Krasnale i kremówki. „Papieże” w MOCAKu
Tak się podziało na świecie, że od czasu wyswobodzenia sztuki spod kurateli religii chrześcijańskiej, ani jedno, ani drugie nie jest skore ku nawiązaniu nowych stosunków opartych na zrozumieniu i współpracy. Świetnie natomiast miewa się mariaż kiczu i dewocji, której jednym z nieodłącznych składników na gruncie polskim stał się JP II. Nie: Jan Paweł II, ani tym bardziej nie Karol Wojtyła.
JP II – wiemy: to ten łagodnie uśmiechnięty papież od góralskich kolęd i zajadania się po maturze kremówkami. Ten dziadek wszystkich ludzi machający do wiernej trzódki z okna w Rzymie. Papież-celebryta spotykający się z gwiazdami show biznesu, sam nie bojący się medialności swojego stanowiska. Papież-Polak, wreszcie, dlatego każdy przysiółek musi udowodnić patriotyzm stawiając sobie trwałego, bo betonowego, JP II na placu przed kościołem. JP II miewa jednak czasem rysy św. Jana Pawła II – człowieka o dramatycznym życiorysie, który swoją działalnością ogromnie pomógł Polsce, a wygłoszone w 1979 roku słowa Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi! , przyniosły nadzieję niejednemu Polakowi. Ów wielogłos, ambiwalencja postaci JP II generuje rozmaite emocje i przemyślenia, którymi zainteresowali się także artyści. Stąd pomysł na otwartą do września wystawę Papieże w krakowskim MOCAKu.
Po intensywności zjawiska w Polsce, jego ogromnej skali dotykającej siłą rzeczy wszystkich obywateli, niezależnie od poziomu wykształcenia, miejsca zamieszkania czy wyznania, spodziewałam się kolosa rozkładającego problem na części pierwsze. Cóż, galeria Beta do największych nie należy, a większe przestrzenie najwidoczniej już były zajęte eksplorowaniem innych palących problemów. Mówi się trudno.
Punktem odniesienia dla kuratorki wystawy było zdjęcie Jana Pawła II z Andy Warholem w Rzymie. Jak ważny to kontekst, odczytuję szczególnie z poczesnego miejsca na załomie ściany, obok którego można przejść zupełnie obojętnie kierując się ku właściwym pracom. Zgromadzono niczego sobie nazwiska, choć do powiedzenia mają tu przede wszystkim trzy osoby: Rafał Bujnowski, Zofia Rydet i Igor Omulecki.
Dobrze znane obrazy Bujnowskiego komentują banalność wizerunku papieża. Cztery portrety niby połączone w jedno płótno (Papieże, 2002), różnią się od siebie szczegółami, ale wszystkie są równie trefne i wyłącznie luźno inspirowane fizjonomią Wojtyły. Podobnie do wyrastających jak grzyby po deszczu betonowych, granitowych, brązowych etc. figur papieża, na których przypomina on każdego innego starszego mężczyznę poza sobą. Różnorodności tych facjat przyjrzał się Peter Fuss i pokazał ich zbiór na neutralnym tle. Czy coś z tej pracy jednak wynika, poza to, co i tak widać gołym okiem? Nie sądzę. Bujnowski natomiast zaprezentował także pracę Ostatni zachowany, czyli ośmiokrotną kopię ostatniej zachowanej etażerki z domu Wojtyły. Wykonana w skali 1:1, z zachowaniem także szczegółu w postaci wyłamanej listwy, przykuwa uwagę perfekcją wykonania, ale osobiście kojarzy mi się z „jedynymi prawdziwymi” paznokciami, kawałkami sutanny czy obrazkami potartymi o papieską szatę, które goszczą w wielu kościołach i domach, za każdym razem tak samo autentyczne.
Kwestię wizerunków papieża w przestrzeni zacisza domowego ukazują wielowymiarowe zdjęcia Zofii Rydet z cyklu Obecność, części monumentalnego Zapisu socjologicznego. Przejmująco proste i intensywne w wyrazie fotografie ujawniają coś z polifonii jaką generuje postać Jana Pawła II i czynią widzialnymi sposoby przeżywania go. Dla niektórych bohaterów jej portretów papież jest niemalże równoprawnym członkiem rodziny – jego zdjęcia trzyma się czule lub wiesza w widocznym miejscu, np. blisko łóżka. Innym razem jego postać przynależy do grona świętych opiekujących się danym miejscem. W każdym z powyższych przypadków wizerunek papieża niczym nie wyróżnia się z wnętrza, ale jest zauważalny. Jego obecność w polskich domach ma charakter dwojaki, gdyż przez akt utożsamienia się na płaszczyźnie narodowej część jego wielkości niejako spływa na posiadających jego zdjęcia Polaków, a z drugiej strony pozwala czuć dumę, jakby narodową zasługą było posiadanie „takiego” papieża. Złożony przez Rydet ołtarz natomiast ujawnia, że dla wielu Polaków religia chrześcijańska niejako równa się wierze nie tyle w Chrystusa, co w Jana Pawła II.
Z prac zgromadzonych w MOCAKu nie dowiemy się, jak obecnie (po śmierci i kanonizacji) ma się rozwój tej skłonności. Zdjęcia Igora Omuleckiego jednakże zwracają uwagę na inny fakt, który w czasach powstawania Obecności Rydet był nieobecny – mianowicie na sensacyjność i show generowany przez postać papieża. Współczesne prace koncentrują się bowiem na zjawisku medialności jego postaci i badają historie związane z tym fragmentem jego funkcji. Jak gwiazda, to nie może obyć się bez flesza i w takiej konwencji Omulecki dokumentował co dziwaczniejsze dary, jakie wierni wręczali papieżowi. Inaczej zmierzył się z przedmiotami z kolekcji Baksika, mającej na celu nie ośmieszenie papieża, ale odzwierciedlenie religijności Polaków. Czuły charakter jednoznacznie kiczowatych gadżetów, całego kramu breloczków, talerzy i kubków, odzwierciedlają zdjęcia wykonane polaroidem – małe i osobiste, formatem przypominające te, jakie obecnie rządzą na imprezach i spotkaniach rodzinnych.
Jak natomiast wygląda w sztuce refleksja nad najważniejszymi momentami pontyfikatu JP II? Ano tak, że pstryka się foty i kręci filmy komórką zamiast przeżyć dany moment. Potem z tysiąca ujęć lub rozłożonego na klatki filmu możemy sobie złożyć efektowny op-art, jak to zrobił Volker Hildebrandt. Czy przybliża on w jakikolwiek sposób fenomen postaci, która zawładnęła tak silnie milionami ludzi na całym świecie? Nijak, a że pontyfikat papieża rozgrywał się niejako w świetle reflektorów, to już wiemy. Brakuje mi tu postawienia sobie pytania, czy Jan Paweł II stał się tak ważną postacią, ponieważ został wybrany papieżem, czy już ów wybór był podyktowany jego duchowością i nieszablonową osobowością? Tego jednak się ze sztuki współczesnej nie dowiemy, a na pewno nie zgromadzonych w MOCAKu prac. A co tam robi kardynał Stanisław Dziwisz? I to jeszcze na słabym obrazie? Chyba i on sam tego nie wie, co wnoszę z jego zdziwionego spojrzenia, jakim zwraca się ku wnętrzu galerii.
Ta wystawa miała gigantyczny potencjał. Zmierzenie się z jedną z najważniejszych figur we współczesnej historii Polski, symbolem tak różnych i często wykluczających się pojęć dla Polaków, mogło dać piorunujący efekt i ujawnić bardzo subtelne niuanse naszej duchowości i patriotyzmu. Niestety, dostaliśmy garść nierównych prac, z których żadna, poza zdjęciami Zofii Rydet, nie czyni widocznym niczego nowego na temat postaci JP II. Pytanie, czy to kwestia selekcji prac na wystawę, czy po prostu brak dzieł mierzących się na serio z fenomenem Jana Pawła II – i to jego właśnie, bo o JP II mówią wszyscy. Jeśli odpowiedź na drugie zagadnienie jest twierdząca, to ujawnia ona znaczną ułomność sztuki współczesnej, czyli brak adekwatnego języka do mówienia o cierpieniu i śmierci, bo przecież czas zmagania się papieża z chorobą i trudnym dzieciństwem został zupełnie pominięty przez artystów. Odsłania także kompletną niemoc poradzenia sobie w sposób wartościowy z tematyką związaną z religią chrześcijańską. Dobrze rozumiem, że temat chrześcijaństwa obecny jest na salonach głównie z perspektywy krytycznej i jest to niezbędne, ale czy należy wylewać dziecko z kąpielą i widzieć wyłącznie jedną stronę medalu?
Wystawa Papieże skupia się na ironicznym i bardzo jednostronnym podejściu do postaci Jana Pawła II. Problem w tym, że często z samej ironii nic, poza chwilowym żartem, nie wynika. Jak z tej wystawy. A przepracowanie osoby św. Jana Pawła II jest szalenie istotne, bo inaczej zostaniemy (jako naród) dalej na poziomie tak znamiennej dla Polaków schizofrenii, tym razem o wesołym krasnalu z kremówkami vs. nieskazitelnym Polaku i Świętym. Sztuka powinna zabrać tu istotny głos.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Małgorzata Blamowska, Rafał Bujnowski, Oskar Dawicki, Peter Fuss, Volker Hildebrandt, Igor Omulecki, Zofia Rydet, Andy Warhol
- Wystawa
- Papieże
- Miejsce
- MOCAK, Kraków
- Czas trwania
- 27.06-24.09.2014
- Osoba kuratorska
- Katarzyna Wincenciak
- Fotografie
- R. Sosin
- Strona internetowa
- www.mocak.pl