Sebastian Gierz. Niebiański chaos.
Borysław Czyżak
Obraz Sebastiana Gierza przyciąga i hipnotyzuje. Z daleka widzimy siatkę swobodnie układających się błękitnych linii, która nie przypomina niczego, co widzieliśmy wcześniej, jest nowym światem samym w sobie. Wzrok błądzi po płaszczyźnie, śledząc krzywizny nakreślone ręką malarza, zatrzymując się na zgęszczeniach, które są jakby punktami skupienia. Linie są bardzo różne – jedne solidne, mocno zaznaczone, prowadzą nas wzdłuż swojej ścieżki w sposób zdecydowany, nie pozwalając na ucieczkę wzroku w innym kierunku. Inne są delikatne, zaznaczone z finezją, jakby były tylko zgęszczeniami powietrza. Wciąga nas chaos zmiennych kierunków i kształtów, co chwilę odkrywamy nowe konstelacje. W tym chaotycznym błądzeniu jest tylko jeden element porządkujący, który jest dla nas jakby kotwicą zatrzymującą nas w realnym bycie i nie pozwalającą na całkowite zatopienie się w hipnotycznej przestrzeni: tą kotwicą jest pionowa oś symetrii, rozdzielająca dwie części obrazu. Im dłużej zatrzymamy wzrok na osi symetrii, tym bardziej napływają do nas skojarzenia różnych kształtów, które nasza jaźń zaczyna odczytywać na obrazie – tak jak w testach Rorschacha w pozornie bezkształtnych plamach widz zaczyna rozpoznawać znajome kształty zwierząt, roślin, kosmicznych przestrzeni, genitaliów lub znajomych postaci.
Wrażenie trzeciego wymiaru jest zaskakujące, ponieważ artysta celowo nie używa żadnego zniuansowania waloru. Błękit jest wszędzie taki sam – matowy, jednolity, nie ma śladów pędzla, nie ma zmiany intensywności, jaka zazwyczaj powstaje w chińskiej kaligrafii przy zatrzymaniu pędzla. Linie i plamy są idealnie jednolite w barwie, różni je tylko szerokość. I jak się okazuje, to wystarcza, żeby wytworzyć w naszej wyobraźni wrażenie podróży przez trójwymiarową przestrzeń.
Artysta w swoim erudycyjnym dialogu z tradycją przełamuje kolejne bariery – ważnym tego wyznacznikiem jest symetria. Przez wieki artyści i uczeni zajmowali się symetrią w odniesieniu do proporcji i harmonii, często odnajdując pitagorejskie analogie pomiędzy muzyką, architekturą i sztukami wizualnymi. Przyjął się pogląd, że lustrzana symetria prowadzi do przedstawień statycznych, uporządkowanych, a odchylenia od niej wprowadzają do obrazu i rzeźby dynamikę i napięcie.
Są w sztuce współczesnej oprócz Sebastiana Gierza również inni artyści, którzy wyrażają swoje poszukiwania w badaniach symetrii w sposób niezwykle intrygujący. Należy do nich Alicja Kwade, polsko-niemiecka artystka mieszkająca i pracująca w Berlinie. W jej pracach, pokazywanych między innymi w Metropolitan Museum w Nowym Jorku (2019), na Placu Vendome w Paryżu (2022), w Centrum Pompidou, na Biennale w Wenecji (2017) możemy prześledzić przekraczanie barier czasu, przestrzeni i grawitacji, utartych skojarzeń i przyzwyczajeń. Lustrzane odbicia, światy równoległe, otwieranie nowych przestrzeni to jest żywioł Alicji Kwade – a w swoich rozwiązaniach często sięga po niepokojące rozwiązania symetrii. W swojej pracy Nissan (Parallelwelt 1+2) z 2009 roku przedstawiła dwa samochody Nissan Micra, fizyczne obiekty naturalnej wielkości, będące dokładnym lustrzanym odbiciem siebie samych. Nawet wynikające z użytkowania zadrapania i wgniecenia karoserii znajdowały się dokładnie w miejscu odpowiadającym lustrzanemu odbiciu. Praca działa nie tylko na nasz intelekt, inspirując rozważania o światach równoległych, ale działa również na nasze zmysły i podświadomość – nagle znajdujemy się w dwóch światach równocześnie, po tej i po tamtej stronie lustra, nigdzie nie przechodząc i nie przerywając ciągłości naszego „ja”. Gdy skupimy wzrok na jednym tylko samochodzie, cały paradoks znika, jesteśmy w tylko jednym świecie, nic nas nie niepokoi i nie zadziwia. Ale gdy tylko rozproszymy uwagę, istnienie drugiego, lustrzanego, alternatywnego świata natychmiast daje znać o sobie. Podobnie działa symetria w pracach Sebastiana Gierza – gdy jesteśmy blisko obrazu i skupiamy się na tylko jednej jego części, jesteśmy w konwencjonalnym świecie, ciekawym pod względem formalnym i warsztatowym, ale nie budzącym głębszych emocji czy refleksji. Ale gdy tylko spojrzymy na dwa odbicia równocześnie, zaczyna się gra wyobraźni, którą trudno zatrzymać.
Symetria pracy Sebastiana Gierza nie jest jednak doskonała. Lustrzane odbicie wzdłuż pionowej osi nie jest idealne. Niektóre linie i plamy są wyraźne z lewej strony, a z prawej są nieco zatarte, tak jakby były odbiciem niewyraźnym. Ale bywa również odwrotnie – inne linie to z prawej strony są idealnie wyraźne, a z lewej niedoskonałe. I nie wiemy, co jest stroną pierwotną, a co jej odbiciem – obydwie są równocześnie rzeczywistością i jej odbiciem, w różnych miejscach zamieniając się jakby rolami. Taki podwójny chaos – pierwotnego kształtu i jego nieprzewidywalnego odbicia – musi widza pobudzać i niepokoić.
W pracach Sebastiana Gierza mamy przypadek ruchu ręki, nieprzewidywalność powstawania poszczególnych plam, niedoskonałość symetrii, artysta w swój własny, oryginalny sposób interpretuje zgodę lub niezgodę na chaos. Jedno jest niewątpliwie nowe w jego sztuce – on chaos jednocześnie stwarza i go porządkuje przy pomocy pionowej osi symetrii, a wrażenia widza są zmienne, w zależności od odległości z jakiej patrzymy i miejsca, na którym skupiamy wzrok. To widz uczestniczy w tworzeniu chaosu lub jego porządkowaniu. Trzeba docenić odwagę malarza, który potrafi iść swoją własną drogą.
Pełna wersja tekstu do przeczytania na www.gierz.art
Borysław Czyżak jest autorem niniejszego tekstu jak i książki Kolekcja. Opowieści o współczesnej sztuce polskiej, Wydawnictwo Marginesy 2024. Ukończył studia podyplomowe w zakresie historii sztuki nowoczesnej w Instytucie Sztuki PAN. Publikował m.in. w Czasopismie „Sztuka”. Jego pierwotne wykształcenie to fizyka.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Sebastian Gierz
- Indeks
- Borysław Czyżak Sebastian Gierz