Każdy jednak nie widzi czegoś innego. Tomasz Koszewnik w galerii Arsenał w Białymstoku
„Każdy jednak nie widzi czegoś innego” – napisał w puencie wstępniaka do swojej wystawy młody artysta Tomasz Koszewnik. To niezwykły wyjątek w historii Galerii Arsenał by tekst objaśniający tamtejszą wystawę przygotowywał sam twórca. Zazwyczaj robią to kuratorzy (tutaj byłaby to Monika Szewczyk) białostockich wystaw. Wyjątek znamienny, bo ekspozycja o znaczącym tytule par excellence jest zaprzeczeniem naszych nawyków galeryjno- muzealnych. Projekt Koszewnika składa się z koncepcji, tekstu programowego i wcielenia tego pomysłu w przestrzeń galerii. Koniecznie w tej kolejności. Jest to, parafrazując tytuł ekspozycji, wystawa „w najwyższym stopniu” konceptualna. Co więc zobaczymy w Galerii Arsenał? Ścianę.
Stąd też starając się uchwycić prawdę o tej anty-wystawie rzućmy okiem na każdy z jej elementów. Jej koncepcja jest rozwiązaniem pewnych wstępnych założeń, które Koszewnik wyraził w swoim manifeście dostępnym na stronie internetowej i w wersji papierowej dla każdego ze zwiedzających. Głównymi punktami odniesienia stały się dla niego kategorie przestrzeni i czasu. Artysta urodził się w Białymstoku i tam wychował. Jak czytamy we wstępniaku przestrzeń Galerii Arsenał była dla niego od zawsze sferą marzeń. W idealizmie dziecięcych pragnień wyobraził sobie wystawę nie tyle swoich prac co sztuki samej w sobie. „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością” – jak powiedziałaby Katarzyna Kozyra. Co zrobił Koszewnik by je zrealizować? Zamurował ścianę wprowadzającą w jedną z przestrzeni wystawowych. Galeria zespoliła się z jego życiem i stymulowała rozwój twórczy, a teraz będzie dzielić z nim przestrzeń. Wystawa ma być zatem przecięciem się dwóch osi przestrzeni i czasu, podsumowaniem wspólnej drogi przez życie. Galeria Arsenał obchodzi w tym roku swoje półwiecze, Koszewnik również dzięki niej „dopiął swego” realizując marzenie solowej wystawy właśnie tam – jak wyznaje w tekście.
Jubileusz to zawsze czas podsumowań. Swoim działaniem artysta podejmuje się więc próby definicji sztuki. Ekspozycja staje się dla niego „momentem przejścia i refleksji”. Koszewnik dosłownie zamyka pewien etap swojej twórczości w przestrzeni czterech ścian. Nie tworzy artefaktów, nie ingeruje w tkankę galerii, sprowadza sztukę do sfery ideowej. Gest zamurowania jest jedynie unaocznieniem pomysłu, ponieważ po finisażu ściana zostanie zdemontowana. Artysta „doszedł do ściany”? Byłby to raczej pochopny osąd. Mieszka i studiuje w Poznaniu, jak na rocznik 86’ otrzymał już kilka ważnych wyróżnień i wziął udział w wielu przeglądowych wystawach podsumowujących sztukę młodych. Raczej osiągnął pewne cele i odbił się od ściany by iść dalej.
Zrealizowanie koncepcji przez Koszewnika ma dwojakie konsekwencje. Brak efektownych rozwiązań, dzieł sztuki i wystawy w tradycyjnym rozumieniu z jednej strony stwarza poczucie izolacji, z drugiej wywołuje przestrzeń refleksji nad istotą tego, co spodziewamy się zobaczyć, czyli sztuki. Artysta zamurowuje świat doznań zmysłowych i wprowadza nas w świat idei. Wyobrażam sobie zajęcia dla dzieci w przestrzeni Galerii Arsenał o koszewnikowskiej koncepcji sztuki.
To byłaby wyprawa szlakiem rodzących się spontanicznie pytań. Załóżmy, że dzieci nie wiedzą, że wystawa to zamurowana ściana. Przychodzą do galerii i pytają, gdzie mogą zobaczyć par excellence Koszewnika. Wyobrażam sobie wyraz zdziwienia, gdy obsługa wskazuje im białą powierzchnię. Jeśli przyszły z rodzicami to ci zapewne zapytają czy mogą liczyć na zwrot pieniędzy za bilet (pani z obsługi zapewniała mnie, że nie było takiego przypadku). Mali odkrywcy stają przed carte blanche i zapełniają ją swoja pomysłowością. Opukując ścianę próbują dostać się do środka. Szybko zauważą, że w miejscu zamurowania dźwięk jest nieco wyższy, a na środku powierzchnia jest cieplejsza niż po bokach. Okazuje się, że ścianka jest najprawdopodobniej z karton-gipsu. O szczegóły trzeba by zapytać dział techniczny galerii, który wykonywał prace. „To nie artysta sam zamurował ścianę?” – pytają rozczarowane. Nauczycielka powołując się na przykład Michała Anioła czy Rubensa tłumaczy, że „wielkim artystom” pomagały często zastępy uczniów i czeladników, a oni sami szkicowali pomysł i wykańczali prace. Nie mówiąc już o architektach, których praca kończyła się na koncepcji. „I tak jest tutaj. Artysta był autorem projektu, który wykonują inni”. Wystawa wywołuje chęć interwencji, dzieci chcą wejść do środka, wyborować dziurę albo chociaż pocałować gołą ścianę. Niektóre wyciągają ręce do góry i w boki, robiąc w przestrzeni swoistego człowieka witruwiańskiego, by obmierzyć zasłonięty otwór. „Co jest w środku?” – dopytują. Jedno z nich zauważyło wyłączniki i naciska je w nadziei, że zobaczy palące się światło. „Jak myślicie, co tam jest?”- odpowiada pytaniem na pytanie nauczycielka. W górę wystrzelają ręce ochotników i pomysły: „Kurz, światło, artysta, nic”. Próbują wspólnie utkać z słów definicję wystawy, ale wygląda to wszystko bardzo niekonkretnie. Zastanawiają się więc bez czego nie byłoby ekspozycji i dochodzą do wniosku bliskiego sztuce Koszewnika, że wystarczą cztery białe ściany galerii. Tak oto dzieci doszły do white cube’a – jednej z najpopularniejszych współczesnej koncepcji przestrzeni wystawienniczej. Od słowa do słowa, od myśli do myśli, dzieci szukają odpowiedzi na pytania o definicję pojęcia artysty, dzieła, sztuki, które wystawa wywołuje.
Minimalizm propozycji artysty uświadamia zderzenie jej z analogiczną przestrzenią wystawy Subiektywne dokumentalistki otwartą w tym samym czasie na wspólnym piętrze Arsenału. Mimo, że to sztuka jak najbardziej współczesna, twórcy nadal zawieszają prace na ścianach, z obowiązkowymi podpisami drukowanymi na małych karteczkach. Znajdzie się miejsce na salę z projektorem filmowym i wygodnymi pufami do oglądania oraz oldschoolowy rzutnik zdjęć. Wiedzeni przyzwyczajeniem koncentrujemy się na treści umieszczonych tam intrygujących obiektów. W przeciwieństwie do tej ekspozycji oszczędny w środkach pomysł Koszewnika polega na redukcji zarówno formy i treści, a nasze myśli kieruje ku czystej idei.
Jego praca jest działaniem na poły kuratorskim. Prostym gestem zamurowania ściany własnej ekspozycji zamyka sztukę samą w sobie i podejmuje się jej definicji. Pojęcia takie jak sztuka, artysta, dzieło redukuje do podstawowych elementów, a nas zaprasza do ich uszczegółowienia. To co mogłoby wydawać się oczywiste potrzebuje najwięcej dookreślenia, szczególnie w czasach kiedy poddaliśmy pod wątpliwość większość tradycyjnych pojęć.
Koncepcja sztuki młodego artysty zasadza się na jego relacji z odbiorcą. Dzieło w wymiarze materialnym mogłoby z zasadzie nie istnieć. Twórca obmyśla zagadkę dla nas, którą mamy za zadanie rozważyć, a niekoniecznie rozwiązać. Artysta wychodząc od dziecięcych marzeń „sztuki dla sztuki” zaprasza widza do definiowania jej razem z nim. „Każdy jednak nie widzi czegoś innego” – tymi słowami Koszewnik zostawia otwartą furtkę w swojej przestrzeni refleksji.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Tomasz Koszewnik
- Wystawa
- par excellence
- Miejsce
- Galeria Arsenał, Białystok
- Czas trwania
- 23.10- 10.12.2015
- Strona internetowa
- galeria-arsenal.pl