Transuranowe mięso
Istoty ludzkie owijają neutronową bombę w narodową flagę i wystrzeliwują ją wprost na Słońce. Okres połowicznego rozpadu promieniotwórczego plutonu wynosi osiemdziesiąt milionów lat; rozkosz militarnego podboju utrzymuje się ledwie osiemdziesiąt sekund. Przez stulecia tysiące odłamków bomby osiada na każdej z tych planet niczym rozżarzone zaszczytne wojskowe odznaki. Ciała uznane za podludzkie skazuje się na zagładę. Partia wybiera najgorsze radioaktywne odłamki i ładuje je w otwory tych, których traktuje jak dysydentów i element zbędny: odpryski wprowadza się pochwą albo penisem, przez odbyt albo doustnie, przez uszy albo przewodami nosowo-łzowymi. Imperium zapieczętowuje podludzkie ciała, by nic już w nie nie wniknęło ani nic się z nich nie wydostało. Kobiece pochwy i odbyty zostają rozdarte. Z męskich piersi spływa atomowa struga, którą karmią się ocaleni. Mężczyznom obrywa się penisy. Albo na odwrót: kobietom odrywa się penisy a mężczyznom rozcina pochwy i odbyty. Transuranowe paliwo spływa z kobiecych jąder. Kości zanikają. Zanika zdolność mowy. Zanika skóra. Odsłania się nowe podludzkie mięso. Jest niemal płynne, nabierając barwy plutonu w czwartym stopniu utlenienia: różowej, zielonej, żółtej, a w końcu, gdy ulegnie mutacji, fosforyzująco błękitnej. Niekiedy da się rozpoznać wszystkie cztery stopnie utlenienia w tym samym ciele. Wówczas staje się ono osłoną, odbijającą siłę uderzeniową bomby. Wszystko jest filmowane i retransmitowane – do oglądania dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Po drugiej stronie granicy ciała nadal uchodzące za ludzkie mówią, że nic nie wiedzą o tym, co się stało. Radioaktywny bunkier to ich bezpieczne schronienie, nieustannie rozwijany start-up. Niebo zaciągnęło się fioletem, a korzenie wyrąbanych drzew sterczą niczym kutasy, obciągane przez dzieciaki wojskowych. Giełdowi maklerzy wsadzają sobie chuje, których dzieciaki nie chcą już ssać. Promieniowanie i kasa to jedyny uniwersalny język ludzkości. Odtąd jedynym terytorium jest granica.
Przez wieki wszystko ulegało stopniowo rozpadowi. Nie ostały się żadne miasta, żaden las. Jedyne zwierzęta, jakie jeszcze istnieją, to te, które uniknęły poćwiartowania w rzeźniach.
Kto oczyści wewnętrzną stronę ud, spływającą krwią i wapnem? Kto o nas wspomni po naszej śmierci? Kto będzie pamiętał o tempie entropii, gdy wypalą się już wszystkie oczy? Kto policzy nasze kroki, gdy zabraknie nam już stóp? Kto ośmieli się sprzeciwić ciągnącemu nas za język Frontexowi? Czy nasze zęby sprowadzi się do ciągu jedynek i zer, by zliczył je jakiś dron? Czy nasze kroki zapłoną zielonym płomieniem, rozbłyskującym w cyfrowej pamięci gigantycznego, pozbawionego ciała komputerowego serwera?
Rozdarte podludzkie ciała rzucają się do ucieczki. Niektóre z nich wkładają sobie rękę do pochwy, by zapobiec wypadnięciu narządów przez dziury. Uciekają przed nekropolitycznym kultem dumy narodowej. Pozbawione skóry, ciała stapiają się z otoczeniem. Przemieniają w atmosferę, w dźwięk. Chłoną uczucia i światło. Niczym żywy rój sił biegną i przebiegają na drugą stronę. Tam na nie czekasz, ze swoimi płótnami.
Przez wieki wszystko ulegało stopniowo rozpadowi. Nie ostały się żadne miasta, żaden las. Jedyne zwierzęta, jakie jeszcze istnieją, to te, które uniknęły poćwiartowania w rzeźniach. Wloką się pustkowiami, odarte ze skóry, pozbawione trzewi, wytężając uwagę. To podludzkie płody na skraju realności. Wyczekują ponownego otwarcia granicy: co dwadzieścia dwie godziny otwiera się w niej wąska szczelina. Niektórym udaje się przez nią przecisnąć. Żadne nie wróciło. Za granicą niczego już nie ma.
Jedno z nich przygląda się tobie i mówi: chcę, żebyś namalowała jedyny portret, jaki po mnie pozostanie.
Mówię: chcę, byś namalowała jedyny portret, jaki po mnie pozostanie. Chcę, by ten portret stał się prawnym dokumentem zadającym kłam rządowym sprawozdaniom z tego, czym było moje życie. Przekonają się wtedy, że moja płeć była inna, niż sądzili.
Kto odda cześć życiu tych, których uznano za podludzi? Kto im zaśpiewa, gdy będą w agonii? Kto zatarasuje granicę, kto umieści swe ciało w miejscu, w którym przebiega, by ocalić jako świadek ślady stóp tych, którym udało się ją przekroczyć? Kto pozbiera ręce pozostawione przez tych, którzy uszli tylko na nogach? Krzyki roztrzaskują się o płótno niczym bomba, nie pozostaje po nich nic prócz wnętrza ciała ukazanego światu jako czysta powierzchnia. Kto zbierze się na odwagę, by sporządzić nam, mutantom, portrety? Kto prócz ciebie ośmieli się wynaleźć kolor naszego mięsa, gdy Gościnność gotowa jest je sprzedać za najwyższą wylicytowaną cenę?
Powiadasz: nie maluję niczyich portretów. Zapomniałeś już o tym, że straciłeś twarz?
Któregoś spośród tych dni, sto dwadzieścia dwa tysiące lat przed nastaniem końca Ziemi, postanowiłaś wiernie przełożyć na obrazy rozpadającą się rzeczywistość. Zacieranie oblicza interesuje cię wszakże bardziej niż jego portretowanie. Zaczęłaś od własnej podludzkiej postaci. Z nadmiaru sił żywotnych, męskości, chlorofilu, ognia.
Tymczasem oni rabują akta z ośrodków psychiatrycznych i więzień, z aresztów i klinik, sklejając je ze sobą ludzkim sadłem i wznosząc z nich Gmach Człowieczeństwa. W którym nikt nigdy nie zamieszka. Pozostanie jedynie pomnikiem ich gniewu.
Kto nam wymyśli imiona nim się urodzimy? Kto pobuja kołyskę utopionych dzieci?
Mówię: chcę, byś namalowała jedyny portret, jaki po mnie pozostanie. Chcę, by ten portret stał się prawnym dokumentem zadającym kłam rządowym sprawozdaniom z tego, czym było moje życie. Przekonają się wtedy, że moja płeć była inna, niż sądzili. Zauważą, że jedna ręka dana została mi po to, by zastąpić mi penisa. Przekonają się, że moje włosy utkane są z fosforyzujących alg. Nie dadzą temu wiary. Ale ty sprawisz, że stanie się to prawdą. Namalujesz obraz plutonowym śladem, który ostanie się przez następnie osiemdziesiąt milionów lat.
Odpowiadasz: Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to nie twój portret? Nie mylisz przypadkiem własnego oblicza z bezkształtną masą transuranowego mięsa?
Intensywność twoich błękitów podłoży ogień pod komputer tego świata, by odpadła skóra jądrowych elektrowni, odsłaniając kobiece łono.
Utopia albo śmierć. Kolor albo śmierć. Malować albo umrzeć.
Tekst pochodzi z publikacji towarzyszącej wystawie Miriam Cahn Ja, istota ludzka w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Tłumaczył Sławomir Królak. Cała publikacja dostępna jest pod adresem artmuseum.pl.
Paul B. Preciado jest filozofem, kuratorem, transpłciowym aktywistą i czołowym myślicielem w dziedzinie genderowej i seksualnej teorii politycznej. Studiował u Agnes Heller i u Jacquesa Derridy w École des hautes études en sciences sociales, tytuł doktora w dziedzinie filozofii i teorii architektury uzyskał na Uniwersytecie w Princeton. Jego pierwsza książka, Manifest kontrseksualny, okrzyknięta przez francuskich krytyków „czerwoną książeczką queerowej teorii”, stała się klasyczną pozycją europejskiego aktywizmu queerowego i transpłciowego. Jest również autorem książki Testo ćpun: seks, narkotyki i biopolityka (wydanie polskie w przygotowaniu) oraz Pornotopii: eseju o architekturze Playboya i biopolityce (Zone Books, 2014), za którą otrzymał francuską Nagrodę Sade’a. Pracował jako dyrektor do spraw badań w Museu d’Arte Contemporani w Barcelonie (MACBA) oraz jako dyrektor jego Programu Badań Niezależnych (PEI). Wykłada Filozofię Ciała i Teorię Transfeministyczną na Uniwersytecie Paryż VIII-Saint Denis oraz na Uniwersytecie Nowojorskim. Był kuratorem wielu wystaw i projektów artystycznych, takich jak Maraton Postporno (MACBA, 2004), Porno-punkowy feminizm (Arteleku, 2008); IM/MUNO (Emmetrop, 2011); Cuir International (Museo Nacional Centro de Arte Reina Sofía, 2011); Bestia i pan (MACBA/Kunstverein Stuttgart, 2015); oraz Pasja według Carol Ramy (IMMA/EMMA/MACBA/GAM, 2013–2016). Sprawował również funkcję kuratora publicznych programów w ramach festiwalu documenta 14, odbywającego się w Atenach i Kassel. Obecnie jest kuratorem Pawilonu Tajwańskiego na 58 Biennale w Wenecji oraz członkiem grupy przewodniej Zgromadzenia w Bergen 2019.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Miriam Cahn
- Wystawa
- Ja, istota ludzka
- Miejsce
- Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie - Muzeum nad Wisłą
- Czas trwania
- 29.11.2019–1.03.2020
- Osoba kuratorska
- Marta Dziewańska
- Fotografie
- Daniel Chrobak
- Strona internetowa
- artmuseum.pl