Płacz generała. Strategia Rozwoju Bunkra Sztuki na lata 2014-2019
Pytanie dotyczące strategii instytucji zadałem, zdaje się, raz. Publicznie, bo na łamach „Obiegu”, gdy swoje podwoje otwierał w Krakowie MoCAK. To były czasy… a pytanie skierowane było do publicznej w Krakowie osoby. Liczyłem rzecz jasna na odpowiedź, której nigdy jednak nie dostałem. Nie szkodzi, myślę sobie teraz, bo z perspektywy czasu, gdy patrzę na moje stare pytanie, wydaje się ono zupełnie bezzasadne. Pytanie to skierowane było do Maszy Potockiej, a dotyczyło ogólnie programu nowej instytucji, szczególnie finansowania. I brzmiało, przepraszam za przydługi cytat, jakoś tak: „Biorąc pod uwagę obecną sytuację finansową Galerii Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, instytucji kierowanej przez obecną dyrektorkę MoCAK-u przez ostatnie lata, instytucji, która znalazła się dzisiaj na progu bankructwa, uzasadnione wydaje się pytanie o samą cenę właśnie, nie wartość, forsowanego programu. Jaka jest gwarancja, że za kilka lat powstające dzisiaj muzeum nie znajdzie się w sytuacji Bunkra Sztuki?”.
Pytanie powyższe jest, jak się rzekło, bezzasadne. Po pierwsze, pomyliłem się i Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie nie stoi na progu bankructwa. Po drugie, to pewien paradoks, nie stoi tam, gdzie stał Bunkier Sztuki, gdyż… stało się Bunkrem Sztuki! Przestrzeń może i większa, ładniejsza, ale wystawy, które się w niej odbywają przypominają swoim profilem – obecne niegdyś i w Bunkrze Sztuki – ekspozycje o ambicjach ponadlokalnych. Do każdej małej i nic nieznaczącej wystawy nawet, wydawany jest osobny, skromny katalog; jak dawniej w Bunkrze. Trudno także oprzeć się wrażeniu, że od otwarcia nowej instytucji sympatie władzy przesunęły się z centrum na Zabłocie i w nowe dekoracje. Od Bunkra, który jeszcze trzy lata temu był najważniejszą instytucją wystawienniczą sztuki współczesnej w mieście, siłą rzeczy pewnie, odpływają także pieniądze z dotacji miejskich (ich suma zmniejszyła się o jedną czwartą z dwóch milionów złotych do półtora miliona w bieżącym roku), gdyż miasto na utrzymaniu ma i nowe muzeum – dlatego nie stoi na progu bankructwa, powiedzieliby złośliwi, do których nie należę. Do konkurencyjnych instytucji zaliczyć trzeba Małopolski Ogród Sztuki i Cricotekę, której otwarcie planowane jest na przyszły rok – obie znajdujące się pod skrzydłami Urzędu Marszałkowskiego. Wiadomo, z pustego i Salomon nie naleje. Nie mówię tego wszystkiego, bo tęsknie za dawnym Bunkrem, a moim zamiarem jest pokazać wyższość MoCAK-u nad Bunkrem; nie tęsknie i nie mam takiego zamiaru. Zwracam jedynie uwagę na fakt, że od kiedy MoCAK stał się Bunkrem Sztuki, ten musiał wymyślić się na nowo. Owszem, trwało to trochę, obecny dyrektor galerii, Piotr Cypryański, nie został dyrektorem wczoraj, ale lepiej późno, niż wcale. Zwłaszcza, że jest po temu okazja – pięćdziesięciolecie galerii, które przypada za niecałe dwa lata, za rok i pięć tygodni dokładnie, w 2015 roku. Okrągły jubileusz zobowiązuje, dlatego w ubiegłym tygodniu, 19 listopada w Bunkrze podczas konferencji prasowej ogłoszono pięciolatkę: Strategię rozwoju na lata 2014-2019.
Zajmujący ponad dwadzieścia stron tekstu zapis strategii został przekazany w skróconej formie w sześciu najważniejszych punktach – celach strategicznych. Jedne z nich ciekawsze z poznawczego punktu widzenia, inne interesować powinny raczej pracowników instytucji i niekoniecznie trzeba było się z nimi publicznie ogłaszać – na przykład w punkcie szóstym czytamy o usprawnieniu systemu zarządzania projektami i procesami w Galerii – gdyż przychylne nawet galerii osoby odnieść mogą wrażenie, że zespół Bunkra nie jest sprawny. Ale, mniejsza o to, detal, być może zespół galerii, bo to właśnie cały zespół podczas wspólnych warsztatów wypracowywał ową strategię, uznał, że w czasach rozplenionego czepiania się Bunkra, co ma miejsce w ostatnim czasie na łamach prasy lokalnej, tak trzeba.
Moją uwagę zwróciły dwa punkty, które uważam za faktycznie istotne.
W punkcie 5. Strategii przeczytać można, że celem jest „dostosowanie budynku Galerii do specyfiki planowanych działań i aktualnych standardów”. Wszystko ładnie i wszystko dobrze, zwłaszcza, że budynek galerii nie przeszedł remontu generalnego od początków swojego istnienia i bez wątpienia ten jeden z ciekawszych przykładów krakowskiego powojennego modernizmu projektu Krystyny Tołłoczko-Różyskiej na remont taki zasługuje. Skoro cel strategiczny został nakreślony, pozostaje oczywiście pytanie, w jaki sposób go osiągnąć. Sięgam w tym celu po rozszerzoną wersję strategicznego dokumentu wygenerowanego przez galerię i czytam, oczom nie wierząc. Cel co prawda został rozbity na dwa pomniejsze „cele operacyjne” (5.1. i 5.2.), wedle których należy „przeprowadzić generalny remont budynku Galerii” oraz „stworzyć w Galerii przestrzenie służące realizacji planowanych działań”, uszczegółowienie takie ma jednak charakter tautologii i nie wnosi niczego nowego. Czytam więc dalej, może w „uzasadnieniu z perspektywy zespołu Galerii” znajdę jakieś informacje o tym, w jaki sposób cel strategiczny ma być osiągnięty, odnajdę ową Strategię, czytam więc: „Doceniamy unikalność architektoniczną budynku Galerii i jakość projektu Krystyny Różyskiej-Tołłoczko [sic!]. Odczuwamy potrzebę ochrony wybitnego dzieła polskiego modernizmu. Oddany do użytkowania w 1965 roku budynek Galerii nie przeszedł gruntownego remontu od niemal 50 lat, a w trakcie użytkowania włączono do niego dodatkowe elementy bez poszanowania estetyki całości. Zatrzymanie postępującej degradacji substancji budowli jest zadaniem nie cierpiącym zwłoki. Chcemy dostosować budynek do współczesnych wymogów i standardów wystawienniczych oraz specyfiki realizowanych projektów, umożliwiając tym samym dostęp do kultury szerokiemu gronu odbiorców”.
Nigdy co prawda nie miałem się za wytrawnego stratega, co przynosiło w moim życiu wielkie rozczarowania i stracone zachody, ale zawsze jednak sądziłem, że ze strategią – planem, który ma śmiałość ogłosić się wszem i wobec – jest trochę tak, jak przed bitwą. Otóż, po pierwsze, przychodzi generał i mówi: „mamy problem, celem jest rozwiązanie go”. Po czym, mówi dalej: „zrobimy to w ten oto sposób”, tu następuje właśnie wyłożenie strategii, która nie jest ograniczona jedynie do zauważenia faktu, że trzeba stoczyć bitwę, ale do wyłożenia, w jaki sposób ją wygrać. Tego w ogłoszonej w ubiegłym tygodniu strategii na próżno szukać. Jest to dokument, w którym raczej przyznano się do problemów i zaprezentowano deklaratywnie wiedzę, że takie problemy istnieją, nie zaprezentowano jednak proceduralnie wiedzy, jak te problemy rozwiązać. Cóż, o ile wiedza deklaratywna nabywana jest szybko, nawet po jednej prezentacji, o tyle wiedza proceduralna wielokrotnego i długotrwałego powtarzania czynności. Przekładając to na strategię: deklarować łatwo, wypracować zmianę dużo trudniej. Od strategii oczekiwałbym tutaj odpowiedzi na pytania: skąd fundusze na remont generalny? O jakich środkach mowa? Kiedy, w jakich etapach remont? Przed czy po jubileuszu? Czym są owe projekty, do których specyfiki należy dostosować przestrzeń?
Wracając do szczegółów punktu 5., jestem ciekawy, na czym – pomijając już nawet kwestie opisane powyżej – polegać miałaby „ochrona wybitnego dzieła polskiego modernizmu”. Jak wiadomo do głównej fasady budynku dobudowano dawno temu pawilon, w którym mieści się zyskowny interes, czyli zasilająca w jakimś stopniu budżet instytucji (wiedzę czerpię z dokumentu rozdawanego na konferencji prasowej) kawiarnia, która skutecznie zasłoniła budynek i stanęła na miejscu nieistniejących już dzisiaj elementów budynku. Nie istnieje także dziś modernistyczna czerpnia powietrza dla budynku, „w formie organicznie formowanej rzeźby z betonu i rusztu stalowego”, jak pisze o niej Małgorzata Włodarczyk w Architekturze lat 60-tych w Krakowie. Czy zatem „ochrona” budynku ograniczy się do wyczyszczenia fasady, czy może do usunięcia pawilonu kawiarni i rekonstrukcji zatraconych elementów, skoro kawiarnia w części Strategii zatytułowanej Diagnoza strategiczna Galerii „Bunkier Sztuki” oraz jego otoczenia, przyznając kawiarni status „dostawcy” względem instytucji, nadaje jej średnią siłę przetargową o mocy 2 – identycznie jak… kuratorom i ekspertom (krytykom, recenzentom) zewnętrznym?
Najważniejszy może z sześciu celów strategicznych jest cel numer jeden: „ugruntowanie pozycji Galerii jako instytucji eksperymentującej”. Jeśli ktoś chciałby znaleźć przepis na to, w jaki sposób instytucja ma być eksperymentalna, podobnie jak w przypadku punktu 5., opisanego powyżej, nie znajdzie go w Strategii. Przepisu szukać, jeśli trzeba, to na wystawie kolekcji Bunkra Sztuki, która otworzona została dla publiczności w dzień konferencji programowej. Abstrahując od pytania, czy instytucja wystawiennicza z wciąż malejącym budżetem z dotacji powinna w ogóle kolekcjonować sztukę – nie jest wszak muzeum, nie ma profesjonalnych magazynów – zapytać trzeba, w jaki sposób gromadzona jest ta, przypadkowa jak dla mnie, kolekcja. Być może jednak w szaleństwie tym metoda i w tym ryzykownym kluczu doboru – w większości nie znanych szerszej publiczności, ani krytyce – artystów kryje się eksperymentalność instytucji. Pociąga to oczywiście za sobą kolejne pytania: czy instytucja publiczna i – wiem, ryzykowny argument, wykorzystywany przez wszystkich pieniaczy – utrzymywana z podatków, powinna zbierać – jeśli już – sztukę, która nie została ani do-, ani przewartościowana w tak zwanym świecie sztuki, prywatnych galeriach, pismach branżowych, itd.? Zarówno bowiem większość nazwisk prezentowanych na wystawie, a także zapowiedziane podczas konferencji wystawy indywidualne – Tomasza Dobiszewskiego i Wojciecha Pusia – konfundują, żeby powiedzieć to najdelikatniej. Pokazywanie prac artystów jeszcze nie uznanych nie zawsze jest bowiem eksperymentalne, o czym przekonać można się czytając fragmenty wywiadu z artystą Pusiem, jakie dostałem na konferencji, który wypowiada się jak pierwszorzędny akademik z Pałacu Sztuki, oto próbka: „Najważniejsze jest światło” – nie mówi tego stary Goethe, lecz artysta rocznik ‘78, i dalej – „Zarówno fotografia, jak i film – każde z nich wynika ze światła. […] To podstawowa materia, w której pracuję. Materia, którą przekształcam”… i tak dalej.
Reasumując, ta konferencja do udanych z pewnością nie należała. Zespół zdaje sobie wprawdzie sprawę, że trzeba coś zmienić, że trzeba coś zrobić, nie widać jednak w ogłoszonej Strategii, jak miałoby się to dokonać i dlatego może miota się pomiędzy formułą muzeum (budowanie kolejnej miejskiej kolekcji sztuki współczesnej) a eksperymentalnym też tylko deklaratywnie artist-run space’m. I jeszcze, jeśli mógłbym zwrócić się stąd do zespołu Bunkra, proszę, zmieńcie projekty Waszych druków, tak zwanych ulotnych.
OD REDAKCJI:
Cały raport dostępny jest pod adresem:
http://bunkier.art.pl/?blog=strategia-rozwoju-galerii-bunkier-sztuki
Wojciech Szymański – krytyk i historyk sztuki, kurator, autor i redaktor książek i katalogów. Pracuje w Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego.
Więcej