„Twarde obierki” Magdaleny Starskiej w galerii Art Agenda Nova
„Spadającą z ziemniaka obierkę można chyba uznać za koncentrat codzienności. Jak jeden dzień. Jest to zdarzenie drobne, należy do porządku egzystencjalnego i nie objawia sensu. Może go nie ma. A może skrywa. Od nas tylko zależy, czy chcemy narażać się na śmieszność absurdalnych poszukiwań, czy wolimy niesmak rezygnacji”[1].
Na początku pracy nad tekstem pytam o charakter zbliżającej się wystawy, o to nad czym warto się pochylić i co aktualnie zajmuje artystkę. „Jeśli chodzi o to, że maluję – pisze w mailu Magdalena Starska – to jest to zwrot ku zaciszu, ku wewnętrznym obrazom, które nie mogą w takim natężeniu być przekładane na prace rzeźbiarskie, czy performatywne sytuacje”.
Chcąc zrozumieć więcej, pytam o proces twórczy. Jak wyjaśnia artystka, malowanie nie jest zaplanowane, zaczyna się toczyć, a obrazy przydarzają się jej raczej niż są przez nią powoływane do życia. To sytuacja poszukiwania, która kończy się spotkaniem. „Kiedy zrozumiem co się pojawia na płótnie, to to podkręcam, żeby było bardziej zrozumiałe” – pisze. Czasem to zobaczony kątem oka motyw, zapamiętany przypadkiem moment czy wrażenie. W końcu dochodzimy do sedna całej sprawy: „Malowanie od akcji w przestrzeni publicznej różni przede wszystkim to, że to pierwsze jest pracą na moim żywym organizmie, a te drugie na żywej tkance społecznej, zebranej grupie ludzi. Nadal jednak chodzi o to samo: o wrażenie, o moment, który jest pracą w czasie, procesem”. – tłumaczy.
Chociaż malarstwem Magdalena Starska posługuje się od lat, a obrazy tak jak i rysunki były obecne w jej twórczości od dawna, intepretowane były zwykle jako aneks czy objaśnienie do jej performatywnej działalności. Teraz obrazy wysuwają się na pierwszy plan. Zmianą, jaka nastąpiła w twórczości Starskiej nie jest zatrzymanie ruchu – prace malarskie, tak jak wcześniej rysunki i sytuacje, cały czas „dzieją się” jak pisał o jej rysunkach Jakub Banasiak[2]. Zmienił się jednak kierunek ruchu – z odśrodkowego, twórczy potencjał skierowany został do wewnątrz. Ten ruch jest symptomatyczny dla naszych czasów – zwrot ku wnętrzu samej siebie, który następuje po latach prób zmiany świata.
W swoich obrazach Starska buduje własną mitologie: miesza ludowe toposy, bajki i prymitywne wyobrażenia, które następnie podlewa fragmentami przeżyć, fałszywych wspomnień i prawdziwych lęków. Na najnowszych obrazach Starskiej pojawiają się rośliny i zwierzęta – raz reprezentujące konkretne gatunki, innym razem zmieniające się w hybrydalne potwory. Są też przedmioty codziennego użytku, owoce, warzywa, a w końcu – ludzie. Ci ostatni najbardziej karykaturalni, wykrzywieni, dziwni. Oczy ludzkie, w przeciwieństwie do zwierzęcych, są puste. Postacie są albo mniejsze od zwierząt, albo przerośnięte, ulepione z plasteliny. W pewnym sensie przyroda jest od ludzi prawdziwsza, łatwiej się też z nią porozumieć.
Entuzjastyczna forma obrazów Starskiej, na pierwszy rzut oka przypomina ilustracje opowiadanej dzieciom historii. To historia błyszcząca i kolorowa, ale złożona z małych trosk i niepewności, przebranych na płótnie w wesołe kolory. Historia zjeżdżającego z góry królika pędzącego ku niejasnej przyszłości, a może uciekającego od codzienności. Konsekwentnie przedstawiany świat przybiera najróżniejszą formę: obrazy różnią się między sobą gęstością i rodzajem farby używanej farby, jak i typem podłoża.
Magdalena Starska maluje także o słabości, o rozczarowaniu ludźmi i zazdrości. Zazdrości, która towarzyszy człowiekowi patrzącemu na las i rosnące w nim grzyby. Grzyby na jej płótnach pojawiają się często i mają u niej specjalne miejsce w świecie przyrody. Na jednym z obrazów na wielki kapelusz wspinają się malutcy ludzie, na innym grzyb rozciąga się na płótnie jak leżąca Wenus. Grzyby porastają granice, obrzeża, tereny pomiędzy, te których nie udało się włączyć w nowoczesny, higieniczny i znormalizowany plan przestrzeni. Szukać ich trzeba na marginesach, liniach stycznych, w niedostępnych kątach.
Według amerykańskiej antropolożki Anny Tsing nieprzewidywalne i wyjęte spod ludzkiego nadzoru życie grzybów może nauczyć nas uwagi i nowych sposobów życia w kapitalistycznych ruinach[3]. Podążanie za grzybami, jak pisze Tsing, prowadzi nas „do niesfornych krawędzi i szwów imperialnej przestrzeni, gdzie nie możemy ignorować międzygatunkowych współzależności, które dają nam życie na ziemi”[4]. Funkcjonowanie na marginesach uporządkowanej przestrzeni może podpowiedzieć, jak ludzie i nieludzi mogą znaleźć nowe sposoby życia w momencie, który wydaje się być czasem ostatecznego rozpadu.
Grzyby to tajemnica, dar przetrwania w najcięższych nawet warunkach – na przykład w kosmosie – ale i siła destrukcji. W ich różnorodnej egzystencji, typie działania i niejasnym statusie w świecie przyrody widać ambiwalencję towarzyszącą naszemu postrzeganiu natury. Stosunek grzybów do innych organizmów zależy od punktu widzenia: mogą być one pomocne lub destrukcyjne. Zdolność grzybów do rozkładania celulozy i ligniny z martwego drewna, to moc niszczenia i jednocześnie ich największy dar – zdolność do regeneracji lasu i odnowy ekosystemu. Gdyby nie one, las zapełniłby się martwym drewnem, a inne organizmy nie miałyby skąd czerpać składników odżywczych. Problematyczna klasyfikacja grzybów w świecie przyrody i ich osobna pozycja w nim, idzie w parze z bliską koegzystencją z innymi gatunkami. Nie ma ich bez innych organizmów, w tym także ludzi. Są kompanami, o których zapominamy.
Zainteresowanie szwami i krawędziami w relacji człowiek-natura, łączy obrazy Starskiej z jej wcześniejszą twórczością. W rzeźbach czy sytuacjach skupiała się na trudno dostrzegalnych elementach codzienności, prozaicznych „szczelinach istnienia” w których odkrywała egzystencjalną głębię[5]. Nowym malarskim pracom do tej sytuacji jest bliżej i dalej jednocześnie: wychodzą od niej, ale osuwają się w fantazje i wyobrażają zupełnie inną rzeczywistość.
Starską zajmuje przyroda, świat wewnętrznych przeżyć i ciężar codzienności. Każdego dnia toczymy walkę z odpadami, obieramy, rozdzielamy, segregujemy na to co przydatne i zbędne. Wokół nas pojawiają się ścinki, okruszki i obierki, efekty naszych nieustannych zmagań. Nawarstwiające się obierki od warzyw i owoców, a także obierki po międzyludzkich relacjach, wydarzeniach, pomysłach i emocjach. Zamiast jednak je wyrzucać, artystka uważnie im się przygląda, czyniąc z nich materię swojej sztuki.
Jakub Gawkowski
[1] Jolanta Brah-Czaina, Szczeliny istnienia, Wydawnictwo eFKa, Fundacja Kobieca, Kraków 2012, s. 89.
[2] Jakub Banasiak, „Odnaleźć klucz i złamać szyfr, czyli anatomia wielkiej pomyłki” [w:] Magdalena Starska, red. Jakub Banasiak, BWA Zielona Góra, Galeria Stereo, Zielona Góra-Warszawa 2015, s. 15.
[3] Anna Tsing, “Unruly Edges: Mushrooms as Companion Species” [w:] Environmental Humanities 1 (2012).
[4] Tamże.
[5] Jolanta Brah-Czaina, Szczeliny istnienia, dz. cyt.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Magdalena Starska
- Wystawa
- Twarde obierki
- Miejsce
- Art Agenda Nova, Kraków
- Czas trwania
- 23.11.2018–15.01.2019
- Strona internetowa
- nova.art.pl