Kosmogonia świata „Possesia”. Rozmowa z Janem Manskim
Projekt Possesia przenosi nas w bliżej nieokreślony czas i miejsce. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy w nietzscheańskim momencie, gdy „Bóg umarł”. Jest tuż po apokalipsie lub w jej trakcie. Jednocześnie nie jest to wizja futurologiczna, wręcz przeciwnie – przenosimy się w przeszłość. Choć, być może, czas nie odgrywa tutaj żadnej roli, a chodzi przede wszystkim o ukazanie natury ludzkiej. Czym więc jest świat Possesia?
Artyści dzielą się na takich, którzy starają się opowiadać o tak zwanej obiektywnej rzeczywistości i na tych, którzy tworzą własną rzeczywistość. Zawsze fascynowali mnie ci drudzy. Possesia to świat osadzony w nieokreślonym czasie. Possesia ma swoje korzenie w momencie, gdy rozpocząłem swoją pracę artystyczną, czyli jakieś dziesięć lat temu. Pierwsze co mnie interesowało i niepokoiło, to nasza narodowa tożsamość, nasza wieczna niewola, nasz szerzący nienawiść katolicyzm. Ten polski mrok i historia to coś, co inspirowało mnie do pierwszych transgresyjnych poszukiwań. Zacząłem interesować się egzystencjalizmem, buddyzmem, medytacją, zmiennymi stanami świadomości.
W Possesia wykreowałeś rzeczywistość mocno osadzoną w postkatastroficznej wizji. Ostrą w swojej formie i bezwzględną w wymowie. Jest mrok, strach, ból, śmierć, tajemnica. Tworzysz swego rodzaju historiozoficzny obraz czerpiąc z kultury, historii, ale również z prywatnych doświadczeń. Jaka jest kosmogonia świata Possesia? Chodzi mi zarówno o źródło inspiracji, jak i o to, co ty chciałeś powiedzieć poprzez ten projekt.
Possesia wyrasta z mojego zainteresowania szczególnym okresem historii. Początek XX wieku w Europie to czas rewolucji przemysłowej, rozwoju sztuki, idealizmu. Jest to świat sprzed upadku wielkich mocarstw, jakby sprzed utraty niewinności. Possesia przesiąknięta jest świadomością, że największe zbrodnie, jakie popełnił człowiek, popełniono na polskiej ziemi. Proces twórczy to swego rodzaju oczyszczenie, podczas pracy nad Possesia towarzyszy mi poczucie zamiany negatywnej energii w pozytywną i twórczą. Formy, które teraz są już określone, rodziły się bardzo długo. Od tego czasu zajmowałem się kilkoma projektami, ale Possesia pozostaje dla mnie punktem wyjścia. Stąd też tytuł filmu będącego częścią cyklu: Primal Elements (Podstawowe Elementy).
Skąd tytuł pracy? W słowniku języka angielskiego nie natrafiłem na to słowo, niemniej jest ono bliskie znaczeniom takim jak „possess” – posiadać, czy „possessed” – być owładniętym, opętanym. Choć nasuwa mi się i inne skojarzenie, narzucone wymową tego słowa, które brzmi jak polskie „posesja”.
Nie znajdziemy tego słowa w słowniku, już nawet nie pamiętam, jak wpadłem na nazwę Possesia, ale ta analiza jest słuszna. Possesia pochodzi od possessed.
Ważną postacią w projekcie jest Idol. Kim on jest i jaką pełni rolę?
Idol jest mistrzem ceremonii, szamanem, budowniczym, dyktatorem, greckim półbogiem, jest jednocześnie rzeźnikiem i katolickim księdzem. Idol jest nimi wszystkimi. Uosabia jednostkę z nadludzką siłą oddziaływania i wywierania wpływu. Idol pojawia się w momencie przesilenia, porusza całym mechanizmem, dodaje mu przyśpieszenia. Possesia to świat powrotu wczesnych, plemiennych etapów ewolucji człowieka, a Idol powraca cyklicznie i prowadzi swych wyznawców ku autodestrukcji.
Possesia jest projektem, który realizujesz od 2010 roku. Ostatnio powstał film oraz książka. Jak te nowe realizacje mają się do wcześniejszych prac? Projekt ewoluuje w jakimś konkretnym kierunku, czy to raczej podsumowanie i zamknięcie całości?
To nigdy nie jest zamierzone zamknięcie, wydanie katalogu jest raczej wymuszone wystawami i koniecznością podsumowania. Moje projekty nie powstają chronologicznie, ich wątki łączą się. Possesia zaczęła się od czaszek układanych w totemiczne wzory, skór i futer dzików. Ostatnie prace na pewno różnią się od tych początkowych, zapowiadają medyczne wątki nowego cyklu trylogii Eugenica. Possesia jest projektem otwartym, dla mnie ważne, żeby nie stawiać sobie granic. Trzeba porzucać jedne projekty dla innych, ale powroty też mogą być owocne.
Twój projekt stanowi pierwszą cześć trylogii, w skład której wchodzą jeszcze Onania oraz wspomniana Eugenica. Mógłbyś pokrótce opowiedzieć o pozostałych częściach?
Onania to świat współczesnego piękna – narcyzmu, mody, operacji plastycznych. The Onanizer – Your Ultimate Masturbation Experience to reklama produktu spełniającego wszystkie fantazje seksualne, to produkt ostateczny mający zapewnić pełnię szczęścia. Wszystko w tym świecie jest jasne i pastelowe. Onanię trawi choroba nieznanego pochodzenia. Kosmetyki, tłuszcz i kości zlewają się ze sobą. Twarze i genitalia przechodzą zmianę formy. Onania to groteska, czarna komedia w różu. Possesia odnosi się do przeszłości, Onania parodiuje współczesność. Eugenica z kolei odsłoni wizję deformacji człowieka w zmodyfikowanej genetycznie przyszłości.
Pracując sięgasz po różne materiały, łącząc elementy organiczne, jak na przykład skóry czy kości zwierzęce, ze stalą, plastikiem czy konkretnymi przedmiotami. Ciekawi mnie twój warsztat i sposób pracy.
Przy projekcie Possesia interesowały mnie przedmioty i książki z pierwszej połowy XX wieku i starsze. Przed przystąpieniem do pracy chciałem poczuć, że ilość zgromadzonych przedmiotów jest przytłaczająca, że mam wiele, wręcz za wiele możliwości połączeń obiektów, zdjęć i narzędzi. Asamblaż to fascynująca technika, gdy łączę obiekty często zdaję się na kontrolowany przypadek. Dziesiątki razy rzucam narzędzia na starą fotografię i czekam na podpowiedź, na nieoczekiwane, zaskakujące ułożenie, gdy fotografia i obiekty tworzą całość. Aby to osiągnąć zamieniam je miejscami i sprawdzam każdy możliwy układ. Większość tych obiektów powstała na bazie wcześniejszych zniszczonych prac. Kolaże i rzeźby z cyklu Possesia mają na sobie ślady walki, wielokrotnego przyklejania, dziurawienia, odrywania, przypalania.
Twoje prace wydają się bardzo filmowe, dopracowane do perfekcji niczym rekwizyty czy cała scenografia. Czy film stanowi dla ciebie inspirację?
Posługuję się filmem, rzeźbą, asamblażem, ale bez względu na medium opowiadam historię. Nie jest to jednak historia dosłowna, linearna czy jednoznaczna. Tworzę jakby rozrzucone elementy historii, odsłaniam fragmenty, nawiązuję, cytuję, daje widzowi możliwość odczytywania i dopowiadania historii do obiektu, wyobrażenia sobie jego funkcji w większej całości. Seria Implement (część składowa) oznaczona kolejnymi cyframi ujawnia szczątkowość znaczenia obiektów. Moje projekty są złożone i rozbudowane jak oddzielne światy, stąd wrażenie, że obiekty są wyjęte jakby z innej rzeczywistości. Inspirację czerpię również z filmu, moimi mistrzami pozostają Tarkowski, Bergman, a ze współczesnych reżyserów wczesny von Trier i Haneke.
Będąc w twojej pracowni, mieszczącej się w piwnicy w jednym z bloków na Żoliborzu w Warszawie, odniosłem wrażenie, że kolekcjonujesz te wszystkie przedmioty, które potem wykorzystujesz w pracach z pasją bliską syllogomaniaka. Kiedyś opowiadałeś mi, że skupowałeś zwierzęce czaszki po rzeźniach. W twojej piwnicy można znaleźć szereg innych dość osobliwych rzeczy.
Jako dziecko co niedzielę towarzyszyłem rodzicom w zakupach na pchlim targu na warszawskim Kole. Oni wybierali przedwojenne łyżeczki, a ja przyglądałem się dziwnym, brudnym, nieznanym przedmiotom, których funkcji i przeznaczenia nie znałem. Z czasem stałem się kolekcjonerem, jeszcze bez większego planu. Fascynowały mnie atlasy anatomiczne, instrumenty pomiarowe, stalowe cyrkle, fragmenty maszyn, trofea, końskie uzdy itd. Zacząłem dostrzegać związki między nimi i historię, której te przedmioty były świadkami. Nie mniej fascynujące było odkrywanie zapomnianych archiwów filmowych i wybieranie fragmentów do filmu Primal Elements.
Tworzysz swoje prace głównie w Warszawie, ale wystawiasz i współpracujesz z galerią w Londynie. Jak znalazłeś się w Wielkiej Brytanii?
Po skończeniu ASP w Warszawie miałem poczucie izolacji. Już w 2007 zdecydowałem, że wyjeżdżam. Londyn jest niesamowitym miastem z największą sceną sztuki w Europie, galerie szukają młodych artystów i inwestują w budowanie ich kariery. Do Central Saint Martins College trafiłem w 2009 roku. Wszystko zaczęło się po wystawie dyplomowej, pojawiły się publikacje i oferty współpracy. Od tamtej pory reprezentuje mnie galeria Breese Little. Onania powstawała przez dwa lata w Londynie, ale Possesia jest na tyle oparta na znalezionych obiektach, że realizacja w Londynie stała się niemożliwa. Potrzebowałem stałego dostępu do pchlich targów i kolekcji w mojej starej piwnicy w Warszawie.
Jakie zauważasz różnice w edukacji artystycznej pomiędzy warszawską akademią a londyńską uczelnią?
W Warszawie studiowałem w latach 2002-2007 na Wydziale Grafiki. Niestety, panował tam klimat niesprzyjający rozwojowi czy partnerskiej rozmowie. Słabsi ulegali i rysowali przez pięć lat modela węglem. Zachowania niektórych prowadzących przekraczały czasem granice dobrego smaku. Pamiętam, jak byłem świadkiem poniżania i wyśmiewania na korektach. To budziło mój gniew i wciąż budzi, gdy do tego wracam. Trudno o większy kontrast z Central Saint Martins, gdzie wszyscy traktują się z szacunkiem, panuje profesjonalizm i nikt nie traci energii na niepotrzebny stres. W Warszawie na ASP moje prace nie były w najmniejszym stopniu akceptowane, w Londynie od razu poczułem się więcej niż doceniony.
Powróćmy na koniec do Possesii i tym samym przenieśmy się ponownie w przestrzeń wystawy Epidemic. Twoja praca może odnosić się do kryzysu człowieka jako jednostki funkcjonującej w szerszym organizmie społecznym, kulturowym, ale i w naturze. Wykreowany świat w Possesia obnaża ciemną stronę humanizmu. We współczesnych badaniach z obszaru posthumanistyki podejmuje się próby spojrzenia na człowieka poprzez zacieranie granic pomiędzy naturą a kulturą, dążąc do pewnej transgresywności. Jaką rolę w twojej wizji odgrywa człowiek, czy on w ogóle, w czasie trwającej apokalipsy, ma jeszcze rację bytu?
Humanizm narzuca, zakazuje, ogranicza w imię wzniesienia się ponad instynkty. Nasza cywilizacja to oddanie się w niewolę w imię pozornej równości i umownej tolerancji. Ekstremizmy religijne i ustroje totalitarne są bardziej szczere i bezkompromisowe w swej bezwzględności. Władza, nietolerancja i przemoc są zdecydowanie bliżej natury, pochwalają supremację silniejszego i okrucieństwo wobec słabszych. Człowiek zdolny jest do pięknych dokonań i współczucia, jest również zdolny do niewypowiedzianego okrucieństwa. Possesia można odczytywać jako wizję utraty człowieczeństwa, gdy dajemy sobą manipulować, ufamy idolom, czcimy ich bezkrytycznie i niszczymy w imię narodu, boga, honoru czy innej fałszywie rozumianej idei.
OD REDAKCJI: Rozmowa przeprowadzona przez Piotra Lisowskiego publikowana jest dzięki uprzejmości CSW Znaki Czasu w Toruniu i przeprowadzona została z okazji wystawy Epidemic.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Ewa Axelrad, Tymek Borowski, Izabela Chamczyk, Mateusz Kula, Jan Manski, Arek Pasożyt, Liliana Piskorska, Joachim Sługocki, Izabela Tarasewicz, Natalia Wiśniewska
- Wystawa
- Epidemic
- Miejsce
- Centrum Sztuki Współczesnej Znaku Czasu w Toruniu
- Czas trwania
- 27.09.2013 - 26.01.201
- Osoba kuratorska
- Piotr Lisowski
- Fotografie
- Maciej Grzybowski
- Strona internetowa
- csw.torun.pl/