Intersekcjonalny patchwork. „Przeczarowując świat” Małgorzaty Mirgi-Tas w Pawilonie Polonia na Biennale Sztuki w Wenecji
Tegoroczny Pawilon Polonia jest pierwszym pawilonem narodowym w historii Biennale Sztuki w Wenecji, który reprezentuje romska artystka. Małgorzata Mirga-Tas stworzyła Przeczarowując świat – monumentalną ekspozycję nawiązującą do renesansowych fresków z Palazzo Schifanoia w Ferrarze, które analizował Aby Warburg w swoim znanym wykładzie z 1912 roku. Gdy pierwszy raz zobaczyłam tę wystawę, uderzyła mnie zarówno skala wielkoformatowych kolaży tkaninowych, które pokrywały wszystkie ściany Pawilonu, jak i siła narracji tych prac. Operując wielowymiarowością i prostotą, które przejawiają się zarówno na poziomie języka wizualnego, jak i użytej ikonografii, patchworki artystki ukazują mozaikę scen z życia romskich kobiet i ich społeczności.
Na pierwszy rzut oka tkaniny użyte przez Mirgę-Tas mogą wydawać się przypadkowe: lśniący welur, poliestrowy brokat i błyszczący żakard leżą tuż obok wzorzystej bawełny czy wełnianego kilimu. Można odnieść wrażenie, że te materiały pochodzą z „drugiej ręki”, tak jakby zostały wzięte z szaf i mieszkań osób, które przedstawia artystka – kwiecista spódnica u jednej z postaci, która rozwiesza pranie czy wzorzysty dywan, na którym leży pies. Być może rzeczywiście gdzieś w Polsce, w romskim mieszkaniu ktoś nosi taką spódnicę i ma podobny dywan. Tak objawia się ten niemalże wernakularny realizm makat, a różnorodność użytych tkanin – ich wzorów, kolorów, faktur – nadaje pracom Mirgi-Tas specyficzną dla tej artystki wielowarstwową materialność. Innymi słowy, sam dobór materiałów do cyklu Przeczarowując świat silnie oddaje haptyczny aspekt tej sztuki, tak bardzo przecież opartej na wizualności. Dzięki tym zabiegom wyostrzają się detale kompozycji ożywiając przedstawiony świat. Język artystyczny, który operuje tkaninami ‒ czyli zarówno samo medium, jak i przynależna mu tradycja ‒ kojarzony jest ze sztuką kobiet, jak i sztuką wprost feministyczną. Mirga-Tas wybierając tkaninę jednocześnie tworzy własny język ekspresji, jak i wpisuje się w twórczość tak ikonicznych już artystek, jak na przykład, Faith Ringgold czy Bisa Butler.
Ekspozycja w Pawilonie Polonia odczarowuje pozorną nieistotność doświadczeń i postrzeganej za nikłą sprawczość Romek o niskim kapitale finansowym, pochodzących z terenów wiejskich.
W Przeczarowując świat nawiązanie do fresków z Palazzo Schifanoia najwyraźniej widać w rytmie i układzie przedstawionych scen. Podobnie do ferrarskich malowideł, cykl składa się z dwunastu części, które korespondują z miesiącami kalendarzowymi i Zodiakiem, wśród których każda z nich podzielona została na trzy sfery. Wszystkie ukazują mozaikę scen, widoków i symboliki odwołujących się do życia polskich Romów i Romek. Zabieg wielopoziomowego nałożenia rzeczywistości z różnych porządków (kosmicznego, symbolicznego-zodiakalnego i domowego) jest odniesieniem do historii i teraźniejszości mniejszości romskiej na polskich ziemiach. Wątek astrologii pojawia się zarówno jako możliwy wpływ ruchu ciał niebieskich na ziemskie życie, jak i astrologię traktowaną jako sposób zarobkowania. W tym przypadku powinna być traktowana jako domena życia społecznego Romów i Romek oraz forma ich rdzennej wiedzy (indigenous knowledge), a nie natomiast jako powszechnie dyskredytowana ezoteryka czy język uniwersalnych symboli. Odniesienie do enigmatycznych znaczeń fresków z Palazzo Schifanoia u Mirgi-Tas jest zabawą z figurą społeczności romskiej jako nieznanej, stereotypowo zamkniętej (lub jak to jest powszechnie i problematycznie ujmowanie – jako „egzotycznej”), która zajmuje się astrologią i wróżeniem.
W Przeczarowując świat nie znajdziemy ani tabuizacji ani moralizatorstwa wokół dwóch skrajnych przedstawień mniejszości romskiej: jako postaci nieznanych białej większości w Polsce ze swoimi formami wiedzy, a zarazem jako zwykłych ludzi zajętymi codziennymi i przyziemnymi sprawami. Dzięki tej dynamice oraz nieco kreskówkowemu ujęciu postaci, przedstawienia u Mirgi-Tas przepełnione są swojskością, pomimo ‒ albo właśnie dzięki ‒ atrakcyjnemu i nierzadko traktowanemu z przymrużeniem oka blichtrowi. W przeciwieństwie do fresków z Ferrary, sceny z Pawilonu Polonia nie są hermetyczne, a przedstawione postacie nie są tajemniczymi figurami. Artystka zderza sceny banalnej codzienności (picie herbaty w kobiecym gronie, gra w karty) ze symbolicznymi zdarzeniami – swoistym rite de passage całej społeczności i jednostek (takimi jak narodziny dziecka czy wędrówka). Sceny są intymne, ale i uniwersalne; oddając specyfikę doświadczeń tej grupy chwytają codzienność, która w tym przypadku ma również podłoże klasowe. Prace Mirgi-Tas nie tylko przechowują doświadczenia osób, które nie wpisują się w dominujący reżim widzialności. Eksplorują także napięcie między widzialnością i hiperwidzialnością ludzi o romskim pochodzeniu1. Tym samym Przeczarowując świat można rozpatrywać jako wizualne archiwum grupy mniejszościowej, które służy jako zasób dla lepszego zrozumienia doświadczenia tej społeczności: odczarowania sposobu, w jaki przedstawiani są w przestrzeni publicznej i dyskursie medialnym w Polsce, ale także tego jakimi sami siebie widzą oczami dominującej większości w Polsce. Innym przykładem funkcjonowania i tworzenia takiego archiwum jest działalność artystyczna i badawcza Karola Radziszewskiego.
Mirga-Tas wybierając tkaninę jednocześnie tworzy własny język ekspresji, jak i wpisuje się w twórczość tak ikonicznych już artystek, jak na przykład, Faith Ringgold czy Bisa Butler.
U Mirgi-Tas doświadczenie romskiego życia często jest przedstawiane jako świat mniejszości z perspektywy herstorii – ze względu na centralną pozycję figury kobiet i ich praktyk społecznych. Ale czy w przypadku Przeczarowując świat chodzi tylko o herstorie? Sceny z życia, historii i aspiracji Romek, które uwiecznia artystka poszerzają pojęcie feminizmu, obejmując nakładające się na siebie skutki doświadczeń marginalizacji i dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, klasę, pochodzenie etniczne i ewentualne niepełnosprawności. W tym przypadku mamy do czynienia z intersekcjonalnymi herstoriami, gdzie formy socjalizacji tradycyjnie przypisywanie kobietom (takie jak praca opiekuńcza i silne więzi między kobietami) odgrywają kluczową rolę w budowaniu ikonografii doświadczenia mniejszościowego. Ekspozycja w Pawilonie Polonia odczarowuje pozorną nieistotność doświadczeń i postrzeganej za nikłą sprawczość Romek o niskim kapitale finansowym, pochodzących z terenów wiejskich. Ich pochodzenie jest ważne, ponieważ Mirga-Tas nie jest zainteresowana figurami zasymilowanych kobiet z romskich społeczności, które odniosły wielkomiejski „sukces” według hegemonicznego – nierzadko internalizowanego przez mniejszości – skryptu w społeczeństwie, stanowiąc tym samym powszechnie akceptowany wzór do naśladowania. Świat kobiet w pracach Mirgi-Tas toczy się na kameralnych scenach, między prozaicznymi czynnościami życia codziennego; istnieje gdzieś na obrzeżach „oficjalnego” świata, a zarazem w samym centrum kobiecej rzeczywistości.
Strategia Mirgi-Tas jest istotna w szczególności, gdy się zestawi się ją z pawilonem Sámi (nordyckim). Podczas gdy spójna wizualnie ekspozycja w polskim pawilonie skupia się na figurach, społecznościach oraz na interakcjach między nimi, w saamskim pawilonie jedną z głównych osi narracyjnych są różne formy neokolonialnej przemocy państw skandynawskich wobec Saamów: ich rdzennej tradycji, lokalnej wiedzy i więzi z przyrodą. U Mirgi-Tas mniejszości nie definiują się wobec państwa, w opozycji do różnych form opresji i utraty ziemi. Prace Mirgi-Tas nie są powierzchowną afirmacją i celebracją romskiej społeczności, ale pokazują społeczność kobiet, która daje siłę i schronienie. Siła, która manifestuje się w codziennych aspektach życia społeczności jest siłą tego co nieuznane, a co pozwala przetrwać.
Przeczarowując świat jest próbą przywrócenia kontroli nad swoją widzialnością i przepisaniem warunków, na mocy których jest się widzianym i widocznym.
Jeśli mówimy o intersekcjonalności, to praca Mirgi-Tas jest nią przepełniona. Już sam fakt skupienia się na Romkach jest formą intersekcjonalności, która wykracza poza typowe analizy, dyskusje i narracje intersekcjonalne, w których ta grupa etniczna jest często nieobecna i pomijana – wyjątkiem jest pierwszy romski pawilon na weneckim Biennale, zorganizowany w 2007 roku. Samo pojęcie intersekcjonalności zostało ukute w 1989 przez afroamerykańską teoretyczkę prawa i aktywistkę Kimberlé Crenshaw, choć już Combahee River Collective w swoim manifeście w 1977 roku wprost odwoływało się do doświadczenia intersekcjonalności czarnych kobiet w Stanach. Obecnie, wraz z czwartą falą feminizmu ten termin stał się nieodzownym narzędziem identyfikacji, opisu i analizy doświadczeń opresji osób, które identyfikują się jako kobiety i nie czują się w pełni reprezentowane przez feministki z drugiej i trzeciej fali. Mimo oczywistej potrzeby przetłumaczenia krytycznego leksykonu i strategii z globalnego dyskursu feministycznego na lokalny, polski kontekst, twórczość Mirgi-Tas jest dla mnie sztuką intersekcjonalną par excellence. Ukazując historię i codzienne praktyki gorzej sytuowanych romskich kobiet z Europy Środkowo-Wschodniej w połączeniu z bogatym językiem wizualnym twórczość tej artystki generuje nową formę wiedzy na temat wielowymiarowych doświadczeń mniejszościowej społeczności i kobiet. Przeczarowując świat jest również próbą przywrócenia kontroli nad swoją widzialnością i przepisaniem warunków, na mocy których jest się widzianym i widocznym. Jest to praca, gdzie już same reżimy i normy widzialności stają się tworzywem.
Oglądając wystawę miałam poczucie, że chociaż świat, jaki Mirga-Tas przede mną rozpościera jest światem skonstruowanym ‒ za pomocą dokładnie wybranych tkanin, kolorów i przemyślanej kompozycji ‒ tak jest to przedstawienie świata prawdziwego i żywego. Ludzie, którzy są częścią tego świata byli, są i będą – niezależnie od tego, czy i na ile rozumiem ich doświadczenie; czy zawsze są dla mnie widoczni, czy też nie. I w tym leży siła tych prac.
[1] Używając terminu „hiperwidzialność” odnoszę się do niego w sensie potocznym, mając na myśli centralność postaci Romów i ich życia. Nie posługuję się natomiast konceptem „hypervisibility,” który w literaturze anglojęzycznej dotyczącej mniejszości odnosi się do opresyjnej sytuacji ludzi BIPoC, która wynika z faktu, że często w instytucjach (szkoły, uczelnie wyższe etc.) są jedynymi osobami nie-białymi. Ta sytuacja powoduje ich „hiperwidzialność”, co w praktyce oznacza lustrowanie, nachalne obserwowanie i ostatecznie amplifikuje ich status jako mniejszości.