SZUM
SZUM
REKLAMA
SZUM Wspieraj nas!
  • Działy
    • News
    • Krytyka
    • Rozmowy
    • Do zobaczenia
    • Na dobry początek
    • Eseje
    • Kwartalnik
    • Patronite
  • Archiwum
  • Podcast
  • Redakcja
  • Sklep
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!
NR 24/2025 Krytyka 13.06.2025 19 min

O przewrotach ciał niebieskich. „Nieposłuszne gwiazdy” w BWA Wrocław

Portret Andrzej Marzec
udostępnij — facebook   twitter/x   link
pobierz .pdf
Planety często okazują się rabusiami, przechwytują inne ciała niebieskie (tak jak w przypadku Neptuna i jego księżyca Trytona) lub zmieniają swoje trajektorie ruchów w kosmicznej próżni. Okazuje się, że galerie sztuki współczesnej i gwiazdy mają ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydawało, gdyż to one uczą nas rozmaitych strategii oporu.
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

Jaki wpływ na nasze codzienne życie mają ciała niebieskie? W jaki sposób jesteśmy z nimi związani? Czy rzeczywistość planet to przestrzeń wolności, czy też determinizmu? Joanna Kobyłt i Katarzyna Czeczot, kuratorki wystawy Nieposłuszne gwiazdy w BWA Wrocław, starają się nie tylko znaleźć odpowiedzi na te pytania, ale również pomóc nam odnaleźć możliwe relacje człowieka z kosmosem. Wystawa jest niezwykle udaną próbą ponownej synchronizacji z kosmicznym światem, a przede wszystkim – odzyskania utraconej w nowoczesności wyobraźni, która łączy nas z ciałami niebieskimi. Zawarte w tytule „nieposłuszeństwo” odnosi się do rozmaitych form oporu, które okazują się szczególnie istotne, gdyż w antropocenie stawką jest dalsze życie na Ziemi. Kosmos w tej perspektywie przestaje być neutralną lub uniwersalną przestrzenią opisywaną jedynie przez nauki ścisłe – jest raczej sceną polityczną, miejscem, które prowokuje i zachęca do buntu przeciwko status quo. Czy tracąc związki z niebem, które w rozświetlonej sztucznym światłem nowoczesności znika nam z oczu, utraciliśmy również poczucie sprawczości i zdolność do brania spraw we wspólne ręce? Być może strategii oporu możemy uczyć się właśnie od gwiazd, które dzisiaj znów są niepokojąco realne i bliskie.

(Nie) patrz w górę!

Skonstruowana wokół symetrycznej osi Słońce-Księżyc wystawa imponuje swoim rozmachem i interdyscyplinarną wielością poruszanych wątków dotyczących ciał niebieskich. Najmocniejszym jednak jej punktem i zarazem najbardziej ekscytującym elementem jest jej immersyjność. Kuratorki zachęcają, aby jeszcze przed rozpoczęciem zwiedzania ekspozycji zmienić domyślną, wyprostowaną perspektywę: położyć się na podłodze galerii i spojrzeć w górę. Korzystając z tej wskazówki można dosłownie spojrzeć w niebo – pod sufitem podwieszony jest wzorowany na sklepieniu gotyckiego kościoła niebieski baldachim, który przypomina usiany gwiazdami nieboskłon (praca Andrzeja Karmasza). To prosty, lecz niezwykle skuteczny kuratorski zabieg, który – wbrew przyzwyczajeniom utrwalonym przez dwudziestowieczną humanistykę – uświadamia nam, że wytwarzanie nowej wiedzy odbywa się raczej poprzez cielesną praktykę, bezpośrednie doświadczenie, niż przez siłę ludzkiego języka: dyskursu, słów, znaczeń oraz reprezentacji11 Zob. K. Barad, Posthumanistyczna performatywność: ku zrozumieniu, jak materia zaczyna mieć znaczenie, tłum. J. Bednarek [w:] Teorie wywrotowe, red. A. Gajewska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2012. ↩︎. To nietypowe (dla wizyty w galerii) ułożenie naszego ciała jest rodzajem humanistycznego fikołka, który umożliwia nam zajęcie innej niż dotychczas pozycji – niehierarchicznej, posthumanistycznej i planetarnej.

Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

Leżąc i czując pod swoimi plecami parkiet wrocławskiej galerii szybko zdajemy sobie sprawę, że osoba leżąca dysponuje zupełnie inną perspektywą niż człowiek wyprostowany (homo erectus), zbyt mocno uwikłany w kategorie ewolucji, postępu oraz indywidualnej niezależności. Poddając się sile grawitacji stajemy się przyziemni, bardziej bierni, bezbronni, ale i zrelaksowani. Z takiego horyzontalnego punktu widzenia szybciej da się porzucić humanistyczne marzenia o wielkości i panowaniu nad światem, zrezygnować z fantazji o kolonizacji kosmosu. W ten sposób, podając w wątpliwość ludzką wyjątkowość, stajemy się znacznie mniejsi22 Więcej na temat projektu zmniejszania ludzkiej podmiotowości zob. D. Boyer, T. Morton, Hyposubjects: On Becoming Human, Open Humanities Press, London 2021. ↩︎, znaczący niewiele – tyle, ile ciało pośród innych ciał niebieskich. Na wystawie te właśnie znajdują się bezpośrednio wokół nas, zawieszone na ścianach galerii, w postaci prac Katarzyny Korzenieckiej i audiosfery Horoskopów na czas katastrofy Mateusza Wysockiego i Iriny Teodorescu.

1
Krytyka 22.03.2024

Myśl z przyszłości i inne mity. Wokół nowych wystaw w Zachęcie i Warszawy w Budowie 15

Portret Piotr Policht

Stając się materialnym, przyziemnym ciałem, które podlega tym samym prawom fizyki, zasadom przyciągania i odpychania – możemy obserwować gwiazdy okiem nieuzbrojonym w ludzkie pojęcia oraz wysublimowane kategorie. Immersyjność zaaranżowanej przez Patrycję Orzechowską wystawy nie jest dodatkiem lub ornamentem, lecz konkretną, świadomą kuratorską strategią – propozycją zanurzenia się w świecie i odbudowania relacji z rzeczywistością ciał niebieskich, dostrojenia się do niej. Skoro relacje z kształtującą nas grawitacją odbywają się poza językiem, spojrzenie w górę grozi jedynie zmianą perspektywy.

Leżąc i czując pod swoimi plecami parkiet wrocławskiej galerii szybko zdajemy sobie sprawę, że osoba leżąca dysponuje zupełnie inną perspektywą niż człowiek wyprostowany (homo erectus), zbyt mocno uwikłany w kategorie ewolucji, postępu oraz indywidualnej niezależności. Poddając się sile grawitacji stajemy się przyziemni, bardziej bierni, bezbronni, ale i zrelaksowani.

Wybór proponowanego przez kuratorki eksperymentalnego kierunku zwiedzania wspierają także Punkty podparcia Natalii LL – praca wideo z 1980 roku, eksponowana tak, aby zachęcić zwiedzających do zajęcia horyzontalnej pozycji. W Punktach… ciało nagiej artystki przyjmuje rozmaite figury, naśladuje i odtwarza kształty gwiazdozbiorów, jednak ani przez chwilę nie traci przy tym kontaktu z ziemią. Fizyczne relacje z gwiazdami nie wiążą się w tym przypadku z odcieleśnieniem, ucieczką od ziemskich problemów. Na wystawie immersyjną drogę – i to dosłownie – obiera performatywna artystka Sarah Cameron Sunde, której prace możemy obejrzeć w końcowej części ekspozycji (Długo trwający performance z morzem, 2013–2022). Odrzucając pozycję dystansu, Sunde zanurza się w wodzie, której tafla z każdą chwilą się podnosi lub opada, zgodnie z aktywnością księżyca – przypływy i odpływy stanowią tu model zrównoważonego współbycia pomiędzy ciałem ziemskim a niebieskim.

Antropocen: czy niebo spadnie nam na głowę?

„Hiperobiekty są tutaj, w tej oto przestrzeni społecznej i empirycznej. Jak twarze odciskające się na szybie, groźnie na mnie łypią. Ich bliskość jest zagrożeniem. Gdy stoję na światłach, supermasywna czarna dziura ze środka galaktyki towarzyszy mojej świadomości, jak gdyby siedziała obok mnie w samochodzie”33 T. Morton, Lepkość, tłum. A. Barcz [w:] „Teksty Drugie” 2/2018, s. 284. ↩︎ – pisze Timothy Morton, nazywając współczesność „czasem hiperobiektów”. Są to ogromne byty (takie jak m.in. globalne ocieplenie), które znajdując się wszędzie i nigdzie, stają się nieuchwytne, zdecydowanie przekraczając możliwości poznawcze ludzkiej jednostki44 Zob. T. Morton, Hyperobjects. Philosophy and Ecology after the End of the World, University of Minnesota Press, Minneapolis, London, 2013. ↩︎ i uniemożliwiając zdystansowanie się od ich obecności. Znajdując się już zawsze wewnątrz nich, doświadczamy naszej małości, kruchości oraz fragmentaryczności ludzkiej wiedzy. Dlatego też leżąc pośrodku galerii, patrząc w gwiaździste niebo i orbitując wśród innych ciał niebieskich, można mimo wszystko poczuć pewien dyskomfort, a nawet lęk przed tą niespodziewaną bliskością.

Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

Okazuje się, że ta problematyczna bliskość wypływa z dziejowej konieczności. Antropocen jest epoką, w której krytyczny dystans, jako spojrzenie z zewnątrz systemu, jest już niemożliwe do utrzymania. Ten immersyjny charakter współczesności Morton nazywa lepkością, zwracając jednocześnie uwagę na trudną bliskość pozaludzkich bytów, na których towarzystwo w antropocenie zostajemy niejako skazani. Hiperobiekty nie czekają na ich odkrycie lub opisanie, lecz nieustannie manifestują swoją obecność, zwracają na siebie uwagę i zaczepiają nas poprzez niepokoje klimatyczne (ekstremalne upały, susze, powodzie, orkany). Kuratorki wystawy w ciekawy sposób wywołują tę dziwną i jednocześnie niepokojącą obecność ciał niebieskich w galerii, która do tej pory wydawała się miejscem kultury, przestrzenią wyłącznie ludzkich sensów oraz interesów. Dzięki nim hiperobiekty już tutaj są – blisko, niemal na wyciągnięcie ręki – istnieją niezależnie od mojej woli oraz tego, co o nich pomyślę. Otchłań czarnej dziury (Katarzyna Korzeniecka, Bez tytułu [Black hole], 2022) łypie na mnie z wnętrza kominka, w którym spodziewałem się znaleźć coś zupełnie innego, pochodzącego z ludzkiego porządku rzeczy. Jej realna i niezwykle frapująca obecność rozsadza skomplikowaną strukturę codziennych ludzkich spraw, humanistycznych wyborów, dylematów i problemów. Jej nieokreśloność przypomina anamorfozę znajdującą się w Ambasadorach Hansa Holbeina, którą można odczytać jedynie wówczas, gdy się do niej odpowiednio dostroi, spojrzy na nią pod odpowiednim kątem. Jaki punkt widzenia, jaką pozycję przyjąć, by zobaczyć czarną dziurę? Patrząc na nią zdaję sobie sprawę, że jest najbardziej nieposłusznym kosmicznym obiektem, pochłania wszystkie moje interpretacje, jestem jej całkowicie obojętny, gdy ona przyciąga całą moją uwagę. Parafrazując napis znajdujący się na niektórych lusterkach samochodowych możemy stwierdzić, że obiekty w galerii znajdują się bliżej niż nam się wydaje55 Por. Tenże, Lepkość…, dz. cyt., s. 285. ↩︎, po opuszczeniu wystawy nie będziemy mogli się już pozbyć ich dziwnej, obcej i przerażająco bliskiej obecności.

Kuratorki wystawy w ciekawy sposób wywołują dziwną i jednocześnie niepokojącą obecność ciał niebieskich w galerii, która do tej pory wydawała się miejscem kultury, przestrzenią wyłącznie ludzkich sensów oraz interesów. Dzięki nim hiperobiekty już tutaj są – blisko, niemal na wyciągnięcie ręki – istnieją niezależnie od mojej woli oraz tego, co o nich pomyślę.

Jeśli decydujemy się spojrzeć w niebo w czasach szczególnego hiperobiektu – globalnego ocieplenia – robimy to z fascynacją i jednoczesnym niepokojem. Śledząc prognozę pogody spodziewamy się anomalii, które wykraczają poza nasze ludzkie pragnienie przewidywalności pór roku. Morton twierdzi, że żyjemy po końcu świata66 Zob. Tenże, Hyperobjects, dz.cyt., s. 7. ↩︎, co przywodzi na myśl spełnienie apokaliptycznej przepowiedni, gdy niebo dosłownie spada nam na głowę. Tę wizję będzie kontynuował i rozwijał Federico Campagna, przyrównując współczesną rzeczywistość do tradycyjnego sycylijskiego teatru lalek (Opera dei Pupi)77 Zob. F. Campagna, Technic and Magic. The Reconstruction of Reality, Bloomsbury Academic, London, New York 2018. ↩︎. Poruszające się na scenie postaci występują zazwyczaj na jakimś tle, wytwarzającym wrażenie rzeczywistości (immersji), a jego zmiana odbywa się zawsze za zasłoną. Campagna twierdzi, że odczuwane przez nas wrażenie końca świata jest konsekwencją braku dostępnej aktualnej scenografii i zawieszenia lalek w próżni. Dzieje się tak w związku z radykalnym odczarowaniem rzeczywistości, spowodowanym dwudziestowiecznym uprzywilejowaniem destrukcyjnej mocy techniki. Podobnie jak w rycinie Flammariona (1888) – postać pielgrzyma, która sięga głową daleko poza uporządkowane sklepienie niebieskie (dotychczasowe tło epoki), przebija je i porzuca. Pielgrzym dociera w ten sposób do miejsca, w którym traci grunt pod nogami, poczucie rzeczywistości, która wydawała mu się stabilna.

Latarnie oświecenia

W tym kontekście jednym z najbardziej interesujących obiektów na wystawie są Luminous Reign (Toppled) (2021) Johana Österholma w postaci przewróconej latarni, w której szybach możemy oglądać obrazy antycznego (przednowoczesnego) nieba. Spoczywająca bezładnie latarnia do złudzenia przypomina nas samych spoglądających w niebo, leżących pod gwiaździstym baldachimem Karmasza, tuż po walce z uwewnętrznionym, zakorzenionym oświeceniowym porządkiem. A ten bezwzględnie odrzucał irracjonalny pomysł leżenia na ziemi – niczym bezwolny, niesamodzielny, materialny obiekt. Sugerował raczej aktywne przejęcie kontroli nad estetyczną rzeczywistością wystawy za pomocą intelektu. Latarnia Österholma stanowi nie tylko ucieleśnienie idei oświecenia, ale jest również symbolem zerwania więzi z pozaludzką rzeczywistością, oddzielenia, separacji i niezależności, emancypacji ludzkiego świata od sił przyrody. Przez wieki służyła również jako narzędzie oświaty do rozpraszania mroku, była skuteczną bronią w bezwzględnej walce z przednowoczesnymi systemami wiedzy („zabobonem”), które kolonizowała, usuwając wszystko, co nie mieściło się w wąskich ramach, wyznaczanych przez oświeceniową racjonalność88 Zob. F. Campagna, Technic and Magic. The Reconstruction of Reality, Bloomsbury Academic, London, New York 2018. ↩︎.

Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

Przewrócona latarnia to wynik zwycięskiej walki pozaludzkich, atmosferycznych, planetarnych sił (hiperobiektów) ze sztucznym światłem rozumu ludzkiego, który zbyt długo stanowił paliwo dla projektu nowoczesności, daremnego procesu oddzielania natury od kultury. Większość z nas prawdopodobnie funkcjonowała do tej pory w trybie latarni, gdzie wizyta w galerii powinna skutkować satysfakcjonującym wyjaśnieniem tematu wystawy, uzyskaniem jasności co do prezentowanych prac i wreszcie sformułowaniem własnego zdania – lubimy rzucić na dzieła sztuki światło swych interpretacji. Widok obalonej latarni oświecenia przypomina apokaliptyczną scenę z Planety małp (reż. F. J. Schaffner, 1986) w której główny bohater natrafia na wyrzuconą na brzeg, przewróconą Statuę Wolności. Jej obraz doskonale wpisuje się w opowieść Campagnii o wyczerpaniu się paradygmatu techniki i pokazuje, że ludzka racjonalność nie jest miarą rzeczywistości, lecz jedynie jej częścią. Nieopodal pracy Österholma znajduje się Dobra noc, wieloznaczna realizacja Kamy Sokolnickiej, która próbuje zwrócić uwagę na bezsensowność mocowania się z gwiazdami, walki człowieka o kontrolę nad ciałami niebieskimi. Jej symbolem jest jedwabny szlafrok z wyhaftowanym napisem „Moon + Sun”, nawiązując wprost do tradycji walk bokserskich oraz noszonych przez zawodników na plecach emblematów. Tkanina zabarwiona jest pozaziemskim pigmentem, uzyskanym z meteorytu, który uderzył w Ziemię. Jednak ten dotykający nagiego ciała delikatny szlafrok – a za jego pośrednictwem również meteoryt – staje się zaproszeniem do nawiązania intymnej relacji z gwiazdami, a przy tym symbolem błogiego snu, który zachęca do poddania się rytmowi dobowemu, wyznaczanemu przez ruch ciał niebieskich.

1
Eseje 28.01.2022

Od Burning Mana po magic mema. Techno-pogaństwo w czasach wojen kulturowych

Natalia Sielewicz

Prawo do ciemności

Prace Österholma nie tylko stoją w opozycji do ludzkiej arogancji, czyli bezkrytycznej wiary w siłę oświeceniowej racjonalności (takiej jak próba zamknięcia gwiazd w granicach ludzkich pojęć), lecz również z przejęciem komentują problematyczne i wciąż rosnące zanieczyszczenie światłem. Współcześnie zbyt często stajemy się zakładnikami sztucznego światła99 Gdy piszę wieczorem ten tekst spowity w zimnej poświacie laptopa, mój pokój rozświetlają bezlitosne halogenowe lampy obiektu sportowego, a gdy zgasną o godzinie 22:00, ich oślepiającą rolę przejmie ledowa lampa uliczna, znajdująca się na wysokości mojego okna. ↩︎ i cyfrowych ekranów, a odzyskanie ciemności nocy w dobie mediatyzacji stało się niemałym wyzwaniem. O przywrócenie naturalnej ciemności zabiega między innymi Johan Eklöf, autor książki Manifest ciemności, zwracając uwagę na kluczową rolę mroku w utrzymywaniu bioróżnorodności ekosystemów1010 Zob. J. Eklöf, Manifest ciemności. O sztucznym świetle i zagrożeniu dla odwiecznego rytmu dobowego, tłum. A. Sprengel-Konkołowicz, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2024. ↩︎. Natomiast o ludzkie prawo do ciemności upomina się między innymi czasopismo „Adbusters”, które w jednej ze swoich kampanii pod hasłem #moonstruck (lunatyk), próbowało połączyć dynamikę cykli księżycowych z aktywizmem antykonsumpcyjnym. Wydany przez nich Moonday Action Calendar z 2019 roku jest przykładem poszukiwania nowych form oporu w antropocenie – odzyskując zagubione znaczenie cyklicznych pełni księżyca (każda z nich ma swoją nazwę i odrębną specyfikę) miał za zadanie zwrócić uwagę mieszkańców rozświetlonych miast na dyskretne światło księżyca (jego realne istnienie) oraz zsynchronizować ludzki czas z rytmami przyrody. Twórcy kalendarza zachęcali, by w trakcie pełni wprowadzić trwający całą dobę detoks od technologii, praktykować nocne spacery bez źródeł sztucznego światła, a swoje doświadczenia z tych wypraw zapisywać w notatnikach przy świetle księżyca. Każdy miesiąc proponował również jedno zadanie do wykonania, na przykład: „znajdź najciemniejsze miejsce w okolicy”.

Najczęściej zwracamy uwagę na nasze – ludzkie – problemy ze snem, przyglądając się społeczeństwu zmęczenia i wyczerpania, jednak dezorientacja świetlna staje się pozaludzkim problemem: cierpią na nią m.in. zwierzęta nocne.

Lunarno-aktywistyczna filozofia „Adbusters” doskonale koresponduje z zdjęciem Österholma z brytyjskiej wyspy Stark (Kilka księżycowych spacerów, 2017) – wizualnym zapisem doświadczeń z nocnej wyprawy artysty w świetle Księżyca. Na wystawie znajdziemy także inne ludzkie próby nawiązania ponownego kontaktu z ciałami niebieskimi, w tym zdawania relacji z rozmaitych relacji z księżycem (Kalendarze księżycowe Mai Kariny Rozbickiej oraz Kroniki księżycowe. Krwawy księżyc Lauren Darling). Fatalne skutki zanieczyszczenia światłem oraz kultury never sleep w ciekawy sposób komentują również prace Kamy Sokolnickiej. Jej Jet lag (2013) to syntetyczna czarna skóra z Chin, bezwładnie przewieszona przez mosiężny pręt. Zdecydowanie nie jest w formie, przypomina sflaczały zegar Salvadora Dalí. Artystka odwołuje się do niezwykle cielesnego stanu, jakim jest nagłe wyjęcie z własnej strefy czasowej. Sokolnicka – wybierając sztuczny, importowany z daleka materiał – pokazuje, że w świecie globalizacji i ekonomii kapitalistycznej wszystkie byty, również te będące towarami, są ofiarami dezorientacji, bycia nie w swoim miejscu i czasie. Wraz z faktem znikającej ciemności, o której pisze Eklöf, o możemy zaryzykować twierdzenie, że zdecydowana większość pozaludzkich stworzeń z powodu ludzkiej aktywności przeżywa jet lag.

Najczęściej zwracamy uwagę na nasze – ludzkie – problemy ze snem, przyglądając się społeczeństwu zmęczenia i wyczerpania, jednak dezorientacja świetlna staje się pozaludzkim problemem: cierpią na nią m.in. zwierzęta nocne. Dla przykładu, światło wytwarzane przez ciała świetlików służy do im komunikacji i przyciągania w procesie reprodukcji. Okres płodności samic tych owadów jest niezwykle krótki, stąd wymagane jest precyzyjne i szybkie działanie. Zanieczyszczenie ludzkim światłem sprawia, że samiec i samica świetlika nie mogą się spotkać i zsynchronizować, pozostając w innych sferach czasowych.

Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

Krnąbrne gwiazdy

Kosmos (kόσμος – porządek) przez wieki kojarzył nam się ze światem determinizmu, oznaczał stabilną, przewidywalną rzeczywistość podlegającą ściśle określonym prawom fizyki, w której nie może wydarzyć się nic niespodziewanego. Między innymi dlatego św. Augustyn, jako gorący orędownik istnienia ludzkiej wolnej woli (woluntaryzm), zdecydowanie występował przeciwko astrologii, gdyż nie mógł pogodzić jej w żaden sposób z antydetereministycznymi założeniami religii chrześcijańskiej1111 Gdyby gwiazdy naprawdę sprawiały, że człowiek grzeszy, to Bóg nie mógłby słusznie karać grzeszników. Augustyn z Hippony, O Państwie Bożym, Księga V, Rozdział 1, tłum. W. Kubicki, PAX, Warszawa, 1977. ↩︎. Podpierał się argumentem, że gdyby ludzkimi zachowaniami rządziły gwiazdy, człowiek podlegałby tej samej konieczności (fatum) co ciała niebieskie, wobec czego nie mógłby samodzielnie kierować swoim życiem. Tymczasem – zdaniem Augustyna – wolność człowieka polega na tym, że każdy z nas jest kowalem własnego życia wiecznego i od niego samego zależy, czy zasłuży na zbawienie, czy też potępienie. Z podobnego założenia wychodził Immanuel Kant, dokonując rozróżnienia dwóch radykalnie różnych sfer: „niebo gwiaździste nade mną” (determinizm i nauki przyrodnicze) oraz „prawo moralne we mnie” (wolność/autonomia i nauki humanistyczne)1212 I. Kant, Krytyka praktycznego rozumu, tłum. Jerzy Kopaliński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002, s. 123. ↩︎. Niezależność, czyli uwolnienie się od obcego wpływu za pomocą światła ludzkiego rozumu, było kluczowym postulatem Oświecenia, związanym z wyjściem z porządku determinizmu, projektowanego na pozaludzką rzeczywistość.

Nieposłuszeństwo ciał niebieskich oznacza przede wszystkim ich realność, czyli niezależność od ludzkich kategorii. Przewrotny charakter planet w doskonały sposób ukazuje praca Lucjana Demidowskiego (Transfiguracje, 1974). Seria czarno białych zdjęć przedstawia powolną, lecz konsekwentną przemianę globusa („Ziemia dla nas”) w głaz („Ziemia sama w sobie”).

Tymczasem gwiazdy są krnąbrne (krumb – krzywy, nieposłuszny, zły, przewrotny). Celowo używam przymiotnika przejętego z dyskursu ludzkiej władzy, która zbyt długo próbowała wpisać wszechświat w orbity własnych interesów, kategorii, schematów oraz wizji, planów zagospodarowania tej zawsze niezależnej od człowieka rzeczywistości. Tym sformułowaniem posługuje się również antropolożka Anna Tsing, opisując antysystemowe życie grzybów, które są zagrożeniem dla współczesnego rolnictwa (monokultur) oraz wrogiem ludzkich wizji udomowienia istot pozaludzkich1313 Zob. A. Tsing, Krnąbrne krawędzie: grzyby jako gatunki towarzyszące [w:] Feministyczne nowe materializmy: usytuowane kartografie, red. O. Cielemęcka i M. Rogowska-Stangret, E-naukowiec, Lublin 2018. ↩︎. Na czym polega w takim razie krnąbrność tak odległych od grzybów gwiazd? Nieposłuszeństwo ciał niebieskich oznacza przede wszystkim ich realność, czyli niezależność od ludzkich kategorii. Przewrotny charakter planet w doskonały sposób ukazuje praca Lucjana Demidowskiego (Transfiguracje, 1974). Seria czarno białych zdjęć przedstawia powolną, lecz konsekwentną przemianę globusa („Ziemia dla nas”) w głaz („Ziemia sama w sobie”). Ten proces polega na obraniu planety z ludzkich treści oraz wyobrażeń (humanistyczna wizja planety) i konfrontacji z realną, a zatem nieposłuszną, bo wymykającą się naszym oczekiwaniom prawdą o Ziemi jako geoidzie. Idealna i zarazem nieistniejąca sfera ustępuje miejsca nieregularnej, lecz realnej bryle.

Niezwykle minimalistyczna praca Demidowskiego w sposób bezkompromisowy demaskuje nasze pragnienie, aby kosmos był uporządkowany i harmonijny. Jednocześnie sugeruje, że wszechświat to raczej miejsce wielu nieprzewidywalnych, często chaotycznych zjawisk, niezwiązanych z ludzkim poczucia piękna. Idąc nieco dalej tropem wyznaczonym przez artystę – krnąbrność tych obiektów wynika nie tylko z realnego istnienia ciał niebieskich, lecz również z tego, że kosmos jest luźno związany ze swoim ziemskim wyglądem (perspektywą ludzkiego obserwatora). Obserwowane z Ziemi wschody i zachody słońca są fikcją (być może dlatego stanowią tak ważny temat wyobraźni romantycznej – co dobrze dokumentuje cykl Słońca Łukasza Radziszewskiego z 2018/2024 roku) i nie istnieją z perspektywy innych planet. Słońce po prostu nigdy nie zachodzi, jak również nie porusza się po niebie, na przekór ziemskiemu „zdrowemu rozsądkowi”. Co więcej, promienie Słońca w kosmosie są białe, a ich charakterystyczna żółta barwa to konsekwencja interakcji promieni słonecznych z atmosferą ziemską.

Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan
Widok wystawy „Nieposłuszne gwiazdy”, BWA Wrocław, fot. Alicja Kielan

Planety i gwiazdy nie są tym, czym się wydają – ich ziemski wygląd nierzadko zupełnie nie przystaje do kosmicznej rzeczywistości. Gdyby tego było mało, oglądając oddalony o lata świetlne kosmos z Ziemi, uzależnieni jesteśmy od skończonej prędkości światła, dlatego widzimy zawsze jego nieaktualną, przeszłą postać (w przypadku Księżyca to opóźnienie wynosi około sekundę, a Słońca – osiem minut). Jednak ostateczny i radykalny głos w sprawie kosmicznego nieposłuszeństwa zabiera Quentin Meillassoux, który uwalnia ciała niebieskie od nałożonych na nie norm i klasycznego determinizmu. Spekulatywny realista i twórca teorii hiperchaosu twierdzi, że obserwowana przez nas stabilność oraz powtarzalność zjawisk wynika jedynie z przyjętej przez nas krótkoterminowej perspektywy. Z perspektywy czasu głębokiego (praskamielin) wszystkie zmiany, również te, które wydają się regularnymi, są w istocie chaotyczne i przypadkowe. Według francuskiego filozofa pod powierzchnią empirycznej regularności kryje się ontologiczna, fundamentalna nieprzewidywalność rzeczy. Św. Augustyn obawiał się, że determinizm kosmosu mógłby pozbawić ludzi wolnej woli, tymczasem Meillassoux uwalnia pozaludzką rzeczywistość od konieczności i wprowadza zasadę absolutnej przygodności, swobodę wszystkich bytów1414 „Przedmioty zdolne są rzeczywiście i bez żadnej racji zachowywać się w najkapryśniejszy sposób, nie zmieniając jednak tym samym zwykłego, codziennego stosunku do otaczających nas rzeczy”. Q. Meillassoux, Po skończoności. Esej o koniecznej przygodności, tłum. P. Herbich, Fundacja Augusta hrabiego Cieszkowskiego, Warszawa 2015, s. 122. ↩︎.

1
Rozmowy 24.12.2021

Dzisiejsza ezoteryka jest niepoważna. Rozmowa z Veroniką Hapchenko

Portret Piotr Policht

Pod wpływem koncepcji Meillassoux zaczynamy myśleć zupełnie inaczej o kosmosie, który nieoczekiwanie stał się zbuntowaną, anarchistyczną przestrzenią daleką od idealnej harmonii – pełną kolizji, nieregularnych kształtów i chaotycznych działań. Planety często okazują się rabusiami, przechwytują inne ciała niebieskie (tak jak w przypadku Neptuna i jego księżyca Trytona) lub zmieniają swoje trajektorie ruchów w kosmicznej próżni. Okazuje się, że galerie sztuki współczesnej i gwiazdy mają ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydawało, gdyż to one uczą nas rozmaitych strategii oporu. Obrazy (oraz inne obiekty i działania), które w nich znajdujemy nigdy nie poddają się całkowicie naszym interpretacjom, są niezależne od naszych obserwacji i przez to krnąbrne. W trakcie zwiedzania wystaw najczęściej krążymy wokół prac artystycznych niczym satelity, utrzymując się na ich orbicie, w ich strefie wpływu. Staramy się nie wejść na tor kolizyjny z innymi odwiedzającymi, często po prostu mijamy się obojętnie, a także staramy się uniknąć zderzenia z pracami, które zbyt mocno nas przyciągają lub odpychają. W pewien sposób wpływamy na siebie (obrazy w niewyjaśniony sposób zmieniają nasze życie, a my często utrzymujemy je przy życiu), jednocześnie zachowując daleko posuniętą niezależność; pozostajemy indywidualnymi, realnymi obiektami.

Andrzej Marzec – filozof, krytyk filmowy, wykładowca na UAM, SWPS oraz UAP w Poznaniu. Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół: spekulatywnego realizmu, ontologii zwróconej ku przedmiotom, humanistyki środowiskowej, mrocznej ekologii oraz współczesnego kina alternatywnego. Autor książek Widmontologia. Teoria filozoficzna i praktyka artystyczna ponowoczesności (2015) oraz Antropocień – filozofia i estetyka po końcu świata (2021), a także współredaktor książki Derrida and Film Studies (2025).

Więcej

Przypisy

Stopka

Osoby artystyczne
Lauren Darling, Lucjan Demidowski, Tomasz Dobiszewski, Katarzyna Korzeniecka, Natalia LL, Witek Orski, Johan Österholm, Łukasz Radziszewski, Maja Rozbicka, Kama Sokolnicka, Sarah Cameron Sunde, Iza Tarasewicz, Irina Teodorescu, Mateusz Wysocki, Jakub Woynarowski
Wystawa
Nieposłuszne gwiazdy
Miejsce
BWA Wrocław Główny
Czas trwania
25.04–24.08.2025
Osoba kuratorska
Katarzyna Czeczot, Joanna Kobyłt
Fotografie
Alicja Kielan
Strona internetowa
bwa.wroc.pl/wydarzenie/nieposluszne-gwiazdy/
Indeks
Andrzej Marzec BWA Wrocław Irina Teodorescu Iza Tarasewicz Jakub Woynarowski Joanna Kobyłt Johan Österholm Kama Sokolnicka Katarzyna Czeczot Katarzyna Korzeniecka Lauren Darling Lucjan Demidowski Łukasz Radziszewski Maja Rozbicka Mateusz Wysocki Natalia LL Sarah Cameron Sunde Tomasz Dobiszewski Witek Orski

Najczęściej czytane

1
Krytyka 06.06.2025

Kreatura mody. „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje” w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi

Portret Aleksy Wójtowicz
2
Na Dobry Początek 02.06.2025

2–8 czerwca

Redakcja
3
Na Dobry Początek 09.06.2025

9–15 czerwca

Redakcja
4
News 10.06.2025

Rekrutacja na stanowisko: social media manager

Redakcja
5
Patronite 06.06.2025

Spis treści #29

Portret Karolina Plinta
6
Artykuł sponsorowany 06.06.2025

„Laboratorium obrazu w skali szarości” w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach

Newsletter Szumu
co piątek w Twojej skrzynce!

REKLAMA
Piszemy o sztuce z całej Polski. Komentujemy najważniejsze wydarzenia, dowartościowujemy marginesy, dajemy głos osobom twórczym i specjalistom. Pomóż nam w robieniu SZUMU.
Wspieraj nas!
O przewrotach ciał niebieskich. „Nieposłuszne gwiazdy” w BWA Wrocław — SZUM
REKLAMA
Logo: SZUM

Magazyn SZUM

Fundacja Kultura Miejsca
Wydział Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 39
00-347 Warszawa

redakcja@magazynszum.pl

ISSN 2956-817X

Media społecznościowe

  • facebook
  • instagram
  • spotify
  • apple podcasts
  • podcast RSS

Wspieraj nas!

Polityka prywatności

Kontakt

Przeszukaj SZUM

‹ › ×

    ‹ › ×
      Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
      Zapoznaj się z naszą polityką prywatności