Układanie tożsamości. Kaszuby według Szlagi
„Skąd to zainteresowanie Kaszubami?” – nasuwa się pytanie przy oglądaniu wystawy Cassubie fiksum-dyrdum Redëniô. Zôczątk. Nazwisko Szlagi niemal mimowolnie łączy się przecież ze Stocznią, potem stoczniową bramą, dokumentacją przemian wokół tych symboli transformacji i stopniową zmianą ich znaczenia w ciągu ostatnich trzech dekad. Tyle że Kaszuby były najpierw, zanim gdański fotograf na dobre wziął do ręki aparat. Wychowany w Kartuzach od najmłodszych lat eksplorował geografię i semantykę regionu poznając ją dogłębnie, dzięki czemu dziś może się jej z dystansem przyjrzeć. I jeśli coś wcześniej stanęło mu na przeszkodzie, to – jak sam mi potem przyzna – była to właśnie stocznia. Dlatego wystawa w przestrzeni Centrum Św. Jana teoretycznie może zaskakiwać, a praktycznie jest kontynuacją działań Szlagi, poszukiwaniem w obrębie lokalności i tożsamości – swojej i regionu.
Kaszubskie fiksum-dyrdum ma charakter site-specific. Wnętrze XIV-wiecznej świątyni staje się bowiem nie tyle galerią sztuki, co lustrem, szkatułkową opowieścią, platformą do snucia spekulatywnej narracji. Szlaga-fotograf wychodzi poza ramy swojego medium, ekspozycję budują nie tylko zdjęcia, ale i obiekty, instalacje, przedmioty znalezione, ale też zaprojektowane. Szlaga-etnograf snując osobistą, wspomnieniową i doświadczalną narrację równolegle stara się dokonać odcepeliowienia Kaszub. Region ten, w porównaniu chociażby do Śląska, cały czas boryka się – i piszę to jako osoba, bywająca tam regularnie od wielu lat, ale i bacznie mu się przyglądająca obecnie – z problemem grzęźnięcia gdzieś pomiędzy jarmarcznością a archaicznością, z drobnymi, okazjonalnymi wyjątkami. Przez to jego spuścizna i żywa (choć moim zdaniem nie do końca widoczna) tradycja nie są w stanie przemówić szerzej, poza gronem zainteresowanych.
Wystawa zaczyna się od zdjęć pokazujących źródła: tytułowej Raduni, kaszubskiej rzeki, której meandry wiodą przez region i wyznaczają oś narracji wystawy. W południowej nawie z fotografii powstały zastygłe w ścianie dwie kapliczki-fototapety, będących mozaiką nierównomiernie ułożonych fotografii: kadrach kolejnych kilometrów rzeki. Pierwsza nakreśla perspektywę: to spojrzenie z dystansu, często z lotu ptaka, które pokazuje szlak wodny w całości, ciąg jezior, wysp, rzecznych miniaturowych szlaczków widzianych z kamery drona. Z poziomu makro przenosimy się do wymiaru mikro na drugiej z nich. To zagłębienie się w nurt Jaru Raduni, wyjątkowego, tajemniczego ukształtowania terenu, gdzie rzeka gubi się pośród urwisk, gęsto porośniętych drzewami, baśniowej kaszubskiej małej puszczy.
Szlaga fotografuje detal, wchodzi do rzeki po pas i uwiecznia jej nurt. Widać korzenie drzew w wodzie, bagna, brzeg, zbocza, odcienie zieleni. Metaforycznie nadaje kierunek wystawy: osobisty, pogłębiony, poszukujący opowieści, która wymaga cierpliwości i przyjrzenia się z dystansu, zwrócenia uwagi na detal, poszukiwania. Fascynujące jest obserwowanie tych mikroopowieści, podążanie szlakiem wody. W czasach, kiedy prawie każdy może dronem wznieść się ponad horyzont i uchwycić krajobraz, detal uwieczniony tuż przy ziemi – czy wodzie – wzbudza większy respekt, wymaga czasu i cierpliwości. Od tych niby banalnych kadrów trudno oderwać wzrok, mają w sobie coś mistycznego, jest w nich nawet coś ze świata fantasy. To „zanurzenie” w rzece pomaga ich doświadczyć, być w kontakcie z naturą. Piszę banalnych, bo niby zwyczajnych, ale u Szlagi urastają do rangi wyjątkowych pomników, symboli natury, na które coraz rzadziej mamy okazję spojrzeć.
Szlaga projektuje. Nie skupia się wyłącznie na przeszłości i nie popada w nostalgię. Jego opowieść i potrzeba zmiany narracji o Kaszubach jest otwarta na przyszłość.
Bo jeśli opowieść o Kaszubach jest poszukiwaniem tożsamości, to ma ona swój początek właśnie w naturze. Krajobraz jest nierozerwalnie związany z doświadczaniem Kaszub i każdym kolejnym punktem wystawy Szlagi. Szlak wodny, zobrazowany w rzece czy jeziorach, uzupełnia szlak ziemi: Kamienie Pomorskie wprost odwołują się do zwyczaju przenoszenia kamieni przez członków rodziny fotografa w rodzinnym Skrzeszewie. Artysta zachęca, żeby odwiedzający świątynię, tak jak jego dziad i wuj, przenieśli kamień z jednej nawy do drugiej. Rytuał doświadczania miejsca w ogromnym kamiennym gmachu ma być dosłowny. I wiedzie do innej świątyni ukazanej w Lewitującej kolegiacie – parafialnego kartuskiego kościoła odwiedzanego przez Szlagę w dzieciństwie, wypełnionego warstwami znaczeń; miejsca świętego w dzieciństwie, pełnego symboliki, ale i społecznych nawyków.
Teraz kolegiata lewituje, wydobywa się z niej zapach kadzidła, wygląda trochę jak widmo, trochę jakby płonęła. Pod nią znajdują się archiwalne zdjęcia: młodego Szlagi z komunii, wnętrz kościoła i jego niezwykłych zakamarków. Tak jakby ten symboliczny obiekt dziś był już artefaktem, którego znaczenie jest zupełnie inne. Z jednej strony jest on doświadczeniem zmysłowym, bazującym na wspomnieniach zapachu i wzroku, z drugiej archaicznym symbolem kościoła, którego narracje się wypalają.
Wystawa Szlagi wypełnia całą świątynię, co słychać od wejścia. Brzmienia dronów niosą się po nawach, dopiero po jakimś czasie dochodzimy do ich źródła. Znajdują się na wielkoformatowym wideo w miejscu sceny zlokalizowanej naprzeciwko ołtarza – bo Centrum Św. Jana raz w tygodniu pełni funkcję sakralną, a w pozostałe dni kulturalną. Na filmie widzimy Kaszuby z perspektywy lotu ptaka, tym razem w obszarze jezior Raduńskich, gdzie łodzią poza rybakiem płynie osoba grająca na bazunie – wydłużonej i wąskiej, osiągającej długość niemal dwóch metrów trąbie, która służyła rybakom do sygnalizacji – ostrzegała przed pogodą i kierowała do domu. Dziś nie jest używana. Szlaga spekuluje, jak mogłaby wybrzmieć, kiedy sugeruje osobliwą formę komunikatywnego performansu, jednoosobowego koncertu wykorzystującego pogłos wody. W większym stopniu to obrzędowy ambient, wypełniającym naturalny krajobraz dźwiękowy. Wychodzi poza ekran, wymownie zagęszczając dźwiękiem przestrzeń Centrum Św. Jana.
Naprzeciwko projekcji znalazł się mały, nieco surrealistyczny, błękitny obiekt fotograficzny Pełnia rybna / pełnia rezurekcyjna. W tym niewielkim ołtarzu umieścił artysta zdjęcia, z których – pośrodku błękitnych ramek i nieba – wyłaniają się kadry wschodów Księżyca. Wśród nich jedno niezwykle impresyjne, ukazujące coś, co przypomina tęczę, a naprawdę wszystkie widzialne pasma białego światła. Fotograf znów mówi: warto przyglądać się uważnie i z cierpliwością.
Szlaga performuje. Kiedy w Dziecku Raduni nieruchomo siedzi w rzece, podkreśla upór i kaszubską milkliwość, ale i trwałość pomimo zmiennych i złożonych losów Kaszubów – tak przed wojną, po niej, jak i w ciągu minionych dekad. Z transowym i wciągającym wideo zestawiona jest Inwokacja, w której fotograf na rzucewskiej plaży czyta początek Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, patrząc na litewską Kłajpedę. Tekst w języku Kaszubskim zmienia wydźwięk romantycznego dzieła na bardzo patriotyczny: oda do ojczyzny jest przeniesiona na kaszubski grunt, a dzieło wieszcza tak samo można odnieść do innej lokalności i tożsamości; tutaj staje się apoteozą Kaszub.
Szlaga projektuje. Nie skupia się wyłącznie na przeszłości i nie popada w nostalgię. Jego opowieść i potrzeba zmiany narracji o Kaszubach jest otwarta na przyszłość. Takim pomysłem jest koncepcja pomnika Hakelwerk. Osiek. Buda rybacka, którego celem jest upamiętnienie historii miejsca w centrum Gdańska, przy wykorzystaniu nieużywanych już na Kaszubach rybackich łodzi oraz głogu, występującego w tej części miasta. Efektem jest pomysł na osobliwy obiekt – ni to kaplicę, ni szopę, ni schronienie, który przenosi symbolikę Kaszub do centrum śródmieścia. Jest w tym projekcie myślenie przyszłościowe, ale i chęć upamiętnienia osobistej narracji.
Opisuję te wszystkie miejsca po kolei, bo skłania do tego geografia świątyni. Oczywiście można po niej krążyć, ale wyraźna dramaturgia – od natury do kultury, od skali makro do mikro – powoduje, że krążenie wśród kościelnych naw jest jak trasa przez kolejne rozdziały opowieści o osobistych doświadczeniach miejsca. Ukazana przez bacznego obserwatora przemian, wyłapującego detale, wychodzącego poza wyćwiczone medium.
Zróżnicowanie środków sprawia, że wystawa zyskuje na wielowymiarowości: dźwięk otumania już od wejścia do świątyni, obrazy i filmy działają na wzrok, a ziemia, którą wyłożone jest starodawne kaszubskie łoże, oraz kadzidło, które unosi się z makiety kaszubskiej kolegiaty, na węch. Przy oglądaniu Fotograficznego portretu Raduni za sprawą o wiele niższej niż na zewnątrz temperatury kościoła, czuję się niemal jakbym był przy wodnym nurcie, doświadczając w cieniu i chłodzie drzew specyficznego mikroklimatu Jaru Raduni.
Swoją opowieść, która nawarstwia się za nim od dzieciństwa, Szlaga fascynująco rozwija, kreśli ją wielotorowo. Kościół staje się makro-szkatułką, która zamyka w sobie historię na swój sposób uniwersalną: opowieść o Heimacie bez wielkich słów. Zamiast tego artysta wykorzystuje obrazy codzienności, miejsc, które definiuje natura i geografia: wodna, leśna, drewniana, kamienna, składająca się w wyjątkową semantykę znaczeń, która zyskuje tu charakter fotograficzny, filmowy, dźwiękowy i performatywny. To nie poszukiwanie tożsamości, ale jej układanie, którego celem jest tworzenie szerszej, bardziej uniwersalnej perspektywy.
Jakub Knera – dziennikarz, kurator, producent, od 2012 prowadzi stronę noweidzieodmorza.com. Publikuje w The Quietus, Tygodniku Polityka, Dwutygodniku i Radiowym Centrum Kultury Ludowej. Współzałożyciel Fundacji Palma.
Jakub Knera – dziennikarz i kurator; od 2012 prowadzi stronę noweidzieodmorza.com. Publikuje w „The Quietus”, „Tygodniku Polityka”, „Dwutygodniku” i „Radiowym Centrum Kultury Ludowej”. Współzałożyciel Fundacji Palma.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Michał Szlaga
- Wystawa
- MICHÔŁ SZLAGA Cassubie fiksum-dyrdum Redëniô. Zôczątk.
- Miejsce
- NCK - Centrum św. Jana
- Czas trwania
- 1.07.2023 – 13.08.2023
- Fotografie
- Michał Szlaga