„Co oczy widziały” Jarosława Modzelewskiego w Galerii Ego
„Kiedy przyglądam się moim obrazom to zauważam, że w przytłaczającej większości są one wynikiem obserwacji, a właściwie wynikiem bardzo konkretnego zaobserwowania jakiejś sytuacji, która miała miejsce w rzeczywistym czasie i miejscu.”[1] Temu zdaniu wypowiedzianemu wiele lat temu artysta jest do dziś wierny, bo to dostrzeżone przez niego zdarzenia stają się powodem i pretekstem dla których nieustannie podejmuje wysiłek malowania. I choć uwiecznia na płótnach najczęściej zwyczajnych ludzi w ich naturalnym otoczeniu skupionych na wykonywanej czynności, to sam pejzaż traktuje bardzo umownie wybierając z całości tylko te elementy, które uznaje za niezbędne dla „umiejscowienia” postaci ludzi i zwierząt. Ważne, by nie wyrywać ich z naturalnego kontekstu, nie odbierać przynależnej im aury. Ten element jest istotny, bowiem bohaterowie jego obrazów jako przeciętni reprezentanci swoich zawodów i środowisk (raczej smutni, przygaszeni troskami dnia codziennego, skromnie odziani) i towarzyszące im zwierzęta (zdecydowanie nie należące do rasowych) nie mogą być pokazani w oderwaniu od naturalnego środowiska.
Trawestując tytuł słynnego filmu braci Coen[2] można powiedzieć, że przywołane zdarzenia w obrazach Modzelewskiego „To nie jest kraj dla celebrytów”, bowiem ich sceneria nie przynależy do królestwa blichtru, ale całkiem zwyczajnej przeciętności. Tu nikt nikogo nie udaje, wszyscy są na miejscu, wszyscy u siebie. Kontekst odgrywa w jego pracach istotną rolę, bo stanowi szkielet, na którym zasadza się istota dzieła, ale to dopiero związek malarza z obiektem jest kluczowy.
Modzelewski przygląda się ludziom, zwierzętom oraz światu, który ich otacza z akceptacją, a nawet delikatną czułością (dotyczy to także pejzażu), czasami z odrobiną humoru. Poza dostrzeżoną sytuacją zapewne jest jeszcze coś, co przykuwa oko malarza. Może nim być zaskakujący układ barw, ciekawa kompozycja, rodzaj światła itd… Artysta poszukuje wzrokiem sytuacji inspirujących, wyzwalających potencjał i impuls do działania, którego efektem końcowym jest namalowany obraz. Karl Ove Knausgård w ostatnim tomie swojego dzieła Moja walka[3] zauważa, że: „Wszelkie znaczenie rodzi się ze spojrzenia. Znaczenie nie jest czymś, co świat ma lub czego nie ma, to my je mu nadajemy. Spojrzenie sprawia, że to co zewnętrzne, zmienia się w wewnętrzne(…).Wszelkie znaczenie rodzi się w spojrzeniu, wszelki sens rodzi się w sercu”.
Słowa norweskiego pisarza można by odnieść do malarstwa Jarosława Modzelewskiego, gdyby nie fakt, że artysta przewrotnie odwraca to twierdzenie wskazując na obrazy, jako instrumenty sprawcze, które „kazały się namalować”. Cóż to oznacza ? Co skłoniło i ciągle skłania malarza do pracy?
Jeśli potraktuje się polecenie zatrzymania wzroku poważnie, to należy stwierdzić, że obrazy, które „narzucają się” malarzowi wynikają z siły emocji, które w nim wywołały. To o ich przywołanie toczy się późniejszy bój przy sztaludze i zdarza się – szczęśliwie dla nas często – że ta bitwa zostaje wygrana…
Maria Taszycka
[1] Jarosław Modzelewski, Przegląd z malarstwa, Galeria Sztuki Współczesnej, Bunkier Sztuki, Kraków, 2000
[2] To nie jest kraj dla starych ludzi, reż. Joel i Ethan Coen, 2007, prod. USA
[3] Karl Ove Knausgård, Moja Walka, t. 6, Wydawnictwo Literackie, Warszawa, 2018 (przekł. Iwona
Zimnicka)
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Jarosław Modzelewski
- Wystawa
- Co oczy widziały
- Miejsce
- Galeria Ego, Poznań
- Czas trwania
- 4.04–31.05.2019
- Strona internetowa
- galeriaego.pl
- Indeks
- Galeria Ego Jarosław Modzelewski