Wyjście z siebie. Irmina Staś w Miejscu Projektów Zachęty
Obłe, podłużne, wrzecionowate i owalne formy organiczne w klarownych barwach rozpełzły się po ścianach Miejsca Projektów Zachęty w Warszawie. Pomiędzy nimi zawieszone zostały delikatne nici łączące poszczególne bryły. To wynik Przemiany materii zainicjowanej przez Irminę Staś, absolwentkę Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni prof. Leona Tarasewicza. Efekt końcowy jest wynikiem zaproszenia publiczności do zapełnienia wraz z nią bieli ścian project roomu warszawskiej galerii. Staś zawiesiła w niej swoje cztery płótna z cyklu Organizmy, nad którym pracuje od 2012 r. Zgodnie z założeniem wystawy prace miały zainspirować uczestników akcji do stworzenia własnych odniesień, przekształceń barw i kształtów, tak by tworzyły spójną kompozycję. Jedynymi ograniczeniami były czas trwania projektu (30 marca do 7 kwietnia 2016 r.), przestrzeń pracowni oraz regulamin.
Przemiana materii jest w pierwszej kolejności tytułem cyklu obrazów, które malarka przygotowała na jesienną wystawę w Galerii Wizytującej. Wystawa harmonijnie współgra z charakterem Miejsca Projektów Zachęty. Galeria otwarta jest na działania interdyscyplinarne w przestrzeni, z udziałem publiczności, inicjowane przez artystów współczesnych. Pomysł na współpracę z odbiorcami sztuki jest wynikiem dialogu artystki Irminy Staś z kuratorką wystawy Karoliną Bielawską. Inicjatywa przekroczenia obrazu wyszła od artystki, kuratorka dodała do niej udział publiczności, czyniąc z wystawy działanie z pogranicza performansu i happeningu. Konwencja ta podkreśla otwartość tej sztuki, zaciera granice dzieła. Taka forma nie jest niczym nowym, natomiast każdorazowy efekt to niespodzianka. Tutaj jest on subtelny, ale pełen wyrazu. Całe ściany, wraz z sufitem, zostały szczelnie zamalowane. Do organicznych form Staś malarze amatorzy dopisali swój ciąg dalszy. Ich prace na pierwszy rzut oka są nie do odróżnienia od prac artystki. Dopiero po dłuższym poszukiwaniu można dojrzeć granice pomiędzy obrazami a ich kontynuacją. Całość tworzy przestrzeń, która otacza i wciąga odbiorcę. Tym bardziej, że formy z pogranicza abstrakcji dają pole do własnej interpretacji. Niektóre z nich są bardziej geometryczne, inne raczej płynne, organiczne. Można podążać za opowieścią wizualną wypływającą z obrazów, która rozwija się ku oknom i drzwiom. Można też po prostu pobyć z efektem współpracy różnych osobowości. To bardzo udany eksperyment, w którym wzięły udział przypadkowe osoby, ale też studenci I roku Wydziału Sztuki Mediów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dla których Staś prowadzi kurs rysunku i malarstwa. Poza zajęciami na ASP artystka spędza twórczy czas w swojej pracowni na Pradze, do której zostałam zaproszona.
Na ostatnie piętro praskiej kamiennicy prowadzą żeliwne skręcone stopnie. Ten poziom został przeznaczony wyłącznie na malarskie atelier. Przed wejściem do niewielkiego pokoiku wiszą na gwoździach plastikowe wieszaki. Pod nogami kręcą się psy artystów korzystających z przyległych pokoi. Pracownia Irminy Staś przylega do przestrzeni odnajmowanej tymczasowo przez Pawła Matyszewskiego. Artyści zdecydowali się przygotować wspólny cykl obrazów. Wcześniej, razem z trójką innych twórców (Grzegorzem Kozerą, Bartoszem Kokosińskim i Izą Rogucką) przygotowali wspólny prezent dla Michała Jachuły, kuratora Potęgi Abstrakcji w Muzeum Sztuki Współczesnej w Mińsku – swoisty asamblaż. Każdy z zaproszonych do współpracy artystów dodał coś od siebie. Jeden zamalował płótno, drogi dodał elementy fakturalne, trzeci dokleił rękawiczki… To właśnie oparta o ścianę pracowni Staś malarska instalacja zainspirowała Staś i Matyszewskiego do wspólnego eksperymentu, nad którym teraz pracują.
Za przymkniętymi drzwiami pracowni Matyszewskiego znajdują się jego najnowsze prace, odnoszące się w kolorystyce i formie do ciała ludzkiego. Spreparowane piersi, zarys postaci z włosów, płótna pokryte lekko różową farbą, z imitacjami rozdarcia skóry. Doświadczenie cielesności istnienia przenoszone na malarstwo jest tym, co zbliża do siebie oboje twórców. Przemiana materii realizuje się tutaj w dosłowny sposób jako przemiana płótna w obraz. Według Staś wspólna praca ma zarówno wady, jak i zalety. Odpowiedzialność za efekt końcowy się rozkłada, jedna osoba zaczyna, druga dopełnia obraz. Trzeba mieć do siebie wiele zaufania i cenić wzajemnie swoją pracę, żeby pracować w duecie. Artystka mówi, że kiedy dostaje płótno od Matyszewskiego, jest to dla niej prawie skończony obraz. Wyznaje, że różni ich nie tylko stylistyka, ale też system pracy. Matyszewski woli pracować w nocy, ona – w dzień.
Pytana o rytm pracy podkreśla, że ważna jest regularność. W dni wolne od pracy na uczelni, regularnie pojawia się w pracowni, gdzie spędza czas od 8:30 do 18:00. Według niej ta mało spektakularna rutyna codzienności jest bardzo ważna.
Na ścianach swojej pracowni Staś rozwiesiła akwarelowe szkicowniki. To papierowe wprawki, które pozwalają rozpracować różne warianty form i kolorów. Widoczne na nich delikatne różnobarwne formy przypominające kamienie, z subtelnymi laserunkami i przejściami tonów. Staś kiedyś próbowała traktować je jako projekty wielkoformatowych płócien, ale pomysł się nie sprawdził. Miała poczucie, że pomysł stał się więzieniem – w innej technice i skali gubiło się pierwotne zamierzenie artystki.
Staś podkreśla, jak ważne w codziennej pracy są momenty ciszy, które spędza w pracowni. Maluje zwykle bezpośrednio na płótnie, dlatego ostateczny efekt jest niespodzianką. Lubi przebywać z obrazami, które czekają na dopełnienie. Jeden z nich wisi tuż nad białym biurkiem, które stoi obok okna. Tuż pod nim przytwierdzone są do ściany różnorodne inspiracje Staś – zdjęcie kobiecego sutka z muchą, czyli Fly Yoko Ono, rycina Louise Bougeois, obraz Spacer Anny Sobkowiak. Artystka ogląda dużo malarstwa, szczególnie współczesnego. Parę razy w tygodniu wertuje katalog wystawy brytyjskiego pejzażysty Petera Doiga.
Na regale tuż przy drzwiach wejściowych do pracowni opierają się o siebie inne albumy, tuż obok znajduje się stojak z płótnami zwiniętymi w rulon i sztaluga z rozpiętym niezamalowanym płótnem naciągniętym na blejtram. Dalej, kierując się w stronę okna, wisi ukończony obraz w ciemniejszej tonacji. Mroczny efekt został osiągnięty poprzez czarne tło, na którym odcinają się barwne plamy i efemeryczne, łączące je nici. Odbiorcy w tych niezwykle estetycznych pracach często dopatrują się analogii do fragmentów ludzkiego ciała, szczególnie do krwi i kości. Te odwołania nie są bezpodstawne. Artystka początkowo rozwijała swój styl, studiując zbliżenia mikroskopowych tkanek, badała też formy roślinne w ramach projektu Transplantacje. Jej twórczość bywa też interpretowana przez pryzmat jej pobytu w szpitalu w trakcie studiów. Wszelkie analogie z fragmentami ciała odnoszą się w tej interpretacji do doświadczenia strachu, bólu, śmierci. Sama artystka przyznaje, że było to bardzo ważne doświadczenie, ale nie jedyne, które ukształtowało jej estetykę. Już jako dziecko zastanawiała się, jak wyglądają wnętrzności.
Mimo charakterystycznej, rozpoznawalnej stylistyki swoich prac, Staś stara się nie wpaść w pułapkę bezmyślnej masowej produkcji. Ta kojarzy jej się z samozachwytem artysty, który nie próbuje przekroczyć samego siebie i przestaje poszukiwać nowych form wyrazu. W przypadku Staś formą artystycznego „wyjścia z siebie” może być właśnie realizacja otwarta na publiczność, taka jak Przemiana materii. Pytana o sens tej akcji, Staś wyznaje, że większą wartość miało dla niej wspólne malowanie niż ostateczny efekt. Wiele osób przychodziło na wystawę, aby dowiedzieć się więcej o projekcie, a dopiero później dodać coś od siebie. Malarce przypadł do gustu rytm pracy od 12:00 do 20:00, wolny od codziennej pracownianej samodyscypliny, oraz wspólne działanie i zaufanie, które wytworzyło się pomiędzy uczestnikami a nią. Praca z Matyszewskim i jesienna wystawa prac w Galerii Wizytującej będą okazją do kolejnych Przemian materii Irminy Staś.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Irmina Staś
- Wystawa
- Przemiana materii
- Miejsce
- Miejsce Projektów Zachęty
- Czas trwania
- 30.03-10.04.2016
- Osoba kuratorska
- Karolina Bielawska
- Fotografie
- Marek Krzyżanek
- Strona internetowa
- www.zacheta.art.pl