Delfina Jałowik dyrektorką Bunkra Sztuki, czyli w Krakowie bez zmian. Komentarz redakcji
Przed kilkunastoma miesiącami napisaliśmy: „Wielu z nas myślało, że sytuacja instytucji wystawienniczych w Krakowie ustabilizowała się na lata, a tymczasem niespodzianka […]: miasto planuje organizację konkursu na dyrektorkę/a galerii Bunkier Sztuki”. Niestety nadzieje na zmianę okazały się płonne. Wczoraj (30 listopada) Urząd Miasta Krakowa ogłosił, że konkurs wygrała Delfina Jałowik, wieloletnia kuratorka MOCAK-u i prawa ręka Marii Anny Potockiej. Innymi słowy, wszystko zostaje w rodzinie.
Ten skandaliczny wynik jest puentą równie skandalicznej historii. Najpierw, w 2018 roku, ze stanowiska kierowniczki Bunkra Sztuki została odwołana – mimo środowiskowych protestów – Magdalena Ziółkowska, a na jej miejsce został wyznaczony Roman Krzysztofik, wicedyrektor MOCAK-u. Po odwołaniu Ziółkowskiej Urząd Miasta zapowiedział konkurs, który jednak nigdy się nie odbył. W lutym 2019 roku, nie zważając na protesty środowiska i ignorując próby mediacji, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski powołał na dyrektorę Bunkra Sztuki – w trybie bezkonkursowym – Marię Annę Potocką, szefową MOCAK-u. Jak pisała na łamach „Gazety Wyborczej Kraków” Angelika Pitoń, Potocka obejmowała stanowisko „bez konkursu, a z nadania, na przekór woli miejscowego środowiska artystycznego oraz pracowników, w atmosferze licznych protestów pod magistratem i petycji”. Protesty dotyczyły nie tylko sposobu wyłonienia nowych władz Bunkra, ale również faktu, że ta decyzja formalnie doprowadziła do połączenia galerii przy placu Szczepańskim z Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK – odtąd określanego ironicznie mianem „Buncaku”.
Potocka została powołana bez konkursu w 2010 roku, co czyni z niej jedną z „wiecznych” dyrektorek polskiego świata sztuki. Przykład Potockiej pokazuje, że brak kadencyjności jest znacznie większym problemem niż ewentualne zastąpienie dobrej dyrektorki gorszą (co w tym akurat przypadku byłoby trudne). Przez minione 13 lat MOCAK wyrobił sobie markę instytucji nie tylko konserwatywnej, przewidywalnej i serwującej wystawiennicze zupki instant (niesławny cykl „cokolwiek” w sztuce czy kuriozalne „pokoleniowe” przeglądy współkuratorowane przez Jałowik), ale także fatalnie zarządzanej. Na łamach „RESTARTU” Kamil Kuitkowski określił MOCAK jako miejsce, w którym panuje „najgorszy z modeli zarządzania i dysponowania władzą w kulturze, autorytarny i sobiepański. Naśladujący wręcz najbardziej patologiczne mechanizmy »dobrej zmiany« w instytucjach kultury”. „Naśladujący” to dobre określenie, ponieważ Potocka nie jest osobą związaną z PiS-em, lecz ze środowiskiem Jacka Majchrowskiego, który piastuje urząd Prezydenta Krakowa od 2002 roku (!). Kraków za jego rządów zasłynął z urzędniczej buty, nieprzejrzystości procedur, szczelności układu polityczno-towarzyskiego, w końcu ignorowania głosu mieszkańców i mieszkanek. Sektor kultury, w tym instytucji sztuki współczesnej, nie jest tu wyjątkiem.
Konkurs, który ogłoszono we wrześniu 2023 roku przyniósł nadzieję na odcięcie Bunkra Sztuki od wpływów Potockiej. Przystąpiło do niego pięcioro kandydatów i kandydatek – Delfina Jałowik, Anna Łazar, Daniel Muzyczuk, Łukasz Trzciński oraz Joanna Warsza. Doświadczenie i niekwestionowany autorytet większości z nich pozwalał zachować pewien optymizm co do rezultatów konkursu. Ciekawym kandydatem był już Łukasz Trzciński, kierownik Domu Utopii w Nowej Hucie i osoba spoza MOCAK-owego układu. Jednak największe wrażenie robiły kandydatury osób z dużym lub bardzo dużym międzynarodowym doświadczeniem kuratorskim oraz instytucjonalnym: Anny Łazar (tłumaczki, kuratorki niegdyś związanej z Muzeum Sztuki w Łodzi, byłej dyrektorki Instytutów Polskich w Kijowie i Sankt Petersburgu), Joanny Warszy (kuratorki i redaktorki, dyrektorki artystycznej Public Art Munich oraz CuratorLab w sztokholmskim Uniwersytecie Konstfack, współkuratorki wystawy w Pawilonie Polskim na 59. Biennale w Wenecji) i Daniela Muzyczuka (byłego kierownika Działu Sztuki Nowoczesnej w MSŁ, autora licznych tekstów i kuratora szeregu wystaw, w tym Pawilonu Polskiego na 55. Biennale w Wenecji).
Merytoryczna dysproporcja pomiędzy kandydaturami nie może być oceniona inaczej niż jako rażąca.
Niestety wybrana została – bo trudno z pełnym przekonaniem użyć tu sformułowania „zwyciężyła” – Delfina Jałowik, postrzegana przez krakowskie (i nie tylko) środowisko jako człowiek Potockiej. W ten sposób potwierdził się czarny scenariusz dalszej zależności między instytucjami. Najpoważniejszym konkurentem Jałowik był Daniel Muzyczuk, który ostatecznie przegrał stosunkiem 4 głosów do 5 na rzecz kuratorki MOCAK-u. Czy głosami osób reprezentujących interesy magistratu (było ich w jury pięcioro)? Tego się nie dowiemy, jednak merytoryczna dysproporcja pomiędzy finałowymi kandydaturami nie może być oceniona inaczej niż jako rażąca. W najlepszym więc razie w jury zasiadły osoby skrajnie niekompetentne.
Jak zapewnia Katarzyna Oleksiak, przewodnicząca komisji i dyrektora Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK, konkurs miał bardzo wysoki poziom, zaś Jałowik „wyróżniła się głęboką wiedzą o środowisku sztuki współczesnej”. To cieszy. W komunikacie prasowym dotyczącym konkursu możemy też przeczytać o interesującym, ambitnym i autorskim pomyśle Jałowik na Bunkier i „wyrazistej linii programowej”. Na konkrety trzeba będzie jednak poczekać, ponieważ w krakowskich konkursach programów się nie publikuje. W komunikatach prasowych pojawiają się jedynie banalne ogólniki, takie jak współpraca z instytucjami krajowymi i międzynarodowymi, wystawy skupione na artystach i artystkach z Krakowa, poszerzenie oferty edukacyjnej dla odbiorców z różnych grup wiekowych oraz uczynienie Bunkra wraz z jego infrastrukturą „miejscem spotkań”. To raczej mowa-trawa rodem z kiepskich wniosków grantowych niż jakakolwiek wizja programowa.
Wynik konkursu na dyrektorę Bunkra Sztuki okazał się przewidywalny: w Krakowie bez zmian.
Robert Piaskowski, członek komisji i pełnomocnik Prezydenta ds. kultury, referował, że w konkursie „zmierzyły się […] bardzo rozbieżne i fascynujące wizje przyszłości Bunkra”. Niewykluczone, niemniej wynik okazał się przewidywalny: w Krakowie bez zmian. Jałowik jako nowa dyrektora została przedstawiona przez Piaskowskiego jako „ważny opiekun krakowskiego pola sztuki” i nie można wykluczyć, że jest to jej największa zaleta.
Jacek Majchrowski ogłosił niedawno, że nie będzie kandydował w najbliższych wyborach samorządowych. Niestety na ostatniej prostej zdążył jeszcze zabetonować drugą najważniejszą instytucję sztuki współczesnej w Krakowie na kolejne kilka lat. Jest to doświadczenie upokarzające.