Ostrawa w budowie. Otwarcie nowej siedziby galerii Plato
Galeria miejska o powierzchni 5 tysięcy metrów kwadratowych, w czterokrotnie mniejszym od Pragi poprzemysłowym mieście na południu Czech, a w środku nazwiska z całej krajowej śmietanki artystycznej, od Jiříego Skáli po Evę Koťátkovą. Na mieście plakaty, zapowiedzi otwarcia nowej siedziby Plato z hasłem reklamowym „5000 m2 dla sztuki”. Robi wrażenie, z perspektywy polskich BWA wygląda jak spełnienie snu. Czy na pewno?
W Ostrawie istnieją dwie publiczne instytucje zajmujące się sztukami wizualnymi. Do niedawna jednak w mieście panował monopol. Galeria Sztuk Pięknych w Ostrawie powstała na początku lat 50. Ulokowano ją w eleganckim, ceglanym, wczesnomodernistycznym Domu Sztuki. Znajduje się tam do dziś, choć z czasem włości należące do galerii zaczęły się rozrastać. Powiększała się kolekcja, otwarto nowe przestrzenie wystawiennicze, administracyjne i bibliotekę. Ale rosły też oczekiwania. Zwłaszcza wśród środowiska artystów, krytyków i kuratorów zainteresowanych tym co tu i teraz, a poza radarem nobliwej galerii w formacie standardowego muzeum. Starania o powstanie nowej przestrzeni o charakterze kunsthalle rozpoczęły się jeszcze na transformacyjnej fali lat 90., choć ostatecznie miejską galerię Plato powołano do życia w 2013 roku. W jej krótkiej historii sporo jednak zdążyło się już wydarzyć. Przyszłość była niepewna, początkowo galeria startowała jako trzyletni projekt i nie wiadomo było, czy po 2016 roku będzie dalej istnieć.
Galerię założono wreszcie dzięki splotowi sprzyjających okoliczności i specyficznemu rodzajowi „partnerstwa prywatno-publicznego”. Najpierw pojawił się właściciel parku przemysłowego, działki z zespołem czynnych i opuszczonych fabryk. Później sprzyjające władze miejskie, dzięki którym przeprowadzające się już po raz trzeci Plato za kilka lat ma na stałe ulokować się w siedzibie zrealizowanej przez biuro KWK Promes Roberta Koniecznego – architekta, którego realizacje kojarzymy raczej z dużymi muzeami, niż miejskimi galeriami, których los jeszcze chwilę temu wisiał na włosku.
Plato startowało we wspomnianym parku przemysłowym w dzielnicy Witkowice, a dokładnie w budynku dawnej huty. Od początku profil galerii był dość eklektyczny, choć można go opisać prosto – Plato jest wszystkim tym, czym nie jest nobliwa Galeria Sztuk Pięknych. Siedziba? Kąt w poprzemysłowym kompleksie na modłę offowych galerii zakładanych w tego typu miejscach od lat 90. Wystawy? Często dalekie od klasycznych prezentacji obiektów sztuki, autoteliczne, skupione na analizie samego medium wystawy. Artyści? Najczęściej młodzi. Ostrawscy, czescy, zachodnioeuropejscy, polscy, rosyjscy – ale bez muzealnych podziałów na „naszych” i całą resztę.
Po pierwszym, heroicznym okresie przyszedł czas na przeprowadzkę. Na około rok Plato ulokowało się w niedużym lokalu z witryną, wielkością i charakterem odpowiadającym raczej przestrzeniom przeciętnych galerii komercyjnych. Wcześniej mieścił się tam sklep tekstylny, do czego nie omieszkały nawiązać niezawodne siostry Daniela i Linda Dostálkove, odpowiedzialne za kilka najciekawszych projektów w Plato, wraz z Michalem Novotnym. Do poprzedniej funkcji miejsca nawiązywała wystawa Preparatory Portrait of a Young-Girl. W ramach tego samego projektu Plato zaczęło też robić podchody pod otwartą właśnie nową siedzibę tymczasową – dawny market budowlany, gdzie odbyła się seria performansów.
Wystawa inaugurująca nowe Plato to pierwsza z serii zaplanowanych na cały rok ekspozycji zatytułowanych Temporary Structures. Akcent znów kładziony jest więc na tymczasowość, choć sam trzon wystawy stanowią realizacje często już kanoniczne.
Sam budynek stał opuszczony od paru lat – należał do sieci Bauhaus, której sklepy znajdziemy w dużej części Europy, skoncentrowane w pasie biegnącym od Skandynawii, przez kraje Beneluksu, Niemcy, Austrię, aż po Turcję. Wygląda na to, że radzą sobie całkiem prężnie i co roku powiększają sieć placówek, ale przypadek ostrawski należy akurat do inwestycji chybionych. Poprzemysłowa Ostrawa, zbudowana w XIX wieku na przemyśle węglowym i kolejowym, nie rozwija się najwyraźniej tak prężnie po upadku żelaznej kurtyny, jak oczekiwali tego szefowie koncernu.
Wszystkie poprzednie wystawy-o-wystawach w Plato z dzisiejszej perspektywy wyglądają jak rozgrzewka przed faktycznym wyzwaniem, jakim jest przystosowanie niewielkiej galerii miejskiej do monstrualnej hali. Ostrawska galeria od początku pokazuje, że najciekawsze rzeczy niekoniecznie dzieją się w centrum. Teraz potwierdza to sama wystawa – jej trzon złożony z gwiazd czeskiej sztuki jest w gruncie rzeczy najmniej ważny. Interesujące jest to, co dzieje się pomiędzy wypełniającymi przestrzeń ikonicznymi pracami. Biblioteka, kawiarnia, sklep, wreszcie pokaz filmów młodych romskich youtuberów.
Wystawa inaugurująca nowe Plato to pierwsza z serii zaplanowanych na cały rok ekspozycji zatytułowanych Temporary Structures. Akcent znów kładziony jest więc na tymczasowość, choć sam trzon wystawy stanowią realizacje często już kanoniczne – od pracy Davida Černego z 1993 roku, plastikowego modelu Jezusa w skali 1:1, w częściach do sklejania, po film Slides Martina Kohouta, znany z ostatniej edycji konkursu Jindřicha Chalupeckiego (a w Polsce z niedawnej wystawy we Wschodzie). To właśnie prace laureatów konkursu z kolejnych lat i dekad, zgromadzone w kolekcji Magnus Art Collection, składają się na całą wystawę. Trudno w samej ekspozycji dopatrywać się czegoś więcej – to tylko i aż pokaz w rodzaju wizytówkowego „the best of” czeskiej sceny. Daje oczywiście okazję by przyjrzeć się preferencjom jurorów nagrody i ich zmianom w czasie – od pełnej ironii krytycznej sztuki wyrastającej z czeskiej neoawangardy, przez konceptualną fotografię, nawiązania do modernizmu, formalistyczną rzeźbę, po zanurzone w społecznej rzeczywistości, choć niejednoznaczne prace Jána Mančuški i Martina Kohouta. Do wystawy nie próbowano dosztukować na siłę narracji, która jakoś prace pochodzące z tej jednej kolekcji by zszywała, co jest niestety nagminną praktyką naszych kuratorów, vide aktualna Dzikość serca w Zachęcie.
Przygotowujący wystawę Jakub Adamec, siostry Dostálkove i dyrektor galerii Marek Pokorný poradzili sobie z przestrzennym wyzwaniem. Choć zdarzają się też wyjątki, głównie w przypadku prac wideo, które prezentowane są po prostu na podwieszonych przy filarach telewizorach. Za to bardziej formalistyczne, skupione na właściwościach materiału prace rzeźbiarskie, najbardziej na takim tle zyskują.
W Plato prace laureatów Chalupeckiego potraktowano właściwie przedmiotowo – posłużyły do testowania możliwości wystawienniczych przestrzeni. Trudnej przez swój ogrom (niektórzy pracownicy podczas otwarcia poruszali się po galerii na deskorolkach i rowerach), ale i momentami rozkrzyczanej wizualnie. Stawiając najwyraźniej na prawdę materiału, halę pozostawiono w pewnej mierze tak, jak ją zastano – na ścianach możemy więc zobaczyć napisy mówiące, gdzie niegdyś można było kupić farby, a gdzie wykładziny, gdzieniegdzie wiszą nawet sprzedawane swego czasu fototapety. Znad pracy Romana Štětiny, eleganckiej, czarnobiałej kurtyny z geometrycznym wzorem, rekonstrukcji anonimowego dzieła wykonanej na podstawie fotografii z audytorium w siedzibie czechosłowackiej rozgłośni radiowej, zawadiacko uśmiechają się upersonifikowane samochody z filmu Pixara. Parę lat temu można było je kupić za 1390 koron. Takie zestawienia – masowo produkowana fototapeta na bazie popularnej animacji dla dzieci i subtelna forma dotykająca wątków socmodernistycznej kultury wizualnej, dyskusji o jej wartości, obecności w zbiorowej pamięci, stanie zachowania etc. – to akcenty, w których zespół kuratorski się lubuje – inteligentne, zabawne i niewymuszone, pozostawione dla czujnego oka. Przygotowujący wystawę dyrektor galerii Marek Pokorný oraz trójka pozostałych kuratorów, Jakub Adamec i siostry Dostálkove, poradzili sobie z przestrzennym wyzwaniem. Choć zdarzają się też wyjątki, głównie w przypadku prac wideo, które prezentowane są po prostu na podwieszonych przy filarach telewizorach. Za to bardziej formalistyczne, skupione na właściwościach materiału prace rzeźbiarskie, najbardziej na takim tle zyskują.
W nowej przestrzeni Plato znajdziemy jednak nie tylko rzeźby wyglądające jak użytkowe przedmioty, które na upartego mogłyby się znaleźć w tym samym miejscu w czasach, kiedy funkcjonowało ono jeszcze jako sklep, ale i na przykład prace-stoły, wykorzystywane w muzealnym sklepiku. Ten, podobnie jak księgarnia i bistro, ulokowany jest w głównej hali i płynnie przenika się z samą wystawą. W ofercie znajdziemy kuratorski wybór książek – od standardowych katalogów po eseistyczne serie niszowych wydawnictw, a dla wielbicieli Chris Kraus nawet serię arti-erotyków. Ulokowaną w samym środku hali czytelnię zaprojektował z kolei Jan Šerých – jej otwarty układ z jednym stołem pośrodku ma stymulować koncentrację, choć to dążenie do poczucia harmonii z przestrzenią wydaje się przedrzeźniać praca Jiříego Černickiego umieszczona na środku stołu – lampa o kształcie grzyba atomowego. Wreszcie bistro to projekt Dominiki Olszowy. Jak nietrudno zgadnąć, centralną rolę pełni w nim kawa. Dźwięk naparu przelewającego się przez uroczą fontannę z figurkami chłopca i psa towarzyszył widzom podczas dziesięciogodzinnego performansu Olszowy drugiego dnia otwarcia. Od czasu do czasu przerywały go też odgłosy łyżeczki stukającej o szklane filiżanki, sączące się z rozsianych dookoła głośników, m.in. podczas kolejnych paneli dyskusyjnych. Cały performans odbywał się w kawiarnianej scenografii, za barem, nieopodal niego i przy specjalnych stolikach i krzesłach przygotowanych przez artystkę, w których zatopione były kamienie mające odpowiadać konkretnym rodzajom energii, możliwe do układania w konstelacje odpowiadające akurat duchowym potrzebom widza. Dziesięciogodzinne działanie składało się z drobnych czynności powtarzanych przez grupę performerów od czasu do czasu. Ktoś robił sobie kawowy peeling i strącał sztućce na podłogę, ktoś snuł się powoli po sali, ktoś inny palił papierosy przy stoliku na dziedzińcu i wtykał pety w górkę polnych kamieni (co jedna z performerek lekko przypłaciła zdrowiem pod koniec dnia, ale hej, w końcu performans musi być trochę radykalny i autoagresywny). Część programu dyskusyjnego odbywającego się w międzyczasie stanowiła ugrzeczniona i nudna do granic możliwości dyskusja z Adamem Szymczykiem o documenta, nie wychodząca poza powtarzane dziesiątki razy pytania (widać już było, jak ten Bogu ducha winny Szymczyk nie ma siły znów na nie odpowiadać). Zagłuszające wypowiedzi pobrzękiwanie łyżeczką i znudzeni peformerzy przechodzący w ślimaczym tempie przez widownię, nie zwracający najmniejszej uwagi na dyskusję, stanowili mimowolnie dobry komentarz do sytuacji. Typowy dla Olszowy, przesycony absurdem teatrzyk świetnie wpisał się w charakter nowego Plato i można go potraktować jako rodzaj parodii typowej dla tego typu sytuacji gadaniny o energii miejsca i tworzeniu nowych relacji międzyludzkich – artystka odwołała się w Amor fati do trwającego właśnie chińskiego Roku Psa, który ma być właśnie czasem zacieśniania więzi i przyjaźni.
Samo otwarcie ostrawskiej galerii wyjątkowo się udało, jej przyszłość jednak nadal, jak od początku, jest do pewnego stopnia niewiadomą.
Najbardziej zaskakującym elementem programu otwarcia okazał się dla mnie pokaz filmów dwóch grup młodych romskich youtuberów ze Słowacji. Jedni z nich nazwali się Rebeliantami z Lemešan i zdobyli gigantyczną popularność w swojej społeczności, drudzy, z oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów miasteczka Vranov nad Topľou, podążyli za przykładem starszych o kilka lat kolegów zdobywających setki tysięcy odsłon na YouTubie. Obie grupy kręcą i montują na smartfonach (bynajmniej nie takich nagrywających w 4K z optyczną stabilizacją obrazu) krótkie fabuły o zdumiewającej rozpiętości tematycznej – od obyczajowych komedii garściami czerpiących z klisz oper mydlanych, przez dramaty odnoszące się do aktualnych wydarzeń, po tak fantazyjne produkcje jak film o zmartwychwstaniu Jezusa w settingu romskiej wioski. Uzupełniono je rozmowami z młodymi twórcami, do których, jak opowiadał jeden z kuratorów, wyjątkowo ciężko było dotrzeć, choć interesowała się już nimi słowacka prasa społeczno-kulturalna. Młodzi filmowcy na otwarcie więc nie przyjechali, choć jak wszyscy artyści dostali wynagrodzenie za użyczenie prac – kuratorzy mają nadzieję, że uda im się za nie kupić trochę lepszy sprzęt do nagrywania. Można się zastanowić, czy pokazywanie ich w tym kontekście nie jest przypadkiem eksploatacją i paternalizujacym spojrzeniem na te grupy dzieciaków jako etnograficzną ciekawostkę. Ale przy uczciwym potraktowaniu ich jako pełnoprawnych twórców, na równi z gwiazdami młodej czeskiej sceny, prezentacja w Plato nie wypada wcale „kolonialnie” w porównaniu do bardziej konwencjonalnych wystaw poświęconych społeczności romskiej, jakie mogliśmy oglądać kilka lat temu w Zachęcie czy BWA Tarnów. Czesi przyjęli jednak trochę inną strategię niż polscy kuratorzy czy Delaine Le Basi Hamze Bytyçi, przygotowujący niedawne pierwsze Romskie Biennale w Berlinie – zamiast pokazywać aktywność romskich twórców mieszczącą się w większości konwencjonalnych ramach znanych ze świata sztuki i teatru, zaprezentowali fenomen zupełnie unikatowy, choć wiele mówiący pod kątem socjologicznym.
Tymczasem program inauguracyjny trwa; za miesiąc otworzy się druga odsłona Temporary Structures, wychodząca w nowe przestrzenie, jak ogród czy szatnia. Samo otwarcie ostrawskiej galerii wyjątkowo się udało, jej przyszłość jednak nadal, jak od początku, jest do pewnego stopnia niewiadomą. Jak przez te parę lat, zanim przeprowadzi się do budynku przebudowanej przez Roberta Koniecznego rzeźni, miejska galeria z niewielkim zespołem radzić sobie będzie z przestrzenią, gdy znikną z niej prace z Magnus Art Collection? I czy lokalne władze będą jej sprzyjać? W końcu zbliżają się wybory samorządowe, a kuratorzy Plato podkreślają, że bez wsparcia, jakie otrzymują teraz, tego rodzaju wielkiego otwarcia po prostu by nie było. Wygląda na to, że poczucie tymczasowości to nieodłączny, możne wręcz najważniejszy składnik tożsamości Plato.
Piotr Policht – historyk i krytyk sztuki, kurator. Związany z portalem Culture.pl, Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie i „Szumem”. Fanatyk twórczości Eleny Ferrante, Boba Dylana i Klocucha.
WięcejPrzypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Julia Gryboś & Barbora Zentková, Milan Houser, Dominika Olszowy, Johana Pošová, Jan Šerých i laureaci nagrody Chalupeckiego z Magnus Art Collection: Jiří Černický, David Černý, Michal Gabriel, Vladimír Houdek, Matyáš Chochola, Barbora Kleinhamplová, Barbora Klímová, Martin Kohout, Vladimír Kokolia, Eva Koťátková, Radim Labuda, Dominik Lang, Martin Mainer, Ján Mančuška, Michal Nesázal, Petr Nikl, Markéta Othová, Michal Pěchouček, Jiří Příhoda, Lukáš Rittstein, František Skála, Jiří Skála, Kateřina Šedá, Roman Štětina, Mark Ther, Tomáš Vaněk i Kateřina Vincourová
- Wystawa
- Temporary Structures 1 (library Mutual Investigations, bistro PLATO Café, shop Dynasty, decor Concept_Decor)
- Miejsce
- Plato Ostrava
- Czas trwania
- od 12.04.2018
- Osoba kuratorska
- Jakub Adamec, Daniela & Linda Dostálková, Marek Pokorný
- Fotografie
- Matěj Doležel, Karolína Matušková, PLATO
- Strona internetowa
- plato-ostrava.cz
- Indeks
- Barbora Kleinhamplová Barbora Klimova Barbora Zentková Daniela Dostálková David Černý Dominik Lang Dominika Olszowy Eva Kotátková František Skála Jakub Adamec Ján Mančuška Jan Šerých Jiří Černický Jiří Příhoda Jiri Skala Johana Pošová Julia Gryboś Kateřina Šedá Kateřina Vincourova Linda Dostálková Lukáš Rittstein Marek Pokorný Mark Ther Markéta Othová Martin Kohout Martin Mainer Matyáš Chochola Michal Gabriel Michal Nesázal Michal Pěchouček Milan Houser Petr Nikl Piotr Policht Plato Ostrava Radim Labuda Roman Štětina Tomáš Vaněk Vladimír Houdek Vladimír Kokolia