Milczenie w zgiełku. „Milczenie dźwięków” w BWA w Jeleniej Górze
Każdy pretekst jest dobry, aby wybrać się do podnóża Karkonoszy. Szczególnie dobrze, jeśli pretekstem tym jest wystawa, która nie odbywa się w jednym z ośrodków kulturalnych uznawanych za flagowe. Klimat Jeleniej Góry, z jej niemiecką przeszłością i górskimi widokami ma w sobie coś z obrazów z Herz aus Glass Herzoga. Takie okoliczności stanowią pobudzającą wyobraźnię przygrywkę przed oglądaniem sztuki. Już sam tytuł Milczenia dźwięków w jeleniogórskim BWA rozbudza nadzieję na doznania estetyczne zbliżone do przyjemności podróży koleją przez górzysty region dolnego śląska.
Punktem wyjścia dla wystawy jest temat, który ciężko ująć słowami, obszerny, a w wielu miejscach kaskadowy. Cisza jest utopią. Nic więc dziwnego, że wystawa o ciszy wydaje się być projektem może nie tyle karkołomnym, co wprost niewykonalnym. Milczenie dźwięków nie jest jednak próbą szerokiego przeanalizowania pojęcia, to raczej przegląd kilku aspektów, które wiążą się z tym zagadnieniem. Agnieszka Chodysz-Foryś, kuratorka wystawy podzieliła ją na kilka części, każdą dedykując innemu wątkowi – pierwsza związana jest z dźwiękiem i światłem, druga poświęcona pustce, natomiast trzecia jest skoncentrowana na wyobcowaniu i samotności.
Milczenie dźwięków to klasyczna zbiorówka, miks artystów znanych i mniej znanych. W zbiorze prac odnaleźć mogliśmy te które obiegły już kilka wystaw i te, które powstały (chyba) specjalnie na tą okazję. Filmowi bez dźwięku Bosackiego towarzyszył Volume unit Smoleńskiego, Fons Igora Omuleckiego, a obok fotografii i obiektów Filipa Berendta znaleźć można było zdjęcia Mateusza Sadowskiego. Są także mniej rozpoznawalni artyści, jak Barbara Kubska, Piotr Blajerski, czy artysta związany z Jelenią Górą czyli Rafał Wilk. Wystawy zbiorowe mają to do siebie, że zwyczaj zestawienie ze sobą prac daje jakiś nowy efekt, wzbogaca o nowe sensy te prace, które mają już swoje interpretacyjne łatki. W Milczeniu dźwięków jedne zestawienia nie dawały wcale takiego efektu, inne bywały ciekawie.
Jak podkreśla kuratorka, nakaz milczenia wiąże się z opresją i strategią wykluczania. Zaprzeczenie ciszy, wskazanie na fizyczny fakt jej nieistnienia, może więc okazać się ciekawą strategią artystyczną. Tak odczytywane są działania Konrada Smoleńskiego, a szczególnie praca On Air w którym niemy, własnoręcznie wykonany przedmiot muzyczny używany przez artystę w projekcie BNNT, wisi na zamaskowanej figurze artysty, atrapie samego siebie – swoim własnym fantomie. Wspomniany wcześniej Volume unit neguje pozorne milczenie. Mimo, że instalacja nie wytwarza żadnych dźwięków, jej wskaźniki pokazują stan absolutnego hałasu, wykraczającego poza rejestry. Fizyczne i wizualne aspekty obecności dźwięków ukazuje Fons Omuleckiego. Praca to projekt badawczy pokazujący jak częstotliwość wpływa na organizację przestrzenną cząsteczek. Na skutek pola dźwiękowego powstają mandale, struktury geometryczne, przestrzeń i obraz organizują się jakby pod dyktando zaprzeczenia ciszy. Uchwycone na filmie i zdjęciach zjawiska fizyczne wizualizują asymetrię wibracji – falową naturę wszechświata. Pracą przywołującą izolacyjne i kojące znaczenie ciszy jest Catching views Daniela Koniusza. Z metalowej ramy wystaje wełna mineralna i inne materiały używane do wyciszania wnętrz. Gdy zbliżymy ucho do powierzchni obrazu dźwięk stopniowo zostaje stopniowo odcięty.
Piszczący film Omuleckiego i tykające wskazówki Smoleńskiego z czasem zaczynają irytować i przeszkadzać w oglądaniu. Wyciszenie jednak nie do końca jest możliwe, dźwięk da się odciąć jedynie w pewnym stopniu. Pracami także dźwiękowymi są Wymiary ciszy Macieja Zdanowicza, bardzo klasyczne rejestry pejzażu akustycznego, osadzone w zupełnie innej estetyce i będące raczej jakąś formą badań, ale zupełnie nie korespondującą z Fons. Film bez dźwięku Bosackiego poza tytułem opiera się także na nieobecności lub śladowej obecności autora. Abstrakcyjna, oparta o mechanizm animacja, zestawia obrazy z własnym rytmem, zamysł autora schodzi na dalszy plan. Niezrozumiały natomiast jest wybór prac Zbigniewa Rogalskiego, którego Pejzaż z dna oka oraz Morze to obrazy analizujące kwestie widzenia i konstruowana obrazu. Cisza może wiązać się z efektem oślepienia, na którym często bazuje artysta, a częste zakłócenia i braki ostrości mogą dotyczyć także zmysłu słuchu.
Inny wątkiem była pustka związana z nieobecnością i wyobcowaniem. Problem ten poruszały prace Rafała Wilka, koncentrujące się głównie na zagadnieniu Zagłady. Praca Last time to obraz zielonogórskiej synagogi, spalonej w 1933 roku przez hitlerowców podczas Nocy Kryształowej. Obraz został wprawiony w częściowy ruch, wykorzystana stara pocztówka ożywa za pomocą kilku trików – ruszające się drzewa, latające na niebie stada ptaków. W tle słychać jakby modlitwę. Historię dopowiada obraz, przemalowany ze zdjęcia – portretu Herschela Grynszpana – żydowskiego zamachowca, który zabił wysoko postawionego urzędnika III Rzeszy. To historyczne wydarzenie zostało polityczne wykorzystane, jako pretekst do wybuchu antysemickich zamieszek Nocy Kryształowej. Cisza jest tu więc brakiem związanym bezpośrednio z Zagładą, absolutną cezurą, końcem po którym nie zostaje już nic więcej. Sięgnięcie po zapomnianą figurę Grynszpana, będącego zaprzeczeniem stereotypu biernych Żydów podczas II Wojny Światowej to zabieg bardzo ciekawy. Szkoda jednak, że samo przypomnienie nie niesie za sobą niczego więcej poza wskazaniem niezwykle symbolicznego punktu w dziejach Europy. Dalszą część narracji tworzył apokaliptyczny Badland Filipa Berendta, opowiadając katastroficzną wizję końca świata, w której ludzkość kończy na śmietniku. W tym przypadku cisza to metafora nieciągłości, przerwania sytuacji, którą dobrze znamy. Cisza wypełza z mroków tła zdjęć Berendta, ujawniając teatralność tej misternej aranżacji. Zupełnie inaczej ta cisza wybrzmiewa w sali poświęconej osamotnieniu, wykorzenieniu. W wideo Uncertainty Piotra Blajerskiego następującym po sobie obrazom towarzyszy kompletna cisza. Perspektywa narracji ciągle zmienia się z obserwowanego do obserwującego i na odwrót. Monotonne i długie kadry, wyestetyzowane zbliżenia nasuwają skojarzenia z jakąś techniką medytacji. Codzienne przedmioty, niebo, ruchliwa ulica to elementy darzone wyjątkową, pieszczotliwą uwagą kamery i samych aktorów. Uwaga ta jednak nie ma nic wspólnego z byciem uważnym obserwatorem. To stan pewnego wyłączenia, bezproduktywnej kontemplacji, osamotnienia – jednak wcale nie negatywnego, być może za to pożądanego, lub być może nie naznaczonego żadnym negatywnym bądź pozytywnym znaczeniem. Swoją tożsamość w tej części wystawy analizowała Barbara Kubska, która przytacza pozorne fotografie z rodzinnego albumu w rzeczywistości będące ilustracją jej lęków. Zdjęcia zrobione przez artystkę to kadry mrocznego lasu, zamknięte w tableau rodem z mieszczańskiego wnętrza. Familijna fotografia została przesunięta w stronę nawet nie w pejzażu co w niepokojącego nokturnu. Ciemność ta odwołuje się do Baumanowskiego odkotwiczenia, poluźnienia i zacierania rodzinnych relacji. Po Albumie Grzeszykowskiej prace o prywatnym archiwum z jednej strony wydają się być nużące, z drugiej pokazują, że to co dzieje się z więzami między krewnymi to temat mocno aktualny i pobudzający twórców do ciągłych poszukiwań. Pipe dreams i Zaczyna się Mateusza Sadowskiego korespondują bardziej z pracą Blajerskiego niż z pracą Kubskiej. Wnikliwość w obserwacji otaczających nas obrazów może w tym wypadku także być odczytywana jako rodzaj wnikliwej, poświęcanej elementom wizualnym w otaczającej nas rzeczywistości. Stan osamotnienia tutaj jednak jest świadomym odcięciem i wynika bardziej z dziecięcej ciekawości, dogłębnej chęci zbadania jak działa percepcja i zabawy z jej zasadami.
Milczenie dźwięków zakłada bardzo szerokie spektrum odczytań. Narracja wystawy zarysowała kilka wątków, pośród których zabrakło wyeksponowania tego związanego z produkcją a nawet postprodukcją. A wielka szkoda, bo cisza może być także postawą artystyczną, biernym oporem, celowym odżegnaniem się od przymusu produkcji, także tej artystycznej. Brak tego wątku rekompensował w pewnym sensie stojący w piwnicy AER Blajerskiego – nagrzany przedmiot emitujący ciepło oraz projektor, który ów fale ciepła wizualizuje. Lowcostowość i umiejscowienie obiektu grzewczego można potraktować jak dodatkową interpretację wystawy dającą się wyczytać między wierszami Milczenia dźwięków. Cisza jako wykluczenie, przesuwające na marginesy dotyczy nie tylko dzieł sztuki i artystów, ale także instytucji kulturalnych. Wiele dobrych galerii takich jak BWA Sokół, BWA Tarnów czy BWA Zielona Góra działa poza centrum. Ich mniejsza obecność w polu krytyki sztuki jest często podyktowana odległością od centrum. Tymczasem programy i pomysły bywają ambitne i ciekawe. Ciężko jednak robić dobrą sztukę, gdy brak supportu z różnych środowisk (także tych związanych z władzą i finansowaniem). Czasem lepiej jest zachować milczenie pośród hałasu i robić swoje.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Filip Berendt, Piotr Blajerski, Piotr Bosacki, Dariusz Fodczuk, Daniel Koniusz, Barbara Kubska, Igor Omulecki, Zbigniew Rogalski, Mateusz Sadowski, Konrad Smoleński, Rafał Wilk, M. H. Zdanowicz
- Wystawa
- Milczenie dźwięków
- Miejsce
- BWA Karkonosze
- Czas trwania
- 9.10-7.11.2015 r.
- Osoba kuratorska
- Agnieszka Chodysz-Foryś
- Strona internetowa
- galeria-bwa.karkonosze.com