List do Macieja Kuraka
Drogi Macieju,
zastanawiałem się do kogo napisać ten list i właściwie padło na Ciebie. Po pierwsze dlatego, że się przecież znamy z czasów, gdy mieszkałem w Poznaniu, po drugie dlatego, że jesteś człowiekiem zajmującym się sztuką, a po trzecie dlatego, że jesteś jedynym moim znajomym zajmującym się sztuką, który zasiada w nowych władzach naszej uczelni. Znam jeszcze Mateusza Marię Bieczyńskiego, drugiego prorektora, to mój kolega ze studiów na Historii Sztuki, ale odkąd Mateusz Maria nie został przyjęty na doktorat w naszym IHSie jego związki ze sztuką rozluźniły się i poświęcił się prawu, pewnie i lepiej. Profesor Piotrowski ponoć przeczytał jego książkę o prawie autorskim jadąc pociągiem i mówił, że dobra.
No więc Macieju, chciałem zapytać co tam się u Was dzieje? Zdecydowałem się na publikację tych słów w ważnym polskim magazynie poświęconym sztuce, aby mieć pewność, że mi odpiszesz.
Czy to prawda, że chcecie przenieść prof. Kozłowskiego do roli konsultanta, bez możliwości prowadzenia swojej własnej pracowni i bez wpływu na wydział? Czy to prawda, że zostało to zakomunikowane profesorowi na parę dni przed rozpoczęciem zajęć?
Czy to prawda, że Twój kolega, prorektor o nazwisku Szwiec, chciał wezwać policję do pracowni prof. Kozłowskiego po tym jak zgromadzeni w sali absolwenci nie chcieli jej opuścić na jego żądanie?
Co się dzieje z kierowcą Mariuszem, co on zawinił? Czy to prawda, że chcecie zlikwidować jego stanowisko pracy i tym samym go zwolnić? Ludzie mówią, że to dlatego, że Mariusz był w bliskiej zażyłości z poprzednim rektorem Marcinem Berdyszakiem, nie potrafię w to uwierzyć, odpowiedz mi, proszę.
Zastanawiam się nad tym wszystkim, co dzieje się wokół profesora Kozłowskiego i rozumiem argumenty dotyczące sytuacji prawnej. Próbowałem zapytać Izę Kowalczyk, która jak wiadomo jest jednym z dziekanów, ale w sumie niewiele zrozumiałem z tego co mi mówiła. Może dlatego, że od razu nazwała mnie szują i uciekła.
Zastanawia mnie to radosne przebieranie nogami Mosiny[1] i gorliwość, z jaką to prawo jest egzekwowane. Czy naprawdę tego typu argumenty są najważniejsze, czy nie dało się tego zrobić w taki sposób, aby profesor mógł dalej pracować skoro tak bardzo chcą tego studenci. A może chodzi np. o osobisty rewanż Janusza Marciniaka.[2]
Zastanawiam się, z czego wynika Wasza niekonsekwencja, bo przecież o dwa lata starszy prof. Włodzimierz Dreszer, który jak pamiętamy również był rektorem, cały czas figuruje na stronie UAP jako prowadzący pracownie, czy tu nic się nie zmieniło? Czy chodzi tylko o to, że nowy rektor jest z tego samego wydziału co prof. Dreszer, czy zdecydowały inne względy, których być może po prostu nie rozumiem.
Czy Mosina wchłonęła również i Ciebie?
Myślę też o retoryce Twoich współpracowników w nowych władzach. Mówią o tym, że studenci są podburzani, równocześnie starają się podkopać autorytet profesora Kozłowskiego. Czy nie dostrzegasz pewnej symetrii związanej z metodami nowej władzy naszego kraju? Czy na pewno są to metody, które i Ty chcesz wyznawać, a przynajmniej uwierzytelniać? Dobrze wiesz, że profesor Kozłowski uczynił szkołę taką, jaka jest dzisiaj, i to dzięki jego reformom przeszło 30 lat temu, cały czas jest to, obok Akademii Sztuki w Szczecinie, najlepsza szkoła artystyczna w kraju. Czy taki ma być finał pracy tego wybitnego pedagoga i artysty?
Proszę Cię Macieju o wyjaśnienie, w imieniu swoim, oraz naszych wspólnych znajomych, którzy tak jak Ty i tak jak ja są absolwentami poznańskiej akademii.
Z koleżeńskim pozdrowieniem
Dawid Radziszewski
Warszawa, 12 października 2016
[1] Mosina – małe miasteczko pod Poznaniem. W Wielkopolsce używa się określenia „elegant z Mosiny”, które dotyczy osób niezbyt gustownie ubranych. Określenie ma swoje źródło jeszcze w XIX wieku, a wzięło się z tego, że do Poznania przyjechał dziwnie ubrany burmistrz Mosiny. Hasło Mosina w kontekście UAP oznacza jednak nie gustowność dobierania stroju, a pewien stosunek do rzeczywistości i sztuki. Reprezentują ją pracownicy o konserwatywnych poglądach, mało znani malarze i rzeźbiarze, większość czasu poświęcający na fuchy, o ile oczywiście je mają.
[2] Jeden z najważniejszych przedstawicieli Mosiny (patrz przypis 1.), w ostatnich latach wystawiał w m.in. w Pile, Trzcielu i Rybojadach. Autor książek, m.in. Awangarda i wątroba (Obserwator, 1998).