Zuchwałe „Dziedzictwo”
Kuratorzy wystawy towarzyszącej queerowemu festiwalowi Pomada nie przesadzają, pisząc, że Dziedzictwo jest wystawą szkicową, zadaną lekcją do odrobienia w przyszłości. Istotnie, na pokazie prace ściśle artystyczne zostają zrównoważone, a nawet zdominowane przez różnego rodzaju archiwalia – od kanonicznych dla historii polskiej nieheteronormatywności lektur, poprzez dokumentacje performensów i spektakli odnoszących się do queeru aż do nieprzypadkowych quasi-obiektów znalezionych, takich jak krawaty Jarosława Iwaszkiewicza czy laski Jacka Dehnela. Całość tworzy wystawę niewątpliwie ciekawą, ale i trochę kuriozalną, bo przecież jest coś nieuchronnie śmiesznego, szkolnego w wyeksponowaniu w szklanych gablotach otwartych książek Geneta, Gombrowicza, Nasierowskiego, a nawet przedruku zabytkowej publikacji Roty Konopnickiej. Puryści mogą się zżymać na łopatologiczne wystawiennictwo, ale trio kuratorskie w postaci Michała Grzegorzka, Karola Radziszewskiego i Wojciecha Szymańskiego ewidentnie wie, co robi. Sklecając taką ekspozycję zaświadczają o czymś o wiele ważniejszym niż sama obecność nienormatywnych tożsamości i praktyk w polskiej kulturze – a mianowicie, że do dziś nie mają one właściwie żadnej historii, na podstawie której można by osnuć wystawę. Pracują niemalże z samymi surowymi materiałami, czekającymi na wpisanie w szerszą narrację, na razie stanowiąc oderwane archipelagi sytuujące się poza ramami historycznej refleksji.
Zaprojektowana ku przyszłości wystawa jest na wielu płaszczyznach bardzo obiecująca, ponieważ w zestawieniu z klasycznymi już pracami zdecydowanie obronną ręką wychodzą dzieła powstające na bieżąco, a przede wszystkim obrazy samego Radziszewskiego i Mikołaja Sobczaka.
Dziedzictwo jest więc wystawą paradoksalną, pokazującą własne zaplecze jako projekt in progress. Z poczucia zaledwie początku długiej pracy nad polskim queerem bierze się też zapewne niezwykle szerokie spektrum pokazywanych na – swoją drogą niewielkiej – wystawie w Pałacu Kultury. Natalia LL, Katarzyna Kozyra, Sędzia Główny, Krzysztof Jung, Przemek Branas, Daniel Rycharski, a wraz z nimi także nazwiska ze świata teatru i literatury – wyobrażam sobie, że tylko na tak swobodnym i bezpretensjonalnym pokazie ten ogrom twórczości może tworzyć koherentną i sensowną wypowiedź. Ale też bez przesady, mamy w końcu do czynienia z queerem, więc kuratorzy pozwalają sobie na dużo żartu, dystansu i wyznaczania granic w najmniej spodziewanych miejscach – jak dobrze jest sobie na przykład przypomnieć, że najdroższy obraz w polskich zbiorach jest dziełem homoseksualnego artysty, o czym przypomina zgrzebna i do wystawy dołączona niejako od niechcenia reprodukcja Portretu damy z gronostajem Leonarda da Vinci. Trio queeruje zatem historię na całego, ignorując kuratorski zdrowy rozsądek i właśnie ta celowa niezaradność jest największą siłą ekspozycji. Ukazuje nieoszlifowane jeszcze bogactwo nieheteronormatywnych tropów we wszystkich chyba przejawach kultury, zestawiając na wzór Warburgowskiego Mnemosyne renesansowe nagrobki z teatrem Garbaczewskiego oraz tęczowo-kibicowskie szaliki z garderobą pierwszego geja literatury XX wieku.
Zaprojektowana ku przyszłości wystawa jest też na wielu płaszczyznach bardzo obiecująca, ponieważ w zestawieniu z klasycznymi już (niezależnie, jakim oksymoronem jest „klasyczny queer”) pracami zdecydowanie obronną ręką wychodzą dzieła powstające na bieżąco, a przede wszystkim obrazy samego Radziszewskiego i Mikołaja Sobczaka. Pierwszy pokazuje na wystawie dwie rewelacyjne prace z cyklu Poczet, w którym portretuje postaci queerowej historii polskiej kultury. Trochę w duchu eksperymentów z ostatnich lat (przede wszystkim malarskiego cyklu Ali) obrazy zapowiadają chyba nową fazę w jego twórczości – ciągle jest w nich dużo Picassa i kubizmu, ale charakterystyczny dla Radziszewskiego graficzny kontur uspokaja się, nabierając pewności i zdecydowania, czego pewnie należałoby się spodziewać w żartobliwym skinięciu do Matejki. Co więcej, mimo że wyraźnie zainspirowane tradycją, są to obrazy zaskakująco świeże i współczesne, wykorzystujące w maksymalny sposób minimalną ilość malarskich środków, przede wszystkim pulsujący, żywy kolor.
Mikołaj Sobczak dysponuje rzadkim talentem do ściągania z cokołów istotnych, drażliwych, a nawet poruszających tematów i tworzenia wypowiedzi pozbawionej pretensji i patetyzmu. Co ciekawe – i co również chwytają kuratorzy – nie zawsze udaje się to kanonicznym artystom…
Z tradycyjnych technik korzysta i Sobczak w obrazie przedstawiającym drag queens wysysające życie z trupa nazisty. W dosłowności i brzydocie obrazu artysty jest dużo trafności, humoru i swobody, nawet jeśli Sobczak nie jest najlepszym malarzem, chociaż zręczności – widocznej najlepiej w plastycznym i pełnym wyobraźni potraktowaniu twarzy bohaterek – nie sposób mu odmówić. Obrazowi artysty brakuje może subwersywnej siły i ambicji, jaką ma wystawiany w tym samym czasie w Muzeum Geologicznym jego film o queerowaniu historii naturalnej (sic!) i transgenderowych ruchach rewolucyjnych, niemniej udowadnia konsekwencję zainteresowań i świadome eksperymentowanie z językami ich artykulacji. Przede wszystkim jednak Sobczak dysponuje rzadkim talentem do ściągania z cokołów istotnych, drażliwych, a nawet poruszających tematów i tworzenia wypowiedzi pozbawionej pretensji i patetyzmu. Co ciekawe – i co również chwytają kuratorzy – nie zawsze udaje się to kanonicznym artystom…
Lekkość wystawy nie daje jednak spokojnego zadowolenia i jednoznacznej nadziei, ponieważ czasem zupełnie otwarcie, a najczęściej podskórnie, wyraża się w niej też oczywisty przecież opór wobec nienormatywnych postaw. Jak znacząca jest lakoniczna rozmowa o uszyciu kibicowskiego szalika z napisem „Tęczowi patrioci” (praca Kaspra Lecnima) i nieskonkretyzowanych, ale zdecydowanych wątpliwościach producenta, czy może tęczę zestawić z godłem Polski. Przeświadczenie o sprzecznym charakterze polskości i queeru – chociaż skutecznie zweryfikowane przez imponujące zbiory Dziedzictwa – siłą rzeczy jest jednym z niewypowiedzianych tematów wystawy, zwłaszcza po stronie jej kontekstów. Samo umiejscowienie ekspozycji w Pałacu Kultury jest znaczące i to na wielu poziomach – po pierwsze są to jedne z najbardziej reprezentatywnych, a więc zachowawczych wnętrz Warszawy, po drugie jednak dalej żywe są konotacje Pałacu z obcą tkanką zaimplementowaną wbrew woli mieszkańców, oswajaną i przyswajaną dopiero przez młodsze pokolenia warszawiaków. Dziedzictwo wyraźnie współgra z tym drugim kontekstem, wpisując w kanon polskiej kultury, a wbrew woli obrońców mitycznej polskości, queerowe bohaterki i bohaterów, interpretatorów, działaczki, archiwistów i badaczki oraz wyznaczając jednocześnie niezliczone ścieżki dalszych poszukiwań, ale już sygnalizując, jakie skarby mogą być jeszcze do znalezienia.
W tym, że Dziedzictwo wystawione zostało akurat teraz, jest też coś zuchwałego. W obliczu jawnie homofobicznych uwag lub równie homofobicznego milczenia najwyższych szczeblem osób w kraju odrobienie lekcji queerowania polskiej kultury jest ważniejsze niż kiedykolwiek. Dokumentowanie nieheteronormatywnego życia ma w ramach Pomady wymiar o wiele ważniejszy niż artystyczny – chodzi przecież o tworzenie społeczności, zbudowanie solidarności poza nuklearnymi rodzinami i ekonomicznymi wspólnotami. Dziedzictwo odnosi w końcu sukces również jako wystawa o możliwościach utopijnego myślenia – o tożsamościach, społecznościach, zachowaniach – którego krytyczny wymiar artyści i badacze powinni odkryć dziś od nowa.
Aleksander Kmak – filmoznawca, krytyk i redaktor. Jego zainteresowania ogniskują się na przecięciu kultury wizualnej, filozofii, historii sztuki i współczesnego kina. Stale współpracuje z „Szumem”, „Czasem Kultury” i „Kinem”, publikował także m.in. w „Kwartalniku Filmowym”, „Widoku” i „Ekranach”. Laureat II i III nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2022, 2023). Kocha Doktora Faustusa, język japoński i swojego psa.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Wystawa
- „Dziedzictwo”, wystawa zorganizowana przez Queer Archives Institute w ramach Pomady 7.
- Miejsce
- Pałac Kultury i Nauki, Warszawa
- Czas trwania
- 29.09–1.10.2017
- Osoba kuratorska
- Michał Grzegorzek, Karol Radziszewski, Wojciech Szymański
- Fotografie
- Bartosz Górka
- Strona internetowa
- pomadapomada.pl