Czas zamrożony . „immediatus” Rolanda Wirtza w Bunkrze Sztuki
W Bunkrze Sztuki coraz częściej pokazywane są wystawy fotografii, odcinające się jednocześnie od łatwych skojarzeń z pokazami World Press Photo. Ekspozycja prac Rolanda Wirtza, wykraczających daleko poza oswojone rozumienie fotografii, jest z pewnością jedną z ciekawszych tegorocznych wystaw i nie można przejść wobec niej obojętnie.
Ekspozycja obejmuje wszystkie poziomy Bunkra. Na każdym z nich rozlokowano jedną lub dwie obszerne instalacje, nad którymi artysta pracował w ostatnich latach. Mimo, że Wirtz nie należy do szeroko znanych artystów (to pierwsza wystawa jego prac w Polsce), kurator Krzysztof Siatka zerwał z układem chronologicznym i zaproponował inną historię. W pierwszych salach opowiada historię pisaną przez wielkie „H” skupioną na tzw. miejscach pamięci, zaś dalej bardziej osobistą, odnoszącą się do wydarzeń z życia samego artysty. Całość wieńczy praca poświęcona budynkowi i przeszłości Bunkra Sztuki.
Choć tytuł wystawy immediatus (łac. bezpośredni) akcentuje przede wszystkim technikę, w jakiej pracuje Wirtz (o czym szerzej za chwilę), to tematem przewodnim jest przemijanie. Otwierające wystawę fotografie z cyklu Kairos opowiadają o ostatnich chwilach budynków pamiętających wydarzenia z czasów II wojny światowej i komunizmu. Opustoszałe budowle przemysłowe na terenie Stoczni Gdańskiej, lotnisko Tempelhof i Pałac Republiki w Berlinie – wszystkie te miejsca Wirtz chwyta w ostatnim momencie ich życia, tuż przed rozbiórkami czy zamknięciem. Cykl Interferencje odnosi się do miejsc związanych z powojenną sytuacją polityczną Niemiec. Tym razem obiektyw nietypowego aparatu został skierowany na obie strony dawnej wewnątrzniemieckiej granicy zwanej Todesstreifen, pokazując równocześnie widok dwóch stron. Wskazany zabieg był możliwy do wykonania poprzez użycie siedmiometrowego papieru zagiętego w aparacie, na którym utrwalały się sceny.
W piwnicy Bunkra królują niepodzielnie dwa ujęcia przedstawiające, na pierwszy rzut oka, widok stadionu piłkarskiego tuż przed meczem lub po widowisku. Ale – coś jest nie tak z cyframi na wyświetlaczu, widzowie przypominają niewyraźne plamy, a piłkarzy zupełnie brak. Cykl 90 minut to kilka zdjęć z meczów ważnej dla artysty drużyny Schalke 04, naświetlanych przez tytułowe 90 minut. Powstała w Zagłębiu Ruhry drużyna składała się w dużej mierze z górników, zaś wielu z nich miało polskie korzenie. Poniekąd jest to opowieść o historii rodzinnej artysty. Rozbrzmiewający w galerii hymn Glück Auf!, śpiewaną przed meczami pieśń górników, wykonują sami wujowie artysty. Te zdjęcia opowiadają jeszcze o wydarzeniach z historii „ogólnej”, ale już przez pryzmat osobistych sympatii Wirtza, co prowadzi do intymnych instalacji w górnej części galerii. Pierwsza to sentymentalna pocztówka z ogrodu dziadków artysty, pomnik stuletniej jabłoni ściętej w lutym bieżącego roku. Prócz zdjęć zrobionych przez Wirtza oraz tych z domowego albumu, na instalację 223 składa się także stoliczek z butelkami bimbru przygotowanego z ostatnich 223 jabłek. Ustawienie fotografii jabłoni odpowiada 1:1 usytuowaniu aparatów w stosunku do drzewa w ogrodzie. Nostalgicznych opowieści domyka rząd zdjęć wybranych z cyklu Apparition. Smukły pionowy format i ujęcie na fragment ulicy z wieżą telewizyjną to stałe serii. Zmianie podlegają godzina i data, kiedy Wirtz wykonuje zdjęcie widoku z okna.
Pora wyjaśnić, na czym polega specyfika wirtzowskich zdjęć. Już w tekście kuratorskim znajduje się informacja o zapomnianej technice Cibachrome, w której tworzy Niemiec. Oznacza ona, że artysta naświetla zawsze pozytywowy papier fotograficzny, przez co wiszące w Bunkrze pokaźne obrazy są unikatami: to negatywy i odbitki w jednym, bez możliwości powielenia lub powiększenia. Owszem, można je zeskanować i powielać na podstawie skanu, ale oryginalny negatyw istnieje wyłącznie w postaci barwnej fotografii w galerii. Zdjęcia powstają w „aparatach” specjalnie przygotowanych przez artystę: do najszerszych zdjęć służy przetworzona paka ciężarówki, a mniejsze naświetlają się w rodzaju skrzyni z obiektywem (którą dokładnie można obejrzeć na jednym z filmów dokumentalnych wyświetlanych na wystawie). Słowo obrazy jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważ na podobieństwo obrazów malowanych farbami, są to niepowtarzalne egzemplarze i owszem, ich reprodukcje znajdują się w albumach czy internecie, ale wystawa prac Wirtza może wisieć tylko w jednym miejscu na świecie – co jest w pewnym sensie urzekające i należy do rzadkości w przypadku fotografii. W dodatku, Wirtz sprzedaje wyłącznie widoki z cyklu Apparition, pozostałe prace nie są na sprzedaż.
Fotografie-obrazy Wirtza stają się zatem autentycznymi świadkami dokumentowanych przez siebie chwil. Jeśli zdjęcia uległyby zniszczeniu, dokument przestałby istnieć. Technika Cibachrome wymaga od twórcy także 100 % precyzji – nie ma możliwości korekty, ani cyfrowej obróbki. Wydaje się, że jest to technika gwarantująca obiektywny ogląd sytuacji. Jednak artysta steruje tym „co” i „jak” utrwali papier. Od niego zależą choćby pora dnia, czas naświetlania i kadr, co kieruje interpretację na zamierzone tory. Kilka cech pojawia się we wszystkich pracach Wirtza.
Na pierwszy plan wysuwa się nostalgiczne podejście do życia. Nie dość, że Wirtz tropi miejsca u kresu swoich sił, to jeszcze uwiecznia je podczas świtów lub zachodów słońca – chwil, w których światło najpiękniej kształtuje zastane kształty, podkreślając ulotność momentu. Fotografie Wirtza pozostają żywymi pamiątkami po śmierci konkretnych obiektów. Zamiast melancholii – uczucia smutku po nienazwanej stracie, zdjęcia Wirtza emanują właśnie nostalgią – czułym smutkiem po jasno określonym końcu. Artysta nie trwa zatopiony w żałobie. Po skończonej pracy szuka kolejnego motywu opowiadającego o końcu, któremu poświęca na nowo uwagę, przygotowuje kamerę, format papieru i czeka na odpowiednią chwilę.
Technika Cibachrome, często z racji długiego czasu naświetlania, pozwala uzyskać niespotykaną głębię kolorów. Dzięki temu eksponowane fotografie są po prostu zachwycające formalnie i tym bardziej zachęcają do kontemplacji. Obok tak wyszukanych barw trudno nie zatrzymać się na choćby chwilę. Długi czas naświetlania sprawia także, że obrazy zdają się być trójwymiarowe, ponieważ najdrobniejsze elementy obrazu nabierają niespotykanej wyrazistości. W wielu pracach artysty łączą się takie przeciwieństwa, jak ostrość – rozmycie czy szczegółowość – malarskość. Bardzo celnie mówi o tym kurator, nazywając te zdjęcia równocześnie abstrakcyjnymi i hiperrealistycznymi. Obiektywna technika okazuje się być zatem czynnikiem niezwykle estetyzującym ukazane sceny. Skoro tyle staranności artysta poświęca urodzie kadrów, trudno je odczytywać inaczej niż jako afirmujące fakt przemijania, co zbliża je w wydźwięku do proustowskiego arcydzieła.
Ze wspomnianymi wyróżnikami łączy się także cecha, którą roboczo nazwałam uważnością. Wirtz niezwykle celnie chwyta istotę każdego miejsca lub momentu, którą przede wszystkim jest przemijanie i potrafi je podkreślić wybieranymi środkami. Zmierzchy, malowniczo zatarte ślady ruchu tylko podkreślają czas przeszły. Poza nim pojawiają się także inne warstwy znaczeniowe prac, które wypunktowuje Wirtz (autobiografia oraz refleksja o fotografii jako medium). W monumentalnych fotografiach z meczów obnażona została natomiast miałkość sytuacji, jej nieistotność w gruncie rzeczy: kto gdzie pobiegł, kto ile goli strzelił. Istotą tych wydarzeń, zdaje się udowadniać Wirtz, jest zgromadzenie ludzi, aby wspólnie przeżywać jakieś wydarzenie i to najbardziej wzrusza w tych kadrach. Jeszcze jedna odsłona uważności jest niezbędna w sztuce Wirtza – to uważność techniczna. Jeśli artysta nie przygotuje się perfekcyjnie w danej chwili, nie będzie szansy na kolejne„naciśnięcie spustu migawki”.
Na koniec kilka słów o instalacji Jawienie – jedynej, która nie składa się z fotografii. Ta zaskakująca symulacja okien jest ukłonem w stronę oryginalnej architektury budynku. Wirtz przypomina jak wyglądało dawniej piętro za sprawą transmisji, z kamer umieszczonych w miejscach dawnych okien, mapowanej na najwyższą część ścian. Zabieg odniesienia się do przeszłości Bunkra ostatnimi czasy stosunkowo często pojawia się w wystawach kuratorowanych przez Siatkę. Pracę Wirtza można interpretować jako zachętę do otwarcia się galerii na świat poza jej murami, wzbogacający misję krzewienia kultury o dynamiczny pierwiastek.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Roland Wirtz
- Wystawa
- immediatus
- Miejsce
- Bunkier Sztuki
- Czas trwania
- 22.03-3.05.2015
- Osoba kuratorska
- Krzysztof Siatka
- Fotografie
- Studio FilmLove
- Strona internetowa
- bunkier.art.pl