Nowhere to Run. Ewa Kubiak i Piotr Macha w Galerii Ego
Po prawej stronie od wejścia do galerii powieszono baner z intrygującym komunikatem. „Artist is not dead say police. Artist could be alive”, informują białe, ciężko ciosane litery na czarnym tle. Estetyka komunikatu przypomina tytuł gazetowej wiadomości sprzed kilkudziesięciu lat. Towarzyszą jej, przypominające współczesne hasztagi, następujące wyimki: „elaborate hoax”, „Bohemian” oraz „despite death”. Pobrzmiewająca w nich kryminalna sensacja, dająca nadzieję na szokujące wieści i porywającą fabułę, jest zaczątkiem dla historii artystycznego duetu z etykietą Bonnie i Clyde’a wyszytą na makietach koszul artystów.
Wystawa Are We There Yet? w Galerii Ego w Poznaniu to przedstawienie relacji dwojga artystów, będącego duetem w sztuce i życiu. Ewa Kubiak i Piotr Macha opowiadają o niej posługując się – jak zauważa Ewelina Jarosz w tekście towarzyszącym wystawie – konwencją kina drogi. Zarówno kinematografia, będąca stałym elementem przedstawionych prac, jak i droga, czyli podróż zawarta w całej koncepcji wystawy, stanowią dwa podstawowe odniesienia dla pokazywanych na niej prac. Już sam tytuł, będąc tak naprawdę retorycznym pytaniem zawieszonym gdzieś nad całością ekspozycji, informuje nie tyle o celowości podróży artystów, ale raczej o ich wspólnym błądzeniu. „Daleko jeszcze?”, pytają młodzi twórcy zarówno siebie, jak i odbiorców.
Prace w galerii nie są przypisywane ani Kubiak, ani Masze. Autorstwo w ich przypadku nie ma znaczenia, tworzy jedność w takich sam sposób, jak ich relacja.
Na plakacie promującym wystawę znajdują się sylwetki Kubiak i Machy. Opierają się oni o karoserię samochodu, którym ewidentnie udali się w podróż. Spoglądają w dwie różne strony, pośród szczątek innych, zezłomowanych pojazdów. Jest to sytuacja paradoksalna. Bohaterowie znaleźli się w miejscu krzyżowania się i końca różnych dróg (złomowisko jako symbol ostatniego etapu podróży), ale mimo to spoglądają gdzieś dalej, w przeciwnych kierunkach. Wiemy jednak, choćby dzięki tytułowi wystawy, że posiadają cel. „Daleko jeszcze?”, zdają się powtarzać. Gubią się, szukają i wypatrują.
Autorstwo pracom w galerii nie jest przypisywane ani Kubiak, ani Masze. W ich przypadku nie ma ono znaczenia, jako artyści są oni zespoleni w jedność tak samo, jak w swojej relacji. Twórczość partnerów przenika się, łączy. Jarosz wspomina, że to Kubiak zainspirowana działalnością Machy chwyciła po technikę filmowania na taśmie 8mm, natomiast Piotr dzięki relacji z Ewą zawarł w swojej sztuce elementy tekstu. To nie własność intelektualna jest najistotniejszym elementem ich związku. Ich podejście do wspólnej pracy różni się choćby od sytuacji zobrazowanej przez Łukasza Rondudę w filmie Serce miłości, w którym relacja Wojciecha Bąkowskiego i Zuzanny Bartoszek to nieustanna przepychanka emocjonalna i zawodowa. Wydaje się, że zagranie z filmem jako medium, choć przeniesionym do świata rysunku oraz wideo, to właśnie przemyślana mistyfikacja artystów.
Kubiak i Macha to duet zamaskowanych kryminalistów. Nie próbując nawet odczytać autorstwa pojedynczych dzieł, działając podług życzenia artystów, zdajemy sobie sprawę, że przybrana przez nich anonimowość (ukryta co prawda jedynie w dwóch osobach) to świadomy wybór nie tylko mówiący o charakterze ich prywatnej relacji i ról w niej przyjmowanych, ale także sprytna zabawa w kapitalizm. Ten w korelacji z popkulturą wielokrotnie pojawia się w pojedynczych dziełach, np. fantazja o Zachodzie uwidacznia się w napisie „Leave capitalism alone”, wyklejonym na papierze pierwotnie wchodzącym w skład ram z Ikei; na innej z prac przedstawiono kolorowe opakowania kaset VHS z bohaterami hollywoodzkich filmów. Artyści chowają się więc za blichtrem amerykanizmu. Grając ironią, w komunikatach tych skrywają rozgoryczenie. Wkrótce bowiem czytamy, że w rzeczywistości nie posiadają niczego („I own nothing”) albo że utracili wszystkie pieniądze („all the money’s gone”).
W kontraście do „bogatego” Zachodu na wystawie Are We There Yet? pojawia się cykl rysunków prezentujących różne pomieszczenia, głównie sale kinowe. W pracach pojawiają się elementy mieszkań, pokoi, zawsze pustych i, wydawałoby się, niezamieszkanych. W jednej z nich, utrzymanej w czarno-białej estetyce, znajduje się szereg krzeseł oraz czarny, wyłączony ekran. „It’s so scary, the unknown”, informują artyści. W odniesieniu do relacji Kubiak i Machy mamy wrażenie, że są to ciągłe poszukiwania, wspomniane błądzenie oraz próby odnalezienia miejsca artystów w aktualnym świecie. Ewidentnie szukają oni, niczym współcześni, ale też niepewni przyszłości i samych siebie nomadzi, miejsca postoju. Nie zależy im na stabilizacji, a jedynie na chwilowym odrzuceniu odczuwanego niepokoju, który generuje szybko zmieniający się świat.
Kubiak i Macha nie podążają za pokoleniowymi fantazmatami, choć nawiązują do nich w pracach, być może nieświadomie.
Przy kole sterowym statku pręży się sylwetka sterownika, przypominającego bohatera plakatów socjalistycznych. Jego postaci towarzyszy napis: „I shut my eyes and all the world drops dead”, zaczerpnięty z poezji Sylvii Plath. Zmiana kontekstu zdania, w nawiązaniu do upadku komunizmu i narodzin kapitalizmu, to początek historii końca. Podobne zapytania o minione i przyszłe czasy pojawiają się w innych pracach duetu: He was born with a credit card in his mouth, Few girlfriends ago czy Are we dead yet?. Ostatni z przywołanych cytatów opatrzony jest kolorowym rysunkiem z opakowania kasety VHS. Uwidaczniająca się nostalgia za latami 80. i 90., tak ostatnio powszechna w twórczości młodych artystów, podkreśla potrzebę ciągłego archiwizowania tamtych czasów. Demonstrowana w ten sposób fascynacja oldschoolową estetyką, dla której w Polsce główną inspiracją były sprowadzane z Zachodu produkty, a w przypadku reklamy była wyrazem możliwości Corela, obecnie zaczyna być już zjawiskiem historycznym. Przykładem potrzeby zanalizowania tamtych czasów jest chociażby książka Olgi Drendy Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji. Natomiast w samym polu sztuki dawna estetyka staje się inspiracją nie tylko dla artystów, ale także galerii i kuratorów, czego przykładem są choćby grafiki okołowystawowe galerii 9/10 z Poznania i oprawy wizualne ekspozycji kuratorowanych przez Romualda Demidenko. Fascynacja zmianami wynikłymi z przemiany ustrojowej zdaje się coraz bardziej nasilać. Niecały rok temu Mikołaj Tkacz, młody artysta tworzący głównie komiksy w specyficznej estetyce, w swojej twórczości charakteryzujący się inteligentną i świadomą infantylnością, w wywiadzie dla „Czasu Kultury” zauważył: „estetycznie lata 90. były bardzo interesujące. Dzisiejsze nastolatki zdają się postrzegać nasze dzieciństwo jako muzeum niepraktycznych nowości. Wszystko to, co pojawiło się na raczkującym rynku uchodziło za innowacyjne, pociągające. W rzeczywistości, i to także widać po latach, sprowadzona do Polski «nowość» była kulawa oraz nieporadna”. Być może Kubiak i Macha nie stanowią idealnego przykładu dla opisywanej nostalgii, ale z pewnością są pewnym odłamem obserwowanych zjawisk. W twórczości artystów zaprezentowanej w Galerii Ego zauważymy wiele odniesień do Zachodu, często podszytych ironiczną afirmacją komercji oraz kapitalizmu. Wykorzystany w rysunku Are we dead yet? specyficzny nadmiar kolorów nie jest kontynuowany w pozostałych pracach; pojawiają się jedynie nawiązania do amerykanizacji, np. na jednym z rysunków artyści umieścili postać kobiety z wymazaną twarzą, ubranej w biustonosz w barwach amerykańskiej flagi.
W samej konstrukcji ekspozycji pobrzmiewa ciągła potrzeba nomadyzmu, który umiejscowiony jest w specyficznym świecie Zachodu, idealizowanego wyobrażenia, aktualnie wzbudzającego raczej rozgoryczenie niż fascynację.
Sądzę, że prace Kubiak i Machy są ciekawe ze względu na okrojenie naleciałości pewnego trendu, który obecnie coraz częściej wykorzystywany jest przez artystów oraz kuratorów. Mimo wszystko duet ten nie podąża za pokoleniowymi fantazmatami, choć być może nieświadomie nawiązuje do nich w pracach. Obecnie wielu artystów i innego rodzaju twórców sięga po rozpoznaną już, specyficzną estetykę lat 80. i 90. Jedni robią to świadomie i trafnie, inni nie. To, co pociąga w pracach duetu zaprezentowanego w Galerii Ego, to sięgnięcie po te elementy zachodniej kultury, które niekoniecznie muszą koegzystować ze specyficzną estetyką raczkującego w Polsce kapitalizmu. Zainteresowanie budzą też wykorzystywane w pracach teksty znajdujące swoje źródła w popkulturze czy odniesienia do kultury internetu (banery z napisem „I agree” czy diagram „Trying not to become a meme”). Bardziej konwencjonalne, choć broniące się w kontekście całej wystawy i fabule w niej ujętej, okazują się szkice pomieszczeń.
„Dzisiaj nie chce mi się podbijać świata”, informuje Kubiak w wideo Trzy dni bez złych myśli. Palec kobiety dotyka globusa, kręci nim, pozwala odbiorcom zestawić słowa artystki z właśnie usłyszanym oświadczeniem. Czyżby zdecydowała się ona na zakończenie swoich poszukiwań? Osobna sala, w której prezentowane są filmy, jest najbardziej intymną przestrzenią wykreowaną przy okazji wystawy. To w niej jesteśmy najbardziej skonfrontowani ze wspólną działalnością artystów. To tutaj ich słowa przeplatają i nakładają się na siebie, by w końcu mógł wybrzmieć głos samej artystki. Jej słowa przypominają odręczne notatki zapisywane na marginesach zeszytów. Są to pojedyncze spostrzeżenia i wnioski z dnia codziennego. Dopiero w tym momencie artyści stają się indywidualnościami, które bezpośrednio na siebie oddziałują. Macha w jednym momencie wspomina, że chciałby być sam. Osobisty ton wszystkich wywodów wybrzmiewa w zmęczeniu oraz niepewności artystów.
Choć na wystawie Are We There Yet? pada pytanie o cel podjętej przez duet drogi, to poszukiwania te niekoniecznie muszą posiadać konkretne zakończenie. W samej konstrukcji ekspozycji pobrzmiewa bowiem ciągła potrzeba nomadyzmu, który umiejscowiony jest w specyficznym świecie Zachodu, konstruktu determinującego rzeczywistość, choć aktualnie wzbudzającego raczej rozgoryczenie niż fascynację. Trudno stwierdzić, że pokazane prace wprowadzają innowacyjną tematykę. Problematyka wynikająca z amerykanizacji kultury, ale także omawiająca wpływ kapitalizmu na aktualne życia młodych, jest tematem dość aktualnym, ale też zapoczątkowanym kilka lat temu. O nieufności do Zachodu, w przypadku wystawy pokazanej w symboliczny sposób, pisało się przy okazji omawiania sytuacji ekonomicznej i życiowej artystów i innych uczestników pola sztuki. Z prac pokazanych na wystawie wyczytać możemy niepewność o przyszłość artystów, nieuzasadniony lęk oraz brak poczucia bezpieczeństwa.
Wystawa Are We There Yet? uzupełnia opisaną wyżej problematykę o subtelność i nieoczywistość oraz aspekt nomadyczny. Świat według Kubiak i Machy budzi odrazę i pogrążony jest w swoistej apatii. Choć artyści posługują się symboliką podróży, jako odbiorcy mamy wrażenie uczestnictwa w powolnej przejażdżce i upadku obserwowanej rzeczywistości. Ta na naszych oczach serwuje jedynie rozczarowanie, a my możemy co najwyżej z nostalgią spojrzeć przez tylną szybę samochodu ku minionemu. Idealnym podsumowaniem wystawy jest krótki tekst zapisany w sposób podobny do baneru wiszącego nieopodal drzwi wejściowych Galerii Ego. Na czarnym tle umieszczono krótką relację z podróży taksówką: „watching shadows on the road, trying not to puke”. Ironicznie praca ta zestawiona została z opisanym opakowaniem kasety VHS. Przepełniający wystawę nastrój otępienia wskazuje, że może artyści nie tyle podróżują, co uciekają. Sami jednak nie wiedzą przed czym; wiedzą jedynie, że razem.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Ewa Kubiak, Piotr Macha
- Wystawa
- Are We There Yet?
- Miejsce
- Galeria Ego, Poznań
- Czas trwania
- 21.03–10.05.2018
- Strona internetowa
- galeriaego.pl