Ryby i raki pandemicznego internetu. Ranking działań artystycznych online
Pandemia koronawirusa przewróciła naszą rzeczywistość do góry nogami. Zamkniecie galerii, muzeów, odwołanie wystaw i wydarzeń artystycznych sprawiło, że wszyscy zawiśliśmy na na kilka tygodni w pustce. Ratunkiem miały być działania online, które co prawda normalnej wycieczki na wystawę nie zastąpią, ale na bezrybiu i rak ryba. Jednak w ciągu ostatnich tygodni mówiło się już o przesycie kulturą w internecie – część teatrów zalała publiczność rejestracjami spektakli, dyskusje przeniosły się na Zooma, udostępnia się za darmo archiwa, teksty, a nawet całe książki. Jak na tym tle wygląda sztuka? Paradoksalnie, choć sam charakter dyscypliny zapewnia sztukom wizualnym dużą przewagę nad innymi dziedzinami, środowisko artystyczne i instytucje sztuki zareagowały na lockdown raczej niemrawo.
Galerie i muzea stawiają z reguły na najprostsze rozwiązania – publikację materiałów archiwalnych lub nagrań z oprowadzań po zamkniętych wystawach. Bardziej ambitne placówki odtwarzają swoje przestrzenie w VR, jak warszawska Zachęta, lub stawiają na gromadzenie relacji z życia artystów podczas kwarantanny (tak zapowiada się projekt Nie-pokoje Gdańskiej Galerii Miejskiej lub wirtualna wystawa Solidarność i sprawstwo w białostockiej Galerii Arsenał, do której nabór właśnie się kończy). Na produkcję wiedzy teoretycznej przestawiło się Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i Biennale Warszawa – jednak, mimo że teksty przez nie publikowane ciekawie problematyzują sytuację zamknięcia, trudno nie zauważyć, że to inna forma działań popularyzatorskich (panele dyskusyjne, spotkania itp.), a przede wszystkim – że ginie w tej metodzie meritum działań instytucji artystycznych, czyli sama sztuka.
Sztuka jako taka oczywiście sobie poradzi, bo już i tak dawno temu wyrwała się z instytucji. Wpływ COVID-19 na pracę niektórych artystów zgrabnie ujmuje krążący ostatnio po sieci mem o artyście przed, podczas i po kwarantannie – obrazek (artysta przy sztalugach) jest zawsze taki sam. To oczywiście pewne uproszczenie – szczególnie biorąc pod uwagę, że współpraca z instytucjami sztuki dla wielu twórców jest istotną częścią kariery i sposobem zarobkowania. To znaczy była, a planowane cięcia w budżetach instytucji nie wróżą niczego dobrego.
Nie jest chyba zbyt zaskakujące, że w sytuacji ograniczenia środków finansowych i sposobów prezentacji sztuki najlepiej zdają się radzić sobie mali gracze, niezależne inicjatywy i freelancerzy. Być może dlatego, że są przyzwyczajeni do eksperymentalnych formatów, są szybsi i mają większą swobodę działania. Z ostatecznymi diagnozami warto oczywiście jeszcze trochę poczekać, w końcu prawdziwy zalew projektów online, dzięki ministerialnym dotacjom, dopiero nas czeka. Ale jeśli już czujecie się zagubieni w nowej, onlajnowej rzeczywistości, poniżej znajdziecie naszą listę pandemicznych inicjatyw artystycznych, od tych najciekawszych do najsłabszych. Zastosowane przez nas kryterium doboru jest dość szerokie – znajdziecie tu zarówno wystawy i niezależne działania artystyczne, jak i pomysły instytucji na utrzymanie kontaktu z publicznością. Sporo tu przeciętności, a sytuacja zamknięcia sprzyja pomysłom dziwnym i dziwniejszym. Cokolwiek więc knocicie w internetach, pamiętajcie, że krytyka artystyczna, choć nie może funkcjonować w zwyczajowym trybie, także ciągle istnieje. I was widzi!
RYBY
1. Paweł Żukowski
Internet internetem, ale jak przychodzi co do czego, największym medialnym viralem stają nie wymyślne wirtualne wystawy, a oldskulowe prace w technice plakatówka na kartonie ze śmietnika. Polska odpowiedź na Jenny Holzer, czyli Paweł Żukowski, realia pandemii, podobnie jak dotychczasowe wydarzenia, komentuje właśnie za pomocą kartonowych transparentów wywieszanych na balkonie. I to działa! Bo emocjonalna karuzela Żukowskiego, w której trafiają się zarówno momenty nadziei, jak i wkurwienia i strachu, świetnie współgra z nastrojami społecznymi.
2. Bartosz Zaskórski i Rufus Rufson, Pomroka
Jeśli kontakt z kulturą na kwarantannie oznacza dla was stanie w kolejce do VR-owego wernisażu – cóż, nawet nam was nie żal. Zamiast zagłębiać się we wszystkie propozycje artystycznych czytanek i wideooprowadzań w pocie czoła wysmażonych przez instytucje, lepiej poświęcić czas temu, co w internecie naprawdę wartościowe – czyli gierkom. Choć gry wideo to sztuka sama w sobie, niektóre z nich ze sztukami wizualnymi mają związki wyjątkowo intymne. W czasie pandemii Bartosz Zaskórski i Rafał Pietrowicz aka Rufus Rufson niepostrzeżenie wypuścili swoje pierwsze growe dziecko. Pomroka to krótka opowieść osadzona w postapokaliptycznym świecie z fenomenalną oprawą graficzną i muzyką Zaskórskiego – polecamy nie tylko fanom Mchów i Porostów.
3. Justyna Górowska, Origins
Podczas gdy wiele śmieszkowych wystaw w trójwymiarowych white cubach to doraźne komentarze o długowieczności jętki jednodniówki (patrz punkt 10), Origins Justyny Górowskiej to rzecz ulepiona z zupełnie innej gliny. Kuratorowany przez Annę Batko projekt składa się z wirtualnej wystawy nawiązującej do konstruktywistycznych projektów Henryka Wicińskiego oraz narzędzia wyrastającego z ducha konstruktywistycznej rewolucji artystyczno-społeczno-politycznej, czyli instagramowego filtru uniemożliwiającego algorytmom rozpoznanie etniczności użytkowniczki. Dodatkowy punkt za postawienie wirtualnej prezentacji na silniku Unity – na tle wystaw jakby wyjętych z epoki Quake’a III warto docenić trochę wizualnego postarania.
Awaryjna zbiorówka zrobiona jako zastępstwo planowanej wystawy w Galerii Szara Kamienica. Wiadomo, w realu byłoby pewnie zabawniej, ale i wersja internetowa wystawy dała radę, głównie dzięki robocie Kariny Gorzkowskiej i Mai Szerel, tworzących kolektyw Serotoninaerror. Również kuratorka pokazu, czyli kontrowersyjna szołowomenka sztuki ArTVstka, całkiem nieźle odnalazła się w tej sytuacji – internetowa akceleracja to w końcu jej specjalność. Biorąc pod uwagę pandemiczny impas w sztukach wizualnych, warto tę energię wreszcie docenić.
5. Galeria Dawid Radziszewski, Wystawa w twoim mieszkaniu
W momencie, gdy większość galerii prywatnych zamarła i czeka na nieokreślony moment zakończenia kwarantanny (czyli jakoś w 2021 roku…?), Dawid Radziszewski znów udowodnił, że dobrze radzi sobie w niecodziennych formatach wystawienniczych. Zrealizowana w formie krótkich filmików na Instagramie, Wystawa w twoim mieszkaniu w przystępny sposób pokazuje, jak przy użyciu prostych środków można zabawić się w galeryjnego MacGyvera – wystarczy rzutnik, parę drucików, folia aluminiowa, rozwałkowane ciasto, linijka oraz lodówka przenosząca do pracowni artystek… No dobra, może nie wszystko w tym wystawienniczym poradniku DIY jest takie proste. I dlatego nie każdy w to umie.
6. Groszowe Sprawy, Piniak Przemysław, Wiosenne porządki
Maja Demska, głównodowodząca Groszowych Spraw, już od początku kwarantanny nie próżnowała: sąsiadom z Bazaru Namysłowska rozdawała maseczki, a w odpowiedzi na pandemiczną manię piekarską próbowała sprowadzić do Warszawy słynny zakwas Łukasza Radziszewskiego. Najciekawsze działanie Groszowych Spraw dzieje się jednak w przestrzeni wirtualnego bazaru, czyli OLX. Wiosenne porządki to aukcja przedmiotów znalezionych przez Przemysława Piniaka w jego pokoju w domu rodzinnym w Szczecinie, gdzie obecnie z powodu kwarantanny przebywa artysta. Pokój ponoć przetrwał w niezmienionym stanie od lat 2000., wśród zastanawiających skarbów z epoki znajdziemy więc radziecką iluminację w kształcie zbiornika na kwiaty, retro żel do stylizacji włosów, lampę-radiomagnetofon w kształcie gęsi czy piórnik friutella. Każdemu przedmiotowi towarzyszy także opowieść. Za zarobione ze sprzedaży pieniądze artysta planuje wyprowadzić się od rodziców.
Światowa kwarantanna zaczęła się od zalewu memów i chyba wszyscy w pewnym momencie poczuliśmy przesyt lolkontentem na temat epidemii. Niemniej dobry mem ciągle może być świetną bronią w walce o dusze (i kliki) publiczności, co udało się udowodnić Muzeum Narodowemu w Warszawie – przy okazji niedawnego Międzynarodowego Dnia Ziemi, ale nie tylko. Sztuczne Fiołki zapewne pękają z zazdrości.
Projektów typu „pokaż mi, co robisz podczas kwarantanny” jest obecnie na pęczki, ale jak do tej pory najciekawiej udało się go zrobić Magdalenie Morawik i Łukaszowi Horbów. Ich projekt można uznać za próbę kompensacji anulowanych planów rezydencyjnych, jakie zapewne miała część twórczyń i twórców. Rezultaty krótkich, trzydniowych rezydencji publikowane są na Instagramie, a całość wypada lepiej niż wiele tradycyjnych projektów rezydencyjnych. W ramach projektu odbyło się nawet biennale (przygotowane przez duet Oleg&Kaśka), więc, hm… może zamiast kosztownej art turystyki naprawdę wystarczą media społecznościowe?
9. Galeria Skala, Ashes to Ashes
Z wystawami jest jak z rodziną – najlepiej wychodzi się z nimi na zdjęciach. Nie od dziś wiadomo, że wiele ekspozycji powstaje tylko po to, by móc trzasnąć efektowną dokumentację na Tzvetnika i Artviewera. Wystawa to wszak reżyserowanie doświadczenia, a wparowujący na nią z buciorami widz może tylko wchodzić artyście-reżyserowi w paradę. Wiedzą o tym Øleg&Kaśka, więc zamiast przekładać zaplanowaną wystawę w galerii :SKALA w Poznaniu, po prostu pominęli fizyczne otwarcie, udostępniając ją w formie fotograficznej dokumentacji Tomasza Koszewnika. Topiący się woskowy Partenon i seria nowych obrazów składają się na ich najlepszą jak dotąd wystawę, w której egzotyczne zderzenie apokaliptyczno-marzycielskich nastrojów o dziwo działa. Przynajmniej na zdjęciach.
10. Galeria W Y, Orzeł w koronie
Jedna z pierwszych wystawienniczych reakcji na epidemię COVID-19 i zarazem ironiczna inauguracja nurtu #kulturaonline. Doceniamy dystans i poczucie humoru, choć wrażenia wizualne ze spaceru po wystawie są raczej umiarkowane. Tak to jest chyba z wirtualnymi galeriami odtwarzającymi te fizyczne – trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na żywo wyglądałby lepiej.
RAKI
11. #żyweartystki
Facebookowy łańcuszek zainaugurowany przez Janę Shostak. Stoi za nim szlachetna intencja promowania twórczości żyjących artystek i można o niej myśleć jako internetowym zamienniku wystawy. Można, choć to ciągle bardziej opcja raczej dla miłośniczek/ów kobiecego pop aktywizmu, niż koneserek sztuki. Tym razem coś nie pykło.
Brakuje wam wernisażowych ploteczek i anegdotek? Fantazja o artystycznym portalu plotkarskim ziściła się ostatnio pod postacią facebookowej strony PRAWDZIWA HISTORIA SZTUKI. Administrowana przez Monikę Szewczyk grupa swoją nazwę zawdzięcza prawdopodobnie Ewie Zarzyckiej, która określiła tak pewien miły, bo wypełniony środowiskowymi opowiastkami wieczór w Galerii Arsenał w Białymstoku. Wbrew nazwie, nie mamy tu do czynienia z „prawdziwą” historią sztuki, a nieco rzewnymi – i bardzo subiektywnymi – anegdotkami sprzed lat. Wielu lat. Na stronie dominują wspominki ze starych dobrych czasów, czyli PRL-u i wczesnej transformacji. Spamują – znaczy się, celują w opowiastkach – takie znakomitości jak Anda Rottenberg, Józef Robakowski, Władysław Kaźmierczak czy Zuzanna Janin. Lekturę postów polecamy uzupełnić stosownym podkładem muzycznym. Może Yesterday…?
13. Sztuka w izolacji
Kwarantanna wyzwoliła u niektórych szczególną potrzebę wyrażania siebie i w ostatnich tygodniach można było poczuć przesyt rozlicznymi gadającymi głowami, które starały się urozmaicić reszcie czas pandemii. Tą drogą postanowił podążyć Krzysztof Masiewicz, czyli połowa znanego kolekcjonerskiego duetu ArtBazaar, regularnie opowiadający na fejsie o dziełach sztuki ze swojej kolekcji. Nie jest to porywający show, a zainteresowanie publiczności jest jednak na razie umiarkowane – chyba największą radochę z projektu mają sami artyści i artystki, których prace znajdują się w kolekcji Masiewicza.
14. Not Cancelled
Artystyczne allegro, bez kombinowania i ceregieli. Ach, gdzie te skandale z tancerkami podczas bankietów na WGW, selekcje przy wejściu, VIP-owskie fury, pokazy garniturów w Rastrze, kiepskie jedzenie i rewia wernisażowych selfie na Insta? Tęsknimy!
Moda na fitness w sztuce po kilku latach dotarła do MNK, i to w wersji online. W czasie, gdy dyrektor placówki odbiera nagrody od TV Republika, znudzony zespół postanowił udowodnić, że w pozycji Madonny z Krużlowej i Damy z łasiczką kryje się przepis na zdrowy kręgosłup i rozciągnięte mięśnie. Jeśli kwarantanna weszła wam za mocno, warto spróbować. A jak nie, zawsze warto wybrać się na spacer i popodziwiać nowe banery na fasadzie muzeum. Wystawy zamknięte, reklamuje się więc Orlen.
Królowa przemówiła, zadziwiając publiczność medytacyjno-kaznodziejską frazą. To chyba jakiś nowy level dyrektorowania absolutnego.
17. Piotr Bernatowicz jako internetowy artysta
Kwarantanna to dla jednych wyrok, a dla innych szansa na zaistnienie. Dyrektor CSW Zamek Ujazdowski udowodnił, że zalicza się do tej drugiej kategorii ludzi, a przy okazji pokazał, że do dyskusji o sztuce współczesnej na dobrą sprawę nie potrzebuje artystów, bo może to zrobić sam (niektórzy uważają, że robi to nawet lepiej od artystów). Jeśli więc zastanawiacie się, jaki będzie program CSW w ciągu najbliższych siedmiu lat, niewykluczone, że będzie to galeria autorska.