Magia świąt w „Szumie”
Piotr Uklański
Adam Rzepecki
Piotr Bosacki
Bolesław Chromry
Dominika Kowynia
Honorata Martin
Hyon Gyon
Jadwiga Sawicka
Ewa Juszkiewicz
Kamil Tanczy
Katarzyna Przezwańska
Martyna Kielesińska
Klocuch
Krzysztof Gil
Marcin Maciejowski
Daniel Rycharski
Maciej Cholewa
Nie jestem pewien jak właściwie odpowiedzieć na pytanie dotyczącego tego, co będę robił w okresie świąt, dlatego przesyłam tę wizualizację.
Podejrzewam, że zrobię to co zawsze – pójdę liczyć figury wymiętych Mikołajów wspinających się na elewacje domów kostek w okolicach Kalet, Nakła, Tworoga i oczywiście Radzionkowa, zresztą słusznie nazwanego przez Darię Grabowską Stolicą Polskiej Sztuki. Co do samej ilustracji – wynika ona z niczego innego, jak tylko z mojego problemu z wczuciem się w atmosferę świąteczną. To nie tak, że ich nie lubię. Fajnie dostać prezenty, kupować w żabkach promocyjne napoje w barwach bożonarodzeniowych, spotkać się z rodziną i w ogóle. Po prostu trochę trudno mi odróżnić święta od nieświąt (tak jak pracę od niepracy). Różnice widzę – co nie oznacza, że odczuwam – jedynie w rzeczach martwych i jak na zawodowego postflaneura (he he) przystało, przede wszystkim w ozdobach miejskich. Przy całej swojej spektakularności i niewątpliwym blichtrze robią wielkie wrażenie. Dają też efekty. Nie jestem w stanie wymienić jakie dokładnie, ale na pewno będące w opozycji do zamierzonych. Kiedy nareszcie nadchodzi klasyczna polska zima spływająca strumieniami błota żłobiącymi czarną masę bitumiczną naszych dróg, białoniebieskie światło lampkowych reniferów i śnieżynek wydaje się co najmniej blade. Nawet na tle szarawego śniegu. Co z tego, że wchodząc do domu wita mnie choinka (naturalna, więc igły się sypią, wkurwiają), kiedy za każdym razem muszę wycierać wcześniej naniesiony syf z kafelek w przedpokoju. Brud to kwestia wszechobecna i powszechna. Zupełnie jak betonowe kostki, których symbolikę będę eksploatował tak długo, jak ostanie się ostatni parking pod Kauflandem, ostatni rynek i ostatni wjazd do domu jednorodzinnego. Jakby się człowiek uparł i przyzwyczaił do ulicy wybrukowanej czymś takim, święta mogłyby trwać cały rok.
Magdalena Starska
Przemek Matecki
Michał Soja
Paweł Nowak
Ryszard Grzyb
Aleksandra Waliszewska
Zuzanna Czebatul
Potencja
Łukasz Radziszewski
Irmina Rusicka, Kasper Lecnim, Aleksy Wójtowicz
Anna Sudoł, Weronika Krupa
WERONIKA: Cześć Ania, Dostałam Twoje zdjęcia do świątecznego wydania Szumu. Myślałam, że tym razem zrezygnujemy z ironii i pokażemy nasze przywiązanie do tradycji oraz domowych potraw, których przygotowanie dostarcza symbolicznych znaczeń, przywołuje atmosferę swojskości, domowego ogniska, krainę szczęśliwości, w której dorastałyśmy. Chyba celowo zostawiłaś te grube nici, którymi to zdjęcie jest szyte, hehe. Po pierwsze w moim domu uszka podaje się z barszczem czerwonym. Z dużą swadą połączyłaś te wszystkie tradycjne elementy z ideą instant – ,,zrób to w 5 min z zagotowaniem wody”. Możliwe, że bardziej wnikliwi odgadli by z jakiego sklepu one pochodzą. Możemy uderzyć w retorykę krytyki z żarcikiem i dołączyć kilka przepisów: zupka chińska o smaku kapusty z grochem, gorący kubek- żurek, kutia w 3 minuty, karp w galarecie z proszku, ale ja przygotowałam tradycyjne pierogi z przepisu moich babć i prababć. Takie właśnie podaję podczas wigilijnej wieczerzy.
ANIA: Hey Wera, nie będę Ci próbowała niczego udowadniać – kto mnie zna, ten wie że nie kupiłabym gotowych uszek w Kerfie, a aspekt manualny wykonania dzieła w każdej materii (DIY) – również kulinarnej, jest dla mnie szalenie ważny. Moją uwagę zwraca kilka haniebnych akcentów Twoich ,,tradycyjnych” (lol) ,, polskich” (lol) świąt. Nr.1 Kot w butach – postać z bajki, która nie ma nic wspólnego z Polską, polską tradycją i polskimi świętami. Widać w tym przesiąknięcie Zachodnimi ,,ideami” i nic tego nie przysłoni nawet a tym bardziej sztuczna choinka z Biedry (Chin), ani brokatowe dziewczyńskie bombki z Chin. Nr.2 Również na przyszłość radzę Ci pozować pod nie swoim własnym obrazem będącym przykładem malarstwa minimalistycznego, czy obiektem sztuki konceptualnej, a pod np. „Piłsudskim na kasztance”, czy ,„Bitwą pod Grunwaldem” – prawdziwie polskimi akcentami, (choć „Bitwa” lepsza wiadomo, że Ziuk w gruncie rzeczy, jest też nie nasz).
WERONIKA: Prawdziwie polskim akcentem mogłaby być również makatka ludowa, która jest mi bliższa, ale widzę że nie potrafisz utrzymać w cuglach swojego populizmu, a bicie czołem pokłonów Szumowi poprzez ułożenie liter z uszek wymyka się z ram dowcipu i inteligentnego żartu.
ANIA: Widzę, że się nie dogadamy co do świątecznego materiału do Szumu – jednak nasze wizje tradycyjnych polskich świąt i zaserwowania na nie przepisu rozmijają się i to w sposób absolutny! Sama nie wpadłaś na tak fajny pomysł jak ja z napisem Szum z uszek i teraz mi ciśniesz szpilę, czyż nie? Fajnie jest być takim zazdrosnym, kiedy ktoś ma większą wenę? Jedyną ustawką jaką potrafisz zrobić jest pędzel, rozgardiasz artystowski i parę książek w tle, co jest arcy-oklepanym chwytem i mega kabotyństwem. Zostawiam Ci powyższe pytania na czas dzielenia się opłatkiem przy wigilijnym stole, którego łamanie być może natchnie Cię do pochylenia się nad sprawami przyjaźni, pojednania i refleksji nad własnym postępowaniem. PA!
Jan Możdżyński
Tinder
Święta spędzamy zazwyczaj z bliskimi osobami. Tych najbliższych szukam na Tinderze oraz fetlife.com – stronie skupiającej społeczności BDSM z różnych zakątków świata, pozwalającej poznać innych Kinksterów i umawiać się na wiele tematycznych wydarzeń.
Shibari
Zamiast pakowania prezentów praktykuję rodzaj wiązania linami, a właściwie estetycznego unieruchamiania ciała, wywodzącego się z Japonii, zwanego Kinbaku Shibari. Zazwyczaj stosowane jest w celach erotycznych. Swobodne posługiwanie się liną wymaga długiej praktyki i dużej zręczności.
Syntezator
Gdy byłem dzieckiem mama prosiła bym przed kolacją wigilijną grał zgromadzonym mini koncerciki na pianinie. Niechętnie, ku rozpaczy rodziny, ulegałem namowom i odgrywałem mazurki Chopina. Czasy wigilijnych recitali bezpowrotnie minęły. Większość cioć i dalekiej rodziny przyjęła to z ulgą.
Z czasem pianino zastąpił mały, biały syntezator, spopularyzowany teledyskami szwedzkich djów. Powoli przygotowuję materiał na soundclouda, a muzyka, którą robię, to połączenie męczącej elektroniki z domieszką funku.
Tekken
By rozładować świąteczny stres lubię pograć w Tekkena, czyli bijatykę na Playstation. To idealny sposób by pozbyć się nagromadzonych w trakcie Świąt złych emocji. Jako wielbiciel kotów i japońskiej popkultury upodobałem sobie postać Kinga – półnagiego zapaśnika odzianego w maskę z wizerunkiem jaguara. Ewidentnie wzorowanego na kultowym anime Tygrysia Maska.
Boks
W spalaniu zbędnych kalorii zgromadzonych przy wigilijnym stole pomagają mi treningi bokserskie. Od ponad pół roku prowadzę sekcję bokserską i szachową dla znajomych. Kilkuosobowa początkowo grupka rozrosła się do sporych rozmiarów. Zależy mi na stwarzaniu pewnej sytuacji towarzyskiej i łączeniu ludzi z różnych środowisk i profesji.
Maria Toboła
Na gwiazdkę zawsze jeżdzę do swojego rodzinnego domu w Lesznie. Staram się tam być już kilka dni przed wigilią, żeby pomóc mamie w przygotowaniu świątecznych potraw i dekorowaniu chaty. Moja rodzina jest dość duża, święta to impreza na ok. 15 osób i jest z tym mnóstwo roboty. Zazwyczaj jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, bo mogę udowodnić, że moje umiejętności nie ograniczają się do robienia dziwnych rzeczy dla garstki znajomych, a jestem też całkiem sprawną gospodynią domową i wybitną kucharką. Przygotowuję dekadenckie torty i wykwintne dania z warszawskich salonów, a cała rodzina chwali mój wyrafinowany smak i gust. Święta i okres przedświąteczny wykorzystuję też często, żeby pójść do fryzjera/kosmetyczki/dentysty/lekarza i nie musieć za to samodzielnie płacić. Pod koniec Wigilii czyli około północy zazwyczaj przychodzi do mnie mój przyjaciel Zepter i po wypiciu kilku drinków z moją rodziną idziemy na tak zwaną „pasterkę” i celebrujemy klimat leszczyńskiej sceny klubowej. W drugi dzień świąr przyjeżdża do mnie moja przyjaciółka Karolina, łazimy po domu w piżamach i plotkujemy. Tak mniej więcej to wygląda od ponad 10 lat. Nie sądzę, żeby różnica między świętami ludzi innych zawodów a świętami artystów była jakaś ogromna. Generalnie bardzo lubię ten czas i to, że wszyscy starają się jak mogą, żeby nie popsuć świątecznej atmosfery. Czymkolwiek ona jest.