To, co ukryte
Wystawa jest niewielka, zrobiona szybko, w trybie awaryjnym (cofnięte fundusze). Mimo to znakomicie wpisuje się w program Królikarni stawiający podstawowe pytania o sens instytucji muzealnej i o istotę rzeźby, której zasoby są przedmiotem pracy tego muzeum.
Królikarnia, odkąd rząd Polski Ludowej przekazał ją na muzeum imienia Xawerego Dunikowskiego, przez długie lata zmagała się z niemożnością pogodzenia eksponowania rzeźby dwudziestowiecznej (nie tylko Dunikowskiego) z palladiańską osiemnastowieczną architekturą, marmoryzowanymi kolumnami, sztukateriami i ściennymi kinkietami. Dopiero pod kierownictwem Agnieszki Tarasiuk okazało się, że z „niestosownością” tej architektury nie trzeba walczyć, lecz że można ją wygrywać i ogrywać na bardzo wiele sposobów. Centralna rotunda służyła już jako sceneria dla szalonego muzealnego „skontrum”, była miejscem czeczeńsko-inguskiego rytuału Zikr czy przestrzenią muzycznej instalakcji – „gadającego fortepianu” opowiadającego o Sigmundzie Freudzie w Anglii, w którego głosy wsłuchiwała się marmurowa Joanna d’Arc.
Matki oryginałów – wystawa form do odlewów – jest bodaj pierwszym muzealnym autonomicznym pokazem zaplecza rzeźbiarskiego warsztatu. Wszechobecne w pracowniach formy odlewnicze rzadko trafiają do muzealnych zbiorów. Wykonane z nietrwałego materiału, zwykle niszczeją, czy to jako zbędne, czy dla zapobieżenia niekontrolowanej multiplikacji oryginałów. Królikarnia, za sprawą zapisu Xawerego Dunikowskiego, ma w swym posiadaniu nie tylko gotowe dzieła, lecz również zawartość jego pracowni. Jest to zbiór bezcenny nie tylko dla wejścia w warsztat artysty, ale i dla poznania skomplikowanych procesów powstawania rzeźby. Wystawa, z wyjątkiem dwóch prac Antoniego Miszewskiego, to właśnie formy odlewnicze Dunikowskiego. Formy negatywowe do prac tak znanych, jak postaci z pomnika Czynu Powstańczego na Górze św. Anny, „wawelska” głowa Fryderyka Chopina czy forma pozytywowa portretu architekta Franciszka Mączyńskiego.
[…]
Pełna wersja tekstu jest dostępna w 23 numerze Magazynu „Szum”.