Wyrwa, piekło kobiet i rewolucja
Od jakiegoś czasu obsesyjnie w dzień i w nocy wraca do mnie pewna scena. Zwiedziałam kiedyś w Bretanii wielkie tajemnicze fenomeny prehistoryczne: kultowe, megalityczne ogromne kamienie sterczące wysoko w górę, czasami ułożone w tajemnicze kształty. Nazywa się je „menhirami” – po bretońsku men oznacza „kamień”, a hir „długi”. Oczywistość nazwy niezwykłego fenomenu przykrywa absolutna niewiadoma jego pochodzenia i znaczenia. „Nie wiemy nic a nic o menhirach” – powtarzał, niczym refren, narrator filmu, który masowo oglądali turyści podczas kolejnych seansów następujących po sobie jak rytmiczne i niewzruszone fale oceanu. Absurdalność sytuacji i paradoks przymusu dystrybucji wiedzy, której nie ma, pozostawiały specyficzne wrażenie. „Niewiedzący” film ukazywał naszą rezygnację wobec poznawczej niemożliwości, ale wyrażał, przyznajmy ironicznie, rodzaj ulgi związanej z poczuciem przegranej. W historii i prehistorii ludzkości są takie fenomeny natury i kultury (albo naturokultury), których nie da się wyjaśnić. Przeszłość zasłania tajemnica.
Przyszłość i numeryczny wstrząs narracyjny
Tymczasem znaleźliśmy się w takim momencie historycznym, w którym podobna sytuacja dotyczy przyszłości – jeszcze niedawno dość przewidywalnej. Izolacja z powodu światowej pandemii COVID-19 to rodzaj nie tylko przerwy, ale wyrwy w dotychczasowym porządku myślenia. Uderza skala degradacji infrastruktury medycznej w zaawansowanych kapitalistycznych społeczeństwach zachodnich, które nie były w stanie podołać szczytowi epidemii. Uderza konieczność przewartościowania rozumienia globalnych podziałów. Izolacja doprowadza do zwielokrotnionego zatrzymania, powoduje przymus wycofania i rodzaj narracyjnego wstrząsu, który trudno uporządkować. Ale ten wstrząs, który dla jednych jest spotkaniem z pasywnością i własną niemocą, dla innych staje się prawdziwym obliczem kataklizmu: traumą i bezradnością wobec śmierci. Szok i zerwanie rodzi przymus mówienia zbyt wiele, tego, co już wiemy. Znaczenia teraźniejszości nie da się wyraźnie wytyczyć, ale można je projektować. Żyliśmy pośpiesznie, w ideologii kumulacji, efektywności i produktywności. Siedzimy w domu skazani na bierność, nieruchomość, pasywne trwanie i wzmożoną pseudoproduktywność. Ale COVID-19 jest doświadczeniem globalnym, wielopłaszczyznowym, toczącym się w wielu rzeczywistościach naraz. Ujawnia nierówności – nie tylko te, w których żyliśmy, ale również i te, których nie dostrzegaliśmy, daleko od nas. Jest jednocześnie doświadczeniem zbiorowym i intymnym.
Epidemia, która pierwotnie w naszym wyobrażeniu miała celować w figurę patriarchy, czyli mężczyzny w zaawansowanym wieku, według najnowszych doniesień w istotny sposób może wpłynąć również na zdrowie dzieci. W Polsce liczba zgonów mężczyzn i kobiet znacząco się nie różni. Ale wobec załamania porządku transformacja społeczna jest czymś więcej niż postulatem – staje się fundamentalnym i witalnym wymogiem życiowym.
Socjologowie podkreślają już dzisiaj, że epidemia COVID-19 i jej znaczenie określi XXI wiek. Izolacja spłaszczyła krzywą i ocaliła ludzkie życia (szacuje się na przykład, że 30 tysięcy zmarłych we Francji zamieniłoby się w 150 tysięcy). Ale wprowadziła nas równocześnie w stan prawomocnej, całkowitej numerycznej kontroli, która znajduje się u progu powszechnej realizacji. Epidemia jako chrzest wejścia w pełnię epoki galaktyki Zuckerberga to już właściwie rzeczywistość. Świat wirtualny w dobie domówek na Zoomie („zoomówek”) i coraz bardziej wszechobecnych webinariów okazał się wiarygodny i oczywisty. Na Zoomie odbyły się już pierwsze pogrzeby. Epidemia, która pierwotnie w naszym wyobrażeniu miała celować w figurę patriarchy, czyli mężczyzny w zaawansowanym wieku, według najnowszych doniesień w istotny sposób może wpłynąć również na zdrowie dzieci. W Polsce liczba zgonów mężczyzn i kobiet znacząco się nie różni. Ale wobec załamania porządku transformacja społeczna jest czymś więcej niż postulatem – staje się fundamentalnym i witalnym wymogiem życiowym. Pandemia uderzyła w samo centrum świata zorganizowanej hierarchicznie białej, patriarchalnej cywilizacji. Wyrwa w codzienności okazuje się także załamaniem infrastruktury świadomości tworzącej zaplecze rozumienia i doznania, odsłoniła szczelinowe mikroprzesunięcia, które, odpowiednio potraktowane, mogą fundować globalną radykalną wizję. Nic nie wiemy o przyszłości, ale świat udało się zatrzymać – pojawiło się miejsce na nowy projekt.
Francuski filozof transpłciowy Paul B. Preciado zauważył, że świat w przededniu epidemii był u progu transfeministycznej, dekolonialnej światowej rewolucji, a naszym zadaniem jest wzmacnianie świadomości tego procesu, aby być jego częścią. Epidemia COVID-19 zderzyła ze śmiercią biały, patriarchalno-kapitalistyczny świat, który przyswaja absolutną większość światowego bogactwa. Pokazała jego kruchość witalną, a także odwróciła znaki ekonomicznego wyzysku biednych peryferii świata. W zwielokrotniony sposób zobaczyliśmy, że białego, zachodniego świata także dotyczy zaśmiecanie planety czy zagrożenie witalne. Potrzebujemy dzisiaj myślenia utopijnego jako energii oraz siły do zmiany i odcięcia. Potrzebujemy też wielości narracji, pluralizmu głosów: nie jest już możliwe zamknąć się w jednej wielkiej, uniwersalnej opowieści. Zwielokrotnione artykulacje, różnorodne języki i przekrojowe perspektywy, nakładające na siebie doświadczenia zbiorowe i intymne – to właśnie nowe wyzwanie.
[…]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 30. numerze Magazynu „Szum”.
Agata Araszkiewicz – doktora nauk humanistycznych związana z uniwerystetem Paris8 we Francji oraz Université Libre de Bruxelles w Belgii, historyczka literatury, krytyczka sztuki, tłumaczka i komenatorka pism Luce Irigaray oraz Paula B.Preciado, felietonistka „Czasu Kultury” (prowadzi rubrykę „Cover Story”), działaczka feministyczna. Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca i członkini Rady Programowej Kongresu Kobiet oraz inicjatorka i współtwóczyni Kongresu Kobiet w Brukseli. Pracę doktorską zaczęła pisać po polsku u profesor Marii Janion w Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, a obroniła po francusku u profesor Anne Berger na pierwszym z założonych w Europie przez profesor Hélène Cixous Centrum Studiów Kobiecych i Genderowych (Centre d’Etudes Féminines et du Genre) na Uniwersytecie Paris 8. Wykładała na Gender Studies Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka rozpraw z dziedziny feministycznej filozofii i krytyki literackiej, a także tekstów o sztuce, publikowanych w polskich i zagranicznych czasopismach, pracach zbiorowych i katalogach wystaw artystycznych. Opublikowała monografię Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki (2001), w której przy użyciu narzędzi krytyki feministycznej na nowo odczytała poezję i biografię symboliczną zamordowanej podczas Holokaustu polsko-żydowskiej poetki międzywojnia, a także zbiór esejów poświęconych kulturze, tożsamości i polityce Nawiedzani przez dym (2012) oraz książkę La révolution oubliée. L’émergence d’une écriture féminine dans l’entre-deux-guerres polonais (2013) o polskiej prozatorskiej awangardzie literackiej dwudziestolecia tworzonej przez kobiety. Opracowała także i opatrzyła posłowiem tomik poezji Zuzanny Ginczanki „Mądrość jak rozkosz” (2017) oraz była opiekunką merytoryczną wystawy sztuki współczesnej w Muzeum Literatury w Warszawie (pokazywanej w Polsce i za granicą) „Zuzanna Ginczanka. Tylko szczęście jest prawdziwym życiem” (2015-2016). Z tej okazji zredagowała wraz z Bożeną Keff i Joanna Pogorzelską zbiór tekstów „Swojskość, obcość, różnorodność. Wokół Zuzanny Ginczanki” (2019). Inicjatorka polonijnego stowarzyszenia feministycznego „Elles sans frontières” w Belgii. Mieszka w Brukseli i Paryżu.
Więcej