„Populizm szerzy się jak trąd”. „Skip the line!” w ramach Biennale Warszawa
Jak wejść bez kolejki? To proste, wystarczy, że ktoś dostrzeże tych na końcu. Jan-Werner Müller twierdził, że gdyby liberalni demokraci wykonali gest inkluzywności (coś w stylu: „hej, wy, chodźcie do nas!”), populizm nie byłby tak powszechny, gdyż liberalizm „wygląda dobrze tylko dla wygranych”. Zjawisko to wnikliwie opisał Don Kalb w artykule przedrukowanym w publikacji, która jest integralnym elementem wystawy Skip the line! Przegrani przez lata nie zyskali żadnej reprezentacji politycznej i są bardzo, bardzo sfrustrowani.
Obszerny, rozpisany na trzy poziomy pokaz, zorganizowany w ramach Biennale Warszawa i kuratorowany przez Jakuba Gawkowskiego i Stanisława Rukszę, opowiada o gniewie, który nader często jest pożywką populizmu. Wystawa w najszerszym ujęciu dotyczy Adlerowskiego dążenia do mocy: każdy chce być wygrany, a charyzma i aura sprawczości autorytarnych polityków uwodzi. Spojrzenie na populizm z perspektywy antropologicznej jest wartościowym narzędziem, pozwalającym analizować zjawisko uniwersalnie i historycznie – jako rodzaj ludzkiej skłonności do chodzenia na skróty – bez kolejki – i jako współczesny styl uprawiania polityki. Czy jest to jednak efektywne narzędzie kuratorskie?
Przyjrzyjmy się najpierw kilku wybranym pracom. Techniki obniżania oczekiwań społecznych przedstawia praca otwierająca wystawę (Maria Toboła, Schadenfreude): stojący jeszcze na chodniku wrak auta wypełniony zapasami przyprawy z glutaminianem sodu, czyli nagroda pocieszenia w teleturnieju Idź na całość! (pracę zabrała juz laweta). System wartości prezentowany w programie przemycał neoliberalną logikę: „Musisz zaryzykować wszystko”, z ukrytym założeniem śmiesznie marnej nagrody. Z kolei film Anny Baumgart Franciszka Wróbla bunt jest niepewny (wreszcie pokazany szerszej publiczności!) ujawnia zinternalizowanie neoliberalnych norm, w tym poczucia niższości, przez klasy podporządkowane. Główny bohater – młody kucharz – uznaje się za osobę niekompetentną i niezdolną do podejmowania inicjatyw. Tymczasem jego ojciec powtarza opowieści o uporze, koniecznym składniku sukcesu: oto niezłomna Tina Turner nie poddała się, mimo że mąż się nad nią znęcał, dzięki przeciwnościom losu osiągnęła wszystko. Natomiast Aristotelis Onasis w życiu miał mieć „za dobrze” i nie chciało mu się dalej walczyć. W opowiedzianej przez Baumgart historii wyobrażenie raju wyłania się tylko w jednym momencie: kiedy główny bohater, wiozący swoją babcię na wózku inwalidzkim, ma na sobie koszulkę ze schematycznym przedstawieniem palmowego krajobrazu. Raj pojawi się także w pracach Ditte Ejlerskov, która prowadziła korespondencję mailową z naciągaczem z Barbadosu (My Bajan Letters). Zdjęcia, przypominające fototapety, wyrażają tęsknotę za krainą szczęśliwości. Wymiana wiadomości wynika z poczucia winy, wiążącego się z nierówną dystrybucją dóbr („Jesteśmy tacy bogaci, a nie kiwnęliśmy palcem. Chociaż to oszust, pewnie potrzebuje tych pięciu dolarów”). Naciągacz znika, artystka prowadzi autoterapeutyczny dialog sama ze sobą, wysyłając wiadomości pod nieistniejący adres. W tle pojawia się opowieść o Rihannie, najbardziej znanej celebrytce z Barbadosu, która „osiągnęła sukces”. Sytuacja na Barbadosie nie odpowiada jednak potocznym wyobrażeniom, najbiedniejsza grupa na wyspie to osoby białe (Redlegs), a powszechnie uznawany za kraj biedny Barbados w rankingach finansowych plasuje się dziesięć miejsc wyżej niż Polska.
Temat raju – punktu dojścia wszystkich populistycznych narracji – kuratorzy przedstawili na piętrze, w części wystawy poświęconej niespełnionym obietnicom. Wnętrze, stylizowane na salon, odwołuje się do mieszczańskiej wygody usypiającej czujność.
Cechą populizmu byłaby więc więc silna polaryzacja i narracja podkreślająca konflikt. Z jednej strony homogeniczna grupa, z drugiej wszyscy ci, którzy nie są włączeni w dany zbiór. Istotą populizmu jest holizm oparty na wyznacznikach moralnych, a nie praktycznych: „Rządzimy, bo jesteśmy dobrzy, rządzimy, bo wyrażamy wolę ludu”. Dlatego należy zrobić wszystko, aby postawić znak równości między potrzebami charyzmatycznego lidera a fikcyjnym ludem. W pracy Archeologia utopii Katarzyna Górna i Jakub Majmurek w przekonujący sposób zestawili ze sobą fragmenty filmów amerykańskich i radzieckich, pokazujących mechanikę propagandy kapitalizmu i komunizmu. W obu przypadkach sceny wiwatującego, jednorodnego tłumu sugerują: oto wypełnia się „wola ludu”. Drugą częścią Archeologii utopii są realistyczne rzeźby Abrahama Lincolna oraz upokorzonego, przegranego Włodzimierza Lenina bez butów – „koniec historii” objawi się brakiem silnej konkurencji dla liberalnej demokracji i kapitalizmu. Lincoln podaje Leninowi propagandowe dzieło Co robić? Dlaczego oddaje je autorowi? Czy odpowiedź na tytułowe pytanie poznają dopiero jego następcy, którzy wykorzystali techniki zaproponowane przez komunistów? Zresztą, Co robić? mienszewicy odebrali jako propozycję jednostkowej tyranii, w najlepszym razie oligarchię zawodowych polityków-intelektualistów (w końcu marksizmem mogą zajmować się tylko znawcy). Natomiast sam Lincoln jeszcze w latach 60. XIX wieku zaprzeczał, że jego głównym celem jest zniesienie niewolnictwa. Dążył rzekomo (populistycznie?) do zachowania jedności kraju, był też zwolennikiem „białej supremacji”. Nigdy nie popierał państwa wielorasowego, wyzwoleńców planował wysłać do Liberii.
Temat raju – punktu dojścia wszystkich populistycznych narracji – kuratorzy przedstawili na piętrze, w części wystawy poświęconej niespełnionym obietnicom. Do raju prowadzą schody, przy których zobaczyć można projekcję niekończącego się losowania totolotka (Knot Capital Józefa Mrvy): nagroda jest niespodziewana i rzadka, ale taki sposób jej otrzymywania bywa najsilniej uzależniający, bo sprawdzał się w czasach, kiedy człowiek polował na mamuty. Już na górze, w rogu pomieszczenia, widzimy wnętrze stylizowane na salon, odwołujące się do mieszczańskiej wygody usypiającej czujność: mamy tu fotele i stare szafeczki, tapetę czy malowane wałkiem wzory na ścianach, wychodzące spod białej farby. Magiczne, polityczne rytuały zmieniają się jednak w horror: na meblach grasują Pokemony z twarzami populistycznych polityków (Monika Szpener, Pokemony). Podobny zabieg stosuje również Odile Bernard Schröder, która, przerabiając materiały wizualne z kampanii prezydenckiej we Francji, przedstawiła m.in. wampirzy wizerunek Emmanuela Macrona (ten powiedział kiedyś, że „populizm szerzy się jak trąd”). Na tym samym piętrze przekonujemy się w końcu, że prekaryjna niepewność owocuje zaburzeniami lękowymi i obsesyjno-kompulsyjnymi (Adelina Cimochowicz, Stan naturalny).
Wprowadzony przez kuratorów podział na niebo, piekło i świat ziemski zdaje się podkreślać fakt, że dyskurs populistyczny jest przede wszystkim moralistyczny – odnosi wszystkie zjawiska do kategorii dobra i zła. Czyśćca tu nie ma, populizm nie operuje kategoriami pośrednimi.
Ważnym wątkiem wystawy są związki populizmu z najważniejszymi XIX- i XX-wiecznymi ideologiami: faszyzmem w Idolu nadwiślańskim Aleki Polis, kapitalizmem i komunizmem w pracy Górnej i Majmurka, oraz nacjonalizmem w monumentalnym projekcie Szabolcsa KissPàla (Od sztucznych gór do wiary), obejmującym oddzielne pomieszczenia z licznymi obiektami (Kroniki Przepaści) i dwoma filmami (Miłosna Geografia; Upadłe Pióro). Prace węgierskiego artysty to w zasadzie wystawa w wystawie; KissPàl ironicznie odwołuje się do tradycyjnych, opartych na twardych tożsamościach muzeów z zakurzonymi gablotami i mnóstwem bibelotów. Paradokumentalne filmy oraz dziedzictwo materialne składają się na wielkowęgierską narrację, częściowo przez artystę wymyśloną, częściowo autentyczną. Podobnie jak w mitycznych opowieściach nacjonalistycznych, zawierającą nieprawdziwe informacje. Osią tych projekcji jest pełen resentymentu żal po utraceniu części ziem, kolejnych fragmentów fantomowego ciała króla, składających się na Wielkie Węgry. Mechanizm jest taki sam jak w przypadku Wielkiej Polski, Wielkiej Serbii, Wielkiej X (wpisz dowolne państwo). Jednostkowa narracja buduje wzór pojawiający się na całym świecie – odwoływanie się do korzeni, tendencje neopogańskie, faworyzacja interesów narodu ponad interes innych wspólnot, konserwatyzm obyczajowy. Analizy ideologiczne dopełnia praca Jarosława Kozłowskiego. W pracy Wszystko buczy, prócz tego, co bulgocze pojawiające się na czerwonym wyświetlaczu słowa, nacechowanie silnie afektywnie („Ruscy”, „czarnuchy”, „pedały”), sprawiają wrażenie, jakby opisywane przez nie podmioty były obiektywnie ukształtowane, z natury złe lub dobre. Część populistycznego słownika operuje abstrakcyjnymi terminami, związanymi z dowolnymi desygnatami; weźmy termin „wróg” – wrogiem może zostać każdy, niezależnie od tego, co robi. Jednak tylko treści o wyjątkowej temperaturze, bulgoczące, wrzące emocjonalnie są wstanie przebić się przez medialne buczenie.
W piwnicznej części ekspozycji „inferno”: piekło społeczne. Osoby bezdomne (Poczekalnia Łukasza Surowca), destrukcja-rewolucja (Szkoła KwieKulik), przemoc (Rabacja Nagrobków; Dawid Chinkan, Stracona szansa), terrorystyczne zamachy (Samobójczynie Joanny Rajkowskiej). Jak się okazuje, również wykluczeni internalizują społeczne normy, nakładając na wspólnotę irracjonalne ograniczenia. Bohaterowie Poczekalni Łukasza Surowca z własnej inicjatywy narzucają sobie regulamin, w tym ciszę nocną o godzinie 22. Ciekawym gestem jest zestawienie konceptualnej pracy Dóry Maurer Co można zrobić z kostką brukową z teledyskiem Rabacja, w którym wykorzystane zostały materiały dokumentalne z zamieszek. Chłodna, konceptualna rejestracja fotograficzna poszczególnych „działań z kostką” zyskuje odniesienie do realnych zdarzeń społecznych.
Wprowadzony przez kuratorów podział na niebo, piekło i świat ziemski zdaje się podkreślać fakt, że dyskurs populistyczny jest przede wszystkim moralistyczny – odnosi wszystkie zjawiska do kategorii dobra i zła. Czyśćca tu nie ma, populizm nie operuje kategoriami pośrednimi – jest za to polityka. Zamknięcie narracji Skip the line! wyznaczają prace Rajkowskiej i Chinkana, który przedstawił wideo rejestrujące zniszczenie jego wystawy przez narodowców. Odbieram ten gest jako fatalistyczny, gdyż również korporalne „wczuwanie się w ciała” terrorystek przez Rajkowską można interpretować jako wyraz niemocy, sytuacji patowej. Praca w kontekście całej wystawy podkreśla brak możliwych rozwiązań w walce z populizmem: buntu nie będzie, następuje autodestrukcja. Rozumiem, że intencją kuratorów nie było nawet szkicowe proponowanie rozwiązań, niemniej konkluzja jest przytłaczająca: jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Populizm to dżuma, a my żyjemy w czasach Czarnej Śmierci. Jedyna refleksja (szkoda, że tekstualna) o przyszłości pojawia się w formie dystopijnego artykułu Ziemowita Szczerka, który snuje fantastyczne wariacje na temat apokalipsy: hi-tech połączony ze slumsami i z rewoltami ulicznymi jako najcieplejszą formą relacji międzyludzkich. Receptą Szczerka jest walka z populistycznymi, nacjonalistycznymi elitami – szkoda tylko, że nie wiadomo, jak to zrobić. Co więc nadejdzie po człowieku, co będzie po Europie, czy jest jakakolwiek wspólnota, która nadchodzi? Co z tym populizmem? Wystawa nie sugeruje odpowiedzi na podobne pytania. Być może za propozycję rozwiązania sytuacji uznać można sugestię Gawkowskiego i Rukszy, zawartą w książce Skip the line!, że musimy nauczyć się mówić językiem populistów. Czy jednak da się rozmawiać z populistami, lecz nie mówić ich językiem, co sugerował Müller? Historia pokazuje, że intensywna kampania informacyjna, która odwołuje się do faktów, przynosi skutki. Mówienie popularne nie równa się mówieniu populistycznemu, związanemu nieodłącznie z manipulacją.
Kuratorzy uniknęli publicystyki, komentowania wyłącznie bieżących wydarzeń, lecz rozmycie pojęciowe (nota bene częsty zabieg populistyczny), forsowanie przesłania, że „populizm jest wszystkim i jest wszędzie”, uważam za pójście na skróty. Mamy tutaj wątek szumu medialnego, protestów, ruchów społecznych, ideologii politycznych, transformacji, buntu, nacjonalizmu, nekropolityki, terroryzmu, pragnień, tańca jako terapii. Czego tu nie ma! Myślałam już, że nie ma tylko cech kryterialnych populizmu. Znalazłam je na końcu książki (!), w tekstach Ruth Wodak i Jakuba Gawkowskiego. Nie było to najbardziej oczywiste miejsce, ale wiadomo, że łatwiej stworzyć narracje tekstualne niż wystawiennicze. Szkoda, że zabrakło próby przetransponowania obserwacji z książeczki na dyskurs sztuk wizualnych. W efekcie wystawa kusi ciekawymi obserwacjami na poziomie szczegółowym, nie tworzy jednak nowej opowieści o populizmie; tymczasem opór wobec populizmu musi poprzedzić jego sprawne zdefiniowanie. Jakub Gawkowski w wywiadzie dla „Notesu na 6 Tygodni” mówił: „Naszym pomysłem było rozłożenie populizmu na czynniki pierwsze oraz próba dotarcia do źródeł tego języka”. Co z tego zamiaru zostało? Odpowiedzi wyczuwane intuicyjnie lub te, które już znamy. Populizm jest więc związany z ideologiami politycznymi (lecz nie z konkretną), pasożytuje na aspiracjach mieszczaństwa, ale miewa także silne związki z agraryzmem – co kuratorzy trafnie uchwycili, dodając do wystawy Rabację Nagrobków, pokazującą zamieszki wywołane przez Samoobronę pod koniec lat 90. Populiści posługują się afektywnym językiem, siłę czerpią z dezorientacji w szumie informacyjnym. Populizm bywa związany z neoliberalizmem, a w Polsce z transformacją i jej następstwami. I tak dalej.
Na poziomie szczegółowym wystawa jest bardzo obiecująca, jednak na poziomie ogólnym struktura projektu się rozpada. Skip the line! wywołuje we mnie ambiwalentne odczucia, jestem daleka od zerojedynkowego zachwytu lub niezadowolenia, czasowo zawieszam sąd.
Być może to dlatego na Skip the line! bywa, że linia narracji kuratorskiej biegnie „obok” prac, sprawia wrażenie „doklejonej”. Niektóre obiekty i działania zostały stworzone z wykorzystaniem bardzo prostych koncepcji. Zumba okazuje się formą zastrzeżonego produktu, który rozpowszechniać mogą jedynie certyfikowani instruktorzy, korzystanie z zajęć i szeregu gadżetów wymaga specjalnego członkowstwa i opłat. Rozpowszechnianie Zumby – to rodzaj piramidy finansowej Amwaya – i miejsce w szeregu grupy wyznacza hierarchia organizacyjna. Jednak ten ciekawy kontekst został przedstawiony w formie monotonnego performansu polegającego na „niecertyfikowanym” tańcu (Karolina Mełnicka, Z****®). Politycy jako Pokemony z wspomnianej już pracy Moniki Szpener to prosty zabieg karykaturalny, pierwsze rozwiązanie, które przychodzi do głowy. Stan prac Nagrobków jedynie kuratorska narracja łączy z nekropolityką; trudno powiedzieć, w jaki sposób funeralny dizajn odwołuje się do populizmu.
Wszystko to sprawia, że na poziomie szczegółowym wystawa jest bardzo obiecująca, jednak na poziomie ogólnym struktura projektu się rozpada. Skip the line! wywołuje we mnie ambiwalentne odczucia, jestem daleka od zerojedynkowego zachwytu lub niezadowolenia, czasowo zawieszam sąd. Doceniam wpisanie wystawy w dotychczasową działalność Biennale Warszawa, z przychylnością obserwuję rozwój Gawkowskiego jako kuratora (pierwszy tak duży projekt, zobaczymy, co dalej). Prawdopodobnie też dla osób niezaznajomionych z tematem odkrywcze jest zestawienie populizmu z neoliberalizmem, lecz ci, którzy znają wystawy kuratorowane choćby przez Rukszę – już się nie zdziwią. Na koniec wróćmy jeszcze do tytułu – czy aby na pewno istotą populizmu jest zawsze obietnica ominięcia kolejki przez lud? Przecież to raczej elity i podstępne mniejszości wchodzą bez kolejki! Populiści obiecują, że będą temu przeciwdziałać, zachęcając do tworzenia komitetów kolejkowych.
Wiktoria Kozioł – historyczka sztuki (doktorat na Wydziale Historycznym UJ), krytyczka, badaczka. Rozwija działalność pedagogiczną w zakresie wyższej edukacji związanej z historią sztuki i sztuką. Pracowała jako asystentka na Wydziale Sztuki UP, wykłada na Wydziale Polonistyki UJ (krytykę artystyczną i syntetyczny kurs dotyczący dziejów historii sztuki europejskiej) oraz na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuki w Szczecinie. Obecnie jest przede wszystkim związana z Uniwersytetem SWPS w Krakowie (dawna Wyższa Szkoła Europejska), gdzie pomaga kształcić osoby zajmujące się grafiką, przede wszystkim w obszarze gier cyfrowych. Pracuje także w Liceum Sztuk Plastycznych Cosinus w Krakowie, gdzie uczy historii sztuki. Jest autorką ponad 50 artykułów krytycznych i kilkunastu tekstów naukowych
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Anna Baumgart, Adelina Cimochowicz, David Chichkan, Ditte Ejlerskov (Ejlerskov Ditte), Katarzyna Górna (Kasia Górna) i Jakub Majmurek, Szabolcs KissPál, Jarosław Kozłowski, Kulik-KwieKulik, Dóra Maurer, Karolina Mełnicka, Jozef Mrva, Grupa Nagrobki, Aleka Polis, Joanna Rajkowska, Odile Bernard Schröder, Aleksandra Ska, Łukasz Surowiec, Monika Szpener, Maria Toboła, Jiří Žák
- Wystawa
- SKIP THE LINE! Populizm i obietnice współczesności
- Miejsce
- Biennale Warszawa (MA3450), ul. Marszałkowska 34/50
- Czas trwania
- 26.10–30.11.2018
- Osoba kuratorska
- Jakub Gawkowski, Stanisław Ruksza
- Fotografie
- Monika Stolarska / Biennale Warszawa
- Strona internetowa
- biennalewarszawa.tumblr.com
- Indeks
- Adelina Cimochowicz Aleka Polis Aleksandra Ska Anna Baumgart Biennale Warszawa David Chichkan Ditte Ejlerskov Dora Maurer Jakub Gawkowski Jakub Majmurek Jarosław Kozłowski Jiří Žák Joanna Rajkowska Jozef Mrva Karolina Mełnicka Katarzyna Górna Kulik-KwieKulik Łukasz Surowiec Maria Toboła Monika Szpener Nagrobki Odile Bernard Schröder Stanisław Ruksza Szabolcs KissPál