Pokazać kawałek prawdy. Rozmowa z Anną Szpakowską-Kujawską
Karolina Kolenda: W tekstach krytycznych na temat Pani twórczości, szczególnie tych wydanych ostatnio, pojawia się próba scharakteryzowania Pani prac w odniesieniu do dominujących narracji dotyczących dziejów sztuki XX wieku. Przypomina się także Pani udział w działaniach wrocławskiego środowiska lat 70., Sympozjum Wrocław ‘70 czy wystawę Pani prac w Galerii pod Moną Lisą, prowadzoną przez Jerzego Ludwińskiego. Czy była Pani lub chciała być częścią dyskusji, które tam się odbywały?
Anna Szpakowska-Kujawska: Nie byłam ich częścią. Ludwiński zaprosił mnie na wystawę, ponieważ Jerzy Rosołowicz, z którym się przyjaźniłam, opowiedział mu o moich pracach. Ludwiński odwiedził mnie w mojej maleńkiej pracowni i zapytał, czy za miesiąc chciałabym mieć wystawę. Miałam wtedy trzy sztuki Atomów, więc powiedziałam, że muszę skończyć jeszcze jeden obraz, aby były cztery. Ale postanowiliśmy trzymać to w tajemnicy, ponieważ on był „tą awangardą”, a ja – co tu dużo mówić – gospodyni domowa. Więc postanowiliśmy nie mówić o tym, tylko „strzelić wystawą”. I tak zrobiliśmy.
W wielu wypowiedziach wskazywała Pani na to, że Pani twórczość ma ambicje realistyczne. Jednocześnie, Pani sztuka operuje różnorodnymi mediami, jest malarstwo figuratywne, kolaże, wreszcie przestrzenne, abstrakcyjne obiekty.
W Skrzydlakach polnych próbowałam przypomnieć sobie, jak wyglądają łąki, pola w Lasówce. Właściwie ja żyję odtwarzaniem tego, co widziałam.
Pomysły przychodzą gotowe, w kolorach. Ale temat wymaga dopracowania. W Skrzydlakach polnych próbowałam przypomnieć sobie, jak wyglądają łąki, pola w Lasówce. Właściwie ja żyję odtwarzaniem tego, co widziałam. Tak naprawdę jest to mimetyczne, co czasem mam sobie za złe. To, co szkicuję, napędza wyobraźnię. Staram się następnie przedstawić to, jak układają się gałęzie, igły, liście, to jest mój własny realizm. Kiedy temat jest opracowany w jednej formie, zaczyna pojawiać się w coraz to innych. Obiekty mogą wydawać się nie mieć nic wspólnego z przyrodą, ale one wynikają z rysunków z natury, z obserwacji.
Zainteresowanie przyrodą pojawia się w Pani twórczości wraz z pobytem w Nigerii w latach 1977–1984. Niektóre kalabasze, a więc malarskie prace powstałe na tykwach, zwiastują formy coraz bardziej rzeźbiarskie, wychodząc coraz wyraźniej w przestrzeń. Także kolorystyka prac staje się bardziej żywa. Czy jest to wyraz otwarcia się na naturę, wynikającego z doświadczenia krajobrazu Afryki?
Bardzo potrzebowałam tam przyrody. Jednocześnie nie było tam „normalnej” przyrody, takiej, jaką znałam. Wszystko było splątane, agresywnie walczące, żadnej prostej linii. Po powrocie powstają prace dotyczące przejazdu przez Saharę: rysunki Droga przez pustynię i kalabasze Pustyniak oraz Źródło, wykonane z piasku przywiezionego z pustyni, przestrzenna wersja szkiców przedstawiających krajobraz, obserwowany w czasie tej podróży, ale też reakcja na stan wojenny w Polsce.
Powstające w Lasówce przedstawienia lokalnego krajobrazu, stanowiące kolaże wykonane na podstawie wielu pociętych akwarel – pejzażowych szkiców, charakteryzuje wyjście poza klasyczną pejzażową kompozycję. Czy fragmentaryzacja, rezygnacja z perspektywy, całościowej wizji na rzecz spojrzenia szczegółowego oznacza zarzucenie humanistycznej wizji prymatu człowieka wobec natury?
Nie chodzi tu o widok, o to, jak przyroda wygląda. Moje prace są o rytmach – o rytmach w przyrodzie.
Powstające w Lasówce prace są efektem spacerów, obserwacji. Sposób ujęcia wynika z tego, że są to zbliżenia. Nie chodzi tu o widok, o to, jak przyroda wygląda. Moje prace są o rytmach – o rytmach w przyrodzie. W każdej pracy jest jednoczesność istnienia wielu myśli. Ale wszystko składa się w jedność. Wielość spojrzeń na trawy, na gałęzie, składa się na całość, którą czuję.
Otwarta 14 maja w 66P wystawa Rozbijając mrok, kuratorowana przez Annę Markowską, zawiera niewiele prac malarskich, skupiając się przede wszystkim na obiektach, które nazwała Pani „skrzydlakami”. Skąd wzięło się to określenie?
Po ścięciu traw na łąkach lasówkowych zostawiane są okrągłe baloty, które wydały mi się być jak skrzydełka Ziemi. W domu w Lasówce znalazłam krążki pociętych gałęzi, które mi się z nimi skojarzyły. Pracowałam z drewnem, aż skończyły mi się materiały. Później szukałam innych materiałów: gałęzi, styropianu, pudełek.
Jak postrzega Pani przejście od osobistych, „lasówkowych” Skrzydlaków do obecnego przed galerią Skrzydlaka miejskiego?
To jest spełnienie moich marzeń. Właśnie Skrzydlaka miejskiego chciałam zobaczyć powiększonego, w mieście. Miałam szczęście, że ci fantastyczni ludzie, czyli Jerzy Kosałka i Tomasz Opania, zdecydowali się wziąć w tym udział, biorąc na siebie wymyślenie konstrukcji oraz wykonanie. Ja wzięłam udział w malowaniu, ale w takim zakresie, w jakim mogłam.
Czy – w kontekście obecnej wystawy i zaistnienia Skrzydlaka w przestrzeni publicznej – zaproponowaną przez Panią na Sympozjum Wrocław ‘70, choć niezrealizowaną, pracę z figurami ludzkimi w kształcie balonów [Kompozycja przestrzenna, 1970], można postrzegać jako pewnego rodzaju preludium do współczesnych realizacji?
Tak, choć jednocześnie jest to rozszerzenie malarstwa. Kiedy maluję na Skrzydlaku, ten sam obraz muszę ciągnąć wciąż dalej, wokół. Skrzydlaki opowiadają o naturze, o jej rytmach, kolorowe linie to linie pól. Wydaje mi się, że w tych pracach zbliżam się do prac ojca [Wacława Szpakowskiego]. To, co obserwuję w naturze, powtarza się, ale to, co widzę, jest też wynikiem powtórzonego spojrzenia – nie ma pojedynczości spojrzenia czy myśli. I stąd próba wyjścia w przestrzeń, konieczność opracowania tematu z każdej strony.
Sztuka powstaje z osobistej, wewnętrznej potrzeby, ale jest też przecież adresowana to widza. Co jest miarą sukcesu określonych dzieł: docenienie przez publiczność, sukces własnej wizji? Kiedy można powiedzieć: „udało mi się?”
Najważniejsze jest to, by dzieło było zgodne z pierwszą myślą, z tym, co miga w umyśle jak światełko. Udało się wtedy, kiedy jest to kawałek prawdy, mojej prawdy.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Anna Szpakowska-Kujawska
- Wystawa
- Rozbijając mrok
- Miejsce
- 66P, Wrocław
- Czas trwania
- 14.05–18.06.2022
- Osoba kuratorska
- Anna Markowska
- Fotografie
- Łukasz Kujawski, Małgorzata Kujda
- Strona internetowa
- 66p.pl/rozbijajac-mrok-anna-szpakowska-kujawska