Dlaczego nie podpiszę petycji w obronie Instytutu Wyspa?
Od kilku dni po fb krąży link do petycji w obronie Instytutu Sztuki Wyspa. Tekst petycji napisany jest w znanym dramatycznym tonie wzywającym do obrony zasłużonej instytucji przed agresywnymi barbarzyńskimi samorządowcami. Jestem ostatnią osobą, która powstrzyma się przed powiedzeniem złego słowa o prezydentach polskich miast w kontekście współpracy w niezależnymi (i zależnymi od nich ) instytucjami kultury, ale w tym przypadku czuję się ordynarnie manipulowany.
Sposób, w jaki miasto Gdańsk rękami swoich urzędników doprowadziło do zakończenia najmu Instytutowi Sztuki Wyspa, jest dla mnie skandaliczny. Nie ma dla tego działania usprawiedliwienia.Tej katastrofy można było uniknąć, chociażby poprzez podjęcie skutecznej próby znalezienia innego lokalu dla instytucji. W realiach gdańskich jest to całkowicie wykonalne, wymaga jednak pewnej konsekwencji działania i odpowiedzialności. Tego również zabrakło.
Jak doskonale wielu z nas wie, Instytut Sztuki Wyspa około dwu lat temu opuściła Aneta Szyłak. Od tamtego czasu widać wyraźną programową zmianę. Po dokończeniu projektów zainicjowanych przez jej osobę, program Wyspy wyraźnie zubożał. Dominują w nim wystawy zaprzyjaźnionych akademików, ilość wydarzeń wyraźnie spadła, nie pojawiły się nowe projekty wydawnicze.
Grzegorz Klaman jako jednoosobowy prowadzący Instytut Sztuki Wyspa, nie był w stanie utrzymać rozmachu i poziomu, który był znakiem rozpoznawczym miejsca przez ostatnie kilkanaście lat. Trudno go o to winić, gdyż wymagałoby to ponadprzeciętnych umiejętności organizacyjnych i wielkiej determinacji, które nie każdemu są dane.
Jesienią zeszłego roku został opublikowany dramatyczny list pracowników Wyspy, w którym ujawnione zostały skandaliczne warunki pracy i co ważniejsze traktowania samych pracowników. Reakcja Grzegorza Klamana na te dość precyzyjnie sformułowane zarzuty powinna go skompromitować na długie lata – publicznie wyliczał kwoty ich zarobków (skrzętnie pomijając swoje), zarzucał im niekompetencję i lenistwo – w sumie klasyka relacji w przeciętnej małej polskiej firmie. Zdecydowanie różna, niepozbawiona przyznania się do zaniedbań była odpowiedź Anety Szyłak, z którą część dawnego zespołu Wyspy pracuje do dziś w ramach powołanej przez nią Fundacji Alternativa.
Petycja jest głosem o pomoc w sytuacji, do której doprowadził Wyspę jej obecny szef. Nie będąc w stanie utrzymać dość drogiego w codziennej obsłudze budynku, nie mając zdolności pozyskiwania grantów, w tym również zagranicznych, nie potrafiąc skupić wokół siebie ludzi mogących współkształtować program – doprowadza do sytuacji, w której miasto w bardzo agresywny sposób pozbawia go budynku. Zamiast podjąć długo wcześniej kroki zapobiegające, trwa w miejscu, w którym wiadomo, że wydarzy się katastrofa. Podpierając się skomplikowanym autorytetem postaci takiej jak Maciej Świeszewski (autor słynnej „Ostatniej wieczerzy” – kuriozalnego portretu trójmiejskich elit) wylewa żale, iż powstający pod kierunkiem Anety Szyłak oddział współczesny Muzeum Narodowego w Gdańsku jest pozbawiony jego wpływu.
Uderza w tekście wątek osobistej zemsty i próby podważania aktualnej pracy wykonywanej przez byłą współprowadzącą Wyspę. Projekt tworzenia oddziału współczesnego MNG w Gdańsku to misja, w której skupia się wiele wątków podejmowanych w jej wcześniejszej pracy. W czasie gdy muzea i galerie postrzega się jako maszyny produkujące politycznie użyteczne narracje lub jak zabawki dla znudzonych życiem oligarchów – próby sabotowania tej pracy są zachowaniem szczególnie niskim i żałosnym.
Ta petycja to mieszanka urażonych ambicji, nieodpowiedzialności organizacyjnej i świadectwo pewnej bezradności, w której skuteczne wydają się tylko zamaszyste gesty symboliczne. To wszystko ubrane w język walki władz publicznych ze sztuką. Na pewno w wielu przypadkach to jest w stanie zadziałać, o czym świadczą nieliczne podpisy artystów oraz rzadko spotykana liczba sygnatariuszy, którzy zdecydowali się nie ujawniać swoich nazwisk.
Dorobek Instytutu Sztuki Wyspa był wypracowany kolektywnie przez pokolenia trójmiejskich artystów. Nie może być teraz zakładnikiem jednej osoby. Kibicuję wszelkim działaniom, które pozwolą się odrodzić Wyspie w nowym miejscu i z na nowo zdefiniowaną misją. Archiwum Wyspy powinno zostać starannie zdigitalizowane podobnie jak powinny zostać zapewnione stabilne warunki funkcjonowania kolekcji. Obawiam się, że te oczywiste cele nie są obecnie priorytetami. Mam nadzieję, że głos artystów i ludzi tworzących trójmiejskie środowisko będzie w tej sytuacji szerzej uwzględniony.
Petycji zaproponowanej przez Grzegorza Klamana nie podpiszę, bo rozpoznaję ją jako szantaż moralny.