Niesamowita dolina Franka Ammera
Istotą wernisażu są small talki z bywalcami galerii, ludźmi kultury i sztuki, pogaduszki o często mało ważnych kwestiach, picie wina. Starą jak świat prawdą jest, że na otwarcie nie idzie się dla wystawy, a dla sytuacji społecznej. Tymczasem na wernisażu Franka Ammera było zupełnie inaczej. Po wejściu do galerii nie było widać nic. Ciemność ogarniała wnętrze do tego stopnia, że z trudem można było wyłapać znajome twarze w tłumie. Nie było też wina, które zazwyczaj rozplątuje język, a w sytuacjach krępującej ciszy pozwala przetrwać trzymając w ręku kieliszek. Jedynym źródłem światła stawały się opalizujące lightboxy. Zaskoczenie zmuszało do podjęcia wprost odwrotnej aktywności niż zazwyczaj: miast obcować z ludźmi trzeba było obcować z fotografią.
Zdjęcia Ammera zachęcają do estetycznej kontemplacji. Emitujące świetlistą poświatę przykuwają zdezorientowany w ciemności wzrok i każą na siebie patrzeć. Kuszą i nęcą przyjemnością, która wynika z kontaktu z nimi. Stojąc naprzeciwko nich można poczuć się bezradnie. Obrazy te wymykają się werbalizacji. Można patrzeć i chłonąć, ale nie wiadomo co powiedzieć. Trzeba dać sobie chwilę zanim powstaną asocjacje i ciągi skojarzeń. Później wyobraźnia szaleje, wariantów literackiej narracji jest wiele: opowiadanie Poe, wielopłaszczyznowy, surrealistyczny drive Lyncha, kafkowska groteskowa deformacja.
Obiekty i kadry uchwycone przez obiektyw Ammera są jak sceny i elementy scenografii widzianego już gdzieś, znajomego filmu. Pokryta mchem, asfaltowa, popękana nawierzchnia jakiegoś zapomnianego przydrożnego parkingu, oświetlonego latarką, której światło o krótkim zasięgu przegrywa z gęstniejącym mrokiem poza polem jej rażenia. Złowieszczy las – niby nic takiego, parę drzew na krzyż nieopodal szosy – a jednak trop zbrodni kryje się w jego zaroślach. Rozbite szyby w oknach opuszczonej chałupy, obskurna lampa w motelowym pokoju umiejscowionym gdzieś przy drodze na końcu świata. Lśniące jupitery z pierścieniami, piramidalne konstrukcje zawieszone gdzieś pomiędzy tym co codzienne, a tym co pozaziemskie. Wszystko to znajome na wskroś, a jednak nieoczywiste i nieoswojone.
Standardem, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, a który jest integralną częścią niemal każdej wystawy jest także tekst. Najeżony filozoficznymi odniesieniami i nazwiskami kluczowymi dla współczesnej kultury stanowi pożądany drogowskaz sugerujący interpretację. Gdy mamy podpowiedź rozwiązanie rebusu jest łatwe. Wystarczy połączyć poszczególne punkty, a artystyczny zamysł sam rozrysuje się jak diagram. Wtedy rozumiemy „co twórca miał na myśli”. Na wystawie Franka Ammera komentarz krytyczny został zastąpiony słowną ascezą. Obrazom towarzyszy tylko jedno zdanie: „Wyobraźnia ze swej natury może stać się źródłem prawdziwej przyjemności lub niepotrzebnego cierpienia” oraz tytuł „Dolina”. Jedyna narracja słowna wydaje się być zupełnie nieatrakcyjna dla „przeciętnego wyjadacza”. Sprowadzenie sztuki do roli wyobraźni uskuteczniali już przecież konceptualiści. Mimo to ten prosty zabieg pozostawienia niedopowiedzeń i zwiększonego pola odbioru widzowi wydaje się znacznie lepszym rozwiązaniem niż przegadane i przeładowane kuratorskim językiem obrazy.
Dolina niesamowitości to termin wprowadzany do współczesnej nauki przez Masahiro Mori w latach 70.. Pierwotnie odnosił się do uczucia jakie towarzyszyło badanym, gdy obserwowali roboty czy animacje do złudzenia zachowaniem i wyglądem przypominające człowieka. Pojęcie doliny dotyczy pojawiającego się załamania linii na graficznym diagramie związanym z nagle narastającym poczuciem strachu u badanych. Niesamowite objawia się w nagłej zmianie nastroju, gdy w jednej chwili sympatia wzbudzana przez znajomy impuls przeistacza się w poczucie doskwierającego dyskomfortu.
Podobne wrażenie na poziomie fizycznego doświadczenia wywołują zdjęcia Ammera. W ciemności wzrok intuicyjnie szuka elementów jasnych, które pomagają przetrwać nienaturalną dla ludzkiego oka ciemność. Po dłuższym przypatrywaniu się w pulsujące światło powstaje efekt autokinetyczny – iluzja ruchu, wypukła i wklęsła głębia ostrości. Ponadto rodzą się też uporczywe powidoki. To moment chwilowego zachwiania wiary we własne zmysły, zwątpienia czy to optyczny fantom, reakcja na zmieniające się natężenie światła żarówek zza szybki lightboxu czy skutek naszego pomieszania, chwilowej utraty kontroli nad tym co prawdziwe, a co nie.
W Dolinie Franka Ammera można dostrzec pewną historię, na pozór zupełnie niewidoczną lub widoczną nie dla wszystkich. Wyobraźmy sobie miejsce, do którego artysta ciągle powraca choć sam nie wie dlaczego. Jest w nim coś niepokojącego i intrygującego zarazem. Kotlina położona gdzieś na uboczu, z dala od centrum. Przyjmijmy, że jest to Dolny Śląsk, ziemie odzyskane (choć nigdy nie posiadane). Miejsce to leży na przecięciu historycznych zawirowań, obce niegdyś, od kilkudziesięciu lat mentalnie oswajane na nowo. Posiada odziedziczoną po obcych strukturę, zaadoptowaną na własne potrzeby lub samoistnie wyrosłą obok zastałej. Odwiedzając to miejsce, nie będąc jego mieszkańcem, dostrzega się to, czego nie widzą oczy tubylca. Przyroda, architektura, otoczenie, przedmioty codziennego użytku znajome i przyswojone, chowają w zanadrzu coś niedostępnego, należącego dawniej do obcego. Uchwycony na zdjęciach element niepokoju, bliskiego i obcego, naznaczony jest brakiem, utratą – zarówno po pozostawionych kresach, jak i porzuconą na nasz użytek. Wypartą część rzeczywistości uchwycił obiektywem Franek Ammer przyjeżdżając tu z jakże innej historycznie, przestrzennie i estetycznie Łodzi. Taka jest moja wersja historii Doliny.
Dolina w galerii Miejsce przy Miejscu to esej do samodzielnego rozpracowania. Interesujący sposób przedstawienia fotografii opiera się na stworzeniu wizualnej kompozycji – narracji przy jednoczesnym pozostawieniu pola dla odbiorcy i stworzeniu idealnych, niemal sakralnych warunków od jej odczytywania. Taki sposób prezentacji fotografii może być irytujący dla tych, którzy wolą pójść na skróty. Wydaje się jednak, że artyście nie chodziło o stworzenie ilustrowanego przewodnika po tym jak należy czytać fotografię.
Przypisy
Stopka
- Osoby artystyczne
- Franek Ammer
- Wystawa
- Dolina
- Miejsce
- Galeria Miejsce przy Miejscu
- Czas trwania
- 22.01-22.02.2015