Aleksandra Kubiak, artystka żyjąca dzisiaj
Aleksandra Kubiak żyje, przygląda się jednak intensywnie problemowi nie-życia oraz życia zdominowanego przez chorobę, biedę i wykluczenie. Pracuje w oparciu o doświadczenie biograficzne, co bywa uznawane za formę autoterapii. Często sięga bowiem po intensywne, trzymające w napięciu traumatyczne doświadczenia, ale nie po medykalizację i popularne w naszym systemie odniesień kulturowych sakralizowanie ofiary. Korzysta z własnych trudnych przeżyć, robi to jednak w polu sztuki. Jej prace istnieją w odniesieniu do instytucji artystycznych – uczelni, miejsc wystawienniczych, wydawnictw i pism, decyzji kuratorek i krytyków oraz obowiązującego w tym obszarze języka i wartości. Nie leży na filmowanej ukrytą kamerą kozetce u psychoanalityczki czy psychoanalityka. Przełamując wstyd, zajmuje się natomiast przemocą wobec kobiet i dzieci na przykładzie własnej rodziny. Wprowadza ożywczy wzorzec konfrontacji z traumatyczną opowieścią z siłą, która pozwala zbudować życie na nowo.
Artystka buduje siłę do zdefiniowania na nowo i siebie, i przestrzeni publicznej.
Prace Aleksandry Kubiak mówią o doświadczeniu Polki. Wynikają z powszechnego w naszym kraju kodu kulturowego – dotyczą polityki, praktyki artystycznej, zainteresowań, radości i zmartwień. Nie mają charakteru obiektywnej rejestracji rzeczywistości. Artystka mierzy się z pewnymi obszarami wrażliwości grupowej/społecznej, które wynikają z jej biografii, ale są też konstruowane w sytuacji społecznej zmiany dokonującej się na naszych oczach. Posługuje się obrazem, elementami spektaklu, performansu i rejestracją filmową, a gdzieś na początku jej działań znajduje się tekst, który nieustannie mutuje na potrzeby nowych publikacji i kolejnych prac. Niejednokrotnie wykorzystuje domowe archiwum – zdjęcia, dokumenty, ubrania, a także wspomnienia przestrzeni i sytuacji. Sposób, w jaki artystka działa na archiwaliach, czy to zupełnie prywatnych, czy związanych z innymi artystami, osobami faktycznie nie-żywymi, już oddzielonymi od wytworzonych przez siebie dokumentów, tekstów, zdjęć, zakończonych lub przerwanych spraw, jest unikalny. Wprowadza ona perspektywę jednostki, która nie chce przykrawać swojego obrazu przeszłości do obowiązujących norm omijających ogromny fragment osobniczego doświadczenia, i zamykających to doświadczenie w spetryfikowanych ramach narracyjnych.
Fantazjując o przyszłej historyczce, albo nawet historyku kultury, mogę sobie wyobrazić sytuację, w której włącza ona/on filmy Aleksandry Kubiak do badań nad zmianą obyczajowości w Polsce np. w okresie po wstąpieniu do Unii Europejskiej (dyplom magisterski Kubiak obroniła wspólnie z Karoliną Wiktor w duecie Grupa Sędzia Główny akurat w 2004 roku) lub jeszcze lepiej – do badań nad autonomizacją języka polskich kobiet na początku wieku XXI.
Przeczytałam niedawno katalog wystawy Polka. Medium. Cień. Wyobrażenie. 1, która zrobiła na mnie w czasach studenckich duże wrażenie. Minęło półtorej dekady i widzę, ile od czasu tej wystawy powstało książek, prac, tekstów kiełkujących z tego, co zostało zasiane na wyklejonych zdjęciami ścianach Zamku Ujazdowskiego w Warszawie. Tematy, które 15 lat wcześniej odbierałam w większości jako fascynujący dyskurs naukowy i elitarny (tzn. nie podejmowany w szerszych kręgach społecznych), dzisiaj wyprowadzają kobiety na ulice. Wystawa zebrała sposoby kanalizowania kobiecości w naszej kulturze. Wspominam o niej, bo myślę, że prace Aleksandry Kubiak oscylując wokół podobnych zagadnień (np. ciało, dom, wiara, ale też reprezentacja), kreują obraz kobiety, która – chociaż pogrążona w traumie i lęku przed śmiercią – buduje siłę do zdefiniowania na nowo i siebie, i przestrzeni publicznej.
Przykładem może być praca We Need a Dead Body to Communicate, hommage á Jenny Holzer z roku 2015. „Potrzebujemy martwego ciała, żeby się komunikować” (hołd dla Jenny Holzer) – zdanie rzeczywiście wypowiedziane w kontekście rodzinnego pogrzebu, wyniesione w abstrakcyjną, otwartą na tworzenie znaczeń przestrzeń w formie neutralnego napisu (czcionka: Times New Roman, materiał: styrodur, wymiary: 388 Å~ 12 cm) zaczyna wibrować odniesieniami do tak uwielbianego w naszej kulturze martwego, podatnego na manipulację ciała – np. składanej do grobu, uosabianej przez zszarganą kobietę Polonii, czy też ciała konkretnej, przenoszonej z miejsca na miejsce w imię dumy narodowej ofiary – najczęściej męskiej, wojskowej i najczęściej pogrzebanej za wschodnią granicą, tak, żeby porządnie zaznaczyć terytorium wpływu. Praca została pokazana na wystawie Jutro nic nie będzie, jeśli dziś się nie wydarzy odnoszącej się do twórczości długowiecznego wrocławianina Alexandra Camaro, którego twórczość naziści, podobnie jak sztukę wielu innych wybitnych artystów pracujących w idiomie nowoczesności (tzn. poza zasadą uwznioślania rasy pan.w, bohaterskiego realizmu i „czystości rasowej”), uznali za zdegenerowaną, zakazując jej wystawiania. Dzięki środkom na produkcję, które można było pozyskać za sprawą wystawy, Kubiak zrealizowała film Myślała o nim Mru, gdzie przyglądała się sposobom funkcjonowania kobiet skupionych wokół Camaro. Napis mógł być też odczytany dosłownie jako gorzka refleksja, że martwy uznany artysta jest warunkiem koniecznym do prezentacji artystów współczesnych . Film podnosi również kwestię bogactwa symbolicznego, pokazując, że wypływa ona ze strukturalnych nierówności i uprzywilejowania, które możliwe jest czyimś kosztem. Aleksandra Kubiak w swoim filmie występowała jako artystka współodczuwająca z kobietami, których potencjał został podporządkowany interesom Alexandra Camaro. W rolę artysty wcielił się Cezary Zygmunt Molenda. Zbudował on opowieść z perspektywy geja, aktora, kwiaciarza, ojca i bitego dziecka, równie ważną jak biografia długowiecznego artysty. Aleksandra Kubiak po raz kolejny podkreśla, że istotne jest nie tylko, o kim się opowiada, ale kto opowiada. Kulminacyjnym punktem filmu staje się konfrontacja obojga bohaterów z rzeźbą – chochołem o wymownej nazwie „słomiany kutas”. Oboje mierzą się z ważnym pytaniem, jak ułożyć relację ze zdekonstruowaną męskością.
Podobny rodzaj symbolicznego nasycenia i przesunięcia nastąpił przy okazji projektu Więzy w okolicach pomnika Matki Polki w Raciborzu. Projekt zrealizowany został w maju 2006 roku w ramach duetu performerskiego Grupa Sędzia Główny współtworzonego przez Aleksandrę Kubiak i Karolinę Wiktor od ich czasów studenckich w Zielonej Górze. Sędziny pełniły straż przy monumencie Matki Polki, na którym wyświetlany był napis w czterech językach: „Gdziekolwiek jesteś, jestem z tobą”. Następnie weszły między publiczność i szeptały: „Pamiętaj, zawsze będę przy tobie”. Podłożem było doświadczenie osobiste, niemniej pomnik został przez performerki na nowo osadzony znaczeniowo. To nie chmurni faceci w mundurach, a kobiety w czarnych perukach i sukienkach pełniły przy nim straż, a ich doświadczenie i wrażliwość stały się kluczem do czytania pomnika. Dziewięć lat później, w roku 2015, w tym samym Raciborzu liczącym 55 tysięcy mieszkańców, jedenaście kobiet karmiło piersią pod pomnikiem swoje niemowlęta na potrzeby projektu fotograficznego Izabeli Czerwińskiej2, zaś 5 stycznia 2021 roku posłanka Marcelina Zawisza nakarmiła piersią swoje dziecko w sejmie.
Już nie ofiara, już nie bohaterka
Działania Aleksandry Kubiak w przestrzeni publicznej opierają się w ostatnich latach na doświadczeniu autobiograficznym, nad którym umie się ona pochylić, i od którego potrafi się wyabstrahować, unikając zarazem popadnięcia w dominujące konwencje narracyjne. W jej indywidualnych pracach powstałych po zamknięciu Grupy Sędzia Główny w 2013 roku, pojawiło się inne „ja” – uchwytny, choć zmienny podmiot (podmiotka?) – Aleksandra Kubiak, kobieta, artystka, ale też „ja” podlegające kształtowaniu, które staje się na wibrującym pograniczu performansu, filmu i negocjowaniu spetryfikowanych symboli, Ale ma też bardzo konkretny punkt wyjścia w rzeczywistości, której nikt nie może zanegować. Rzeczywistości własnego doświadczenia biograficznego.
Czy możliwe jest zbudowanie relacji, ale przy zachowaniu autonomii, z bufonowatym, toksycznym, słomianym per se konstruktem męskości, który wywołuje zarazem lęk i pożądanie?
Performatywne filmy artystki są nieśpieszne. Nie dzieją się w zbyt intensywnie napierającym czasie rzeczywistym, działania można powtórzyć, sytuację da się cofnąć. Podmiot Kubiak nie wykuwa się w dyskursie heroicznym ani ofiarniczym. W toku autoanalizy nie szuka wyższej sprawy, czy to społecznej, czy narodowej. Wychodzi od własnej historii i swojego ciała. Idzie za sobą, używa obecnych w kulturze trop.w na własnych zasadach, na przykład podnosząc z martwych swoją matkę. Oczywiście, umowność tego działania pozostaje wyraźna, niemniej artystka przejmuje gest konwencjonalnie zarezerwowany dla Boga Ojca. Aleksandra Kubiak jako cierpiąca człowiek, jako córka wskrzesza martwą matkę. Dzieje się to w ramach performansu delegowanego Śliczna jesteś, Laleczko. Aktorka Elżbieta Lisowska-Kopeć ubiera się w prawdziwe stroje matki artystki i zostaje ucharakteryzowana zgodnie z ostatnimi zdjęciami odgrywanej postaci. Artystka i aktorka postępują zgodnie z niedomkniętym scenariuszem pokazującym kolejność planowanych zdarzeń, ale otwartym na realne emocje i rzeczywistość. I w ramach tego niedomknięcia Aleksandra Kubiak przez mgnienie oka wierzy, że odwiedza ją matka. Wierzy. Podobnie migotliwie wierzą ludzie – mieszkańcy Olszyny, rodzinnej miejscowości i sceny dramatu Kubiaków, którzy widzą Aleksandrę wraz z matką na cmentarzu, nad matczynym grobem. Artystka dokonuje też symbolicznej operacji na ojcu w pracy Żyj, głuptasie!. Ojciec jako bardziej niebezpieczny niż matka wcielony zostaje w szmacianą lalkę i zamknięty w wieku dziecięcym, jako tako oswojony, skonfrontowany ze swoją zbrodnią popełnioną w dorosłości.
Mniej znana praca Rzeka z 2014 roku to działanie na ogromnym martwym sumie wyrzuconym pewnego letniego dnia na brzeg rzeki. Kubiak tak pisze o rybie: „Próbowałam się do niej przytulić, zrobić zdjęcia. Ale obcując z nią, wpadłam w przerażenie. Bałam się, że śmierć wprost z trupa wejdzie we mnie, że się nią zarażę”. Ostatecznie w wideoperformansie naga artystka rąbie martwe truchło ryby siekierą. Pokonuje śmierć. Nadmienię, że na zdjęciu Myślałam o nim z 2020, które powstało przy okazji filmu Myślała o nim Mru autorka stoi naga przy wielkim słomianym penisie i „bawi się ogniem”. Tym samym stawia pytanie, czy możliwe jest zbudowanie relacji, ale przy zachowaniu autonomii, z bufonowatym, toksycznym, słomianym per se konstruktem męskości, który jednak wywołuje lęk i pożądanie.
Inni w perspektywie „ja”
Praktyka artystyczna Aleksandry Kubiak dotyczy też osób wykluczonych. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o performansie Dolce Vita z udziałem poruszającego się na wózku Henryka Serafina, z którym artystka pracowała nad pokazem tanga, pomyślałam, że postawiła przed sobą bardzo trudne zadanie. Chcąc przeciwdziałać degradacji starego, trudniącego się żebractwem mężczyzny z problemem alkoholowym, wymyśliła wsp.lny wielomiesięczny projekt, jednocześnie będący dla niego opłacaną pracą. Czy w Henryku Serafinie artystka osadziła po trosze własnego ojca? Czy Dolce Vita z 2011 roku doprowadził do filmu Śliczna jesteś, Laleczko powstałego pięć lat później? Trudno odpowiedzieć na te pytania, choć wydaje się, ze wcześniejszy film był zapowiedzią późniejszego.
Dwie inne prace dotyczące domu to film Baraca z 2012 roku powstały w ramach OUT of STH. Biennale Sztuki Zewnętrznej vol. 3: Sąsiedzi we Wrocławiu i obiekt z roku 2014 Powietrze w moim domu było ciężkie. Teraz waży 26 kilo. W pierwszym artystka wykorzystuje instytucję festiwalu, żeby przed Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu (nie za bardzo włączającym się w pomysł działań wokół kultury romskiej), postawić romski anarchodom zbudowany ze starych drzwi, przeniesiony z nielegalnego koczowiska na Psim Polu. Romowie w toku długich negocjacji zgodzili się zbudować dom przed muzeum, myśląc, że artystka w nim zamieszka. Po co w przeciwnym razie budować dom, poza tym, że dostali w zamian agregat prądotwórczy? Późniejsza o dwa lata praca to minimalistyczny obiekt, który odtwarza wnętrze jej rodzinnego domu szczelnie wypełnione gipsem. W takim zapełnieniu nic się już nie może wydarzyć. To właściwie zalana gipsem trumna. Zamknięty rozdział.
Być może ćwicząc możliwość zmiany, artystka podejmuje działania na wykluczonych, którzy z jednej strony są zasklepieni w swoich problemach, ale z drugiej jakoś wyraźni i podatni na wejście obcego. Czy rodzina przemocowego konserwatywnego polityka lub profesora z problemem alkoholowym pozwoliłaby na wejście w swój krąg? Być może dzięki tym projektom pojęcie domu w naszym kraju zostaje poszerzone.
Siła
Aleksandra Kubiak stworzyła samodzielny podmiot artystyczny – „ja” współczesne, samoświadome, straumatyzowane, sprawcze, ale odległe od bycia bierną ofiarą. To „ja” nie tyle zwycięża trudną przeszłość, co żmudnie i twórczo przepracowuje ją w procesie, nie w pojedynczym heroicznym czynie. To „ja” mówiące o doświadczeniu rodziny, w którym skoncentrowały się nie tylko tragiczne losy artystki, ale też o problemach wreszcie podejmowanych przez polską debatę publiczną.
Niezwykła siła tych projektów bierze się jednak stąd, że artystka nie ilustruje dyskursu, który ją poniesie (to częsty problem w wypadku prac o Holokauście: najdrobniejszy, nierzadko przy bliższym spojrzeniu infantylny gest nabiera ogromnej siły, kapitalizując wcześniejszą zbiorową pracę włożoną w wypracowanie dyskursu). Artystka idzie za sobą. Idzie ścieżką kobiety, która potrafi rozpoznać mielizny egotyzmu (ważnym elementem prac jest uznanie, docenienie i zindywidualizowanie roli i podmiotowości os.b biorących udział w jej projektach – aktorzy, operatorzy i inni, bez których nic by się nie wydarzyło), jest współczesna i egalitarna. Moją ulubioną pracą jest Pozycja siły z 2017 roku. Artystka mówiła: „Uczestnikom Czarnego Protestu zaproponowałam zatrzymanie się na dwie minuty w pozycji siły. Skorzystałam z wynik.w badań prof. Amy Cuddy, która obserwowała wpływ pozycji ciała na nasze samopoczucie. Trudno jest podjąć decyzje i zachować spokój, będąc pod wpływem zewnętrznej presji. Zapowiedź radykalizacji polskiego prawa aborcyjnego bez wątpienia jest taką sytuacją. Przyjęcie pozycji siły, zatrzymanie się w niej na dwie minuty pozwala obniżyć hormon stresu – kortyzolu oraz przywrócić do równowagi testosteron. Łatwiej wtedy zapanować nad emocjami, zdystansować się do sytuacji i podjąć decyzje zabezpieczające nasze prawa”.
luty 2021
[1] Agnieszka Zawadowska, Maria Janion, Monika Grodzka, Katarzyna Czeczot, Polka. Medium. Cień. Wyobrażenie. Przewodnik, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa 2005.
[2] 11 mam karmiło swoje dzieci pod pomnikiem Matki Polki, nowiny.pl, https://www.nowiny.pl/lifestyle/112505-11-mam-karmilo-swoje-dzieci-pod-pomnikiem-matki-polki.html, dostęp 6.02.2021.
Niniejszy fragment pochodzi z książki Zrobię serce, koncepcja: Aleksandra Kubiak i Wojciech Kozłowski, pod redakcją Anny Łazar. Wydany nakładem BWA Zielona Góra. Autorzy tekstów: Paweł Dybel, Marta Gendera, Wojciech Kozłowski, Aleksandra Kubiak, Anna Łazar, Marta Miś, Karol Sienkiewicz, Marek Wasilewski.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Aleksandra Kubiak
- Osoby autorskie
- Aleksandra Kubiak
- Tytuł
- Zrobię Serce
- Miejsce
- BWA Zielona Góra
- Wydawnictwo
- BWA Zielona Góra
- Data i miejsce wydania
- 2022
- Strona internetowa
- bwazg.pl/publikacje