Propaganda faszystowska. O nieuchwytnej istocie faszyzmu historycznego
Hitler był historycznie unikalny. Bez ryzyka błędu można uznać kluczową rolę Hitlera w stworzeniu skryptu propagandy. To on go napisał.
Nicholas O’Shaughnessy
Stworzyliśmy Rzeszę za pomocą propagandy.
Joseph Goebbels
Zdobycie władzy
W sylwestra 1924 roku premier Mussolini udzielił audiencji bardzo nietypowej delegacji. Do jego gabinetu wtargnęło 33 konsulów – dowódców Czarnych Koszul, milicji faszystowskiej, która od dwóch lat, przy niemal całkowitej bierności organów państwa, terroryzowała opozycję[1]. Od kilku dni w stolicy i innych miastach kraju trwają marsze i wiece bojówkarzy wyrażające poparcie dla Duce. We Florencji spalono siedzibę masonów i lewicową redakcję. Co jednak nietypowe dla faszystowskiej polityki, nie chodziło tym razem o poparcie rytualne ani bezwarunkowe. To tym bardziej zaskakujące, że faszystowski rząd pogrążony był w najpoważniejszym dotąd kryzysie. Mussolini kierował państwem włoskim od „marszu na Rzym” w październiku 1922 roku – czyli od bezprecedensowego w historii połączenia zamachu stanu i teatralnej inscenizacji. W istocie marsz był raczej tym drugim. Figura heroicznego zdobycia władzy miała propagandowo przykryć rzeczywistość politycznego kompromisu. Mussolini dostał władzę od króla, za aprobatą przemysłu, Kościoła, arystokracji, prawicy i zasadniczo wszystkich, którzy nie pachnieli socjalizmem lub republikanizmem. Od tego czasu Włochy miały ustrój hybrydalny, wciąż istniał pluralizm polityczny i związkowy, zręby wolności prasy, którym towarzyszyło panoszenie się faszystowskich milicji i wzrost znaczenia tradycyjnych elit: armii, wielkiej własności ziemskiej i burżuazji. Wydawało się, że wszyscy kontrahenci faszystowskiej władzy mają powody do zadowolenia. W wyborach z kwietnia 1924 roku, poprzedzonych kampanią zastraszania i przekupstwa, lewica i centrum zostają niemal całkowicie rozbite. I wtedy, dość nieoczekiwanie, dochodzi do przesilenia. Na początku lata uprowadzony zostaje Giacomo Matteotti, socjalistyczny deputowany, orator, najgłośniejszy i najskuteczniejszy krytyk reżimu. Niedługo później odnaleziono jego zwłoki. Matteotti został zamordowany, a ślady wskazują jednoznacznie na organy państwa.
Mussoliniemu udaje się doprowadzić do dymisji redaktorów naczelnych dzienników „La Stampa” i „Corriere della Sera”, które relacjonują sprawę[2]. Jednak opinia publiczna nie przestaje wrzeć. Wątpliwości mają zwolennicy i sojusznicy faszystów. Stu pięćdziesięciu opozycyjnych deputowanych nowego parlamentu odmawia uczestnictwa w obradach i ogłasza się jedynymi prawowitymi reprezentantami narodu włoskiego. Wielu z nich spogląda na Wiktora Emanuela. Król się waha. Mussolini także się waha, przemoc uliczna i zastraszanie ustają na kilka miesięcy. Pięciu faszystów, w tym wysocy funkcjonariusze, zostaje postawionych przed sądem[3].
To w tych okolicznościach przybywają do Duce squadristi. Rozmowa nie była protokołowana, ale z pewnością nie chodziło o wiernopoddańczy hołd. Mussolini był rozbity, ponoć rozważał dymisję. Squadristi domagają się rozprawy z opozycją. Grożą obaleniem wodza, jeśli nie wykaże zdecydowania. I wtedy dochodzi do przełomu. Mussolini odzyskuje wiarę i poczucie misji. To właśnie 3 stycznia 1925 Duce wygłasza najważniejszą mowę swojego życia.
„Ogłaszam wobec tego zgromadzenia i wobec całego narodu włoskiego, że przyjmuję na siebie, ja i tylko ja, moralną i historyczną odpowiedzialność za wszystko, co zaszło. Jeżeli faszyzm był jedynie rycyną i pałką, a nie pełną dumy pasją najlepszej części włoskiej młodzieży, to mnie należy winić. Jeżeli faszyzm był związkiem przestępczym, to ja jestem hersztem tego gangu!
Jeżeli cała ta przemoc była następstwem szczególnego historycznego, politycznego i moralnego klimatu, to ja ponoszę za nią odpowiedzialność, bo to ja stworzyłem ten klimat za pomocą propagandy […]
Panowie, Włochy pragną pokoju, spokoju i pewności, aby zabrać się do pracy. Damy Italii ten spokój, środkami miłości, jeśli to będzie możliwe, przemocą, jeśli będzie to konieczne. Mogą być panowie pewni, że w ciągu dwudziestu czterech godzin od mojego przemówienia sytuacja zostanie wyjaśniona pod każdym względem[4].”
Nie mylił się. Najpierw rusza fala przemocy Czarnych Koszul na niespotykaną dotąd skalę. Wolna prasa zostaje zamknięta lub wyciszona. Opozycja zdelegalizowana. Przez kraj przetacza się fala strajków, po raz pierwszy organizowanych lub wspieranych przez faszystowskie związki zawodowe. Przemysł miał zrozumieć wartość lojalności. Zrozumiał. W 1926 strajków zakazano. Włochy stały się dyktaturą faszystowską, która sama siebie określała mianem dittatura totalitaria.
Przemoc spełnia dwie funkcje: służy zastraszaniu lub eliminacji przeciwników, lecz jest także inscenizacją, rytuałem, glejtem autentyczności i symbolicznym źródłem prawomocności. To pierwszy wyróżnik faszyzmu.
Ta dość osobliwa historia faszystowskiego zdobycia władzy odsłania kilka ważnych dla zrozumienia faszyzmu okoliczności i rozprasza pewną liczbę przesądów na jego temat. Po pierwsze, o czym nigdy dość przypominać, faszyzm zarówno w swej oryginalnej, jak i tej najbardziej skrajnej wersji, był dzieckiem systemu demokratycznego. Demokracja, rozumiana jako liberalne instytucje i powszechne prawo wyborcze, była i we Włoszech, i w Niemczech bardzo młoda. We Włoszech prawo do głosowania objęło wszystkich dorosłych mężczyzn zaledwie w roku 1912. W Niemczech demokracja objęła wszystkich obywateli i obywatelki w roku 1919. Zaczęła się wtedy era masowej polityki. Niewiele ponad dziesięć lat później ta masowa polityka demokratyczna dała faszystom władzę. I chociaż przemoc jest od początku obecna w faszystowskiej polityce, co więcej – jest otwarcie afirmowana w faszystowskiej ideologii, to jednak użycie przemocy pozostaje zawsze taktyczne, pragmatyczne. Przemoc spełnia więc dwie funkcje: służy zastraszaniu lub eliminacji przeciwników, lecz jest także inscenizacją, rytuałem, glejtem autentyczności i symbolicznym źródłem prawomocności. To pierwszy wyróżnik faszyzmu. Klasyczne doktryny polityczne co najmniej eufemizują przemoc. Nawet dla rewolucyjnych anarchizmu i socjalizmu przemoc jest problemem. Złem koniecznym. Dla faszyzmu jest ona rozwiązaniem i wartością samoistną. Faszyści rozumieli nowoczesną politykę dużo lepiej niż tradycyjne partie, mozolnie budujące sobie poparcie na bazie kryteriów ideowych i klasowych.
Fenomen polityczności można zrozumieć tylko przez odniesienie go do realnej możliwości jednoczenia się ludzi według różnicy między przyjacielem i wrogiem, niezależnie od tego, jak oceniać będziemy polityczność z punktu widzenia religii, moralności, norm estetycznych czy ekonomii[5] – napisze Carl Schmitt, „towarzysz drogi” faszystów. Istota polityki to naznaczanie wroga, tradycyjne problemy filozofii polityki, od ekonomii do prawomocności, zostają anulowane. „Podstawową cechą naszej doktryny ekonomicznej jest to, że nie mamy żadnej” – powie przyszły kanclerz Rzeszy[6].
Ta nowa polityka domaga się nowej formy. „Hitler nad Niemcami” – to slogan prezydenckiej kampanii wyborczej nazistów z roku 1932. Hitler podróżował samolotem. Jednego dnia odwiedził pięć miast, w każdym przemawiał do wielotysięcznych tłumów. Z podróży tej powstał niemy film oraz booklet fotograficzny w konwencji zbliżonej do Instagrama, wydany w półmilionowym nakładzie[7]. Polityka nie wymaga już ani zakorzenienia, ani zapośredniczenia. Co prawda faszyzm od początku tworzy scentralizowaną partię i organizacje paramilitarne, lecz te „reprezentują” wodza wobec narodu, a nie odwrotnie. Do wyborców dociera się za pomocą bezpośredniego, gorącego, intensywnego i estetyzowanego przekazu. Obraz wroga jest tym bardziej wiarygodny, im bardziej fantastyczny, tym bardziej spójny, im więcej zawiera sprzeczności. Ten obraz pozwala budować unikalną nić semantyczną między wodzem a zwolennikami. Poczucie wspólnoty sensu na kształt intymnego porozumienia. Propagandy faszystowskiej się nie absorbuje, w niej się można odnaleźć.
Faszyzm głosi kontrrewolucję i epatuje rewolucyjną poetyką. Za jedyne prawo do władzy uznaje wzięcie jej przemocą. Nie jest w tym jednak do końca szczery, Hitler otrzymał władzę z rąk prezydenta Hindenburga, tak jak Mussolini otrzymał ją z rąk króla Wiktora Emanuela III. Faszyści negocjują zarówno z Kościołami, jak i przemysłowcami. Najczęściej wywiązują się ze złożonych obietnic, chociaż na swoich warunkach. I mimo że faszyści różnili się znacznie od tradycyjnej prawicy, to wykazywali w stosunku do niej ogromną łatwość absorpcji. W istocie chodziło o to, aby prawicę wchłonąć i zastąpić, centrum wyeliminować politycznie, lewicę wyeliminować całkowicie. Antylewicowość jest bodaj najważniejszą organizatorką ogólnoświatowej wyobraźni faszystowskiej, tylko w nazistowskich Niemczech przyćmił ją, lecz nie osłabił, integralny antysemityzm. Z tego punktu widzenia faszyzm daje się scharakteryzować jako skrajną prawicę. Jednocześnie jego hybrydalny charakter, jego zadziwiająca zdolność inkorporacji, jego doskonała elastyczność doktrynalna powodują że daje się go scharakteryzować jako skrajne centrum[8], ekstremum trzeciej drogi.
Wydarzenia włoskie z przełomu lat 1924/1925 uświadamiają nam to, co wyparte: faszyzm kojarzy się z przemocą, jednak doszedł do władzy w pluralistycznych, demokratycznych społeczeństwach; faszyzm kojarzy się z wojną, lecz władzę zdobył w czasie pokoju. W niczym nie przypominał wojskowej dyktatury z trzeciego świata. Był ruchem stricte politycznym, o szerokich i zróżnicowanych zasobach społecznych.
Historia kryzysu faszyzmu z końca 1924 roku i sposób jego rozwiązania wskazują na jeszcze jedną możliwość interpretacji faszystowskiej dynamiki politycznej. Zwykle postrzega się faszystów jako grupę zdyscyplinowaną, zdeterminowaną i całkowicie podporządkowaną liderowi. Wszak charakter wodzowski jest wyróżnikiem faszyzmu wedle każdego leksykonu politologii. A jednak w grudniu 1924 roku Duce był co najmniej zdezorientowany, a kierownictwo partii zdemobilizowane. Władza wymykała się im z rąk. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie istniał żaden spójny plan działania. To raczej zagrożenie ze strony bojówek, a nie bojówkarski entuzjazm pchnęły Mussoliniego do przejęcia inicjatywy. Nie napotkał oporu, a z pewnością się go spodziewał. Włochy były gotowe na faszyzm, ostatni akord odegrał się sam. Także Adolf Hitler rozumiał ograniczenia swojej jednostkowej sprawczości. „Idę drogą wytyczoną przez Opatrzność z pewnością lunatyka”, powiedział w roku 1936[9]. Istotnie, co najmniej do końca 1941 roku faszystom udawało się wszystko, co zamierzyli, niezależnie od niesprzyjających okoliczności i własnych błędów. Do tego czasu bezapelacyjnie zapanowali w Europie kontynentalnej. Stary Kontynent nie dysponował już żadnym realnym potencjałem oporu. Faszyści ostatecznie przegrali za sprawą zgoła nieświętego przymierza Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych, utkanego przez osłabioną Wielką Brytanię. Wynik drugiej wojny światowej zdaje się dziś najbardziej oczywistym faktem z historii powszechnej. Nie powinien być tak traktowany. Odpowiedź na pytanie, jak Europejczycy poradzili sobie z faszyzmem, brzmi: wcale sobie nie poradzili. Wielka Koalicja Antyfaszystowska została im zesłana. Dlatego, przynajmniej w Europie, zrozumienie, czym jest faszyzm, powinno być zadaniem najważniejszym. Zamiast tego rozwija się dzisiaj swoisty rewizjonizm: już to utyskuje się nad pożałowania godnym składem tej koalicji – zupełnie tak, jakby istniała wtedy jakakolwiek inna siła zdolna zwyciężyć – już to drugą wojnę chcę się traktować jako epizod działań świętej wojny demokracji z totalitaryzmem. Tyle że w latach 1939–45 toczyła się zupełnie inna wojna. Pochłonęła 70 milionów ofiar, w tym 90% wschodnioeuropejskich Żydów. Była to najstraszniejsza z wojen w dotychczasowej historii ludzkości.
Zrozumieć faszyzm
Historycy napotykają niemałe trudności w uchwyceniu istoty historycznego faszyzmu. Robert Paxton, jeden z najwybitniejszych badaczy tego okresu, przypisuje tę trudność jego potężnemu oddziaływaniu – ideologicznemu, lecz przede wszystkim wyobraźniowemu i afektywnemu. Siły mimetyzmu w polityce nie sposób przecenić. Jednocześnie ten sam mimetyzm rozpuszcza zjawisko i rozciąga je do granic rozpoznawalności. Zupełnie odwrotnie niż dziś, w latach 20. i 30. XX wieku wielu polityków chciało uchodzić za faszystów, a przynajmniej być z nimi kojarzonych[10]. Ta trudność nasuwa jednocześnie pewną pozornie tylko banalną hipotezę: faszyzm był sexy, a do tego wcale nie strzegł zazdrośnie swojej cnoty, za to dostarczał całej palety technologii politycznych w wersji ready-made. Mimo że ostentacyjna antylewicowość stanowiła najmniejszy wspólny mianownik wszystkich faszyzmów i pseudofaszyzmów, to lewica marksistowska od początku miała ogromne kłopoty z interpretacją faszyzmu. Z jednej strony stanowił dla niej fizyczne zagrożenie i dosłowną negację wszystkich jej politycznych wartości, z drugiej nie był to wcale tradycyjny wróg.
Rozmazane kontury klasowe – chociaż faszyzm nie był ruchem robotniczym, jak to czasem sugerował, to jednak faszyści nie byli po prostu przedstawicielami dawnych elit: tronu, ołtarza i kapitału. Utrwalona doktryna marksizmu Drugiej Międzynarodówki nie miała w istocie rzeczy narzędzi do rozpoznania tego fenomenu. Faszystowska apologia barbarzyństwa, kontrastująca z humanitarną hipokryzją tryumfującego przed pierwszą wojną liberalizmu, odbierana była przez niektórych jako zwiastowanie rychłego końca kapitalizmu. Faszyzm to kapitalizm w stanie rozkładu – brzmiała popularna, przypisywana Leninowi formuła. Gwoli sprawiedliwości, liberalna doktryna miała wtedy na temat faszyzmu jeszcze mniej do powiedzenia.
Faszyzm historyczny jest raczej hybrydą dyskursów niż ideologią. Może być rasistowski lub kulturalistyczny, klerykalny lub ateistyczny, neofeudalny lub futurystyczny, wolnorynkowy lub etatystyczny, industrialny lub agrarny. Nie znaczy to jednak, że jest doskonale plastyczny: zawsze pozostaje hierarchiczny, antyfeministyczny, wykluczający, naznaczający, antyintelektualny i militarystyczny. Zawsze też dokonuje publicznej apoteozy przemocy. W latach powojennych utrwaliło się postrzeganie skrajnego biologistycznego rasizmu jako głębokiego jądra faszystowskiej ideologii. Jednak był on w istocie dla faszystów mało charakterystyczny. Kiedy w 1935 roku nazistowskie Niemcy wprowadzały ustawy norymberskie, pozbawiające praw żydowskich obywateli, niemieccy propagandyści wskazywali, że są one o wiele łagodniejsze od amerykańskich Jim Crow Laws, jako że nowe prawo definiowało Żyda wedle „trzech kropli krwi” (troje spośród dziadków miało być Żydami), gdy na południu USA, by być zakwalifikowanym/ą jako „Negro”, wystarczyła „jedna kropla”[11]. Podobnie idea Lebensraum, „przestrzeni życiowej na Wschodzie”, przedstawiana była jako niemiecka kontynuacja angielskiej i francuskiej polityki kolonialnej. W istocie chodziło o coś więcej niźli tylko retorykę. Faszyzm wyrażać miał prawdę o naturze społeczeństw „pozornie niefaszystowskich”. Demaskować ich hipokryzję.
Paradoksalnie lub nie, podobny był wydźwięk lewicowych diagnoz: „Faszyzm jest sam w sobie mniej «ideologiczny», o tyle, że otwarcie głosi zasadę panowania, która gdzie indziej pozostaje zakryta” – napisze Adorno w Minima Moralia[12]. Od Waltera Benjamina aż po Zygmunta Baumana i Enza Traversa, faszyzm rozpatrywany jest jako nieunikniona konsekwencja zasad i praktyk prefaszystowskich, jako kontynuacja raczej niż zerwanie. W tej optyce nie wystarczy chcieć zrozumieć faszyzm, problem w tym, że bez faszyzmu niczego zgoła nie da się zrozumieć. Nie wystarczy pokonać faszyzmu militarnie ani politycznie, trzeba sięgnąć głębiej, zniweczyć jego społeczne warunki możliwości. Czy każde społeczeństwo nie jest własną zakumulowaną historią? Czy faszyzm nie powstaje z tego, co go poprzedza?
Jednak ta strategia interpretacyjna, obok licznych zalet, ma jedną istotną wadę: poprzez proliferację prowadzi do inflacji i osłabia historyczną unikalność faszyzmu. Faszyzm jest zresztą rozpuszczany na różne sposoby: Hannah Arendt umieści go w szerokiej kategorii totalitaryzmu, a Foucault każe tropić „faszyzm w nas wszystkich, w naszych głowach, w naszym codziennym zachowaniu, faszyzm, który zmusza nas, abyśmy kochali władzę i pożądali właśnie tego, co nad nami panuje”[13]. Zresztą z unikalnością faszyzmu jest jeszcze inny problem: konsekwentny nominalizm czyni to pojęcie zdatnym wyłącznie do porządkowania archiwów, jego dysocjacja powoduje z kolei, że faszyzm polityczny znika nam z oczu lub uzyskuje status permanentnej metafory. Wobec faszyzmu stosować zatem trzeba hermeneutykę dialektyczną: rozumieć go jako zarazem unikalny i powtarzalny.
Propaganda
Wydarzenia włoskie z przełomu lat 1924/1925 uświadamiają nam to, co wyparte: faszyzm kojarzy się z przemocą, jednak doszedł do władzy w pluralistycznych, demokratycznych społeczeństwach; faszyzm kojarzy się z wojną, lecz władzę zdobył w czasie pokoju. W niczym nie przypominał wojskowej dyktatury z trzeciego świata. Był ruchem stricte politycznym, o szerokich i zróżnicowanych zasobach społecznych. Społeczeństwo nie zostaje podbite przez silną i zwartą faszystowską machinę. Społeczeństwo raczej dojrzewa do faszyzmu. Potem weń opada. Ze względu na te okoliczności faszyzm najłatwiej rozpoznać poprzez faszystowską propagandę. To ona jest bowiem wehikułem faszystowskiego sukcesu. Bezwstydna, butna i wulgarna, zmieniająca stereotyp w narzędzie zbrodni, z ofiary czyniąca sprawcę, nigdy nie milknąca, mówiąca w imieniu wszystkich i nikogo, zarazem swojska i odrealniona, uwodząca miłością do władzy i sącząca nienawiść do wroga, obsesyjna i współczująca, przaśna i obrandowana, rytmiczna i monotonna, samozwrotna, doskonale powtarzalna, płaska niczym ziemia u Babilończyków. Za propagandą faszystowską nie stoi żadna doktryna, która ma być propagowana, propaganda sama jest doktryną. Pogarda dla doktryny jest zaś istotnym składnikiem propagandy. Nawet jeśli propaganda nie stanowi istoty faszyzmu, to jest tej istoty bezpośrednią i konieczną ekspresją.
Liderzy faszystowscy byli pionierami politycznych badań konsumenckich i naukowego marketingu. Propaganda bardziej jeszcze niż perswazją jest przedmiotem konsumpcji, jej przyswajanie nie jest obietnicą szczęścia, lecz szczęściem samym, źródłem bezpośredniej satysfakcji[14]. Dlatego tak bardzo mylili się ci, którzy podejrzewali, że podobnie jak czyniły to propagandy archaiczne, propaganda faszystowska służy do ukrycia prawdziwych celów i interesów. Ona służy bezpośredniemu zaspakajaniu pragnień. Jest konsumpcjonistyczna, co daje jej glejt autentycznego demokratyzmu. Zaspokajanie pragnień większości nadaje dynamikę faszystowskiej władzy, a także, przynajmniej do pewnego momentu, wyznacza jej granice. To wszystko jednak nie oznacza jeszcze, że wszelki marketing jest faszystowski. W faszystowskiej propagandzie forma określa treść. Nie da się w ten sposób sprzedać dowolnego produktu. Propaganda faszystowska żywi się nienawiścią w stosunku do każdej różnorodności, która nie jest uporządkowana hierarchicznie, i każdej rozmazanej tożsamości. Lub raczej różnorodność jest projektowana na zewnątrz, jest figurą wroga: zdegenerowanej Ameryki, mongolskiej Rosji, dekadenckiej Francji – każda z nich popełniła grzech kontaminacji i zmieszania. Sprzeczne tożsamości przysługują z kolei Żydom, światowym sponsorom komunizmu i kapitalizmu, wrogom rasy, a zarazem zajadłym rasistom. Klaus Theweleit przekonująco pokazał, że różnica i tożsamość płci odgrywały w tym pragnieniu niepoślednią rolę[15].
Czy faszystowską propagandę uprawiają wyłącznie faszyści? Z pewnością nie. Różne jej elementy rozproszone są po rozmaitych technologiach politycznych. Czy propaganda faszystowska to wystarczające wyjaśnienie sukcesów faszyzmu? Także nie. W istocie rzeczy w pluralistycznym społeczeństwie zawsze istnieje ktoś, kto na miarę sił i środków sączy faszystowską propagandę. Nie zawsze jednak jest na nią popyt. Pytanie o źródła tego popytu ma zasadnicze znaczenie. Jednak rozpoznanie logiki i natury faszystowskiej propagandy także jest bardzo ważne. Nawet jeśli to o wiele za mało, by zrozumieć jej przyczyny, i nie dość, aby w pełni przewidzieć jej skutki, to w sam raz tyle, żeby uchwycić faszystowski sposób zdobywania władzy. Faszyzm bowiem nie zwycięża przemocą (nawet gdy ją stosuje), ani za sprawą zakulisowych knowań starych elit (nawet jeśli rzeczywiści knują). Faszyzm zwycięża propagandą uprawianą w obrębie pluralistycznego społeczeństwa i do niego adresowaną. Jak pokazuje w bardzo świeżej książce Jason Stanley, współczesne rozwinięte społeczeństwa są na tę propagandę równie podatne, jak te sprzed dziewięćdziesięciu lat[16]. Nie zlikwidowano jej źródeł ani nie wynaleziono szczepionki.
W swoim słynnym eseju[17] poświęconym faszystowskiemu obrazowi świata Umberto Eco wskazuje, że wewnętrznie sprzeczny wizerunek wroga prowadzi faszyzm do zguby. Otóż wróg wedle faszystów jest jednocześnie wszechmocny (jak światowy spisek żydowski) i bezsilny (jak bezsilne są zdegenerowane demokracje Zachodu). Powoduje to dysonans natury strategicznej: faszyści zawsze źle oceniają siły przeciwnika, już to je przeceniając, już to lekceważąc. W latach 40. ta właściwość faszyzmu w sposób zasadniczy przyczyniła się do jego upadku. Odczarowanie faszystowskiej propagandy dokonało się dopiero za sprawą tej klęski.
Tekst pochodzi z katalogu towarzyszącego wystawie Nigdy więcej. Sztuka przeciw wojnie i faszyzmowi w XX i XXI wieku w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
[1] Patricia Knight, Mussolini and Fascism, London, New York 2003, s. 33.
[2] Giulia Albanese, Roberta Pergher (red.), In the Society of Fascists: Acclamation, Acquiescence, and Agency In Mussolini’s Italy, New York 2012, s. 61.
[3] Patricia Knight, Mussolini and Fascism, dz. cyt., s. 37.
[4] Benito Mussolini, Discorso alla Camera dei Deputati sul delitto Matteotti 1925, https://it.wikisource.org/wiki/Italia_-_3_gennaio_1925,_Discorso_sul_delitto_Matteotti (dostęp: 6 czerwca 2019) [przekł. autora].
[5] Carl Schmitt, Pojęcie polityczności, w: Teologia polityczna i inne pisma, przeł. Marek A. Cichocki, Kraków, Warszawa 2000, s. 206–207.
[6] Hans-Joachim Braun, The German Economy in the Twentieth Century, London, New York 1990, s. 78.
[7] Claudia Koonz, The Nazi Conscience, Cambridge, Mass. 2003, s. 29.
[8] Pojęcie „extreme centre” ukuł współczesny historyk rewolucji francuskiej Pierre Serna dla opisania ideologii dyrektoriatu i bonapartyzmu. Pierre Serna, La République des girouettes: 1789–1815 et au-del.: Une anomalie politique, la France de l’extrême centre, Seyssel 2005.
[9] Oscar Pinkus, The War Aims and Strategies of Adolf Hitler, Jefferson, N.C. 2005, s. 9.
[10] Robert O. Paxton, The Five Stages of Fascism, „Journal of Modern History” 1998, vol. 70, nr 1, s. 1–23, cytaty na s. 3, 17.
[11] James Q. Whitman, Hitler’s American Model: The United States and the Making of Nazi Race Law, Princeton, NJ 2017.
[12] Theodor W. Adorno, Minima Moralia: refleksje z poharatanego życia, przekł. i przypisy Małgorzata Łukasiewicz, Krak.w 1999, s. 125.
[13] Michel Foucault, Przedmowa do Anty- Edypa (1976), http://www.ekologiasztuka.pl/articles.php?article_id=65 (dostęp: 6 czerwca 2019).
[14] Zob. Nicholas O’Shaughnessy, Marketing the Third Reich: Persuasion, Packaging and Propaganda, New York 2018, s. 67–69.
[15] Klaus Theweleit, Męskie fantazje, przeł. Mateusz Falkowski i Michał Herer, przekł. przejrz. Arkadiusz Żychliński, Warszawa 2015.
[16] Jason Stanley, How Fascism Works: The Politics of Us and Them, New York 2018.
[17] Umberto Eco, Ur-fascism, „The New York Review of Books”, 22 czerwca 1995.
Przypisy
Stopka
- Wystawa
- Nigdy więcej wojny. Sztuka przeciw wojnie i faszyzmowi w XX i XXI wieku
- Miejsce
- Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie – Muzeum nad Wisłą
- Czas trwania
- 30.08–17.11.2019
- Osoba kuratorska
- Sebastian Cichocki, Joanna Mytkowska, Łukasz Ronduda, Aleksandra Urbańska
- Strona internetowa
- artmuseum.pl