gdzie trafiła po nieudanej próbie zamachu na Andy’ego Warhola, którego oskarżała o próbę kradzieży intelektualnej jej pracy. Z więzienia Solanas trafia wkrótce do zakładu psychiatrycznego, gdzie wraca wielokrotnie w następnych latach.
Ze wszystkich prezentowanych na Her Docs prac dzieło Miller najlepiej wykorzystuje możliwości wideo jako medium prywatnego, działającego najlepiej w bliskim, intymnym kontakcie.
W pracy Boudry i Lorenz widzimy kobiety ubrane w męskie stroje z ery kontrkultury, wykonujące muzykę Oliveiros. Całość nakręcona jest kamerą 16 mm – po jej ziarnisty, surowy obraz często sięgają współcześnie twórcy pracujący na nostalgii. Zwłaszcza tej za latami 60. – za ich bogatą kulturą, radykalną polityką i utopijną wyobraźnią. Oglądając Dla Valerie Solanas… nigdy do końca nie potrafimy powiedzieć czy mamy do czynienia z nostalgiczną rekonstrukcją, gniewnym politycznym manifestem, czy utopijną próbą wyobrażenia sobie feministycznej utopii, nie tylko poza patriarchatem i kapitalizmem, ale także samymi binarnymi kategoriami płci.
W sexinsitu Miller zaprosiła grupę osób do tego by sami, bez partnera/partnerki przed kamerą, nago odtworzyli swoje wybrane seksualne wspomnienie. Widzimy nagie ciała, próbujące odtworzyć „choreografię” ważnego dla nich doświadczenia intymnego. Praca ustawia się w polemicznej kontrze do pornograficznych reprezentacji intymności, do jej utowarowionych, obliczonych na wywołanie podniecenia obrazów. W nagranych przez kamerę Miller obrazach zwraca przede wszystkim wpisana w ludzką seksualność i intymność kruchość, podatność na zranienie, doświadczane zarówno przez męskie jak i kobiece, standardowo atrakcyjne i mniej atrakcyjne ciała. Ze wszystkich prezentowanych na Her Docs prac dzieło Miller najlepiej wykorzystuje możliwości wideo jako medium prywatnego, działającego najlepiej w bliskim, intymnym kontakcie.
Podsumowując, choć z kilkoma kuratorskimi wyborami można się spierać, eksperyment z wideo kobiet na kobiecym festiwalu filmowym należy uznać za ogólnie udany. Zwłaszcza część poświęconą bardziej początkującym artystkom. Widać, że mamy w Polsce grupę ciekawych, obiecujących artystek, robiących ciekawe rzeczy przy pomocy wideo. Choć na festiwalu brakowało wideo w wyraziście aktywistycznym duchu czy podejmujących kwestie feministycznej krytyki kapitalizmu, to jednocześnie prezentowane autorki – co najlepiej widać w projekcie Shostak – wychodząc od tego co pozornie bardzo prywatne i osobiste, bez wątpienia potrafią przedstawić bardziej ogólną, ważką politycznie i społecznie diagnozę otaczającej nas rzeczywistości. Interesującą także dla widza, który nie dzieli genderowego doświadczenia artystek.
Przypisy
Stopka
- Wystawa
- HER Docs Film Festival
- Miejsce
- Kinoteka, Warszawa
- Czas trwania
- 6-10.03.2020
- Strona internetowa
- herdocs.pl