SZUM
SZUM Wspieraj nas!
  • Działy
    • News
    • Krytyka
    • Rozmowy
    • Do zobaczenia
    • Na dobry początek
    • Eseje
    • Kwartalnik
    • Patronite
  • Archiwum
  • Podcast
  • Redakcja
  • Sklep
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!
NR 21/2025 Krytyka 23.05.2025 10 min

Odmienność zawsze tu była. QueerMuzeum w Warszawie

Portret Aleksander Kmak
udostępnij — facebook   twitter/x   link
pobierz .pdf
QueerMuzeum stara się pokazać niezbywalną tutejszość i oczywistość tożsamości queerowych na ziemiach polskich oraz długie trwanie procesów, które nawet jeśli ujmujemy innymi kategoriami, dotyczą współczesnego życia niepozbawionego swojej genealogii, bogatych tradycji i ikonografii.
QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum

Pytanie, czy można opowiedzieć o queerze – pojęciu mieszczącym w sobie wszelkie tożsamościowo-genderowe odmienności – w formie wystawy, nie dotyczy tylko oczywistych wątpliwości: jak syntetycznie przedstawić zjawisko przyjmujące historycznie tak różne formy i języki? Jak wpisać je w uniwersalną narrację bez utraty kulturowej, społecznej swoistości? Jak mówić dziś o sprawach, które dopiero w ostatnich dziesięcioleciach wypracowały swoją terminologię, pojęcia, postawy, a które – przecież dobrze to wiemy czy raczej: wyobrażamy sobie – są starsze niż sam język, za pomocą którego mielibyśmy o nich mówić? Nie, pytanie o możliwość queerowej ekspozycji dotyczy czegoś dużo bardziej podstawowego, a mianowicie zwątpienia, czy o czymś, co przekracza normę, na co z samej zasady nie może być nigdy gotowego języka, co jest praktykowane i przeżywane raczej niż pomyślane – czy wobec tej anarchicznej mocy konserwatywna forma wystawy, pokazu eksponatów, jest w ogóle odpowiednim medium, które jakkolwiek odda sprawiedliwość mnogości queerowych biografii i doświadczeń. I wreszcie: czy wystawę o queerze da się pomyśleć bez jej queerowania? Bez podania w wątpliwość tego, co to znaczy „kolekcja”, „ekspozycja”, „artefakt” i jakie role im przypisujemy?

Wystawa jest ostentacyjnie pozbawiona artefaktów. W ten sposób metaforycznie opowiada także o historiach, które dopiero trzeba napisać, o opowieściach, które czekają na opowiedzenie, które należy najpierw wydobyć i skonstruować.

QueerMuzeum, założone i prowadzone przez Lambdę Warszawa – najstarszą w Polsce organizację walczącą o prawa osób LGBTQ+ – zostało otwarte w 2024 roku, tym samym, w którym niewiele dalej, przy tej samej ulicy, zainaugurowano działalność nowego budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Piszę o tym dlatego, że choć to muzea pod wieloma względami skrajnie odmienne, łączy je synonimiczne znaczenie, jakie ich otwarcie miało dla różnych, nie tylko stołecznych społeczności. Tak więc jak otwarcie MSN-u oznaczało triumf instytucji zaangażowanej, krytycznej, a przez wiele lat skazanej na bezdomność (przynajmniej dla optymistów), tak dla społeczności LGBTQ+ otwarcie pierwszej w kraju muzeum zajmującego się wyłącznie nieheteronormatywnymi tożsamościami, historiami i praktykami było wyrazem kolejnego, nawet jeśli przede wszystkim symbolicznego, przełomu w żmudnej i często bezowocnej walce o równość. Dlatego też pytań, od których zacząłem ten artykuł, niepodobna rozważać, nie mając na uwadze tej symbolicznej doniosłości, z jaką wiązała się inauguracja queerowej instytucji w Polsce, wycieńczonej brunatnymi latami rządów PiS-u i zniechęconej kompletnym rozczarowaniem rządami deklaratywnie postępowej koalicji. Zwłaszcza że Lambda i współpracujący z nią zespół kilkunastu osób przygotowujących koncepcję wystawy oraz opisy umiejętnie nawigują w muzealnej materii, mieszcząc w małym lokalu na Marszałkowskiej wystawę składającą się ze 132 wymienionych w przewodniku eksponatów, a jednocześnie nie zawierzając ekspozycji jako zbiorowi artefaktów, które mówiłyby same za siebie. Przeciwnie, przedmiotów, a już zwłaszcza obiektów artystycznych, na wystawie jest mało. Ważniejsza okazuje się poprowadzona aż od początków polskiej państwowości do współczesności historia czy raczej: opowieść na temat nieheteronormatywnych śladów, przejawiających się tutaj w przedrukach średniowiecznych ksiąg, wyświetlanych na tabletach listach czy artykułach prasowych lub wydrukach ziarnistych zdjęć przyklejonych na ścianie. Zaprezentowanych jest dużo wyimków z korespondencji, prozy, kodeksów. Wystawa ostentacyjnie pozbawiona artefaktów – albo, precyzyjniej, wstrzemięźliwie dawkująca ich liczbę – wskazuje nie tylko na lokalowe ograniczenia (co oczywiście pozostaje znaczące w kontekście marginalizowanej instytucji dokumentującej historię marginalizacji całych grup społecznych), lecz przede wszystkim metaforycznie opowiada także o historiach, które dopiero trzeba napisać, o opowieściach, które czekają na opowiedzenie, które należy najpierw wydobyć i skonstruować.

Tablica trójkątów obozowych, Arolsen Archives, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum
„Etap. Gazetka gejowska” nr 3/1986, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum
Plakat pierwszej Parady Równości w Warszawie, 2001, Archiwum Lambdy Warszawa, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum

Z queerowymi historiami wiąże się wyzwalające poczucie potencjalności – w końcu queerowanie poszczególnych biografii czy zjawisk uwidacznia całe obszary tego, co dotychczas bywało wyrzucane poza margines historii, daje możliwość przepisania dziejów przy użyciu innych soczewek, języków, pojęć, umożliwia opisanie tego, co przez wieki bujnie wzrastało poza wypielonymi grządkami normatywnych opowieści. Tym bardziej zaskakujące, a momentami nawet niepokojące jest zogniskowanie narracji wystawy na kwestiach prawnego statusu nieheteronormatywnych zachowań, społecznej (nie)akceptowalności homoerotyzmu i rozporządzeń penalizujących lub dekryminalizujących stosunki jednopłciowe. W dobie, kiedy w kulturze niczym niezwykłym nie jest już eksploracja queerowych rozkoszy (Alex Baczyński-Jenkins), nieheteronormatywnej potencjalności (Wojciech Grudziński) czy rzucanie wyzwania hetero-mieszczańskiej publiczności (Ania Nowak), zadziwia, że pierwsza queerowa instytucja w kraju otwiera wystawę od zreferowania krytyki, jaką średniowieczna teologia wysuwała przeciwko jednopłciowym relacjom. Nawet bardziej zadziwia zresztą często narzucająca się w narracji wystawy perspektywa, która wiąże homoerotyzm z kryminalistyką, medycyną albo psychologią – tak jakby podstawowym zadaniem Muzeum było zrekapitulowanie, jak queer próbowano przez wieki zrozumieć, opisać, potępić, skategoryzować. Problem takiego postawienia sprawy polega na tym, że to perspektywa w samej swojej istocie większościowa, normatywna, przeprowadzona z perspektywy heteronormatywnych dyscyplin i pojęć, spoglądająca na queer siłą rzeczy z zewnątrz, a nawet więcej – martyrologiczna. I to martyrologiczna w podwójnym sensie – zarówno pod względem akcentowania cierpienia i prześladowania, z jakimi mniejszości bez wątpienia się spotykały, ale i martyrologiczna w sensie męczeńskiego ustąpienia wobec niewypowiedzianego, a jednak organizującego narrację wystawy myślenia większościowego – większości, która na queer patrzy, domagając się jego wytłumaczenia, wyłożenia i objaśnienia. Stąd też wynika fundamentalne pęknięcie zaproponowanej przez QueerMuzeum narracji – choć przywoływane zdjęcia, listy i artykuły koncentrują się na nieheteronormatywności, queerowych bohaterkach i postaciach, aktywną rolę w tworzeniu narracji na ich temat wydaje się odgrywać wyłącznie większość, narzucająca i kategorie, i historie, z którymi queery mogą się co najwyżej zmagać.

1
Krytyka 04.01.2019

Pozorna sztuka porażki

Portret Agata Pyzik
Muzeum wyznacza logika queerowych rozszczelnień, błahostek, słowem: drobnicy życia, która poprzez sam swój surowy napór okazuje się dużo bardziej doniosła niż pojedyncza wybitna biografia.

Nie sposób jednak zignorować, że za takim zarysowaniem queerowej historii przemawia bardzo dobry, a przynajmniej rzeczowy argument związany z przywoływanym wcześniej kontekstem marzeń i obietnic, jakie Muzeum symbolizuje. Narracja zogniskowana na kwestii prawnej regulacji nieheteronormatywności nie tylko sięga bowiem w przeszłość, lecz i wychyla się w przyszłość – w taki sposób, że naturalną konsekwencją przedstawionych na wystawie dziejów wydaje się spełnienie postulatów organizacji LGBTQ+: zalegalizowanie małżeństw albo innej formy związków jednopłciowych, pełne państwowe wsparcie dla tranzycji osób transpłciowych itd. W tym sensie wystawa – tworzona przecież przez jedną z takich organizacji – przygotowuje doskonały grunt pod bieżącą pracę osób aktywistycznych, dokumentując długie trwanie procesów i wzmacniając wiarę w ostateczną nieuchronność zmian.

QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum
QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum
QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum
QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum

To zresztą niejedyne zalety dokumentalnej pracy, jaką wykonał skoncentrowany wokół Lambdy zespół. Choć tyle tutaj było mowy o tęsknocie za jeszcze odważniejszą „odmieńczością” narracji konstruowanej przez Muzeum, trzeba przyznać, że wielkie uznanie budzi właśnie uwidocznienie powszechności, w tym także banalności queerowych żyć, które choć bywały wyjątkowe, były też przede wszystkim zwykłe, codzienne, nieodświętne. Bardziej interesujący niż Iwaszkiewicz czy Słowacki okazuje się Eugeniusz Steinbart, urodzony w 1909 roku łodzianin, prawdopodobnie transmężczyzna, który ożenił się z kobietą i wychowywał z nią dziecko, przez długi czas nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Albo śląscy górnicy z pierwszych dekad XX wieku, którzy w ramach swojej homospołeczności obejmują się i tańczą, czy anonimowe osoby z fotografii ze zbiorów Rut Stern, które w homoerotycznym napięciu wyrażają dziś afekt jednocześnie zupełnie nieczytelny – kim były te osoby? w jakich relacjach żyły? – i czytelny natychmiastowo, cieleśnie, bezpośrednio, tak oczywisty, jak tylko oczywiste może być pożądanie. Niekoniecznie więc logika Pocztu Karola Radziszewskiego – logika bohaterów i bohaterek, wielkich postaci, ludzi wpływu i majątku – wyznacza myślenie o queerowych przeszłościach (choć przyznać trzeba, że górująca nad wystawą serigrafia Józef Piłsudski podejmuje decyzję o niewpisywaniu penalizacji aktów homoseksualnych do kodeksu karnego w 1932 r. Radziszewskiego jest bodaj jedynym tutaj miejscem humoru i queerowej zaczepności, zwłaszcza w kontekście tego, jak długofalowo nieistotna miała okazać się postępowa decyzja marszałka). Wyznacza je właśnie logika queerowych rozszczelnień, błahostek, słowem: drobnicy życia, która poprzez sam swój surowy napór okazuje się dużo bardziej doniosła niż pojedyncza wybitna biografia.

W sklepie

O początkach queeru w polskiej sztuce piszą Piotr Policht i Aleksander Kmak. Czytaj więcej w SZUMIE 20/2018

Kolejna zaleta wystawy w QueerMuzeum powinna być w zasadzie oczywista, niewarta osobnego wspomnienia, a jednak wobec współczesnego dyskursu na temat nieheteronormatywności reprezentuje kwestię, którą ciągle należy podkreślać. Mowa o obecności lesbijek i innych queerowych kobiet, w dominujących historiach ciągle przysłanianych doświadczeniem męskim, gejowskim. W Muzeum sporo uwagi poświęcono zrównoważeniu głosów możliwie różnorodnych – i tak jak w przypadku nieheteronormatywnych mężczyzn, i tutaj spotykają się ze sobą życiorysy Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki czy Piotra Własta/Marii Komornickiej z mniej znanymi biografiami. Na przykład z historią Zofii Sadowskiej, lekarki posądzonej w 1923 roku o organizowanie lesbijskich orgii, której deklaracja, że „zarzut uprawiania miłości lesbijskiej nie jest hańbiący”, swoją odwagą do dziś przyćmiewa wiele postaw z polskiego życia publicznego, w którym tchórzliwość i oportunizm cały czas każą utożsamiać „zarzuty” o homoseksualność z co najmniej oskarżeniem o niegodziwość.

QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum
QueerMuzeum Warszawa, wystawa stała – Oś czasu, widok wystawy, fot. dzięki uprzejmości QueerMuzeum

Poszczególne biografie przeplatają się także z historiami całych ruchów lub wydarzeń – jedną z nich jest opowieść o nieoficjalnym zjeździe lesbijek w Mielnie w 1987 roku, którego pięknym artefaktem jest zaprezentowana na wystawie cross-dressingowa muszka, funkcjonująca wówczas w nadmorskim miasteczku jako znak rozpoznawczy. Historia ta okazuje się ważna przede wszystkim jako znak zawiązujących się społeczności – tych, które dadzą później ugrupowania w rodzaju Warszawskiego Ruchu Homoseksualnego (pierwsza grupa osób nieheteronormatywnych, która w tym samym 1987 roku bezskutecznie próbowała zalegalizować swoją działalność, przodkini dzisiejszej Lambdy), jak i tych dających po raz pierwszy zupełnie bezpośrednie poczucie niewyobcowania, przynależności i nie-bycia-w-tym-samemu. „Oto po raz pierwszy w moim życiu, które przekroczyło już wówczas piękną liczbę 25 lat, miałam spotkać inne lesbijki. Dziś takie wyznanie może tylko śmieszyć, ale wtedy, gdy nie było klubów, internetu, a wolna prasa zaczynała dopiero powstawać, spotkać drugą kobietę o podobnym spojrzeniu na życie było jak czekać na wygraną w loterii” – mówiły później uczestniczki zjazdu Alicja Kowalska i Agnieszka Łuczak.

Mnogość zgromadzonych na wystawie historii przewrotnie ukazuje, że to normatywna większość potrzebuje queerowej mniejszości do autoidentyfikacji.

Jeśli spróbować wskazać jedną szczególnie wymowną historię przywołaną na wystawie, wymieniłbym prasowe doniesienie z 1923 roku opowiadające o policyjnym nalocie na „klub degeneratów przy ulicy Kopernika”. Homofobiczny, pogardliwy ton zbiega się tutaj z wyrażonym wprost przekonaniem o fundamentalnie obcym pochodzeniu homoseksualności, o „jadzie zaszczepionym” na polskiej ziemi przez Niemców (którzy kilkanaście lat wcześniej żyli tzw. aferą Hardena-Eulenburga, w której ujawniono homoseksualność mężczyzn z bliskiego otoczenia cesarza Rzeszy Wilhelma II). To notatka głupia, zacietrzewiona, ale i niechcący bardzo znacząca. Do dziś z ust polityków polskich czy węgierskich usłyszeć można o homoseksualności jako elemencie obcej, wrogiej infiltracji, czymś z gruntu niezgodnym z lokalnym duchem, niemożliwym do pogodzenia z tutejszymi odwiecznymi przekonaniami i stylem życia. Do dziś też queer bywa narzędziem do rozgrywania politycznych szantaży, lęków i szczucia – tak jak w II RP nieheteronormatywność służyła do pogłębiania antyniemieckich nastrojów, a w III Rzeszy – antysemityzmu. QueerMuzeum stara się pokazać coś odwrotnego – niezbywalną tutejszość i oczywistość tożsamości queerowych na ziemiach polskich, długie trwanie procesów, które nawet jeśli ujmujemy innymi kategoriami, za pomocą odmiennych ogniskowań, dotyczą współczesnego życia niepozbawionego swojej genealogii, bogatych tradycji i ikonografii. Choć może czasem jeszcze bardziej należałoby zawierzyć queerowej perspektywie, której nie musi przecież determinować wyrażane w prawie czy medycynie spojrzenie normatywnej większości; mnogość historii zgromadzonych na wystawie przewrotnie ukazuje przecież, że to normatywna większość potrzebuje queerowej mniejszości do autoidentyfikacji. Queery doskonale radzą sobie z ogrywaniem własnego życia same. W końcu znaną historyczną ironią jest, że to termin „homo-”, a nie „heteroseksualizm” ukuto jako pierwszy.

Aleksander Kmak – filmoznawca, krytyk i redaktor. Jego zainteresowania ogniskują się na przecięciu kultury wizualnej, filozofii, historii sztuki i współczesnego kina. Stale współpracuje z „Szumem”, „Czasem Kultury” i „Kinem”, publikował także m.in. w „Kwartalniku Filmowym”, „Widoku” i „Ekranach”. Laureat II i III nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych (2022, 2023). Kocha Doktora Faustusa, język japoński i swojego psa.

Więcej

Przypisy

Stopka

Wystawa
Wystawa stała – Oś czasu
Miejsce
QueerMuzeum Warszawa
Czas trwania
od 6.12.2024
Osoba kuratorska
Anna Dżabagina, Wiktor Dynarski, Jakub Gawkowski, Adriana Kapała, Kamil Karczewski, Krzysztof Kliszczyński, Piotr Laskowski (koordynator), Sebastian Matuszewski, Łukasz Mikołajewski, Joanna Ostrowska, Grzegorz Piątek, Magdalena Staroszczyk, Piotr Szarota, Wojciech Śmieja, Krzysztof Tomasik, Paweł Żukowski
Strona internetowa
queermuzeum.pl
Indeks
Adriana Kapała Aleksander Kmak Anna Dżabagina Grzegorz Piątek Jakub Gawkowski Joanna Ostrowska Kamil Karczewski Krzysztof Kliszczyński Krzysztof Tomasik Łukasz Mikołajewski Magdalena Staroszczyk Paweł Żukowski Piotr Laskowski Piotr Szarota QueerMuzeum Sebastian Matuszewski Wiktor Dynarski Wojciech Śmieja

Najczęściej czytane

1
Na Dobry Początek 12.05.2025

12–18 maja

Redakcja
2
Do zobaczenia 13.05.2025

„Nie pytaj o Polskę. Z kolekcji Katarzyny Szafrańskiej i Wojciecha Szafrańskiego” w CSW „Znaki Czasu” w Toruniu

Redakcja
3
Do zobaczenia 13.05.2025

„Zamknięci w skorupie” Karoliny Zimnickiej w Akademickim Centrum Designu

Redakcja
4
Krytyka 16.05.2025

Szafka i pudełko. „Café Manekin” Zuzanny Kozłowskiej w Galerii Promocyjnej

Portret Janek Owczarek
5
Na Dobry Początek 19.05.2025

19–25 maja

Redakcja
6
Do zobaczenia 16.05.2025

„Sen o doskonałości” w galerii Widna

Redakcja

Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!

REKLAMA
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Odmienność zawsze tu była. QueerMuzeum w Warszawie — SZUM
REKLAMA
Logo: SZUM

Magazyn SZUM

Fundacja Kultura Miejsca
Wydział Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 39
00-347 Warszawa

redakcja@magazynszum.pl

ISSN 2956-817X

Media społecznościowe

  • facebook
  • instagram
  • spotify
  • apple podcasts
  • podcast RSS

Wspieraj nas!

Polityka prywatności

Kontakt

Przeszukaj SZUM

‹ › ×

    ‹ › ×
      Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
      Zapoznaj się z naszą polityką prywatności