Przeciw widzeniu. Teresa Murak w Zachęcie
Teresa Murak – najważniejsza przedstawicielka sztuki ziemi w Polsce, postać o której zwykły widz raczej nie słyszał. Wyrazista i silna, jako rzeźbiarka i performerka wymyka się prostym definicjom. Wymieniana jednym tchem obok Marii Pinińskiej-Bereś, Natalii LL czy Ewy Partum dystansuje się od feminizmu, tworzy na własnych prawach. Nawet jeśli cielesność stanowi istotny element wielu jej performansów, to zazwyczaj wplata się w szerszy kontekst relacji, uobecnia się w sposób subtelny, wyciszony. Rzeżucha, wykorzystywana przez artystkę od jej pierwszej pracy w galerii Dziekanka – Zasiew (1972), staje się prawie jej podpisem, znakiem rozpoznawczym. Przylgnie do nagiego ciała Murak zanurzonej w wannie (Ziarno, 1989), stworzy suknię, w której artystka przejdzie się po ulicach Warszawy (Procesja, 1974) czy ukryje w budce telefonicznej (Budka telefoniczna, 1990), zagnieździ w dziurach ścierek (Ścierki wizytek, 1990), obrośnie krzyż niesiony w procesji przez parafian (Znak krzyża, 1983). Proces wzrastania, cykl życia i zmian wydobywa na powierzchnię widzenia i też – znów dosłowność – na powierzchnię ziemi. Bliskie są jej takie określenia jak materia, wspólnota, duchowość czy codzienność. Ta ostatnia wymaga skupienia, by ją dostrzec. Ale to zazwyczaj proste czy wręcz banalne rzeczy mają możliwość burzenia rzeczywistości – czasem nawet całkiem dosłownie. Dokładnie tak zaczyna się wystawa w Zachęcie.
Grudy węgla ułożone jedna obok drugiej składają się na gigantyczną rzeźbę krzyża rozsadzającą dach galerii – linki mocujące naruszyły szklany dach i pokazały zazwyczaj niedostępne konstrukcje wraz z fragmentem nieba. Czy można było posłużyć się bardziej rebeliancką symboliką? Początki pracy to wydobycie pierwszej bryły węgla w Rudzie Śląskiej w 2006 roku i konsekwentna kontynuacja projektu we współpracy z kopalnią Halemba – Murak bardzo podkreśla wspólnotowy wymiar realizacji. Monumentalność tej rzeźby jednak nie przytłacza; krzyż przecina przestrzeń po skosie i sprawia wrażenie jakby się unosił. I choć znajdujemy się wewnątrz budynku, trudno nie skojarzyć tej pracy z klasyczną rzeźbą land artu Double Negative (1969) Michaela Heizera – ze względu na pewną analogię. Rosalind Krauss pisała o niej, że zmusza widza do porzucenia typowej percepcji odbioru – uchwycenia całości okiem – na rzecz otwarcia się na inny model doświadczenia. Jaki? Ta pierwsza sala to zachęta do czujności i otwarcia wyobraźni; widz znajduje się zamknięty w ścianach budynku, a przed nim rozsnuwa się opowieść o ziemi, organiczności i sensualności. W dalszej części wystawy wyobraźnia przyda się bardzo, gdyż ekspozycję zdominuje dokument – obraz.
W prezentowanej na wystawie pracy, zrealizowanej w Ubbeboda w 1974 roku, Murak zaczyna od narysowania patykiem dwóch okręgów, po czym przez trzydzieści dni przenosi ziemię dłońmi z jednego do drugiego z nich. Tworzy się odpowiednio koliste wgłębienie i wzniesienie, a całość zostaje zwieńczona zasiewem rzeżuchy. Ciężka fizyczna praca to hołd złożony zarówno kulturze (historii sztuki, tradycji rzeźby), jak i naturze (rytmowi niezależnemu od człowieka). Opisana Rzeźba dla ziemi doskonale ukazuje obecne w sztuce artystki sprzeczności; surowa prostota, dosłowność czy minimalizm spotykają się z wyrafinowaniem i intelektualnym namysłem. Zazwyczaj to, co najważniejsze artystka chowa – jej prace wymagają znalezienia klucza, niczym w grze widoczne-niewidoczne. W niezrealizowanym projekcie Oko ziemi (1985) to co najistotniejsze ukryte zostało pod powierzchnią – dostępne widzeniu przez niewielki otwór ukazujący dno kuli ze strumieniem i odbiciem nieba. Czy może być coś bardziej powszedniego niż chleb? Do Lillehammer artystka przywozi zakwas chlebowy i umieszcza go w pobliskim bagnie, stanowiącym dla niej synonim pierwotnej materii. Uprawia codzienny rytuał dodawania mąki, zdejmuje wysuszone obrzeża; rozczyn stopniowo się powiększa i tworzy całkiem spory otwarty krater. Na ścianie czytamy:
„Jadę z nadzieją spotkania się z bagnem już po doświadczeniach z mułem rzecznym. Znajduję miejsce, gdzie będę pracowała z rozczynem chleba. Sięgam w głąb, wyjmuję miękką materię bagna na zewnątrz i układam rozczyn. Cztery tygodnie pracy: czuwam, pielęgnuję, palę ognisko, nieustannie dodaję mąki. Rozczyn rośnie”.
Tak wyglądał Rozczyn z 1987 roku. Znów prostota i powtarzalność. Przeniesienie zwykłych przedmiotów, czynności i gestów w obręb sztuki to znana strategia, jednak Murak stosuje ją z wyjątkową i żelazną konsekwencją, jako metodę, a nie eksperyment.
Zachęta pokazuje tylko wybrane prace Teresy Murak i konsekwentnie unika słowa „retrospektywa”. Zobaczymy oczywiście kadry z artystką w sukni z rzeżuchy, tym razem w wersji Abramowice Prywatne (1985). Warto zwrócić uwagę na słowo „prywatne”, gdyż osobistych motywów odnajdziemy jeszcze trochę na wystawie (np. dokumentacja Działania z koralikami z udziałem syna Mateusza na plaży w Mielnie w ramach akcji Kolęda artystyczna w Koszalinie, 1984). Pojawi się również dokumentacja tworzenia rzeźby-obrazu z mułu rzecznego (Muł rzeczny — tworzywo bycia, Galeria 72, Chełm, 1989) – w kadrze widzimy artystkę stojącą pośród wiader i materii nanoszącą dłońmi tytułowy muł niczym farbę na płótno. Zwłaszcza jeden moment wystawy wyrywa z narracji i rytmu. Pośród zdjęć artystki leżącej na ziemi w sukni z rzeżuchy umieszczony został, jakby z innego porządku, olej na płótnie – pejzaż Adama Chmielowskiego Zawale (1883). Tak jakby nagle ktoś przypominał, że należy wrócić do obrazu, tej typowej materii sztuki. Tylko dlaczego?
W pracach Teresy Murak zawiera się jakiś rodzaj medytacji, spokoju, wsłuchania w rytm natury i oczekiwania, zwrócenie uwagi na sam proces i czas. I tu wychodzi na jaw pewien paradoks i też największa trudność wystawy; spojrzeniu widza udostępnione są statyczne kadry fotografii, dokumentacja filmowa – obraz. Tymczasem cała sztuka Teresy Murak skierowana jest przeciw widzeniu, prosi wręcz o to, by ją dotykać, wąchać i doświadczać sensualnie. Ustawiona w jednej z sal metalowa skrzynia z roślinami wydaje się być wykradziona naturze. Zapewne powinna wypełnić większą przestrzeń. Może oprócz sufitu powinna wyjść poza ściany? Wystawa z pewnością nie jest retrospektywą; nie wiem też, czy jeśli ktoś ze sztuką Teresy Murak zetknie się podczas wizyty w Zachęcie po raz pierwszy, odczyta z niej to, co w pracach artystki najistotniejsze. Jak już wspomniałam, zaproponowana strategia wymaga od widza bardzo dużej wyobraźni.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Teresa Murak
- Wystawa
- Teresa Kazimiera Murak-Rembielińska
- Miejsce
- Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki
- Czas trwania
- 07.05-17.07.2016
- Osoba kuratorska
- Joanna Kordjak
- Strona internetowa
- www.zacheta.art.pl